Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 5/10 grafika: 4/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,75

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 7
Średnia: 6
σ=0,93

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Lemon Angel Project

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • レモン エンジェル プロジェクト
Widownia: Shoujo; Postaci: Artyści; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość
zrzutka

Reaktywacja znanego zespołu szansą dla utalentowanych nastolatek czy okazją dla producentów do zarobienia jeszcze większej ilości pieniędzy? Czy może czymś jeszcze innym? Nic nadzwyczajnego, ale przyjemnie się ogląda.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

J­‑popowa grupa, znana pod nazwą Lemon Angel, w błyskawicznym tempie podbiła japoński rynek muzyczny i przez długi czas pozostawała na pierwszych miejscach list przebojów. Sympatyczne nastolatki stały się ulubienicami publiczności i ludzie z niecierpliwością czekali na ich piosenki. Tym bardziej nikt nie podejrzewał, że kariera dobrze zapowiadającego się zespołu zakończy się w taki sposób. 11 lipca 2017 roku podczas jednego z występów transmisja została nagle przerwana. Wszystkie ekrany w centrum Tokio pogasły i od tamtej pory Lemon Angel nie wystąpiły już ani razu.

Mija niespełna rok, a tajemnicy Lemon Angel nadal nie udało się rozwikłać. Świeżo upieczona licealistka Tomo Minaguchi jest jedną z wielu osób, które chciałyby rozwiązać tę zagadkę. Jest to mało prawdopodobne, ponieważ jedną z niewielu osób, które mogłyby cokolwiek wiedzieć, jest liderka zespołu, Miki Suwa. Niestety, ta milczy jak zaklęta, a reszta wokalistek zniknęła bez śladu. Jednak rzeczą, która najbardziej martwi Tomo, jest fakt, że jej najlepsza przyjaciółka, Yui Kono, która zginęła dwa lata wcześniej, współpracowała z zespołem. Dziewczyna podejrzewa, że miało to coś wspólnego z Lemon Angel. Niespodziewanie okazuje się, że wytwórnia planuje reaktywować zespół w nowym składzie. Tomo, zachęcona przez jednego z producentów, który jak się okazało był znajomym Yui, postanawia spróbować swoich sił w castingu. Czy uda jej się przejść przez wszystkie przesłuchania i stanąć na scenie wraz z resztą nowego zespołu? Nie ma jednak pojęcia, jakie tajemnice kryją się za zniknięciem pierwszego zespołu…

Odpowiedź na powyższe pytanie będzie oczywista dla osób, które nie przewijają czołówki. Jasno z niej wynika, jaki skład będzie miał przyszły zespół, więc oglądanie anime tylko po to, aby się tego dowiedzieć, całkowicie mija się z celem. Podobnie jest z resztą wątków. Seria nie poraża oryginalnością i miejscami jest odrobinę naiwna. Dla osób, które mają do czynienia z anime od dłuższego czasu, fabuła może się wydać zbyt oczywista. Nie znaczy to jednak, że jest to dziurawe sitko. Wręcz przeciwnie, wszystko jest ze sobą ściśle powiązane i łączy się w całkiem spójną i w miarę sensowną, choć nieszczególnie odkrywczą całość. Pierwszy plan został zdecydowanie zajęty przez ukazanie znajomości, jakie udaje się nawiązać Tomo w trakcie przesłuchań. Większa część czasu antenowego zostaje poświęcona temu, jak nowe koleżanki wspólnie spędzają czas i dlaczego zdecydowały się wziąć udział w konkursie. Potem wszystko obraca się wokół przygotowań do debiutu nowego zespołu. Nie jestem ekspertem od muzycznego rynku, ale wydaje mi się, że mimo dużych uproszczeń wszystko przedstawiono tu w miarę sprawnie. Oczywiście bez kłopotów oraz intryg się nie obędzie, ale nie są one szczególnie nachalne czy pozbawione jakiegokolwiek sensu. W serii delikatnie zarysowano również jeden wątek, który w sumie można by podciągnąć pod shoujo­‑ai, ale nie wysuwa się on na pierwszy plan.

Bohaterowie, tak jak fabuła, nie wychodzą poza ramy ustalone przez dobrze znane schematy. Wokalistki nowego Lemon Angel to przekrój przez najczęściej występujące typy. Z Tomo obowiązkowo zrobiono niezdarną i prostolinijną optymistkę, z tych, „co muchy nie skrzywdzi”. Saya jest pewna siebie i momentami po prostu bezczelna, a w dodatku wpycha nos w nie swoje sprawy. Naiwna i głupiutka Erika to również żadna nowość. Zostaje jeszcze cichutka i dająca sobą pomiatać Fuyumi, introwertyczna Miru i nieprzystępna na pierwszy rzut oka Miki. Resztę obsady stanowią nieco gapowaty producent, pani menadżer, zniewieściały instruktor tańca i surowy nauczyciel śpiewu, który ma coś do ukrycia. Naturalnie pojawia się również tajemniczy i antypatyczny idol, który… Wszyscy zachowują się tak, jak im standardy gatunku nakazują i nie wychylają się zbytnio poza swoje z góry ustalone role. Nie znaczy to jednak, że nie można ich polubić. Żadna z postaci nie została obdarzona głęboką osobowością, ale większość z nich sprawiała sympatyczne wrażenie i zdecydowanie umiliło mi to cały seans.

Teoretycznie muzyka powinna być jednym z głównych filarów podtrzymującym serię. Jednak biorąc pod uwagę gatunek muzyki, jaki reprezentuje Lemon Angel, nie ma się co spodziewać wyjątkowo ambitnych utworów, które zapadłyby w pamięć. Główne kawałki to typowe j­‑popowe pioseneczki, jakich pełno, ale dla odbiorcy masowego, jakim była publiczność w tym anime, zdecydowanie pasują. Mimo że niezbyt przepadam za taką muzyką, muszę przyznać, że opening mi się spodobał i puszczanie go w różnych wersjach wokalnych na pewno okazało się dobrym pomysłem. Moje ulubione wykonanie, towarzyszące napisom początkowym przy odcinku dziewiątym, należy do Juri Hiramy, seiyuu Fuyumi Sakakibary. Natomiast piosenka w końcówce zupełnie mi się nie podobała. Graficznie również jest co najwyżej średnio. Projekty postaci początkowo wyglądają całkiem zgrabnie, jednak przy zbliżeniach i w niektórych ujęciach strasznie się rozłażą, przez co nie wyglądają już zbyt ładnie. W oddaleniach twarze bohaterów są kwadratowe, a ich ruchom często brakuje płynności. Tła są raczej niewyraźne i brak im szczegółów. Większość kolorów kontrastuje ze sobą i potęguje wrażenie sterylności, a wściekle zielone włosy Tomo mówią same za siebie.

Ogólnie rzecz, biorąc szaleństwa nie ma. Jest to co najwyżej średnie anime, powielające wiele znanych motywów i nie przedstawiające sobą nic odkrywczego. Dziękuję twórcom, że nie próbowali zwabić widza widokiem majtek czy sceny prysznicowej, co nie byłoby niczym dziwnym, gdyby brać pod uwagę, że serial powiązany jest z Cream Lemon, będącym zwyczajnym hentai... Dlatego też potencjalnymi odbiorcami będą raczej nastolatki niż panowie spragnieni wrażeń. Dziwi ocena? Jest to całkiem zrozumiałe, jednak seria podobała mi się na tyle, że po prostu nie byłam w stanie ocenić jej inaczej. Zbyt dobrze się bawiłam.

Enevi, 30 marca 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: RADIX
Autor: AMG Entertainment
Projekt: Yukari Watanabe
Reżyser: Daisuke Chiba
Scenariusz: Masashi Takimoto