x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Słabe
Pierwszy sezon miał zabawne momenty. Tutaj wszystko było wtórne, nudne, jałowe. Po ostatnim odcinku czuję tylko ulgę, że nie muszę dalej tego oglądać.
Jeszcze bardziej dziwią mnie oceny na malu, gdzie s2 ma wyższą ocenę od s1. Już pomijam, że noty są bardzo zawyżone.
Ode mnie 3/10.
Re: Po trzeciej części
Widząc bratnią duszę (KnK) napisał mi się komentarz bardzo długi jak na moje standardy, ale cieszę się, że dałem Ci do myślenia o Arayi i Kirei :)
A zapomniałem wspomnieć o samej końcówce. Chodzi to za mną dłuższy czas, widocznie muszę o tym napisać.
kliknij: ukryte Na prawie samym końcu Sakura i Rin wchodzą w jakąś boczną alejkę. Mijają postać z kucykiem i czerwonymi włosami. No wypisz wymaluj Aozaki Touko! A w sklepiku co kupują? Lalkę. Przecież to specjalizacja Touko. Za dużo jak na przypadek.
Dalej w scenach pojawia się już Shirou. Stracił ciało, więc można przypuścić, że jego dusza została związana z lalką. Prawdopodobne, bo 5 część KnK jest temu poświęcona. Niby szczęśliwe zakończenie. Ale! Rin pyta czy Sakura jest szczęśliwa. Jej odpowiedź nie jest natychmiastowa. Raczej taka smutna. Według mnie są dwie możliwości. Lalka ma tylko fragment osobowości Shirou, albo nie ma jej wcale. Jest zupełnie sztucznym tworem, stworzonym z pamięci Sakury i ewentualnie innych osób.
Te raczej smutne zakończenie najlepiej mi pasuje do całej serii.
Te 3 filmy przywracają mi wiarę w Japońską animację. Bo coraz mniej jest takich perełek.
Re: Po trzeciej części
Podpiąłem się do Twojego komentarza, bo też czułem w tych kinówkach magię Kara no Kyoukai, które uważam za arcydzieło. Za odtworzenie tego klimatu twórcom należą się brawa.
Jakby tego było mało z filmów wycięto wszystko to, co denerwowało mnie w innych fate'ach. Pozostał sam mrok i ciężki klimat. Zero denerwującego aleksandra czy jego 'mistrza', którzy niszczyli fate/zero.
Słudzy w tej wariacji nareszcie są tym czym być powinni. Traktowani bardziej przedmiotowo, mający zalety i wady w walce, gdzie bardzo widoczny był system kontr. Zabójca (nareszcie z krwi i kości!) nie miał żadnych szans z Lansjerem, ale nie miał problemów z magiem.
Walki były fenomenalne. Świetna animacja i ich przebieg. Scena Szermierz walczącej na pełnych obrotach z Berserkiem wgniatała w fotel.
Dalej się dziwię, że Emiya Shirou mnie nie denerwował. Z lekkiego oszołoma z innych serii, stał się… prawdziwym bohaterem.
kliknij: ukryte Przytkało mnie, że był zdolny zabić Szermierz. Piękne było obserwowanie, że wybrał własną ścieżkę, zamiast podążać za Kiritsugu.
Wszystkie postaci bardzo zyskały. Stary Matou: obrzydliwy potwór, ale czułem do niego respekt kliknij: ukryte Zwłaszcza, że wszyscy tańczyli jak zagra.
Nie sposób nie wspomnieć o moim ulubieńcu. Nakata Jouji tworzy niesamowite postacie. Tworzy, bo głos to 3/4 postaci w anime. A on jest w tym absolutnym wirtuozem. Każda scena z Kotomine Kirei, to uczta dla uszu. Sporo razy musiałem cofać sceny, bo może czytałem, ale bez zrozumienia wsłuchując się w sam głos. Smuciła mnie kliknij: ukryte ostatnia walka. Wiedziałem, że Kotomine musi przegrać, ale zdecydowanie jemu kibicowałem. Za to jakie wrażenie robił chwile wcześniej pokonując Zabójce (bądź co bądź człowiek vs dusza bohatera) i starego Matou, będąc kontrą w stosunku do jego umiejętności. Nawet się zastanawiam czy Kotomine Kirei czasem nie przewyższył Araya Sourena. Pewnie do czasu, aż znowu nie obejrzę KnK. Choć wydaje mi się, że Kotomine jest tutaj lepiej zarysowany, jego motywacja jest lepiej dla mnie zrozumiała ( i zatarło mi się w pamięci KnK…)
Muzyka jest świetna. Najbardziej zapadła mi w pamięci piosenka z końca drugiego filmu – I beg you. Aimer kojarzyłem z Hiroyuki Sawano a w kompozycji Yuki Kajiura brzmi nieziemsko.
Walka o Grala spadła tutaj z głównego planu. Podano nam więcej szczegółów odnośnie samego rytuału, jego celu, ale jakoś nie mogę sobie tego poukładać w całość. kliknij: ukryte Aż mi głupio, ale po co Sakura przez to wszystko przechodziła? Po co została splugawiona robactwem? Tylko po to, by pomagać Zoukenowi? Doskonale się wywiązywała z tego będąc pułapką na dusze bohaterów, ale to wszystko?
I ten ósmy bohater Mściciel. Zrozumiałem to tak, że zanieczyścił on Grala, ale to było na początku wojen.Co z tego wynika? Jest on tylko motywacją dla Kotomine, by wypuścić go na świat?
Za jakiś czas z przyjemnością wrócę do trylogii.
Anime zakatalogowałem sobie jako 'sympatyczne'. Bardzo przyjemnie się oglądało. Nie ma tu obietnic epickiej fabuły, ratowania świata czy wszechświata. Seria jest lekka, śmieszna, momentami absurdalna, ale w swojej absurdalności bardzo, bardzo wyważona.
Maple jest doskonała. Uwielbiałem jej pomysły na nazwę petów czy gildii.
Warto obejrzeć.
Głupie, bezsensowne, nieciekawe, bez żadnych interesujących postaci. Mechanika gry… ano tak nie istniała w tej serii.
Główny bohater jest op bo ma być op. Szkoda słów na to coś.
Moja ocena to 2/10, bo można sobie wyobrazić gorsze serie, choć z trudem.
Szkoda
Zabrakło otoczki tajemnicy, dramatu, lepiej nakreślonych postaci. Dopiero co skończyłem ostatni odcinek a w pamięci mam tylko wątek Yachiyo, który był trochę ciekawszy od reszty. Czy za miesiąc będę o nim pamiętać? Wątpię. I to jest przepaść między tą serią a oryginalną Madoką, gdzie po latach pamiętam postaci, kojarzę ich historię.
Tutaj można by wyciąć odcinki 1‑11 i seria niewiele by straciła; niestety. Fabuła niemal stoi w miejscu.
Na plus styl graficzny, miło się oglądało. Szkoda, że podczas scen akcji jest jeden kawałek muzyczny, ale przynajmniej dobry.
Da się to obejrzeć, kolejny sezon pewnie też zobaczę, ale bez zachwytów, bez nadziei na coś lepszego. Prawie jak czarodziejka znająca prawdę o kyubey'u i swoim losie. Może właśnie o to twórcom chodziło? Może widz ma czuć tą bezsilność i beznadzieje. Ha, ciekawa linia obrony tego tytułu.
Cała reszta średnia, jednak tytuł ten, jest spore oczko wyżej niż Apocrypha i last encore.
Jestem ciekawy jak twórcy poradzą sobie dalej. Alicyzacja jest bardzo mroczna a klimat niekiedy jest ciężki. Może nie powierzchniowo, ale warto podumać nad losem niektórych postaci. PG‑13 też będzie kulą u nogi.
Póki co, zapowiada się dobrze.