x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Strasznie mnie obrzydziły odcinki 9 i 10. Bohaterowie od początku są socjopatyczni, ale wcześniej miało to prześmiewczy charakter i nie zwracało na siebie uwagi. Wszystko było na swoim miejscu. Można żartować ze smakiem i tak było do tej pory. Nie wiem co się stało, bo średnio ma to w ogóle uzasadnienie w zachowaniu bohaterów.
Mamy: 1. bohaterkę, która namawia do gwałtu swojej pracodawczyni/przyjaciółki będącej pod wpływem jakiejś dziwnej odmiany grypy, po której nic nie będzie pamiętać;
2. bohaterkę, która najpierw jest zła, że jej kolega wszedł do łóżka i z nim spała nic o tym nie wiedząc, ale w sumie to szybko jej przeszło i CHCIAŁABY ABY JEDNAK DO CZEGOŚ DOSZŁO (no nie, laski tak przecież lubią);
3. bohatera, który nie mógł się powstrzymać przed wyjściem z łóżka, bo gdyby to zrobił od razu, to pewnie by tam nie usnął (tak tam został, lol), a w ogóle to nie jego wina, że laska nie będąc sobą, wciągnęła go pod kołdrę.
Przerażające jest to, że w kolejnym odcinku bohaterowie mają z tego powodu sprzeczkę i zastanawiają się kto zawinił, bo „ona przecież sama go wciągnęła”. No kurde, jak pijana laska z imprezy zacznie się dowalać do autora mangi to też ją wykorzysta, bo sama chciała? xD Tutaj jeszcze ktoś odważny mógłby napisać, że pijani ludzie sami są sobie winni, ale bohaterka tej mangi była chora, co raczej nie działa na korzyść faceta.
W sensie uprzedmiotowianie i stereotypizacja kobiet w anime to nic nowego i nadzwyczajnego. Ktoś mógłby też napisać, że to tylko niewinne, lekkie komediowe anime. No właśnie, skoro to tego typu tytuł, to po co poruszać taki temat? Szczególnie, że bohater ani nie przeprosił bohaterki (bo sama go wciągnęła), ani ona nic sobie z tego nie zrobiła (i bała się przyznać, że chciała gwałtu), więc skończyło się na tym, że taka scena jest ok.
Re: 20
Sztos.
Muszę przyznać, że jednak po drugim odcinku moja opinia się zmieniła. To całkiem fajne okruchy życia są! Śmieję się z nieporadności Violet, nie mogę się doczekać jak odkryje prawdę o majorze (chusteczki już gotowe!) i chcę wiedzieć jak się zmieni w przyszłych odcinkach, a zakładam, że tak będzie. Też nie wiem, czego inni oczekiwali. Że Violet jak Genos z OPM zacznie strzelać w swoich wojennych wrogów laserem z rąk? Tutaj przynajmniej jasno widzę, że celem tej serii jest rozwój głównej bohaterki, przy okazji przybliżając sylwetki innych różnych postaci. To anime nie oszukuje mnie jak Mahoutsukai no Yome, które raz stara się być fantasy, raz wtórną dramą.
Oryginał to light novel.
Fabuła Koloseum potoczyła się zgodnie z light novel. To twórcy poprzedniego anime postanowili trochę zmieniać.
Btw. jest potwierdzone, że w nowej wersji pojawi się kliknij: ukryte Land of Adults.
Re: nope
Tak samo, jak dla fanów Fullmetal Alchemist lub Akiry. Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że granie w niektóre gry źle o kimś świadczy, bo przecież zabija się tam ludzi, bronią białą lub palną.
kliknij: ukryte Pisałem ostatnio, że nie bardzo ogarniam dlaczego Charioce zdecydował się na pokonanie i przywołanie Bahamuta wyniszczając przy okazji dwie inne rasy. Wciąż tego nie ogarniam, teraz nawet bardziej. Wszystkie winy zostały mu wybaczone, bo stracił wzrok w walce, no spoko. Serio, tyle zniszczeń i zachodu dla jednej przepowiedni. No jeszcze mogę przeżyć to, że wzięli na poważnie jakieś zakurzone pisma (nie zastanawiając się na ich autentycznością) i zaczęli przygotowania do tej walki. Niemniej ani cel nie uświęca środków, ani nie widzę sensu w utrudnianiu życia sobie oraz innym. Gdyby jeszcze pokazali, że bogowie i demony mają gdzieś takie przepowiednie, to byłoby znośniej…
Też nie za bardzo ogarniam tego całego planu przywołania. Baitowali Bahamuta prosto na stolicę i mieszkańców, którzy nie zdążyli się jeszcze ewakuować. Pytanie co by było, gdyby nie powstanie Aśki. Wtedy nie mieliby żadnego pretekstu, aby zabrać stamtąd ludzi.
Co do ostatniego odcinka, to oprócz kliknij: ukryte zombie Kaisara. chyba najbardziej podobało mi się to, że kliknij: ukryte zmarłe postaci nie wróciły zza grobu, no nie licząc jednej. Chodzi mi bardziej o Mugaro i Amirę.
Zakończenie wyszło ok, tak jak się miało zakończyć. W sumie nie spodziewałem się żadnych plot twistów na sam koniec. Chyba tylko raz pojawił się taki moment, który mnie w jakiś sposób przejął.
Myślę, że te 24 odcinki nie wyszły serii na dobre. Jednak przez większość czasu się nudziłem. Generalnie liczyłem, że uda im się bardziej rozwinąć świat, skoro mają tyle czasu. Sam początek też wprowadzał wiele zmian po wydarzeniach z pierwszego sezonu, było na czym się oprzeć. Pojawiły się nowe elementy (np. wioska smoko‑ludzi), ale ich znaczenie ograniczało się do bycia elementem potrzebnym dla fabuły. Szkoda, bo to jednak oryginalne fantasy. Zamiast tego twórcy postanowili skupić się na postaciach, co też nie jest złym pomysłem. Największym zarzutem tej serii jest chyba to, że jest poprawna i tylko tyle, a można by spodziewać się więcej.
Jak żyć?
Z drugiej strony ostatnie odcinki sprawiają, że jeszcze mniej chce mi się tę serię kończyć. Nie za bardzo ogarniam pewnej rzeczy: kliknij: ukryte po 22 odcinkach okazało się, że facet, który ma hitlerowskie zapędy jest jednak dobry i chce uratować świat. Po co Charioce pokłócił się ze wszystkimi rasami aby pokonać Bahamuta? Nie łatwiej byłoby mu zjednać wszystkich? To po pierwsze. Po drugie jak już wszystkich pokonał i zagrabił co mają, to uczynił z takich demonów niewolników i żywy towar. Po trzecie, gdyby udało mu się namówić resztę, to ani jego ludzie, ani wszyscy rebelianci nie musieliby umierać, ale spoko, to Bahamut jest źródłem wszelkiego nieszczęścia.
Ja bym w sumie chętnie drugi zobaczył, bo może zaadaptują rozdziały z mangi, które… nie są dostępne w internetach. Z drugiej strony problem jest taki, że anime adaptuje poszczególne rozdziały bardzo wybiórczo i niezgodnie z kolejnością. To drugie nie ma w sumie znaczenia. Coś mi się wydaje, że skończy się na zbiorze randomowych historii. Niemniej czytając mangę można odnieść wrażenie, że jednak jakiś sens w tym szaleństwie jest i do czegoś zmierzamy. Najprostszy przykład – jest więcej historii jak z ostatniego odcinka.
Swoją drogą, zrobili w nim coś bardzo strasznego: kliknij: ukryte wycięli Angel Hitlera ;___;.
Anime najprawdopodobniej skończy się przed najdłuższą i najciekawszą (w sensie, że dużo się dzieje) częścią. Po niej jest kolejna, która ledwo się zaczęła, więc prędko nie wróżę tej serii drugiego sezonu.
Czas nie wyrobił we mnie żadnych oczekiwań wobec tej serii i dobrze. Mógłbym się nieco przejechać. Po pierwsze wg rozpiski seria liczy 12 odcinków. Nowych jest zaledwie 6, odcinki od 6 wzwyż to powtórki odcinków z poprzednich sezonów. Żadnych dodatków, poprawionej animacji, obrazków. Bieda. Jeśli się nie mylę, to dodali tylko krótką scenę z asystentami Enmy na początku odcinka (szósty odcinek jest z pierwszego sezonu, a na początku jest Kikuri…), nowy opening i ending. Trochę rozbraja mnie ten zabieg. Gdyby wymieszali stare odcinki z nowymi i dali je na przemian, to seria utrzymałaby widzów. Teraz nikomu nie będzie chciało się oglądać tego, co może obejrzeć we własnym zakresie. Generalnie rozumiem, że w Japonii nie ma piractwa i wynik oglądalności będzie lepszy niż za granicą. Z drugiej strony opowieść się skończyła, teraz lecą same dodatki, które nic nie zmienią i nie wniosą.
Po drugie nie widzę sensu w stworzeniu tej serii, skoro ani nie zamyka wątków z poprzednich serii, ani nic do niej dodaje, ani nie rozwija postaci. Wprowadzona zostaje nowa postać, a schemat przypomina ten z poprzednich sezonów – na początku nie mamy bladego pojęcia, co mogłoby ją łączyć z Ai, aby poświecić jej czas na samym końcu serii. Co więcej, cel tej postaci jest niemalże identyczny, jak pewnej postaci z jednego z poprzednich sezonów. Po co po 7 latach robić to samo w okrojonej/gorszej wersji? Nie wiem, co twórcy chcieli osiągnąć. Sam ostatni odcinek był… bardzo sprzeczny? W jednym momencie jedna z postaci bardzo nie chce czegoś zrobić, a 2 później już to robi. Rozwój postaci szybszy niż pomidorów w szklarni.
Bądź co bądź, muszę przyznać, że przypomnienie sobie jednej z lubianych serii po 7 latach było miłym przeżyciem. Nigdy ponownie nie obejrzałbym tych wszystkich odcinków, hell no. Mimo wszystko te odcinki bardzo przypominały te starsze, typu: pewna osoba staje się ofiarą, nie może sobie z tym poradzić, wszystko jest przeciwko niej, Ai wysyła oprawcę do piekła, ale niewinna ofiara też tam trafia i wszyscy są smutni. Przypomniałem sobie ścieżkę dźwiękową, zapomniałem, że była tak dobra.
Jeśli jeszcze mogę przed czymś ostrzec, to przed jakością grafiki. Już w drugi odcinki postacie są zdeformowane. Śmiem twierdzić, że nie było to specjalnie…
Dlaczego durnota? Siegfried chciał spełnił swoje życzenie, czyli ocalić czyjeś życie, pomóc ludziom jak to robił za swojego poprzedniego życia. Lepszy wróbel w garści niż wróbel na dachu. W przeciwnym razie walczyłby dalej o Graala, którego wcale nie musiał wygrać, a jego mistrz traktował go jak worek z mięsem do bicia. Co miał do stracenia. Rycerska szlachetność jest jego główną cechą, ja takie coś kupuję.
+1
W pierwszej połowie serii wydawało mi się, że to moje nastawienie jest złe. W ova nie zdążyli rozbudować świata, nie mieli na to czasu, ale zarysowali bardzo ciekawy szkic, który aż prosił się o rozwinięcie i więcej. Początek serii telewizyjnej nie wyszedł też najgorzej – kliknij: ukryte np. wątek ze spotykaniem istot z kart Chariot (swoją drogą, potem odłożony na półkę z niedokończonymi pomysłami, jak najwyższą, żeby mignąć 2 razy w odcinkach z Dianą) czy chociażby smok grający na giełdzie (jedna z niewielu pozytywnych rzeczy, którą zapamiętam po tym anime) . Nie było więc sensu oceniać tej serii wcześniej. Ponadto ciekawy, ale nie w pełni satysfakcjonujący wydał mi się finał pierwszej połowy serii – kliknij: ukryte wydarzenia działy się w trakcie tradycyjnego święta wiedźm, nawet starali się dodać historii światu i wyjaśnić dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej (mniejsza z tym, że przeszłość tej księżniczki, jak i wszystkie mroczne i niedostępne dla innych tajemnice, odkryła Diana…).
Kolejne odcinki to równia pochyła w dół. Mam wrażenie, że twórcy poszli na łatwiznę stwierdzając, że wepchną kilka popularnych/fajnych motywów i wszyscy będą zadowoleni. Np. odcinek kliknij: ukryte dziejący się w domu Lotte – święty Mikołaj, srsly? Nie chodzi mi o to, że te wszystkie odcinki były złe, na swój sposób (gdyby podmienić główną bohaterkę na Dianę lub Sucy… kliknij: ukryte żart!) były ok. Liczyłem jednak na trochę więcej interakcji ze światem, inwencji twórców w kwestii budowania świata, może też więcej spójności. Też mam wrażenie, że akcja mogłaby się dziać gdziekolwiek, nawet w alternatywnym świecie wyjętym z light novel i efekt końcowy byłby podobny. Parodia może wyszła z tego fajna, ale nie czuję z tej serii baśniowości i magii, którą czuję np. po obejrzeniu takiego Harry'ego Pottera. Miszmasz kompletny.
Podobnie z magią – byli w stanie bardzo dużo na ten temat pokazać, a wszystko skończy się na walce „rozumu z sercem”...
Odcinek 10.
Po pierwsze sprzeczka między Snowwhite i Alice – to wyglądało tak nienaturalnie i głupio, że aż głowa mała.
Po drugie kliknij: ukryte pozbycie się Alice. Dopiero teraz, kiedy zostało ich 7 odkryły, że najlepiej będzie odkryć ich tożsamość i zabić cywilu? Przecież umiejętność Swim Swim aż się prosi o użycie jej do szpiegowania innych. Takim sposobem mogłaby się pozbyć każdej z osobna, wtf.
No i oczywiście Snowwhite nie mogła podać Alice jajka, aby przemieniła się w czarodziejkę. Ech.
Po trzecie, nie wiem czy ktoś zauważył, bo tak to właśnie zostało przekazane, jakby nie miało większego znaczenia, że kliknij: ukryte Cranberry pochodzi ze Świata Magii i przeprowadza na Ziemi egzamin mający wytypować kolejną utalentowaną czarodziejkę, ale że jest psychopatką, to każe im się mordować nawzajem. W sumie liczyłem nie liczyłem na lepsze wytłumaczenie, może mniej wymyślne, ale jest ok, ale tak to ujawniono po tych 10 odcinkach, jakby to zbędne. No jasne, to tylko główny wątek.
Plusem tego anime jest prostota. Widać, że autor nie przeliczył swoich zdolności. Z drugiej strony niektóre dialogi proszą się o pomstę do nieba. ;-;
Nana współpracowała wyłącznie z Weiss, więc nie powiedziałbym, że nie miała przewagi. Poza tym jej charakter był taki, że raczej była skora do pomocy innym, więc robiła też to z chęci, a nie z przymusu.
Umiejętności Swim Swim nie nazwałbym aż tak bezużyteczną. Nie chce mi się już rozpisywać o tej porze, więc podam przykład Kitty Pryde. xd
Chyba najgorsze jest to, że próbuję w tych umiejętnościach znaleźć jakiś sens, ale raczej go nie ma. Chyba najprościej byłoby stwierdzić, że opierają się na osobowości bohaterek, ale np. dlaczego La Pucelle dostała miecz, który zmienia swoją długość, tego ja już rozgryźć nie potrafię (a jeśli próbuję, to bardzo niefajnie mi się to kojarzy ;-;). Chyba rzeczywiście trzeba postawić kropkę po „różnorodności”. :/
kliknij: ukryte Zastanawiam się jaki jest cel tej gry i tak nie bardzo mogę załapać. Jeśli Cranberry chciałaby zostawić najsilniejszą czarodziejkę, to przecież nie atakowałaby La Pucelle i Weiss, a najsłabszych czarodziejek pozbyłaby się od razu. Poza tym, skoro ta cała gra jest wymyślona przez nią Fava, to po co dawałby Snow White tak nieprzydatną w walce moc, jak słyszenie ludzi potrzebujących pomocy. No i jak tu być bohaterem, kiedy jest się zmuszonym do zabijania ludzi, z którymi naprawiało się świat?
Jeszcze dziwniejszy jest sam sposób wybierania kandydatek, na im taka Tama lub Snow White? Żadna z nich jeszcze nikogo nie zabiła. SW jest główną bohaterką i określonym archetypem postaci, to jeszcze da się zrozumieć. Taką Tamę już mniej. Poza tym jest jedna z dwóch czarodziejek, której tożsamości jeszcze nie znamy. Mam nadzieję, że nie okaże się prawdziwym psem – w końcu płeć i wiek nie ma znaczenia, więc czemu nie gatunek? xd Poza tym Ruler znalazła ją na śmietniku, to też o czymś świadczy. Chyba.
Alice – tak jak zakładałem, nie chce zabić SW, bo jest zafascynowana jej postawą. Wydaje mi się, że SW stałą się jej idolką, kiedy Alice jeszcze nie była maho szodżo. Tylko dlaczego przypomina potwora żywcem wyciągniętego z horroru? Kolejny domysł – być może sama chce pomagać ludziom, ale może, bo na przykład jest ciężko chora? Taki charakter na pewno wzbogaciłby wachlarz osób, które mogą stać się czarodziejkami. W każdym razie, jej przeszłość na pewno będzie miała jakiś wpływ na SW.
Jeśli już wspomniałem o Cranberry, to dlaczego Weiss nie powiedziała Snow White o swoich podejrzeniach dotyczących La Pucelle? I dlaczego każda wie, kto z kim walczy, np. Swim Swim wie kto jest najsilniejszy, ale nie wie już nic na temat Cranberry? :v W dziewiątym odcinku powiedziała, że bardzo rzadko się pokazuje. Czy Top Speed nie mogła przeczekać tej całej morderczej gry, kiedy reszta morduje się nawzajem? Jak na kobietę w ciąży, którą zabić chcą czarodziejki, to tak bardzo beztrosko sobie żyła.
Walka Weiss vs. Swim Swim – Ta walka była najbardziej rozczarowująca. Nana w ogóle nie skorzystała ze swojej umiejętności. W sumie cieszę się, że Nana zginęła. Ludzie w komentarzach nazywają ją idealistką – nie, ona była po prostu głupia. Idealistką mogła być Weiss, bo marzenia nie przysłaniały jej rzeczywistości.
Muszę wspomnieć, że trochę niepokoi mnie strój Swim Swim. Małe dziecko, zafascynowane księżniczkami robi sobie avatar sukkuby w stroju kąpielowym, takiej demonicznej Sonico z mniejszymi cycami. Nie no, spoko.
Chciałbym jeszcze dodać, że liczyłem na tonu cukru lub hektolitry krwi, wymieszanie z pomieszaniem, patetyczne mowy i dialogi, a to całkiem wyważone jest. Nawet ta maskotka nie jest tak denerwująca, jak to bywa w podobnych seriach, ale tutaj nie nawiązuje tak przyjacielskich i bliskich relacji z czarodziejkami i jest też jakimś wrednym gnomem, jak np. Monokuma albo misek z Bokurano. Tzn. jest, ale nie na takim poziomie i nie w tak ostentacyjny sposób.
Jego złodziejski fach jest okraszony niesławą w całej krainie, potrafi idealną kopię rzeczy, którą widział i trzymał w rękach przez ileś tam sekund, porusza mieczem lepiej niż największe zło tej krainy, jego ogromnie inteligentny i strzela celnymi ripostami – czego Ty jeszcze chcesz? xd
Odcinek pierwszy
Zaczyna się od snu bohaterki, która w dzieciństwie spotyka drugą główną heroinę. Wtedy budzi się i akcja przenosi się do wagonu pociągu z początku II WŚ, gdzie Niemcy legitymują wszystkich pasażerów właśnie w poszukiwaniu naszej bohaterki. Okazuje się, że jest ona księżniczką Eeeyyyiiisztatto. Zacząłem w tym momencie wątpić w swoją wiedzę historyczną, ale w połowie odcinka wytłumaczono, że to owszem, jest Europa, ale ta inna Europa, gdzie Polska to Livonia, są inne dziwne kraje i magia, a Niemcami nie rządzi Hitler tylko cesarz xD
Pierwsza połowa odcinka poświęcona jest na pościg księżniczki po pociągu przez Niemców. Jej kraj ledwo powstrzymuje się przed najeźdźcami, a ona jedzie dogadać się z królem neutralnego państwa, w którym dzieje się akcja, aby zdobyć jego wsparcie. No i tak biegają i strzelają do siebie po tym pociągu, nie jest to brzydkie, ładne też niespecjalnie, nie znam tej księżuchny, więc nie zależy mi, czy ją zabiją czy nie, ale akcja jest. W pewnym momencie wpadają do wagonu z bagażami. Tam jest tajemnicza steampunkowa trumna z drugą MH. Główna musi ją otworzyć, nie ma potrzeby, ludzie chcą ją złapać czy nawet zabić, a ona biegnie do najdziwniejszej rzeczy, jaką w życiu widziała. Bo tak. Ok.
Trumna się nie otwiera, bohaterka ucieka przed złymi Germianinami. Moement na rozładowanie emocji, pokazanie, że główna bohaterka jest praworządna i miła oraz ma cycki tyłek. Potem spotyka się z człowiekiem, który miał jej pomóc wżenić się w tamtejszą rodzinę królewską, aby zdobyć wsparcie dla własnego kraju. Niestety Germianie przebijają się przez granicę Eeeyyiiisztatto, więc jej plan kończy się fiaskiem. A poza tym, to łapią ją Germianie.
Następna scena to lot samolotem księżniczki ze złymi Germianami do cesarza w Neue Berlin (lol). Dziwnym trafem i nie wiadomo dlaczego, na pokładzie samolotu znajduje się trumna z drugą mc. Wcześniej wszyscy, którzy ją widzieli zostali zabici przez takiego złego siwego pana, teraz leci sobie obok wroga. Bo tak. Samolot wpada w turbulencje, MH przepycha się z oprawcami, wali pompatyczną gadkę wymawiając na końcu swoje europejskie imię, którego nie potrafi poprawnie wypowiedzieć, bo mówi po japońsku i… trumna z drugą, rudą MH się otwiera, ona wyskakuje, ratuje księżniczkę swoim wybuchem sparkli, samolot przełamuje się na dwie części niczym rzucony o brzozę. Bohaterki spadają, ale nasza ruda MH czaruje wielki 2 metrowy bagnet i leci na nim po drugą bohaterkę. Okazuje się, że znają się z poprzedniego życia i odlatują w swoich ramionach na wielkim bagnecie. KONIEC.
Czysty masochizm.
Ktoś napisał w komentarzach, że muzyka kojarzy mu się z Yuki Kajiurą, ale to bardziej Akiko Shikata, znana ze ścieżki dźwiękowej do Umineko lub Cross Ange.
Z takich plusów, to momentami było naprawdę ładne, szczególnie w drugiej połowie, kiedy pokazywali germiańskie wojsko, zrzucanie ładunków z samolotów i inne manerwy.
Tak, w ogóle to co się stało z demonicą z czerwonym pejczem? kliknij: ukryte Arcydemon miał ją wynagrodzić za to, że go przebudziła i tyle ją widzieli. Nie było też widać, że zostaje wciągnięta razem z królem.
Z uwag odnośnie napisów – kliknij: ukryte to był w końcu król demonów czy to była królowa? Seiyuu było raczej kobiece, ale co rzuciło mi się w oczy, to odpowiedź samuraja na pytanie strażniczki. Zapytała „Co się stało z Yu Fiu Miu?”, a on na to, że „ją” gdzieś wysłał. W nadrzędnej części zdania użyli „her”, w podrzędnej „she”. Trochę dziwne, skoro do tej pory zawsze nazywali ją królem.
Finał.
kliknij: ukryte Ten odcinek został podzielony na 2, a właściwie 3 części, jeśli liczyć kontynuowaną, z poprzedniego odcinka, scenę. Ona była chyba najlepsza z całego odcinka. W końcu pokazano kształt Satelli, jej! Szkoda, że w takiej formie, ale zawsze coś.
Na czym polegało połączenie między Subaru a Juliusem? kliknij: ukryte Na początku myślałem, że Julius korzysta ze wzroku Subaru, ale… ten drugi w trakcie się odwrócił, więc w sumie już nie wiem, o co kaman. Zostańmy przy tym, że widzi magię, której wcześniej nie mógł widzieć.
Pogoń za Emilią kliknij: ukryte to chyba było najgorsze, co mogli wstawić. Ja rozumiem, że chcieli Subaru z Emilią na koniec spiknąć, ale nie mogli po prostu zrobić tego na spokojnie, jak już dotrą? Nagle okazuje się, że w jej pojeździe ukryto bombę – nadprogramowy zwrot akcji. Gdyby to jeszcze wzbudziło jakieś emocje w widzu, gdyby to chociaż ładne lub efektowne było, ale nie, lepiej poznęcać się na Betelgeuse'em, bo jest zły i na to zasługuje. Chyba miał straszyć swoim wyglądem, bo podobnego stwora widziałem w Yami Shibai, ale coś nie wyszło xD
kliknij: ukryte Zdenerwowało mnie to. Zamiast tej sceny mogli pokazać, co dzieje się z innymi postaciami. Po przejściu do sceny z Emilią, nie pokazano nic, żadnej sceny. Rzucono tylko jeden kadr na paczkę, która walczyła z Kultem Wiedźmy. NO LITOŚCI. Rem przez pół odcinków biega za głównym bohaterem i ani słowem o niej nie wspomnieli. Co z Roswaalem i wątkiem tych kryształów, które miał Crusch oddać? Czy Beatrice w ogóle przeżyła ten najazd? xDD Nie nastawia mnie to pozytywnie, biorąc pod uwagę happy ending i brak jakiejkolwiek poszlaki dla widza od studia.
Cóż, przynajmniej scena z Emilią uświadomiła mnie, że z light novel się nie zapoznam. Ich dialog był tak prosty i tkliwy, że aż płakać się chciało razem z hafu‑efu. Sceny miłosne z Ani z Zielonego Wzgórza są lepiej napisane, a to książka kierowana do najmłodszych nastolatków :s
Jeśli chodzi o całość, to można by się rozpisywać od początku. W skrócie, seria miała dobre i złe momenty, mniej więcej się równoważą, ale ta lepsza strona przeważa. Na tle serwowanych nam dzisiaj japońskich kreskówek, szczególnie tych z przenoszeniem głównego bohatera do świata fantasy, ta wyróżnia się fabułą. Czasami jest przekombinowana, czasami widać, że można by co nieco doszlifować od strony technicznej (chociażby tempo akcji, sprzeczne emocje wywoływane co drugi odcinek), ale przynajmniej jest i w swej epizodyczności działa. Problem jest to, że seria urywa się w połowie, więc nic nie jest wyjaśnione. Trudno też wyłowić jakąś ciekawą postać. Subaru to osobny temat, lecz niestety jest go tak dużo, że przyćmiewa resztę i nie daje im (autor) szansy się rozwinąć. Poza tym ciągle dochodzą nowe postaci, które w sumie mają znaczenie, ale potem… nie ( kliknij: ukryte zakończenie xD).
23.
kliknij: ukryte Ciało Subaru zostało opanowane przez Betelgezę za pomocą tej ksiązki, jak to się stało, że ani Wilhelm, ani Julius, ani Felis, nie wyrwali mu jej z rąk i nie zniszczyli? Plis. A już w ogóle dziwne jest to, że nikt się specjalnie nie przejmuje gościem śmierdzącym na kilometr Wiedźmą, której imienia wymawiać się nie powinno.
Muszę ponarzekać na Betelguzę. Z takich świrów‑popaprańców podoba mi się bardziej niż ta dziewoja z Overlorda, ale oczekiwałem więcej po jego postaci. Nie wiem, może jakiegoś wstępu do wątku Kultu Wiedźmy. Na razie są źli, bo są opętała ich Wiedźma. Nic więcej nie wiadomo na ten temat, oprócz tego, że nienawidzą elfów i niszczą każdego siłą. To brzmi, jak nazwa jakiejś organizacji nacjonalistycznej, mają nawet własną boginię i ubierają się jak KKK.
kliknij: ukryte Rozumiem, że ten wątek z listem zostanie rozwinięty dopiero w przyszłości, czyli za czterdzieści odcinków? :v
Nie wiem, czy wszyscy zwrócili uwagę jak zmieniały się kolory Niewidzialnych Hando podczas walki Wilhelma z paluchem. Z jego perspektywy były przeźroczyste, z perspektywy Subaru fioletowe.