Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

iriador

  • Avatar
    A
    iriador 21.06.2014 16:36
    Komentarz do recenzji "Akuma no Riddle"
    Muszę powiedzieć, że bardzo się rozczarowałam. Nie oczekiwałam od tej serii głębi ani tego, że dostarczy mi intelektualnych uniesień. Już sam pomysł z klasą zabójców wydał mi się raczej absurdalny, ale wiadomo – dawno rzuciłabym oglądanie anime, gdyby takie rzeczy mnie odstraszały. Widzę w komentarzach, że wszystkich uderza głównie wątpliwy profesjonalizm naszych bohaterek, które próbują realizować swoje zadanie w sposób wybitnie skomplikowany – to mi nawet nie przeszkadzało, założyłam, że takie były zasady gry, od biedy można uznać, że było jakieś uzasadnienie (ot takie „Igrzyska Śmierci”, czy coś tym stylu).

    Ale postacie! Naprawdę, podejrzewam, że pogodziłabym się z dziurami w fabule, gdyby twórcy sprawili, że losy bohaterek zaczęłyby mnie chociaż trochę obchodzić („Noir” :) ). No ale serio? Haru? Udusiłabym ją tą zawieszką na telefon już w pierwszym odcinku. Jak rozumiem miała to być to postać z serii „chociaż poznałam cały mrok tego świata, wciąż mam nadzieję na normalne życie”. Oklepane, ale mi nie przeszkadza, chyba że jak w przypadku naszej heroiny twórcy inspirują się wielką kreacją Pinkie Pie z kucyków Pony (dobra, w późniejszych odcinkach jest trochę lepiej, ale – stało się – nie da się wymazać tych pierwszych scen). Tokaku tak nie irytuje, bo to po prostu niemożliwe w przypadku tak nijakiej postaci.

    Cała reszta zabójczyń? Rozumiem, że pomysł był taki, że każda miała swoje powody, by znaleźć się w Czarnej Klasie. Ba, widz miał choć trochę rozumieć kierujące bohaterkami pobudki. Tylko co za geniusz wpadł na pomysł, że zamiast kilku odcinków na rozwinięcie danej postaci wystarczy parę randomowych flashbacków i krótki opis w połowie odcinka? W zasadzie to nie warto w ogóle było się w to bawić i zrobić same takie bohaterki jak Bamba (chyba najfajniejsza postać :P) i ta wariatka z nożyczkami – sprowadzić kwestię motywacji do: „bo były walnięte”.

    Yuri? Bogowie Nieśmiertelni! Najwięcej Yuri to tam było, jak się okazało, że dyrektorka ma tak na imię. W zasadzie, gdyby tego anime tak nie otagowali, to mogłabym w ogóle nie zwrócić uwagi.

    Szkoda. Może gdyby to anime miało dwa razy tyle odcinków i każdej z bohaterek poświęcono by więcej czasu (i zatrudniono by scenarzystę), byłoby naprawdę niezłe. A tak to było po prostu ładne. Mętne wyjaśnienie całej sytuacji składam na karb niedokończonej mangi.  kliknij: ukryte