Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Nym

  • Avatar
    A
    Nym 19.07.2010 01:23
    osłupienie i żal
    Komentarz do recenzji "Berserk"
    Sądząc po recenzji i niniejszych komentarzach nie ulega wątpliwości, że Berserk wciąż budzi bardzo skrajne odczucia. Chociaż w przypadku tej produkcji można dyskutować o wielu aspektach, ja skoncentruję się głównie na stronie fabularnej i muzycznej.

    Fabuła (nietypowa narracja)
    W Berserku z jednej strony niektóre rozwiązania są tak radykalne, że mogłyby samego Hitchkocka wprawić w osłupienie (mam tu na myśli zwłaszcza ostatni epizod, który oceniam jak najbardziej na plus). Przeważnie jednak tok wydarzeń jest dość statyczny (o ile można tak powiedzieć o anime, w którym ciąg niekończących się spisków i intryg trwa przez ponad 20 odcinków). Rozumiem, że zaskoczenie widza osiągnięte na końcu powinno być poprzedzone zwolnieniem tempa, ale wydaje się, że twórcy trochę za daleko zabrnęli w tym kierunku. Tzn. trudno się oprzeć wrażeniu pewnej monotonii, na którą zresztą zwraca uwagę autor recenzji. Berserk niczego by nie utracił ze swej (większej lub mniejszej) świetności, gdyby pominąć niektóre mało istotne wątki i skrócić to anime, powiedzmy, do 12­‑13 odcinków. Takie jest moje zdanie. Celowo nie mówię o związkach filmu z mangą, bo uważam, że każde z dzieł powinno rządzić się swoimi własnymi prawami i wszelkich dłużyzn Berserka nie można uzasadniać tym, że tak było w pierwowzorze.

    Muzyka (o żal)
    Autorze, powiadasz, że muzyka w Berserku „wypada znacznie lepiej” niż oprawa graficzna? Zacznijmy od tego, że stylistycznie muzyka ta ma się nijak do realiów, w których toczy się akcja filmu (tj. zbliżonych do europejskiego średniowiecza). Nie robię z tego oczywiście jakiegoś wielkiego zarzutu, bo istnieją niezliczone przypadki, w których podobna gra konwencjami przyniosła niespodziewanie dobry efekt. Dziwi mnie to jednak ze względu na upodobania Japończyków, którzy wydają się do tego stopnia zafascynowani naszą kulturą, że nawet bez jakiegoś widocznego kontekstu wprowadzają do filmów inklinacje z muzyki europejskiej. Co drugie anime zawiera obecnie jakieś Kyrie eleison, albo Requiem aeternam (wystarczy wymienić Witch Hunter Robin, Death Note, Elfen Lied), czasem nawet z melodiami zaczerpniętymi wprost z chorału gregoriańskiego. W Berserku niczego takiego nie usłyszymy, a szkoda, bo akurat w tego typu produkcji byłoby to jak najbardziej na miejscu.

    Jestem przerażony kiedy czytam, że ludzie słysząc Forces, albo Gatsu (buddyjskie mantry na tle smyczków z syntezatora) rozklejają się i serca podchodzą im do gardeł. Nie wiem na czym polega siła tej muzyki. Nie przypominam sobie, abym oglądając to anime usłyszał choć jeden kawałek, który zasługiwałby na takie szczególne uznanie. Powiem więcej. Zwykle staram się nie wyrażać otwarcie mojego zdania o estetycznych walorach (lub antywalorach) muzyki, bo na to każdy ma pewne swoje zapatrywania, preferencje, z którymi się nie dyskutuje. W tym przypadku muszę jednak wyznać, że od momentu obejrzenia mojego pierwszego anime 15 lat temu aż do teraz, nie zdarzyło mi się zetknąć z oprawą muzyczną, która wywołałaby we mnie obrzydzenie nawet zbliżone do tego, którego doświadczyłem oglądając Berserka. Pomimo pewnych niedostatków graficznych i innych niedociągnięć, lepsza muzyka jest czymś, na co to anime z pewnością zasługuje. (Tak na marginesie, temat Guttsa wyobrażałbym sobie w ten sposób: [link] )

    Pozdrawiam autora recenzji, którego publikacje zawsze czytam z przyjemnością