Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Gennie-chan

  • Avatar
    A
    Gennie-chan 31.03.2011 10:51
    Sentymentalna podróż
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Elfen Lied było pierwszym anime, które obejrzałam po kilkuletniej przerwie. Trafiłam na nie przypadkiem na jakiejś stronie, a że komentarze były bardzo różne postanowiłam na własnej skórze przekonac się która grupa (fanów czy anty fanów) ma rację. Z niecierpliwością ściągnęłam pierwszy odcinek i… zostałam zauroczona (tak, wiem że w tym przypadku to słowo jest może nieodpowiednio dobrane ale nie umiem znaleźc lepszego określenia). Tego samego dnia obejrzałam całą serię i pamiętam że skończyłam seans cała zapłakana. Doskonale rozumiem że materiał ten jest bardzo kontrowersyjny i w zależności od danego widza (i jego upodobań) albo się spodoba albo zostanie przeklęty. Każdy ma prawo do swojej własnej, obiektywnej oceny i wydaję mi się, że powinniśmy uszanowac nawzajem swoje opinię. Ja nie mam bynajmniej zamiaru przekonywac przeciwników tego tytułu, że się mylą w swojej ocenie, bo najwyrazniej mieli ku temu jakiś powód by wystawic niską ocenę. Mogę natomiast napisac za co ja cenię ten tytuł.
    Na samym początku trzeba zaznaczyc, ze seria ta jest dośc krwawa i brutalna i dzieci pod żadnym pozorem nie powinny jej oglądac ( istnieje duże prawdopodobieństwo iż po młodszy odbiorca nie zrozumie niczego z tego anime a jedynie zapamięta nagą Nyuu i odrywane kończyny).
    Dla mnie osobiście historia ta to przede wszystkim próba pokazania jak dalece nasze własne czyny mogą wpłynąc na innych ludzi. Przykład Lucy pokazuję, że nadal daleko nam do akceptacji tego, że ktoś może byc inny niż my (co niekoniecznie oznacza gorszy). Pragnienie by ktoś dostrzegł w nas coś ponad to jak wyglądamy i się zachowujemy, że pod pozorną innością również kryję się druga osoba pragnąca ciepła i miłości. Lucy też tego pragnęła lecz ciągle odrzucenie i agresją w stosunku do niej zaowocowały pancerzem, w który się uzbroiła i zachowaniem (oczywiście to niedopuszczalne że zabija się innych ale w jej przypadku łatwiej mi zrozumiec motywy nią kierujące). Ciągłe szykany (szkoła), niewyobrażalne tortury i odosobnienie sprawiły, że w bohaterce powoli umierały uczucia a zastępowała je zimna kalkulacja i chęc przetrwania. Może gdyby ktoś wcześniej okazał jej wystarczająco ciepła udałoby się wszystko naprawic…
    Nie chcę by przecinicy serii zaraz rzucili się na mnie z oskarżeniami iż do tak płytkiej historii dorabiam jakąś pseudo – filozofię. Ja po prostu tak odebrałam tą opowieśc i myślę ze wielu zwolenników może się ze mną również zgodzic. Nie dostrzegam w Lucy bezlitosnej morderczyni, która szatkuje przeciwników na plasterki bez mrugnięcia okiem. W jej alter ego Nyuu nie widzę żadnego marzenia pedofila lecz odbicie jej dobrej i szlachetniej strony, która nie zdążyła się rozwinąc przez okrutne traktowanie i dlatego pozostała na poziomie dziecka. Gołym okiem widac, że Lucy nie jest do końca zła. Jest zdolna do uczuc jakie ma normalny człowiek tylko musi je w sobie na nowo odnaleźc i przypomniec sobie, że nie wszyscy ludzie są źli i okrutni. Anime to odbieram przede wszystkim jako przeraźliwie smutną opowieśc o samotności i potrzebie akceptacji oraz miłości, która nie miała szans na spełnienie.
    Cały ten przekaz (ale pamiętajcie, że to TYLKO MOJA INTERPRETACJA) pozwala mi ocenic to anime na 9 możliwych punktów. Pozwala również przymknąc oczy na głupotę niektórych zdarzeń (scena na plaży), fontannę krwi tryskającą z najmniejszej rany oraz ślamazarnego i niedomyślnego Koute.
    Soundtrack jest przepiękny, projekty postaci bardzo ładne a tła śliczne.
    Co do samej Lucy to od kilku lat pozostaję na szczycie moich ulubionych postaci i czasem lubię sobie ustawic na pulpicie tą samotną dziewczynę z różowymi włosami kurczowo ściskającą pozytywkę w dłoni…
    Przepraszam za tak długi post ale do Elfen Lied mam największy sentyment ze wszystkich serii jakie obejrzałam dlatego też postanowiłam zostawic po sobie mały ślad na tym forum…
    Pozdrawiam serdecznie przeciwników jak i fanów serii.
  • Avatar
    A
    Gennie-chan 29.03.2011 00:06
    Wzruszające zakończenie
    Komentarz do recenzji "Chrno Crusade"
    Mam sentyment do tego anime, było jedną z pierwszych pozycji obejrzanych do dłuższej przerwie. Fabuła dośc ciekawa, bohaterowie dają się lubic praktycznie od samego początku, muzyka też ma w sobie urok…
    Może i zapomniałabym o tym tytule po jakimś czasie, gdyby nie jedno z najbardziej wzruszających zakończeń jakie dane mi było oglądac. W trakcie finałowego odcinka zamieniłam się w fontannę łez i jeszcze długo po seansie nie docierało do mnie, że to już koniec…I to JAKI koniec…Bardziej wzruszyłam się tylko przy seansie Air ( a nie płaczę za często ). Za poruszenie mojego serca i szloch przed monitorem Chrno Crusade dostaje ode mnie 8/10 możliwych punktów…
  • Avatar
    A
    Gennie-chan 28.03.2011 01:07
    Cierpienia młodego Wertera...tfuu...Zero oczywiście :)
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight Guilty"
    Po szalonej jeździe w pierwszej serii przyszedł czas na drugą odsłonę krwiożerczego trójkąta miłosnego. Jak przystało na sequel wszystkiego jest dwa razy więcej: akcji, przygód,grania w szachy, rozterek miłosno – egzystencjonalnych, również Zero jawi nam się podwójnie a oczy Yuuki prawie zakrywają całą twarz. Poza tymi drobnymi szczegółami nie doświadczymy niczego nowego a już na pewno niczego odkrywczego. Seria jedzie na tym samym schemacie co pierwsza częśc (zmienia się tylko przeciwnik). Mimo tego, że podczas seansu nie zostałam jakoś specjalnie zaskoczona ( nie czytałam mangi ) czasu poświęconego temu anime nie uważam za stracony. W moim odczuciu ta seria jest lepsza niż pierwsza, ale zostaję oceniona przeze mnie punkt niżej niż poprzedniczka. Powodem tego jest pseudo – walka w ostatnim odcinku…Wolne żarty panowie twórcy, na zakończenie serwujecie nam " takie coś "? Przez spartolony ending ocena leci w dół.
    PS. Yuuki wygląda o wiele lepiej w długich włosach :)
  • Avatar
    A
    Gennie-chan 28.03.2011 00:49
    Ugryź mnie w szyję...
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight"
    Oceniłam to anime na 7 możliwych punktów, choc miałam zamiar obniżyc ocenę po odświeżeniu serii.
    Opowieśc o niewesołym życiu wampirów z dużą domieszką przesadzonego dramatyzmu za pierwszym razem może się spodobac, ale po konfrontacji z innymi tytułami traci na wartości. Ciągłe chodzenie z kąta w kąt i użalanie się nad sobą ( Zero ),przekonanie o swojej nieomylności i pociąg do samotnej gry w szachy ( Kaname ), misja napojenia swoją krwią wszystkich wampirów w odległości 50 kilometrów ( Yuuki ), ciągła troska o swoje przybrane dzieci i całą nocną ekipę ( Kaien Cross ) to w skrócie cała esencja tego anime. Przy drugim seansie na wierzch wypływa duża ilośc infantylizmu i dośc płytkie osobowości naszej wesołej gromadki. W pewnej chwili człowiek ma ochotę przejśc na drugą stronę ekranu i wyświadczyc Zero przysługę, wystrzeliwując mu prosto w oczy ze trzy serie srebrnych naboi.
    Ocena pozostaję jednak niezmieniona dzięki Kaienowi Cross'owi ( moja ulubiona postac ), bardzo dobrej muzyce i gotyckiemu nastrojowi. Dodatkowy punkt za obecnośc w fabule całej drużyny Kaname z Shikim i Hanabusą na czele.
    Nasz miłosny trójkąt jest mi coraz bardziej obojętny i właściwie mogli by się nawzajem wyssac i nie zwróciłabym na to uwagi…
    Naszła mnie jeszcze taka refleksja na koniec. Ogladając powtórki oczy Yuuki coraz bardziej przypominają mi talerze umazane soczystym, krwistoczerwonym sosem do spaghetti :)
  • Avatar
    A
    Gennie-chan 27.03.2011 22:44
    Dango daikazoku
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    Wchodząc na jakąkolwiek stronę dotyczącą anime natykałam się na wzmianki o tym ( legendarnym już ) anime. Komentarze w przeważającej ilości były niesamowicie pozytywne i zachwalały dosłownie wszystko z tej serii. W końcu i ja – po wiecznym odkładaniu tego tytułu na bok postanowiłam ją obejrzec. Oto moje odczucia…
    Bohaterowie – według mnie duża zaleta serii, naprawdę dają się lubic i z biegiem oglądania kolejnych odcinków coraz bardziej podbijają nasze serca. Mnie osobiście zauroczyli prawie wszyscy prócz Fuko -chan i częściowo Nagisy. Częsc poświęcona miłośniczce rozgwiazd wzruszyła mnie najbardziej i muszę przyznac, że był to jeden z dwóch momentów w serii, gdy łzy leciały mi po policzkach. Cóż z tego jednak, gdy po swoim solowym występie panna Ibuki zaczęła drażnic swoją obecnością ( wyskakiwanie w najważniejszych momentach fabuły zamiast rozśmieszac – irytowało na maksa ). Pod koniec serii mruczałam pod nosem, że jeśli jeszcze raz pojawi się z tą swoją rozgwiazdą to rozwalę monitor…
    Nagisa – na początku polubiłam ją i jej niesamowicie słodką niezdarnośc. W połączeniu z nieśmiałością była to mieszanka, która mi osobiście nie przeszkadzała. Byłoby tak zapewne do samego finału gdyby nie ostatnie odcinki i jej emo – depresja. Mogę jeszcze zrozumiec, że panna Furukawa jest osobą bardzo wrażliwą i odczuwa zdarzenia bardziej emocjonalnie niż przeciętny człowiek. Ale na miłośc boską Z TAKIEGO POWODU popadac w apatię? Dla mnie było to niewiarygodne i na siłę przedramatyzowane i gdyby nie wzruszająca przemowa Akio w końcowym odcinku resztki sympatii do Nagisy uleciały by z mego serca…
    Muzyka – dla mnie mistrzostwo świata, BGM – y dobrane idealnie, nieraz powodowały autentyczne wzruszenie. OP i jego początkowe takty to uczta dla ucha ale i tak nic nie przebije ED :) Piosenka o rodzince Dango podbiła moje serce i muszę przyznac, że zdarzyło mi się dwa razy popłakac przy słuchaniu go…
    Grafika – bardzo ładna, w oczy rzucają się szczególnie piękne tła i pejzaże…

    Moja ogólna ocena dla tego anime wynosi 8/10. Nie sądziłam,że tak bardzo polubię bohaterów i ich poszczególne historię ( Akio i Sanae mają w moim sercu szczególne miejsce ). Cała konstrukcja tej opowieści może na początku odstraszac potencjalnych widzów (harem w szkole – który to już raz ) ale po początkowych odcinkach niespodziewanie pojawia się magia, która sprawia, że chcemy ogladac dalsze perypetię. Oczywiście zdarzają się chwilowe przestoję i nudne epizody ale w ogólnym rozrachunku pozycja ta zdecydowanie się wyróżnia. Jestem w trakcie oglądania After Story ( podobno druga seria jest lepsza ) i cały czas czuję czar pierwszej serii. Do arcydzieła pozycji tej trochę brakuje ale jeśli ktoś szuka opowieści, która pomimo moe otoczki oferuję nam więcej niż zwykłą szkolną historyjkę o wyborze tej jedynej, to Clannad jest dla niego. Najlepiej samemu przekonac się, czy historia panny z rozgwiazdą zasługuję na nasze łzy, ile razy Sunohara zostanie sprowadzony do parteru przez Tomoyo i jak bardzo zmieni się na naszych oczach Okazaki.
    PS. Uważajcie na wypieki Sanae…:)