Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

setezer

  • Avatar
    A
    setezer 5.06.2013 10:19
    o kreacji mitu
    Komentarz do recenzji "Hokuto no Ken"
    Jest taki animowany film Beowulf, gdzie wszystko jest przesadzone do granic możliwości. Ktoś może oburzać się, że to aż niesmaczne czy śmieszne. Nie taki jednak był zamysł twórców aby zrobić efekciarski film, lecz przedstawić obrazem opowieść słowną. Wyobraźcie sobie staruszka z antycznych czasów opowiadających legendy czy prawdziwe wydarzenia, które zapisały się w historii? On nie powie, że jakiś tam rycerz pokonał z trudem innego, lecz ten rycerz zmiażdżył innych, walczył jak najęty i tańczył z mieczem, że bez ustanku machał ostrzem przez kilka godzin itp. Wszystko wyolbrzymione jak w Giaurze Byrona.

    I tak właśnie się zastanawiam, czy Hokuto nie bazuje na podobnych schematach? Bruce Lee był przegięty w swoich filmach, ale ograniczony materią. Kenshiro nie ogranicza nic, a więc mamy do czynienia z obrazową wizją opowieści opowiadanej przez staruszka, który widział te wydarzenia. Jednak by zainteresować słuchacza, dodaje mnóstwo od siebie. Nie wynika to tylko z chęci zainteresowania innych, ale z pewnej wewnętrznej radości czy liczenia na uznanie, że on widział pół­‑boga, że dotykał legendę. Legendarny bohater jest potrzebny, by lepiej znosić życie, by mieć motywację i w momencie stawania przed ciężkimi działaniami myśleć sobie „ten bohater by dał radę”. Zależnie od wrażliwości i sytuacji bohaterem wystarczy, że będzie Korczak idący do gazu, a czasem potrzeba gościa, który jest sumą cech idealnych + potrafi pokonać w 5 sekund 100 wrogów i jeszcze uratować pieska.

    Hokuto no Ken jest właśnie takim przegięciowy. Można by mówić, że wiele jest takich anime, jakieś DB itp., ale tam jest humor bohaterów, który rozładowuje wzniosłość i patos. W Hokuto jest go mało i nie dotyczy Kenshiro. Zresztą twórcy w niezwykły sposób balansują między tą absurdalnością (walka z czołgiem), a kreacją w widzu uczucia wzniosłości i patosu. Ja to łykam, oczywiście z dystansem, ale doceniam – można tak powiedzieć – elokwencję twórców. Wiele jest w anime scen, gdy jakby ze światła idzie bohater, niczym mesjasz + ckliwa muzyczka.

    Styl graficzny dla mnie wyborny, strasznie lubię taki. Nie ma za dużo przerysowań, jakichś wielkich oczu czy przewracania się na głowę itp. Wszystko na poważnie – spinka konkretna. Walki, wbrew temu co większość pisze, mi się bardzo podobają. Dużo pomysłowych rozwiązań – perspektywa z oczu gościa, któremu pocięto twarz – obraz też mu się pociął itp.

    Dla mnie majstersztyk. Świadomy dystans warto zachować.