x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 10/10
Re: Zbędne, przykre, irytujące...
kliknij: ukryte Asuka nie dożywa? Ciekawe, bo ja nie pamiętam momentu jej śmierci w TV. Jedynie scenę, w której goście z NERVu zabierają ją do szpitala, bo dziewczyna jest w stanie umrzeć z racji zaniechania czynności podtrzymujących życie.
Ciekawi mnie o jakich rozbieżnościach mowa, bo ja widzę raczej więcej podobieństw.
Moim zdaniem oglądanie Enda w oderwaniu od końca TV w ogóle nie ma sensu.
Re: Cudo
Re: porównanie
Ale to takie bardzo na siłę doszukane podobieństwo…
Madoka jest dużo bardziej rozrywkowym anime, niż Lain.
Re: To są 3 odcinki po ok. 14-17 minut
The Birthday Massacre
Fajnie zobaczyć, jak Japończycy inspirują się tworem inspirowanym Japonią….
Re: Rozczarowanie.
Swoją drogą – twój post skusił mnie, by (jako, że nie mam zamiaru wracać nigdy do tej serii) przeczytać streszczenia przyszłych odcinków na Wiki. Powiem jedno: cieszę się tym bardziej, że w ostatniej chwili uratowałem się od pingwinów.
Chyba się starzeje, bo co raz surowszy się tobie wobec oglądanych pozycji. No ale cóż, porównuje z najlepszymi :)
5/10
Strasznie zamerykanizowali tego Dragon Balla, ale nie ma nad czym szat rozdzierać – film jest po prostu przeciętny. Raczej nie polecam, chyba że do śmiechu ze znajomymi(tak udało mi się obejrzeć to dzieło).
PS Nie możemy odżałować braku Vegety….
Re: Rozczarowanie.
Przykładowo – w shoujo często występują stereotypowe postacie. W Utenie tego nie było.
Zostały wykorzystane ogólne założenia, niekoniecznie estetyka.
Re: Rozczarowanie
Bo „wybitne” to są filmy Satoshiego Kona, a nie kolejna w ciągu haremówka do bólu obliczona na rozśmieszanie i wyciskanie łez….
Nie mówię, że to złe anime… Raczej wtórne(nie tylko wobec całego gatunku, ale poprzednich serii spod znaku Key/KyoAni – a to już o czymś świadczy) i wymagające od widza sporej naiwności(czy też Suspension of disbelief). Oczywiście w swojej kategorii jest calkiem dobre, chociaż moim zdaniem seria Ef jest lepsza (również naiwna, ale przynajmniej odrobinę mniej sztampowa w płaszczyźnie treści i obrazu).
Mnie osobiście nie dziwi, że ludzie tym anime są rozczarowani, zwłaszcza po milionach pochwał.
Sam się bardzo Clannadem zmęczyłem mimo, że oglądałem go świeżo po ukazaniu się ostatniego odcinka i będąc w wieku bohaterów.
I nie piszę tego, bo uważam że hejtowanie Clannada jest cool – jakoś udało mi się ominąć kult tej serii (o jego istnieniu dowiedziałem się z Twojego komentarza :))
Rozczerowanie.
Porzuciłem oglądanie po 7 lub 8 odcinku. Być może kiedyś dokończę to anime. Jak narazie jednak seria mnie zmęczyła swoim brakiem dojrzałości. Potencjał gdzieś w serii jest, niestety został polukrowany przeciętną kreską(gdzie te czasy, kiedy nie bano się z nią eksperymentować…), cliche postaciami(mówię o braciszkach) i w.w rozwiązaniami rodem z tanich animków dla trzynastolatków.
Tak, wiem że to kontrowersyjna opinia. Nic nie poradzę, że się rozczarowałem. To jednak nie jest klasa Uteny(przymnajmniej patrząc po tym, co widziałem).
Taka refleksja: Hideaki Anno i Kuniko Ikuhara tworzyli zdecydowanie lepsze animce, gdy inspiracje czerpali od siebie nawzajem, a nie mainstreamowych badziewiaków.
Już po tym widać, że ta seria to kupa śmiechu pod tytułem „przedramatyzowane problemy gimnazjalistek po japońsku” :D
Przynajmniej BRS dostarcza dokładnie to, co obiecuje. :D
Jakże mainstreamowymi ścieżkami musiał kroczyć umysł, który wymyślił zawiłą fabułę tego dzieła!
Moe slice of life w stylu K‑ONa + zawsze modna nawalanka + oczywiście j‑popowa piosenka, która choć stworzona przez fanów, jest równie odmóżdżająca co dzieło dowolnego japońskiego sztabu do spraw najnowszej gwiazdeczki. To się nie mogło nie udać! Takie połączenie po prostu musi skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca japońskich otaku.
I pewnie tak się stało. Niestety BRS ma pecha, bo mi pod każdym względem daleko do tego gatunku miłośnika animacji.
Powiem krótko: ani to dobre, ani pożyteczne(choć morał jest: dbaj o swoich przyjaciół, bo inaczej nawet ostra mordobitka w krainie marzeń nie pomoże waszej przyjaźni). Postacie do bólu neutralne (poza przedszkolaka z klubu koszykówki – zdecydowanie irytujący), fabułą w moim wieku nie da się wzruszyć…..
Generalnie jest to kolejne anime z gatunku „Im bliżej ci do wczesnego gimnazjum, tym większa szansa że zakochasz się w nim i wzruszysz”.
Oceniam BRS na 5. Choć i tak pewnie jest najbardziej przyswajalne z zestawu: OAV, seria TV i piosenka.
Ech...
Muszę powiedzieć, że żaden z odcinków CB mnie nie nudził – wręcz przeciwnie, czasem można było odnieść wrażenie, że były one za krótkie. Nawet po zobaczeniu serii, mimo że wszystko zostało już powiedziane i zrobione, pozostaje wrażenie niedosytu. Niestety, ten film go nie zaspokoił w moim wypadku. Nuda, nuda. Udało mi się go obejrzeć do końca tylko dzięki funkcji prędkość x2….
Gdyby nie kliknij: ukryte wspomnienie Spike'a o Julii, byłbym w stanie uznać, że film dzieje się w alternatywnej rzeczywistości do serii TV. Ani słowa o przeszłości Spike'a, zamiast jego archnemesis mamy kiepską podróbkę o tym samym imieniu oraz dziunię(nie kobietę – kobiety w CB to Faye czy Julia, ta tutaj była kompletnie pozbawiona charakteru), kliknij: ukryte do której nie wiedzieć czemu Spike się zaleca – zawsze był wierny Julii, ignorował Faye, a tu co? Nowa pani wypadła wyjątkowo sztucznie.
Niby wszystko na miejscu – bohaterowie, hacking, wybuchy, strzelaniny, trochę humoru, a jednak nie bardzo wiadomo, po co to wszystko.
Film bardzo mnie zawiódł, jednak mimo wszystko na Tanuku i MALu oceniam go na 7(co może jednak ulec zmianie w przyszłości). Na Filmwebie więcej jak 6 nie dostanie.
Re: ?
Re: ?
Przecież wszyscy wiemy, że lwia część osób uznających się za otaku za największy oldschool uważa pierwszą serię Naruto(ma AŻ 10 lat!) i nie tyka niczego, co nie zawiera Vovaloidów bądź fanserwisu hetero bądź homo.
Przykre, ale prawdziwe – może kiedyś się wyrobią.
Re: niesamowita grafika
Lepiej czasem jest pozostawić w widzu trochę pustki, niż zaserwować kolejnego happy enda, po którym film zostanie zapomniany.
Naprawdę świetnie...
Faktycznie widać, że to Ikuhara zajmował się reżyserią obydwu serii. Widać to po samych openingach obu serii.
Co do samego Mawaru – pierwszy odcinek na początku mnie znudził, jednak akcja szybko się rozkręciła i drugi odcinek pochłonąłem z ogromnym zaangażowaniem.
Świetna kreska, pokręcony klimat któremu najbliżej do połączenia Uteny z FLCL..
No i niespodzianka – naprawdę cudowny ending! Dear Future tak pod względem graficznym, jak i (zwłaszcza!) muzycznym pozytywnie zaskakuje, jako że raczej nauczony doświadczeniem nie nastawiam się na nic więcej, niż mniej rób bardziej drażniącą j‑popową papkę.
Jestem dopiero po 3 odcinku. Mam nadzieję, że twórcy nie powinie się noga, bo na razie MP to prawdziwy hit.
Re: I to ma byś takie wspaniałe? O.o'
Rin jest przesłodzona(najlepsza w sporcie, plastyce, posiada wrażliwość ponad swój wiek, jest chętna by gotować „tatusiowi” śniadanie…w wieku 8 lat), a co gorsza od połowy seria co raz bardziej się dłuży – tam nie ma fabuły, tylko ciąg niepowiązanych ze sobą scenek, który zainteresuje chyba tylko największych fanów patrzenia, jak dorasta dziecko.
W ogóle strasznie absurdalne mi się wydało, czyim dzieckiem jest Rin- tak ze strony ojca, jak i matki.
kliknij: ukryte No i te morały typu „moja praca to mój czas tylko dla siebie! Jest super zaharowywać się na śmierć dla swojego dziecka!”. No już bez przesady z tymi pochwałami.
No i ta kreska.. wcale jakaś cudowna nie jest. Strasznie mnie denerwowało rozmieszczenie ust względem nosa i brody. Pewnie, ze grafika nie jest najważniejszą rzeczą w takiej produkcji, jednak tutaj jest tylko kolejnym gwoździem do trumny UD.
Dla mnie to seria na 7 – na początku uważałem, że ta seria godna jest ósemki ( z dwoma, bo z dwoma, ale jednak), ale im dalej, tym gorzej. Prawdę mówiąc, daje UD siódemkę tylko dlatego, że Niea_7 również ją u mnie dostała, a mimo wszystko jest serią odrobinę gorszą.
Jak skończyłem ostatni odcinek tej serii, to mi aż ulżyło, że mogę oglądać coś bardziej zajmującego.
SPOILER co do mangi UD:
kliknij: ukryte W trakcie oglądania niestety dowiedziałem się, jakie zakończenie ma manga o przygodach Rin i Daikichiego. Sprawiło to, że na niektóre sceny z udziałem ww. dwójki i Koukiego odebrałem zupełnie inaczej, niż powinienem.. To jest jako zapowiedzi złamanego serca dzieciaka na rzecz faceta, który do niedawna był ojcem Rin.
Re: Bajka dla dzieci
Nie uważam Naruto za kompletnie płytką mangę(tzn tak do tomu 15, bo dalej nie czytałem),
ale chociaż faktycznie pewne sprawy, nazwijmy to, myślicielskie były zgrabnie wplecione w pierwsze tomy, tak nie ma co ukrywać, że jeśli ktoś szuka czegoś głębokiego, to raczej nie sięgnie po przygody nindży w pomarańczowym kombinezonie, tylko raczej coś niszowego z gatunku josei/seinen. Może zresztą Naruto nie jest najlepszym przykładem, ale generalnie wtedy fandom i w digimonach był w stanie dopatrzeć się niesamowitej głębii(co i tak chyba było lepsze niż zatrzymywanie swego rozwoju na samych ecchi seriach).
Kurczę, mało czytelne mi wyszło to porównanie ;)
Mangi udało mi się przeczytać spory kawałek, niestety nie na tyle duży, żebym mógł ocenić całość, jednak napewno było mniej denerwujących, infantylnych fragmentów.
W gruncie rzeczy żałuję, że aby dokopać się do ciekawszej (z tego co mówisz) dalszej części trzeba obejrzeć słabiutką jedynkę. Nawet nie próbuję, bo jeśli w wieku 13 lat nie dałem rady, to i pewnie teraz by nie wyszło.
Myślę, że to mogłoby być naprawdę dobre anime, gdyby wywalono/uspokojono trochę Hinaichigo, Suiseiseki i zmniejszono ilość wątków pseudokomediowych.
Pamiętam,że miałem nadzieję na wiwisekcję psychiki Juna‑hikkikomori (wtedy była to jedna z pierwszych serii dotykających tej tematyki), a tu niestety akcent padł na inną część serii.
Re: Bajka dla dzieci
Od razu przypomina mi się artykuł z Kawaii, w którym wmawiano czytelnikom, że Naruto to niezwykle poważna manga o sile marzeń, ograniczeniach człowieka, prawdziwej przyjaźni i Bóg wie czym jeszcze. Tymczasem to zwykły shonen, po który raczej nie sięgnie nikt, kto chce czegoś nieco ambitniejszego. Bo takich rzeczy szuka się gdzie indziej po prostu.
Ja wiem, że Rozen Maiden miało potencjał, ale on zginął pod infantylnością Hinaichigo, Kun‑Kuna oraz odcinków o podobnym schemacie co w Pokemonach.
Naprawdę nie chciałem znielubić tego anime, ale cóż. Nic nie poradzę na to, że w moim mniemaniu jest ono dość..nieuniwersalne. A że Japończycy lubią wrzucić do bajek dla dzieci mroczniejsze akcenty, to już inna sprawa.
Sorry za wcinanie się wam w rozmowę, ale mam niestety podobne zdanie jak pilarek.
Wiem, o co ci chodzi – to nie jest związek stricte homoseksualny, to jest raczej coś określanego mianem „romantycznej damskiej przyjaźni”- to mam na myśli pisząc o tym, że nie są kochankami, ale jednak ich relacja jest głębsza niż typowych „psiapsiół”.
A Love My Life znam od dawna, tak w wersji mangowej, jak i live‑action.
Re: niewątpliwie...
Wątpię, żeby autorka miała na myśli kliknij: ukryte Adama i Lilith, bo chyba nawiązuje do walk z Aniołami, które kosmitami były w takim samym stopniu, jak główni bohaterowie… ;)
Re: niewątpliwie...
[link]Seed of Life , ale wiadomo, że nie to miała autorka na myśli ;)