Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Vanity77

  • Avatar
    A
    Vanity77 25.08.2012 12:46
    Ostatnia deska ratunku dla Kuro 2? Może.
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II Specials"
    Szczerze mówiąc, speciale drugiej serii podobały mi się o wiele bardziej, niż sama seria. A to chyba o czymś świadczy. Ogólnie widziałam lepsze i gorsze ova, ale ogólnie zawsze mi w nich czegoś brak, więc ustawiłam swoją tolerancję na wysoki poziom, po czym zasiadłam do oglądania.
    Parę słów o każdej części:
    Ciel w Krainie Czarów – pamiętam podobną historię z Ourana. Miałam okazję porównać tamtą wersję mangową i wersję z anime, i stwierdzam, że komedia była bardziej interesująca niż dramatyzowanie na temat, że Haruhi nie umie się bawić. Zwłaszcza, że oryginalna Alicja to absurd na kółkach.  kliknij: ukryte  Ale ogólne wrażenie jest dobre. I wielki plus za powrót do siebie wicehrabiego – tęskniłam za nim, gdy w Kuroshitsuji II zastąpił go niewydarzony klon.

    Wizyta u Phantomhive'ów – ha, no i weź tego nie lub,  kliknij: ukryte  Obliczone całkowicie dla przyjemności fanek tytułu, panowie mogą niechętnie widzieć się w roli damy,  kliknij: ukryte  ^^

    Making of – zdecydowanie mój faworyt. Przede wszystkim za końcówkę. Na początku „zapowiedzi” aż mi się wyrwało westchnienie „a może jednak coś takiego zrobią? nieważne, że w stylu amerykańskiego filmu akcji”, ale  kliknij: ukryte . To nic. Warto obejrzeć do końca i kwiczeć ze śmiechu.

    Opowieść Willa Shinigamiego – też polecam bez wahania. Kto by pomyślał, że Grell nie lubił kiedyś Willa…

    Zamiar Pająka – Alois mógłby tam zostać i nie wychodzić. Właśnie w czymś takim chciałam go zobaczyć. Idealne ujęcie jego osobowości.

    Jak wspomniałam, specjale zatarły niesmak po sezonie drugim, więc ogólna ocena jest dobra. Zaraz włączam sobie jeszcze raz „Making of…” ^^
  • Avatar
    Vanity77 24.08.2012 15:35
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II"
    Też mnie to przez całą serię zastanawiało  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Vanity77 24.08.2012 15:20
    Sebastian Michaelis i niepotrzebna kontynuacja
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji II"
    No, tragedii nie ma, ale było bardzo blisko. Całość ogólnie przypomina kiepskie fanfiction w audiowizualu – do ulubionych postaci dodano kilka OC'ów, różniących się od tamtych drobnymi szczegółami, oraz nieprzekonującą i naciąganą fabułę, po czym okraszono rzeczywiście dobrą muzyką, żeby nie było całkiem beznadziejnie. Humor pierwowzoru gdzieś przepadł  kliknij: ukryte , komputerowe animacje kilka razy zepsuły przyjemność oglądania (bo kreska, na szczęście, na ogół utrzymuje poziom pierwszej części), i zupełnie nie rozumiem pomysłu na fabułę.  kliknij: ukryte 
    Claude broni się paroma rzeczami: raz – brak mu perfekcji Sebastiana, ale jednak zdarzyło mu się go zranić, co ładnie pokazuje kontrast pomiędzy demonem, który traktuje pana tylko jako posiłek i tym, dla którego kontrakt niesie ze sobą inny rodzaj zaangażowania; dwa –  kliknij: ukryte . I to by było na tyle, czyli zdecydowanie za mało, by go polubić.
    Alois… On też nie dorasta Cielowi do pięt, jest wredny, wulgarny, brak mu klasy. Teoretycznie jest to usprawiedliwione, ale jednak nie do końca. Za wiele nacisku położono na podobieństwo do Ciela, za mało na indywidualność „jego wysokości”. A to podstawowy błąd popełniany w fanfiction. Patrząc na niego nie mogłam przeboleć, że taka śliczna postać została słabą kopią Ciela, a komu potrzebna kopia Ciela? Oryginał wystarczy. Dlaczego on nie dostał własnej historii? Te same realia, te same stroje i czasy, ale, powiedzmy, opowieść dziejąca się równolegle dwie ulice dalej? Jak Junjou Romantica i Sekai­‑ichi Hatsukoi. I kto mi powie, że nie można? Zwyczajnie nie potrafię go nie znosić, za te blond włosy i styl ubierania się (facet nosi pończochy, a ja się ani razu nie wzdrygnęłam… kocham japońską kulturę popularną – uczy mnie tolerancji). I naprawdę, szczerze mnie poruszyła kliknij: ukryte 
    I nawet nie miałam pojęcia, że tak lubię wicehrabiego Druitta, zanim nie zobaczyłam, co z nim zrobiono w Kuroshitsuji II. Na szczęście z Grellem nie było aż tak źle ^^ Warto też było obejrzeć te dwanaście odcinków, by od czasu do czasu ujrzeć uśmiechniętego Ciela. kliknij: ukryte  Ale nic już nie mówię; nawet jeśli nielogiczne, wciąż było to cudowne.
  • Avatar
    Vanity77 22.08.2012 18:17
    Re: Uczta dla oka i ucha, ze szczyptą fanserwisu dla yaoistek
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    *„rozbrajający ending” – miałam na myśli oczywiście pierwszy ending ^^
  • Avatar
    A
    Vanity77 22.08.2012 18:14
    Uczta dla oka i ucha, ze szczyptą fanserwisu dla yaoistek
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji"
    Powiem szczerze, że niesamowicie spodobał mi się pomysł uczynienia z demona protagonisty (bądź co bądź), a z anioła antagonisty. Coś takiego może wypaść zjadliwie chyba tylko u Japończyków, którzy z perspektywy historycznej i kulturowej do aniołów jakoś nigdy się specjalnie nie przekonali – a demony lubią, i to bardzo. I Sebastain nawet nie jest typowym szlachetnym gościem, jasno się czuje, że jest złym, cynicznym demonem. Ale weź go nie lub. Albo Ciela. W Cielu się normalnie zakochałam, jestem gotowa zamknąć Elżbietę w piwnicy i się pod nią podszyć, żeby móc z nim robić to, co ona ^^ Sebastian w różowej czapce… Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam…
    Że już nie wspomnę o Grellu (On naprawdę jest facetem? Naprawdę? Kiedy oglądałam ilustracje przed obejrzeniem anime byłam przekonana, że to kobieta…) i służących.
    No i wiktoriańska Anglia, te scenerie, które ubóstwiam na równi z japońskimi pejzażami… Przepiękny opening i drugi ending, no i rozbrajający ending ^^
    Tylko dlaczego ta seria jest taka krótka, pytam się?

    Ulubiona postać: Ciel Phantomhive
  • Avatar
    A
    Vanity77 16.08.2012 14:03
    Zdecydowanie za krótkie
    Komentarz do recenzji "Inuyasha Kanketsu-hen"
    Całe szczęście, że obejrzałam Kanketsu­‑hen zaraz po pierwszej serii, bo inaczej miałabym chyba problem z przestawieniem się. Czy ktoś inny kręcił te dwie serie, czy już mieli dość? Gdzie przerywniki rodzajowe, ja się pytam? Gdzie powolny, naturalny rozwój akcji?
    Nie, żebym tej kontynuacji nie lubiła. Są gorsze, i to o wiele gorsze. Nawet podobało mi się zamknięcie w pojedynczych odcinkach całych epizodów, choć podejrzewam, że gdyby nie to, seria byłaby z dwa razy dłuższa… no, ale całe napięcie gdzieś umknęło.
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Vanity77 15.08.2012 23:31
    Baśniowa opowieść bez przesadnej słodkości
    Komentarz do recenzji "Inuyasha"
    Niegdyś myślałam, że Dragon Ball jest moim ulubionym tasiemcowym anime. Otóż – wybacz Goku, wybacz Trunks, Inuyasha bije was na głowę. Okazuje się, że można dogonić mangę bez zbędnego pośpiechu i dłużyzn.
    Bo mimo 167 odcinków z ręką na sercu poświadczam, że takowych nie dostrzegłam. Dłużyły mi się tylko retrospekcje, ale chwilami byłam za nie wdzięczna (dzięki nim przypomniałam sobie wszystko, co zapomniałam w trakcie dość długiej przerwy, jaką przymusowo musiałam zrobić w okolicy odcinka trzydziestego). Jednak przy oglądaniu odcinka za odcinkiem nużą, co należy odnotować. Drażniły mnie też głosy postaci w angielskiej wersji językowej, gdy nie mogłam znaleźć japońskiej – takie sztuczne i niepasujące, choć ogólnie lubię język angielski. I Kikyo – a najgorsze, że bez niej byłoby krucho,  kliknij: ukryte 
    Ale dość o minusach, które w porównaniu z plusami wypadają śmiesznie. Postaci są świetnie skonstruowane, tak, jak należy, wcale nie miałam ochoty w żadnym momencie polubić Naraku, choć mam odchył na punkcie czarnych charakterów. Nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia – jest zły dogłębnie i nie ma „jaśniejszej strony”. To, że jest taki przystojny, tylko pogarsza sytuację. A zresztą, po co lubić Naraku, jeśli obok jest „drugi zły” do lubienia? Tak, mowa o Sesshomaru,  kliknij: ukryte . Pozostałe postaci też są świetne – zarówno pierwszo- jak i drugoplanowe nie są płaskie i byle jakie, nawet wśród bandy Naraku są takie, które da się lubić. Jeden Kohaku mnie dłuższy czas wkurzał, i nie mogłam się doczekać, aż mu Naraku zabierze odłamek, ale z czasem zaczęło być mi go żal, a potem polubiłam ^^ Podobnie sytuacja wygląda z przyjaciółkami Kagome – te to już mnie irytowały na potęgę –  kliknij: ukryte . No, ale koniec końców i one stały się znośne, a nawet zaczęłam ich wyczekiwać, bo w tym samym odcinku zawsze pojawiał się Inuyasha, w jakiejś zabawnej lub uroczej sytuacji.
    Fabuła jest świetnie poprowadzona, ani za wolno, ani za szybko. Wstawki rodzajowe lubię jeszcze od czasów Dragon Balla, a i tu mnie nie zawiodły. Walki trwają tyle, ile trzeba, nie zawsze tytułowy bohater ratował sytuację, czasem była to Kagome, czasem Sesshomaru itp., a czasem trzeba było brać nogi za pas i uciekać. To też było bardziej zjadliwe, niż powtarzalny schemat „i tak nic nie zdziałamy, choć jesteśmy w większości, ale postarajmy się nie zginąć, zanim Goku nie przyleci” (sorki, ale takie są fakty).
    Relacje między postaciami – coś wspaniałego. Moje ulubione to Sesshomaru/Rin, Inuyasha/Koga i Inuyasha/Shippo. Humor na bardzo dobrym poziomie (niedoścignione „osuwari”, te momenty, w których Inuyasha zachowywał się zupełnie jak pies, albo kłócił się z różnymi osobami – patrz wyżej, „czy urodzisz mi dziecko?” i wszelkie tego konsekwencje…), ładna kreska, baśniowa atmosfera, przyjemna dla ucha muzyka i zachowanie realizmu – rany trzeba wygoić, zły nie poczeka, aż będziemy w stanie się przed nim obronić, a nowa miłość czasem przychodzi, nim stara się skończyła.
    Polecam bez wahania.
    Ulubione postaci: Sesshomaru, Inuyasha, Rin, Jaken.
  • Avatar
    A
    Vanity77 13.04.2012 00:08
    Anime dla miłośniczek bishonenów
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    Kolejne anime, po którym mam uczucie, że nie czytając mangi sporo przegapiłam… Ale mimo to (a może właśnie dlatego) całkiem mi się podobało. Przepadam za bishonenami w dużej ilości, a tu ich nie brakło – więcej, to anime jest głównie o bishonenach, bo istotnych postaci żeńskich nie uświadczyłam (chyba, że syrenka się liczy, w sumie trochę pomocna była, o ile pamiętam), a i fabuła jakaś taka nieskładna… Ładna kreska, nie przesłodzona kolorystyka, miła odmiana jeśli chodzi o scenerię, i na całe szczęście produkcja wojenna to nie jest. Urzekła mnie piosenka „Rags no Chinkonka”, do dziś słuchając jej, mam jakiś napad wzruszenia…
    Ulubieńcy: Frau i Ayanami
  • Avatar
    A
    Vanity77 12.04.2012 00:29
    Urocza, ciepła historyjka o codziennym życiu.
    Komentarz do recenzji "Aishiteruze Baby"
    Może to kwestia nieznajomości mangi, ale niektóre wątki, wydają się naciągane i niedopracowane  kliknij: ukryte . Ale to już norma w krótkich adaptacjach mang, więc jeśli ktoś przywykł, to da się znieść podobne zgrzyty. I czasami warto poczekać do końca endingu na bonusową scenkę.  kliknij: ukryte 
    Kreska ujdzie, najbardziej podoba mi się sposób rysowania włosów, zmiany fryzur, garderoby i koloru paznokci u Reiko :) I po prostu kocham te przedszkolaki, zwłaszcza Marikę i Shou :)
     kliknij: ukryte Bądź co bądź, miło się oglądało, ale raczej jednorazowo…