Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,36

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 316
Średnia: 6,97
σ=1,61

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Amatsuki

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • あまつき
Tytuły powiązane:
Postaci: Youkai; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przeszłość; Inne: Magia
zrzutka

Niebanalna opowieść, będąca wariacją na znany temat. Niekompletna z powodu długości, ale mimo to warta uwagi.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Amatsuki to słowo pochodzące od frazy oznaczającej „księżyc w deszczową noc”, czyli coś niemożliwego. To również nazwa, jaką niektórzy określają świat, do którego niespodziewanie trafił Tokidoki Rikugou, niewyróżniający się niczym szczególnym chłopak z Tokio bliskiej przyszłości. Jak się bowiem okazało, tylko jeden krok dzielił wirtualną wystawę historyczną od świata, który jest niemal odzwierciedleniem dziewiętnastowiecznej Japonii sprzed rewolucji Meiji. Niemal, ponieważ jest to świat, w którym oprócz ludzi egzystują także istoty nadprzyrodzone – czyli youkai albo ayakashi. Mało kto zresztą jest w stanie je dostrzegać – Toki zyskuje tę zdolność dzięki ranie, którą zadaje mu tajemniczy yakou, pierwsza istota, jaką spotyka w nowym świecie. Mimo wszystko jednak okazuje się, że chłopak jest w stanie stosunkowo szybko zaaklimatyzować się w historycznym Edo. Jego niekonfliktowy charakter w połączeniu z życzliwością i ogólnym opanowaniem sprawiają, że – dzięki pomocy nowych przyjaciół – jest na najlepszej drodze do znalezienia swojego miejsca, skoro na razie o powrocie do domu może zapomnieć.

Szybko jednak okazuje się, że kilka rzeczy różni się bardzo zasadniczo od jego dotychczasowej codzienności. Nawet drobne działania, jakie podejmuje, mają wpływ na innych i potrafią poruszyć całkowicie nieprzewidzianą lawinę wypadków. Los każdej żywej istoty zapisany jest w oplatającej świat niebiańskiej sieci, tworzonej przez najwyższego boga, Teitena, który opiekuje się ludźmi i kontroluje ayakashi. Toki jednak jest elementem obcym – nieujętym w boskim planie, mogącym poruszać się zgodnie ze swoją wolą. Czy można wykorzystać go jako potężne narzędzie, aby zmienić los całego świata? A nawet jeśli tak by było, kto byłby dość szalony, by ryzykować destabilizację obecnej sytuacji? Której z potężnych istot interesujących się losami chłopaka można zaufać?

Wystarczy rzucić okiem na podaną wyżej liczbę odcinków, by domyślić się, jaka odpowiedź padnie na większość zadanych w serii pytań. Tak, żadna. Chociaż anime zadowalająco zamyka istotny wątek pewnej kitsune, pokazana w nim historia jest tylko uwerturą do wydarzeń o wiele większych – czekających w dodatku na napisanie, ponieważ manga autorstwa Shinobu Takayamy wciąż się jeszcze ukazuje. A szkoda, bo fabuła, jak banalnie nie brzmiałoby jej zawiązanie, zapowiada się naprawdę świetnie. Uwagę zwraca bardzo staranna konstrukcja świata – to, czego się dowiadujemy, jest spójne i kompletne, a elementy „niepasujące” nie pasują całkowicie celowo i z uzasadnionych przyczyn. Równie spójnie i konsekwentnie pokazane są motywacje postaci, co ma o tyle niebagatelne znaczenie, że właśnie skomplikowana rozgrywka między nimi ma decydować o losach świata. Nie muszę chyba nawet dodawać, że nie ma tu istot jednoznacznie złych i dobrych (acz zdarzają się kompletnie szalone), a ewentualne decyzje nie są – łagodnie mówiąc – łatwe i oczywiste. Fabuła skonstruowana jest precyzyjnie i poprawnie: początkowo może się wydawać, że niepotrzebnie traci czas na pokazywanie nieważnych wydarzeń, za każdym razem jednak okazuje się, że jest to element potrzebny do późniejszej układanki. Mimo spokojnego tempa dzieje się tu bardzo dużo, chociaż muszę uprzedzić, że owo „dużo” polega głównie na odkrywaniu kolejnych fragmentów wiedzy o konstrukcji świata. Dla mnie jest to zdecydowana zaleta (szczególnie, że – jak pisałam wcześniej – jest to konstrukcja w pełni przemyślana), ale podejrzewam, że widzów nastawionych na szybką akcję w dekoracjach samurajskich może to uśpić lub odrzucić. Sporo tu także dialogów poruszających kwestie etyczne lub filozoficzne – jakkolwiek nieznośnie by to brzmiało. Przy tej okazji jednak stawiane są ciekawe problemy, czasem również z tych właśnie scen można wywnioskować odpowiedzi dotyczące wcześniej zadanych pytań.

Przymierzając się do opisania bohaterów uświadomiłam sobie, że poruszam się na zbyt grząskim gruncie. Przekonanie się, kto i dlaczego odgrywa w fabule ważną rolę – a przede wszystkim, co kieruje poczynaniami poszczególnych osób – to zbyt istotna część seansu, by zdradzać ją teraz. Nie tylko ludzie liczą się w tym świecie, warto wiedzieć, że ayakashi to nie obowiązkowe „potwory tygodnia” – owszem, sporo z tych pokazanych jest na poziomie zwierzęcym, ale bardzo liczne są obdarzone inteligencją i świadomością, a przede wszystkim – uczuciami. Parę słów poświęcę więc tylko Tokiemu, który prezentuje bardzo odpowiadający mi typ spokojnego introwertyka, nie wahającego się, kiedy trzeba podjąć działanie, ale i nie lecącego z wrzaskiem na oślep, a przede wszystkim nieskłonnego do zaszywania się w kącie i rozpamiętywania wszystkich nieszczęść tego świata, które na niego spadły. Wadą takich postaci jest to, że mogą się wydawać zbyt „letnie” i nijakie – tu sporo zależy od indywidualnego odbioru, ale też zdecydowanie radziłabym się powstrzymać od oceniania kogokolwiek tutaj po jednym lub dwóch odcinkach. Wyjątkowo dobrze przemyślana jest rola, jaką ma do odegrania w świecie i owa niezwykła „moc”, którą potencjalnie dysponuje. Z jednej strony dobrze wytłumaczone zostało, dlaczego jego obecność jest kluczowa dla istnienia (lub zagłady) Amatsuki, z drugiej – dlaczego tak bardzo potrzebuje wsparcia i ochrony innych.

Warstwa techniczna jest poprawna, chociaż nie olśniewająca. Tła są w większości statyczne, ale starannie i szczegółowo namalowane akwarelami, sporo uwagi poświęcono drobiazgom zazwyczaj niedocenianym – nie ma tu tego wrażenia „sterylności” idealnie gładkich powierzchni i przedmiotów. Najpoważniejszym zastrzeżeniem w kwestii projektu postaci jest ich… różnorodność. Nie chodzi mi oczywiście o to, że można je bez problemu rozpoznać, ani nawet o to, że „statyści” są mniej kolorowi i charakterystyczni od bohaterów – jeśli jednak porównamy na przykład Tokiego, Kona i Heihachiego, możemy łatwo dojść do wniosku, że wyglądają, jakby pochodzili z trzech różnych serii (w przypadku Heihachiego byłaby to w dodatku seria dość leciwa). Poza tym jeśli identyfikacja kogoś nastręcza problemy, to raczej dlatego, że postaci – jak na tak krótką produkcję – jest po prostu sporo i trudno wszystkie od razu zapamiętać. Animacja scen akcji nie budzi zastrzeżeń, chociaż raczej nie wkładano w nią więcej budżetu niż było to konieczne, bo też i nie tym Amatsuki miało przyciągać widzów. O wiele ciekawsza, bogata i łącząca tradycyjne japońskie melodie z kompozycjami w stylu zachodnim, jest oprawa muzyczna. Moją uwagę, poza melodyjnym Casting Dice Youki Kanno (nie, tu nie ma literówki) w czołówce i nastrojowym Namae no Nai Michi Kaori Hikity przy napisach końcowych, zwróciły piosenki dziecięce, pojawiające się w kilku miejscach, pozornie prościutkie jak wyliczanki, ale przy bliższym przyjrzeniu się słowom – niesamowite. W chwili, kiedy piszę te słowa, nie jestem przekonana, czy rzeczywiście dobrym pomysłem było obsadzanie w głównej roli szalenie popularnego w ostatnich latach Juna Fukuyamy. Owszem, jest to aktor o sporych możliwościach, potrafiący bardzo różnicować odgrywane postaci, mam jednak wrażenie, że w ostatnich sezonach gra absolutnie wszystko, co nosi spodnie i plącze się na pierwszym planie (w tym chyba w co najmniej czterech seriach emitowanych równolegle z Amatsuki – Code Geass, Special A, Vampire Knight i xxxHOLiC). Warto też zwrócić uwagę, że partneruje mu znakomita Romi Paku w roli Kuchihy, a większość ważniejszych ról obsadzono aktorami o przyzwoitym dorobku i równie przyzwoitych umiejętnościach.

Nie chciałabym jednak zostawić czytelników z wrażeniem, że oto otrzymują serię straszliwie przegadaną, będącą (nudnym lub nie, zależnie od punktu widzenia) wykładem pseudofilozoficznym, w której dla ozdoby narysowano kilka potworów. Akcja potrafi przyspieszać w razie potrzeby, możemy podziwiać kilka efektownych starć i jeszcze bardziej efektownych zwrotów fabuły, a dynamice wydarzeń trudno wtedy cokolwiek zarzucić. Wszystkie wyjaśnienia dotyczące świata podawane są w sposób naturalny i zgrabnie wplecione w główny wątek – a bez nich seria stałaby się oderwanym od czegokolwiek sztampowym fantasy numer 7890853 o Wybrańcu, który z woli autorów scenariusza ma ratować świat. Podobną serią ze względu na złożoność świata było Juuni Kokki, chociaż nie ryzykowałabym twierdzenia, że fabuła Amatsuki jest „podobna” do opowieści o dwunastu królestwach. Jednakże tutaj także widać, że historia miałaby może szansę zamknąć się w 26 odcinkach, a możliwe, że potrzebowałaby więcej – i to na główny wątek, a nie na jakieś przypadkowe „wypełniacze”. Stąd obniżona ocena całości – jeśli Amatsuki kogoś wciągnie, to i pozostawi z uczuciem paskudnego niedosytu.

Zdecydowanie odradzam wszystkim widzom, którzy szukają zwykłego anime o szlachtowaniu potworów – będą bardzo rozczarowani, o ile nie zasną w połowie pierwszego odcinka. Jednak tych, którzy lubią ładnie i pomysłowo skonstruowane światy, chciałam gorąco zachęcić do oglądania. Owszem, historia jest niekompletna, ale ja na podstawie dostarczonych informacji byłam w stanie zbudować dość spójną teorię na temat tego, czym tak naprawdę jest Amatsuki i na czym polega rola bohatera. Poza tym otrzymałam opowieść pełną ciepła, a nawet okazjonalnego humoru, zdumiewająco optymistyczną jak na swoje warunki.

Avellana, 31 sierpnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Shinobu Takayama
Projekt: Shinobu Tagashira
Reżyser: Kazuhiro Furuhashi
Scenariusz: Kazuhiro Furuhashi
Muzyka: Mari Fukuhara