x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Superdeformed
Re: AOTY
Naprawdę jestem pod wrażeniem- oprócz ukrycia pod symbolami, pozornym chaosem, abstrakcją i śmiesznością tematyki seksualności, czy konfliktu moralnego z nią związanym (jak to ładnie określił Jokobo), wsadzili jeszcze parodię innych anime. Geniusz.
Re: AOTY
Symbolizm faktycznie jest dość mocno wyczuwalny.
AOTY
Mam wraźenie, że to anime jest po prostu parodią- w pierwszym odcinku mieliśmy świetną parodię SnK (jeszcze na początku odcinka się zastanawiałem, czy te nawiązania to tylko przypadek, ale w momencie, gdy główna bohaterka zaczęła zachowywać się jak Eren, to już nie miałem wątpliwości), w kolejnych odcinkach może zobaczymy naśmiewanie się z czegoś innego- ale to tylko moje przypuszczenia.
Przez cały odcinek śmiałem się jak głupi- tak, głównie z tego jak bardzo absurdalne jest to anime (scena z sądem, kwiatkiem, imiona bohaterek- mógłbym wymieniać bardzo długo). Ostatni raz mnie tak rozbawił pierwszy sezon Seitokai Yakuindomo (co może pokazuje, jak „niskich lotów” humor mnie bawi, ale się tego nie wstydzę).
Utwór z openingu jest świetny, a cały opening świetnie obrazuje całe anime.
Nie mogę się doczekać następnych odcinków
Fabuła- pierwszy odcinek, zwłaszcza jego końcówka zapowiada interesującą serię, a pózniej niestety mamy całkowicie nudne szkolne życie do 8 odcinka. W 9 zaczyna się wreszcie coś dziać, znowu jest intrygująco, ale niestety zaczynają się wszystkie nielogiczności związane z tematem cofania się w czasie i autorzy sami się w tym wszystkim poplątali, w pewnym momencie nawet zaprzeczając relacjom między bohaterami, które ukazywali przez połowę serii. Sama końcówka pozostawia pewien niedosyt, mimo że fabuła teoretycznie została zamknięta.
Postacie nie prezentują się specjalnie oryginalnie, nawet są trochę schematyczne, po prostu przeciętnie skonstruowani, do tego dochodzą dwa oblicza głównego bohatera kliknij: ukryte jeden kochający Yui, drugi Kaori, co trochę miesza.
Grafika niestety wygląda tak, jakby to było anime nie z 2014, a z 2004 roku- zarówno kreska jak i animacja nie prezentują się efektownie. Chyba najsłabszy element serii.
Muzyka rownież nie jest mocnym elementem- niewładająca w ucho, mam wrażenie, że przez całą serię ciągle podkładali jeden utwór. Na szczęście opening i endingi są świetne.
Mam duży problem z oceną tej serii- z jednej strony jest interesująca i w miarę przyjemnie się oglądało, z drugiej strony jest chaotyczna i momentami nudna. Mogło być lepiej, potencjał został trochę niewykorzystany.
Ja nie oskarżam komillla o to, że nie oglądał After Story- rozumiem to, skoro nie spodobała mu się pierwsza seria i recenzje musi napisać bez odnoszenia się do drugiej serii. Ja jednak, skoro oglądałem całość, wolę patrzeć całościowo. Oczywiście jestem w stanie rozdzielić ocenę obu serii- ale po prostu nie chcę. Komilll i tak ocenił głównie wątki występujące tylko w oryginalnym Clannadzie.
Już lepiej przestać pisać o innych seriach, bo nas upomną. ;d Tak na szybko- Lisy zawsze będę bronił (przynajmniej w kwestii przydatności w historii), Air faktycznie miało za dużo magii, a Komari zachowywała się, jakby miała 5 lat.
To, że reszta bohaterek kocha głównego bohatera to tylko domysły, w anime to nie zostało ukazane.
Niech będzie selekcja, niech sobie odpadają- ale zawsze można opowiedzieć ich historię. Jasne, wszędzie pokazują to samo- ale akurat przy okazji tego anime pokazali to w sposób, który do mnie trafił, dlatego ja uważam to za dobre. Akurat kwestia jakie dramaty do nas przemówią zależy od tylu czynników związanych z psychiką, że niemożliwe jest obiektywne stwierdzenie, że dany dramat przemawia do wszystkich/ nie przemawia w ogóle (pomijając oczywiście jakieś źle wykonane crapy, ale do takich Clannad nie należy, bo każda historia została przekazana należycie). Owszem, po kilku identycznie przedstawionych historiach coś, co na początku do nas trafiało, później będzie nudzić, ale akurat dziwnym trafem nie poczułem tej nudy oglądając Clannad.
Faktycznie, z tym uniwersalne= dobre, trochę popłynąłem (choć takie twierdzenie akurat dość często przekazują w szkołach), szczególnie, że sam np. takiego NGNL nie uważam za dobrą serię. To może inaczej- studio odniosło sukces tworząc serię, która się podoba takiej ilości widzów.
Nie recenzuję tego anime, dlatego pozwoliłem sobie na ocenienie na raz obu serii. Jeśli jakieś anime ma tylko jedną serię- oceniam tylko fabułę tej jednej serii, nawet jeśli jest niedokończona- bo po prostu nie da się inaczej. Jeśli ma kilka serii, to oceniam całość, chyba że anime jest zbiorem historii niezwiązanych ze sobą jakimś jednym, głównym wątkiem. W pierwszej serii Clannadu spokojnie mogę ocenić wątki części dziewczyn, ale część wątków wolę oceniać całościowo. Po prostu nie chcę dzielić głównego wątku na kilka części- da się, ale uważam to za trochę bezsensowne. Niestety wiele anime ma niedokończone historie- tam już niestety nie da się inaczej oceniać. Gdybym pisał recenzję Clannadu oceniłbym oczywiście tylko to, co występuje w pierwszej serii, ale jednocześnie nadmienił, że dany wątek jest kontynuowany i polepsza się w After Story.
Co do bohaterów, to też można uznać za element koncepcji- pokazanie poważnych problemów momentami infantylnymi postaciami. Tak, wiem, teraz to wygląda, jak bronienie na siłę bohaterów tej serii, którzy faktycznie byli słabi. ;d Ale akurat mi się ta konwencja spodobała (nie zawsze [ach ta Fuuko], ale jednak).
Kanon (szczególnie Kanon 2006, wersję z 2002 oglądałem kilka odcinków) jest znacznie lepszy od Clannada i tylko przez After Story Clannadowi wystawiłem wyższą ocenę.
Naprawdę nie wiem, czemu Key zaliczyło taki zjazd w Air.
Rewrite jest stanowczo za długi jak na ilość wolnego czasu którą mam, ale na pewno go przejdę, gdy uporam się z maturą. LB pewnie też.
Chyba każda loli u Key jest zła, Kud i Fuuko przykładami (no, w Kanonie nie było znowu aż tak źle). ;d Komari- dla mnie ona najbardziej zepsuła LB. Muzyka- owszem miła, spokojna i nie powiem, że źle mi się jej słuchało- ale w dramatycznych momentach kompletnie mi psuła klimat i nie potrafiłem się aż tak bardzo wczuć. To śmiesznie zabrzmi, ale po prostu była za mało dramatyczna. ;d
Tak, problemy nie należą do wymyślnych i są schematy- kto jednak powiedział, że sama ich obecność jest zła? Dla przykładu ta kliknij: ukryte utrata rodziców i związana z tym trauma- schemat stary jak świat, jednak w Clannadzie został świetnie pokazany, wiedziało się, czemu bohaterka aż tak źle to zniosła i można było wczuć się w jej sytuację. Wiem, nazwiesz to przedramatyzowaniem, jednak na mnie to w jakiś sposób zadziałało i jak widać chociażby po komentarzach tutaj- na większość osób również. Skoro tak dużo oglądających nie uważa tego za przedramatyzowanie, to znaczy, że studio trafiło w jakąś tam „ogólną” wrażliwość ludzką- co jest sukcesem, bo każdy ma tą wrażliwość inną i reaguje na coś innego- ciężko zrobić coś w miarę uniwersalnego- a Key się to udało i to jest zaletą.
Od razu mogę przejść do tego, dlaczego nie uważam, że fabuła jest płytka- porusza problemy (często dość poważne), które mogą spotkać każdego (pomijając cały ten nadprzyrodzony aspekt, ale cóż, to Key, taki urok ich produkcji) i robi to w sposób dobry- dobrze opisuje, pokazuje przyczyny, skutki, jakiś tam sposób rozwiązania i przekazuje pewne wartości- i chociażby dlatego ciężko mi to uznać to za coś płytkiego- można z tego coś wynieść (choć zdecydowanie więcej z After Story).
Zresztą komilll wymienił wątek alkoholizmu jako interesujący, a potem określił całą fabułę jako płytką- lekka niekonsekwencja.
Ciężko mi pisać o Clannadzie i After Story jako o dwóch osobnych tworach- najważniejsze wątki z pierwszej serii są rozwijane i z pobocznych stają się głównymi dopiero w drugiej serii. Cały wątek Nagisa- Tomoya kliknij: ukryte (
ich znajomość, w drugiej serii śmierć, zamknięcie się w sobie Tomoyi, zaniedbanie dziecka itd.) na mnie w jakiś sposób wpłynął, uważam za świetnie zrealizowany i pokazujący realne problemy zdarzające się dość często, przez co faktycznie może czegoś nauczyć. Faktycznie do fabuły pierwszej serii sam mógłbym się przyczepić, ale fabułę każdego anime traktuję całościowo- nawet jeśli ma kilka części, to zazwyczaj w ocenie nawet pierwszej części biorę pod uwagę całość historii- ciężko inaczej, jeśli fabuła to spójna całość, a rozdzielona na osobne części ma mały sens. Patrząc w ten sposób, wszystkie wątki typu Fuuko, czy Kotomi, można uznać za poboczne- przedstawiają jedną historię w kilku odcinkach, ale również oddziałują na główną historię ciągnącą się przez dwie serie. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że to adaptacja Visual Novel, co też wymusiło na KyoAni pewne zabiegi względem fabuły, z której i tak sporo zostało ucięte (mimo, że całość ma około 50 odcinków).
To wszystko, co napisałem wyżej, sprawia, że uważam fabułę za dobrą, aczkolwiek z pewnymi niedociągnięciami wynikającymi raczej ze słabych bohaterów (Fuuki), niż z pomysłu czy wykonania.
Tak, bohaterowie to pełna sztampa i bezpłciowość, i nie wydają się na początku zbyt autentyczni (przynajmniej część, bo np. Tomoya od początku jest świetny), ale z biegiem czasu przekonałem się do nich, polubiłem i doceniłem, że w większości dobrze pasują do swoich wątków i do problemów poruszanych w wątkach (choć podobnie jak Ty, uważam, że czasami faktycznie zachowują się nieadekwatnie).
Key z każdą produkcją tworzy coraz lepszych bohaterów (wyjątkiem Kanon, kilka lat starszy od Clannada, a w tej kwestii znacznie lepszy) i widać postęp w ich tworzeniu między Air, Clannadem, Angel Beats (choć tu akurat nie zagłębiałem się, jak duży udział w tworzeniu miał Key) i Little Busters.
Taki urok tego studia- pokazują to samo, jednak za każdym razem coś zmieniają, rozwijają i dodają- czuje się tę wtórność, ale mi to nie przeszkadza, gdyż mimo tego wszystko na podstawie ich gier oglądało mi się dobrze. Rewrite podobno trochę z tym „standardowym Keyem” zrywa- nie wiem sam, grałem 2 godziny i odłożyłem na czas nieokreślony, nie mam aktualnie czasu na przebrnięcie przez kilkadziesiąt godzin VN.
Little Busters faktycznie w wielu kwestiach dotyczących fabuły jest podobne i jednocześnie lepsze od Clannadu, ale z kolei ma jeszcze bardziej przesłodzonych i jeszcze bardziej nierealistycznych bohaterów i nieadekwatną w większości przypadków muzykę, która psuje klimat- to sprawiło, że nie oglądało mi się tego tak dobrze jak Clannad. No i Clannad jest dla mnie arcydziełem przez After Story- LB: Refrain nie wywołał we mnie takich emocji.
Już na wstępie wyskakujesz z haremem, a przecież w Clannadzie NIE MA haremu. Dużo bohaterek= harem? W takim razie Seitokai Yakuindomo, gdzie bohaterami są jeden facet i kilkanaście dziewczyn byłoby również haremem. A nie jest.
Co dziecięcych problemów- kliknij: ukryte choroba siostry, która leży w szpitalu od iluś lat jest takim problemem? Niezbyt mi to pasuje- owszem, Fuuko jest bardzo dziecinna, ale sam problem ukazany w tej części Clannadu z przedszkolem mi się nie kojarzy.
„minęło wystarczająco dużo lat na pogodzenie się ze śmiercią”- znając Twoją pogardę do psychologii, nie dziwię się tej opinii, ale jest po prostu bzdurna- dziewczyna przeżyła wielką traumę, co zostało naprawdę świetnie pokazane. Ludzie nie przez takie rzeczy, jakie wydarzyły się Kotomi, mają problemy z psychiką przez długie lata. A teraz przyczepię się bardziej do technicznego aspektu recenzji- za dużo spoilerów w akapicie dotyczącym Ichinose.
Dziwię się, patrząc się na ocenę reszty bohaterów, że nie skrytykowałeś Sunohary- jest to niezwykle sztampowa (chyba najbardziej w całej serii) i bezpłciowa postać (w pierwszej serii, w After Story już jest inaczej).
Na koniec przyczepię się znowu do technicznej rzeczy- pierwszy akapit to praktycznie podsumowanie recenzji i wygłoszenie opinii końcowej- tak chyba nie powinno być i zniechęca czytelnika do dalszego zaznajamiania się z treścią recenzji (bo już zna werdykt).
Oczywiście nie zgadzam się z wieloma opiniami, jak np. z tym, że fabuła jest płytka i słaba, ale akceptuję to i tu komentarz dla innych- wasza opinia jest tak samo wartościowa jak komillla, o to, że się z nim nie zgadzacie, to nie znaczy, że wasze zdanie jest „lepsze” i „słuszne”. ;p Trochę otwartości i mniej jadu.