x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
o kreacji mitu
I tak właśnie się zastanawiam, czy Hokuto nie bazuje na podobnych schematach? Bruce Lee był przegięty w swoich filmach, ale ograniczony materią. Kenshiro nie ogranicza nic, a więc mamy do czynienia z obrazową wizją opowieści opowiadanej przez staruszka, który widział te wydarzenia. Jednak by zainteresować słuchacza, dodaje mnóstwo od siebie. Nie wynika to tylko z chęci zainteresowania innych, ale z pewnej wewnętrznej radości czy liczenia na uznanie, że on widział pół‑boga, że dotykał legendę. Legendarny bohater jest potrzebny, by lepiej znosić życie, by mieć motywację i w momencie stawania przed ciężkimi działaniami myśleć sobie „ten bohater by dał radę”. Zależnie od wrażliwości i sytuacji bohaterem wystarczy, że będzie Korczak idący do gazu, a czasem potrzeba gościa, który jest sumą cech idealnych + potrafi pokonać w 5 sekund 100 wrogów i jeszcze uratować pieska.
Hokuto no Ken jest właśnie takim przegięciowy. Można by mówić, że wiele jest takich anime, jakieś DB itp., ale tam jest humor bohaterów, który rozładowuje wzniosłość i patos. W Hokuto jest go mało i nie dotyczy Kenshiro. Zresztą twórcy w niezwykły sposób balansują między tą absurdalnością (walka z czołgiem), a kreacją w widzu uczucia wzniosłości i patosu. Ja to łykam, oczywiście z dystansem, ale doceniam – można tak powiedzieć – elokwencję twórców. Wiele jest w anime scen, gdy jakby ze światła idzie bohater, niczym mesjasz + ckliwa muzyczka.
Styl graficzny dla mnie wyborny, strasznie lubię taki. Nie ma za dużo przerysowań, jakichś wielkich oczu czy przewracania się na głowę itp. Wszystko na poważnie – spinka konkretna. Walki, wbrew temu co większość pisze, mi się bardzo podobają. Dużo pomysłowych rozwiązań – perspektywa z oczu gościa, któremu pocięto twarz – obraz też mu się pociął itp.
Dla mnie majstersztyk. Świadomy dystans warto zachować.