x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Nic dodać, nic ująć.
Czemu nie obejrzałam tego wcześniej? Film sprawił, że się uśmiechałam, a potem płakałam. niestety, ta relacja kliknij: ukryte była od początku skazana na niepowodzenie. Mimo wszystko, chyba byli spełnieni? Gdzie tu jest tragiczne zakończenie? ja chyba go nie zauważyłam. To w rzeczywistości happy end – trzeba tylko dobrze zrozumieć. Relacja pokazana w sposób delikatny i taktowny. Dobrze, że krótkie – mogliby za bardzo to przeciągnąć i zepsuć efekt.
Nic dodać, nic ująć. Idealne.
Makoto Shinkai - mam coś jeszcze dodać?
Wreszcie coś, co pokazuje ten ogromny bezmiar kosmosu. Beznadziejne romanse są dobre (o ile zrobi się je w dobrej formie…). Obejrzę to kolejne 20 razy… Fani Shinkaia? Tu jest jego film, łapcie!
No i co to ma być?
Szczerze mówiąc, od samego początku miałam nadzieję, kliknij: ukryte że dziewczyna umrze, a chłopak będzie zmartwiony i może popełni samobójstwo czy coś w tym stylu. Albo że odda jej swoje organy. Wszystko lepsze niż to cholerstwo, co nam zaprezentowali – równie dobrze mogli zrobić dopisek 'a teraz robimy sentymentalne zakończenie, popłaczcie się i uznajcie to za arcydzieło'. Nie płakałam ANI RAZU, a jak na mnie to naprawdę zadziwiające. W pełni popierałam tego lekarza, a moją ulubioną postacią była pielęgniarka. Oczywiście, że polecam fanom i fankom dramatu. Jednak gdybym mogła się cofnąć w czasie, to powiedziałabym sobie 'nie oglądaj tego, jest wiele lepszych rzeczy'.
Nic dodać nic ująć
Ponad kryteriami oceniania
PS nie zawarłam w tym komentarzu nawet jednej setnej tego, co czuję. Ale to najlepsze słowa, jakie jestem w stanie wymyślić.
Chyba właśnie chcę mieć kota
Małe pranie mózgu nikomu chyba nie zaszkodzi?
Jest moc
Bohaterowie nie powalali. Ale to dlatego, że byli po prostu prawdziwi. Nikt nie miał nadnaturalnych, wyolbrzymionych cech. Najbardziej lubiłam Daichiego, tego co musiał zostawić swoje rodzeństwo… jedyny odcinek w którym płakałam. Tamten chłopak co kliknij: ukryte oddał swoje serce przyjacielowi też mnie zachwycił. Mógł powiedzieć „mam wszystko gdzieś, tak i tak zginę”... ale tego nie zrobił, tylko oddał całego siebie.Opening przepiękny. kreska może nie powala, ale pasuje do klimatu. problemy bohaterów były realistyczne. Przyznam, że na początku temat mechów mnie odrzucił, no ale bez przesady, elementy walk są naprawdę znikome. Z czystym sumieniem daję 10\10, nie muszę na nic przymykać oka. Tragiczne i prawdziwe. Nic więcej nie potrzebuję. Może nie ulubione, jednak nie mogłabym dać mniej.
No wreszcie coś porządnego!
Muzyka dopasowana i fajna.
Bohaterów nie można nie lubić.
kreska zwariowana jak całość.
Nie zaliczę może do ulubionych ani do arcydzieł, ale mogę z ręką na sercu przyznać, że nie można przegapić. A przede wszystkim wypada znać.
Cóż...
Wypada poświęcić trochę czasu
Zakochałam się
Cudo
Co to za szajs?
A miało być tak pięknie
Nie przepadam za horrorami, ale...
Niby nic...