x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Jednak nie tym razem
Jak już wspomnieli moi poprzednicy – w trakcie seansu dostaliśmy wystarczająco dużo wskazówek aby samemu dojść do rozwiązania intrygi, o ile oczywiście przykładało się wystarczająco dużą uwagę do pojedynczych – pozornie nieistotnych – wypowiedzi postaci.
Postać Świętej Słońca była wspomniana w dialogach na tyle wiele razy, aby dojść do wniosku że z pewnością odegra rolę w przyszłych wydarzeniach. Była mowa o jej wielkiej mocy oraz o tym jak za jej pomocy była w stanie bodajże podpalić cały zamek. Zdając sobie sprawę z tych faktów nie jest dziwne, kliknij: ukryte że była w stanie podnieść temperaturę w tym niewielkim zamkniętym obszarze, w którym znajdywali się nasi bohaterowie, skutkiem czego doprowadziło to w końcu do powstania mgły. Wszystko zostało tu wytłumaczone w oparciu o prawa fizyki, a sam świat fantasy nie narzuca tu nic, do czego nie można było samemu dojść. Oczywiście dla przeciętnego Janusza połączenie tych wszystkich faktów ze sobą i samodzielne dojście do takich wniosków jest niezmiernie trudne, ale teoretycznie jest to jak najbardziej możliwe. A to, że ktoś nie był w stanie tego zrobić to już zupełnie inna sprawa :)
Co do prawdziwej tożsamości siódmego – moim zdaniem – również nie można było mieć pewności. Co prawda ostateczne rozwiązanie jest jakie jest, jednak po drodze pojawiało się tyle różnych możliwości i zwrotów akcji, że spokojnie można było podejrzewać kogoś innego i w trakcie seansu stwierdzić, kliknij: ukryte że twórcy wcale nie pójdą tak typową drogą i nie wybiorą na siódmego osobę która „wygląda najbardziej niewinnie i będzie najbardziej wstrząsająca dla widza i pozostałych bohaterów”. Sam dałem się na to złapać, dzięki czemu bawiłem się świetnie do samego końca głowiąc się nad prawdziwą tożsamością fałszywki, a moje podejrzenia od niemal samego początku były skierowane mimo wszystko na Goldofa, gdyż cały czas trzymał się na uboczu, nie zwracając na siebie uwagi i nie wzbudzając niczyich podejrzeń. To właśnie czyniło go moim zdaniem niemal pewnikiem, choć równie dobrze mógł to być ktokolwiek inny.
Nie do końca też rozumiem rozczarowania kliknij: ukryte motywem Nashetanii. Jej cel można uzasadnić najnormalniej w świecie szaleństwem którym aż sobą emanuje, lecz równie dobrze może to być kolejna podpucha, a jej motywy mogą być zupełnie inne, czego pewnie dowiemy się dopiero w późniejszych wydarzeniach.
Od mniej więcej piątego odcinka do samego końca, pierwszy na mojej liście był Goldof. Jako jedyny cały czas stał z boku, nie wychylał się i był biernym uczestnikiem wszystkich wydarzeń, co czyniło go moim zdaniem najbardziej podejrzanym. Po drodze zdarzało mi się podejrzewać również innych, ale to Goldof cały czas był u mnie niemal pewnikiem. kliknij: ukryte Ostatni odcinek był więc w sumie całkiem niezłym zaskoczeniem.
Temu anime za całokształt wystawiam najwyższą możliwą ocenę i moim skromnym zdaniem jest to bezdyskusyjnie najlepsze anime roku. Wielu ludzi narzekało na idącą wolnym tempem akcję i niekończące się dywagacje dotyczące tego kto może być siódmym. Moim zdaniem właśnie to jest najmocniejszą stroną tego anime, decyduje o jego oryginalności i wyróżnia na tle typowych shounenowych serii w których „zbiera się kilku bohaterów i idą uratować świat, zabijając niszczycielskiego demona!” I przez cała serię obawiałem się właśnie, że po rozwiązaniu zagadki tą serię spotka również ten sam los, dlatego cały czas miałem nadzieje, że nad rozwiązaniem będą głowić się jak najdłużej, spierać się i walczyć ze sobą nawzajem. I moje oczekiwania zostały jak najbardziej spełnione! Mieliśmy tu intrygi, spiskowanie, trochę akcji w postaci całkiem sensownych walk i to wszystko jeszcze doprawione szczyptą romansu :)
Większość ludzi była załamana faktem, kliknij: ukryte że na scenę wkroczył „kolejny” siódmy. Ja byłem tym pomysłem niezwykle zachwycony! Gdyby nie to, nie wiem czy brałbym się za kontynuacje, gdyż anime straciłoby swój największy atut i mogłoby zmienić się w typowego shounena akcji. Mimo, że nie umniejszyłoby to mojej oceny odnośnie anime, to mógłbym porzucić to uniwersum na tym etapie, jednak w świetle obecnych okoliczności z radością zabiorę się za nowelkę.
O sile serii decydowało również ciągłe zachęcanie widza do popadania w refleksje na temat tego, kto może być fałszywym bohaterem. Wielokrotnie chciało się wrócić do poprzednich odcinków, w celu odszukania choćby najmniejszych detali, które mogłyby wskazać na prawdziwego sprawcę. W końcu okazało się że nawet pozornie nieistotne wypowiedzi i zachowania bohaterów były kluczem do rozwiązania całej zagadki. No bo któż by się spodziewał, kliknij: ukryte że w pozornie nieistotnym komentarzu dotyczącym pogody panującej w obecnym obszarze, kryje się wskazówka dotycząca aktywacji bariery, albo że nagły napad szału był tak naprawdę tylko przykrywką, dzięki której można było zniszczyć kamienną tablicę aktywującą barierę, tak aby nikt nie nabrał podejrzeń (no cóż, tego drugiego akurat można było się domyślić :) )
Jedyną wadą, która doskwierała mi do samego końca jest idiotyczny design postaci. Doskonale zdaję sobie sprawę, że tego typu elementy są charakterystyczne dla japońskiej animacji, jednak cały czas nie mogłem tego przeboleć i zaakceptować. Mimo wszystko nie było tak źle, aż do czasu pojawienia się Rolonii, która swym komicznym wyglądem wzbiła się na wyższy poziom idiotyzmu. Po prostu naprawdę ciężko mi jest brać na poważnie postać, która jest przebrana za… krowę ^^
Zwięźle podsumowując – przy żadnym anime już od bardzo dawna nie bawiłem się tak dobrze, jak przy Rokka no Yuusha, dlatego bezapelacyjnie 10/10
Na koniec jeszcze dodam, że jestem dość zaskoczony ilością negatywnych ocen i komentarzy odnośnie tej serii. Osobiście nie doszukałem się żadnych poważniejszych błędów dotyczących całej intrygi i wszystko było prezentowane w taki sposób, że widz koniec końców był w stanie sam dojść do rozwiązania. Ja się przy tym bawiłem wręcz wyśmienicie, no ale może to ze mną jest coś nie tak i mam beznadziejny gust ^^
Uff, trochę się rozpisałem.
OK, czas zabrać się za nowelkę :)