Komentarze
K-ON!
- komentarz : vaka : 21.10.2016 13:33:50
- komentarz : vaka : 21.10.2016 02:37:00
- komentarz : Jendrej : 27.08.2016 23:02:06
- komentarz : Zachajv : 26.08.2016 20:25:26
- komentarz : Jendrej : 26.08.2016 18:07:30
- Re: 2x2 : Slova : 16.08.2016 17:49:42
- Re: 2x2 : GLASS : 16.08.2016 17:37:42
- Re: 2x2 : Slova : 16.08.2016 17:26:09
- Re: 2x2 : GLASS : 16.08.2016 17:12:45
- Re: 2x2 : GLASS : 16.08.2016 17:00:59
Przez pierwsze dwa odcinki miałam ochotę tę serię porzucić, między 3, a 8 odcinkiem całkiem dobrze się bawiłam, przy 9 dostałam ataku nagłej irytacji, kiedy uświadomiłam sobie, że
w rzeczywistości jest to historia o klubie picia herbaty, a nie klubie muzycznym. Przy 10 zaczęłam przysypiać i poczułam znudzenie całkiem niepotrzebną według mnie powtórką z wakacji.
Anime, które opowiada o perypetiach klubu grającego muzykę powinno w jakimś większym stopniu tej muzyki dotyczyć. Tutaj
jest to praktycznie element poboczny. Jako osoba, która w życiu codziennym była kiedyś z muzyką trochę związana, bardzo nad tym ubolewam. Poza tym pojawia się kilka absurdów fabularnych związanych z muzyką, np. przed bodajże drugim wspólnym występem bohaterki na 3 sekundy przed wyjściem na scenę zastanawiają się, czy powinny zaśpiewać razem, czy może tylko Yui powinna być wokalistką. Oczywistym jest, że nigdy wcześniej razem nie śpiewały, ale całkiem logicznym
jest dla nich zaśpiewanie razem po raz pierwszy w życiu, bez żadnego przygotowania, przed tłumem ludzi. By śpiewać wspólnie, tak by wyszło równo, potrzeba wcześniej chociaż kilku prób! Poza tym to, że Yui tak szybko nauczyła się grać na gitarze na tyle by występować w zespole, oraz zgrała się z pozostałymi dziewczynami też jest dość nierealistyczne. Inną sprawą jest to, że najwyraźniej w Japonii każdy jest utalentowany wokalnie (czy raczej: przekonany o tym, że jest), bo wybór wokalistki dokonuje się niemalże na zasadzie losowania, a nie faktycznych zdolności.
Tyle dobrze, że chociaż wpletli w to kilka prawdziwych elementów z jakimi spotykają się realni gitarzyści
czyli obolałe palce, czy zdumienie z powodu huku wzmacniacza. Biednie i słabe jak na anime o zespole muzycznym, no ale zawsze.
Ogólnie daje 6/10, bo nie jest źle. Ot, bardzo przeciętna seria o uroczych dziewczątkach, które przez 95 procent swojego czasu wolnego piją herbatę, obżerają się ciastkami i przekomarzają, a przez pozostałe 5 udają, że są zespołem muzycznym. W sumie jakby ktoś mnie zapytał, o czym to w ogóle
miało być i co chciało przekazać, to bym nie wiedziała co konkretnego powiedzieć. Stanowi dla mnie zagadkę dlaczego K‑on zdobyło taką popularność. Sprawami około‑muzycznymi nie powalało (w dodatku kompletnie chybionym pomysłem jest ustawienie Yui jako drugiej wokalistki), humorem raczej też nie, jakiś głębszych portretów bohaterek nie uświadczyło…
W ogóle jakoś tej pasji do grania też w nich nie widziałam. Jedna Azusa sprawiała wrażenie ogarniętej i faktycznie pochłoniętej muzyką. W którejś z opinii poniżej padło zdanie, że Azusa kompletnie nie pasuje do reszty i jest postacią całkowicie zbędną. Czy jest zbędna, nie będę się wypowiadać. Ale na pewno nie pasuje, bo jako jedyna rzeczywiście zapisała się do klubu muzycznego, by tworzyć muzykę, a nie prowadzić miałkie rozmowy przy herbatce i słodkościach.
Nie jest to jednak anime tak złe, że nie warto oglądać. Ma swoje zalety, na przykład całkiem miłą dla oka grafikę, muzykę (w szczątkowych ilościach), która nie rani uszu, pojawiające się też chwilowe przebłyski niezłego humoru, czy ciepłą, słodką niczym wata cukrowa atmosferę. Seria przeciętna, ale może się podobać. Być może gdyby oglądać to z częstotliwością jednego odcinka na tydzień wrażenia byłyby bardziej pozytywne. W ilości hurtowej ciepła atmosfera zamienia się ciepłe kluchy, a uśmiech zastępuje westchnienie pełne znudzenia.
Nie skreśliłam jednak jeszcze całkowicie możliwości oglądania drugiej serii. Być może będę sobie ją dawkować dzięki czemu seans będzie nieco przyjemniejszy.
Może źle do tego podchodzę, ale ta nieumiejętność chodzenia naprawdę działa mi na nerwy.
2x2
Anime nie jest rewelacyjne, ot zwykłe okruchy życia, szkoła, klub itd. Motyw wałkowany kilkakrotnie i jest x podobnych tytułów, ale seria jest po prostu przesympatyczna i wesoła. W sam raz na zimne wieczory, albo na zły humor :) Ja w każdym bądź razie bawiłem się bardzo dobrze i polecam każdemu kto szuka czegoś przyjemnego, lekkiego do obejrzenia. Ja do tego tytułu na pewno po jakimś czasie wrócę ponownie :)
P.s.
Napomknę tutaj też co do oceny drugiego sezonu, która jest zbyt niska… Jak pisałem wyżej oglądałem za jednym zamachem wszystko i nie ma żadnej różnicy pomiędzy pierwszym a drugim sezonem.. Ten sam poziom i natężenie gagów itd. Ocena poszła w dół, bo drugą recenzję pisał ktoś inny. Widać jak wychodzi obiektywizm recenzentów, a raczej jego brak -_- i to że ich ocenami nie ma co się sugerować. Jak komuś spodoba się pierwszy sezon to spokojnie drugi jest tak samo dobry jak nie lepszy :)
Polecam
Mazgiller xd
Największy plus - bohaterki
: D
Po prostu urocza seria
Czas spędzony przy K‑Onie! mija mi błyskawicznie. Każdy odcinek natychmiastowo poprawia mój humor, a relacje między bohaterkami po prostu rozgrzewają serce. Uroczo, nierealnie, każdy kryzys zażegany w zarodku.
A ich sprzęt… Nie mogłam się napatrzeć na perkusję Ritsu.
Ciekawostka dla opornych
A teraz ciekawostka:
K‑ON powstał na podstawie historii prawdziwej… Główna bohaterka zginęła tak naprawdę w wypadku samochodowym i to jej jest poświęcone te anime. Ma upamiętnić ten spędzony czas i to jest cała fabuła. Więc jak chcecie krytykować to najpierw doczytajcie.
...
Nie ma zbyt wielu serii o muzyce, a ta jest na prawdę ciekawie zrobiona, polecam zwłaszcza muzyką jak i komuś szukającemu komedii na wiosenne wieczory ;p
I see moe, I see moe everywhere!
Ot takie perypetie klubu muzycznego, który wsuwa ciastka i leniuchuje zamiast ćwiczyć. Od wielkiego huku coś faktycznie zagrają. W sumie nie ogląda się tego tak źle, a nawet z pewną doza przyjemności. Czwórka głównych bohaterek jest bardzo sympatyczna, każdą da się polubić na swój sposób. Gorzej było od pojawienia się Azusy, która od pierwszych chwil mi nie przypasowała. W sumie uważam ją za zbędną, nie wnosiła nic interesującego, a wręcz przeciwnie, irytowała.
Grafika jest bardzo ładna, dopracowana i przyjemnie się na nią patrzy. Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową, czyli teoretycznie najważniejszy element -> przeciętna z lekkimi wskazaniami na niezłą. Openingu i endingu słucha się nawet nieźle, chociaż tekst tego drugiego jest zupełnie bezsensu (chyba, że to tłumaczenie, z którym się spotkałam, kulało). Piosenki, które dziewczynom zdarza się śpiewać, szybko wylatują z głowy. Jeśli chodzi o sam podkład muzyczny, to jakiś był, odniosłam nawet wrażenie, że ładny, ale w tej chwili nie potrafię sobie nic przypomnieć.
Dla kogo K‑on!? Z pewnością nie dla kogoś, kto nastawia się na faktycznie muzyczne anime, ale to chyba wiedzą prawie wszyscy, którzy jakąkolwiek styczność z tym tytułem mieli. Bardziej polecałabym tę pozycję osobom, które szukają czegoś niewymagającego, uroczego i beztroskiego. Nu, fanom moe także. Oni powinni być usatysfakcjonowani.
Takie sobie
Ostatecznie stwierdzam, że anime jest przeciętne i nie warto tracić czasu.
Waahhh??
Ujdzie w tłumie
Spoko
Znośne
Nie jest źle, ale nie planuję powtórki i oglądnięcia następnego sezonu. Tyle.
Zabawne
mroczny sekret
7/10
btw. lucky star bylo lepsze (legendarna dziewczyna A, lucky channel i masa innych smaczkow)
nawet fajne
Całkiem, całkiem.
No cóż. Mio jest najlepsza. :3 Bywały śmieszne i fajne kawałki, no ale… Aż mi się nie chce oglądać drugiego sezonu, jak na razie jestem w nim aż w połowie pierwszego odcinka. Wtedy wyłączyłam z myślą – szkoda czasu.
Inną kwestią jest, że nie doceni go w pełni ten, kto nie brał kiedyś w życiu udziału w przedsięwzięciu podobnym do tytułowego Keionu. Sam kiedyś byłem członkiem takiego garażowego zespołu i setki przyjemnych wspomnień przywołała mi ta seria.
I boska Ritsu, spełnienie większości stereotypów o pałkerach :D. Definitywnie moja ulubiona bohaterka. Mio też świetnie wpisuje się w stereotypy o basistach :). Tym dwóm postaciom udało się zaskarbić sobie moją sympatię. Niedoceniana przez wszystkich Sawa‑chan, też wiele razy wywoływała uśmiech na mej twarzy. Yui i Tsumugi nie wryły mi się jakoś szczególnie w pamięć, ale mam o nich pozytywne zdanie i uważam, że dobrze wpisują się w fabułę, natomiast co do Azu‑nyan, to od początku miałem co do niej mieszane uczucia i tak pozostało do końca, chociaż miała momenty dzięki którym wyszła ostatecznie lekko na plus.
Co do muzyki, to czułem jej niedosyt w serii, natomiast te utwory które się pojawiły, z genialnym endingiem Don't say lazy i równie przepysznym Fude‑pen, Boru‑pen na czele (które jeszcze długi czas chodziły mi po głowie), uważam za świetne i doskonale pasujące nastrojem do serii. No bo w końcu co miałyby grać urocze licealistki? Pancura? Scandinavian‑paganic‑black‑metal? Dajcie spokój. Na początku lista utworów była wystarczająca, sam pamiętam jak przez pierwsze pół roku na koncertach graliśmy chyba 6 czy 7 kawałków w kółko, natomiast faktem jest, że przez 3 lata pracy dziewczyny mogły by stworzyć coś więcej, niż te cztery czy pięć piosenek na krzyż.
Warto też, żebym wspomniał o bananie na mojej twarzy, gdy zobaczyłem Gibsonoskiego Les Paula, moje wielkie niespełnione marzenie, w rękach Yui. Zresztą muszę powiedzieć, że wszystkie dziewczyny grają na świetnym i jednocześnie cholernie drogim sprzęcie. Gdyby w normalnym życiu zdobycie funduszy na Les Paula było tak banalnie proste… ;)
A co do moe i wiecznej herbatki w clubroomie, to nie przeszkadzało mi to ani troszku, po prostu taka specyfika serii.
Graficznie nie mam anime nic do zarzucenia. Nie jestem zresztą jakimś wielkim purystą jeśli chodzi o animację i grafikę w anime. Seria musi wyglądać naprawdę brzydko, żebym mógł jej coś zarzucić.
Na koniec dodam, że moje odczucia na temat serii opieram na obu sezonach i prawdę mówiąc chętnie zobaczył bym trzeci. Jestem ciekaw jak potoczyły by się losy HTT po zwianiu dziewczyn na studia. Mój zespół nie przetrwał tej próby, ciekawe czy ich by wytrzymał.
Ostatecznie oceniam obie serie na mocne 9/10. Świetnie się przy nich bawiłem, a większość wad jakie tu wymieniacie ja zaliczył bym tej serii na plus. Jedynie widział bym w nich chętnie więcej muzyki, ale to drobny szczegół.