Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 5/10 grafika: 9/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,67

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 17
Średnia: 6,06
σ=1,51

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Świat Talizmanu

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1984
Czas trwania: 82 min
Tytuły alternatywne:
  • Birth
  • バース
Widownia: Seinen; Postaci: Obcy; Miejsce: Inne planety; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Animacja dla animacji.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku można uznać za złotą erę w dziejach japońskiej animacji. Spektakularny i wykonany z niespotykaną wcześniej jakością Macross dał początek zupełnie nowemu spojrzeniu na animację, zaś płynący obficie do twórców strumień pieniędzy pozwalał na realizację najbardziej ekstrawaganckich pomysłów. Świat talizmanu jest przykładem jednego z takich utworów, a po obejrzeniu filmu odniosłem wrażenie, że najpierw powstała wizja oprawy graficznej, może nawet konkretnych scen, a później naprędce napisano potrzebną fabułę.

Akcja rozgrywa się na planecie Aqualoid, o której wiemy tylko tyle, że nawiedzają ją Nieorganiczni, a ich jedynym celem istnienia jest unicestwienie organicznych istot żywych. Kiedyś przez świat przetoczyła się intensywna wojna z Obcymi i dzisiaj po rozwiniętej cywilizacji pozostało tylko pustkowie i pojedyncze osady. Dziwnym zbiegiem okoliczności na powierzchnię planety trafia tajemniczy miecz, pożądany przez kosmiczne siły zbrojne z uwagi na legendę głoszącą, jakoby skupiał w sobie energię mogącą unicestwić Nieorganicznych.

Niemalże połowę filmu stanowi zrealizowana z rozmachem scena ucieczki, w której niejaka Rosa, poruszająca się na antygrawitacyjnym skuterze, umyka przed dosiadającymi motocykli Nieorganicznymi. W międzyczasie jej przyjaciel Nam odnajduje wspomniany już oręż i z miejsca staje się celem następnego Obcego. Z opresji wybawia ich Pao, poszukiwacz skarbów, chcący miecz odsprzedać wojsku i urządzić się dzięki temu do końca życia. I tu kłopoty zaczynają przybierać na sile, bowiem na bohaterów rzucają się kolejni, coraz więksi i bardziej niebezpieczni Nieorganiczni, jak chociażby taki wykrzykujący przy każdym ataku angielskie nazwy warzyw i owoców.

Pic na wodę, fotomontaż. Ta fabuła to tylko pretekst do wykonania animacji. Komediowe science­‑fiction z doklejonym w epilogu filozoficznym wyjaśnieniem koncepcji, w założeniu chyba odwołującej się do idei reinkarnacji. I stąd pewnie też oryginalny tytuł: Birth – przynajmniej ja to sobie tak tłumaczę. Ale to nieistotne, ważne, że historia jest na tyle intensywna, że pozwala śledzić wydarzenia bez poczucia znużenia i że akcja zmierza od punktu do punktu. Tyle wystarczy, chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre ukazane w filmie sceny wynikały jedynie z potrzeby utrzymania odpowiedniej dynamiki.

Świat talizmanu to pozycja leciwa, ale nie można powiedzieć, by się zestarzała. Przede wszystkim tak prosta i banalna fabuła nigdy nie traci na walorach rozrywkowych. Niemniej po filmie widać, że powstał już kilka dekad temu. I to wszystko, bowiem poza stylistyką i techniką wykonania oprawa wizualna broni się nawet w zestawieniu ze współczesnymi produkcjami. Najbardziej archaiczne okazują się projekty postaci, z pyzatymi buziami, prawie jak u Leijiego Matsumoto. On jednak nie miał akurat z Birth nic wspólnego, bowiem za aparycję bohaterów odpowiada Yoshinori Kanada. Jego imię może większości widzów wydać się nieznane, ale z pewnością zasługuje na uwagę: dość powiedzieć, że jako animator pracował przy Lapucie – podniebnym zamku, którą z pewnością kojarzy więcej osób. Ale, hola, to właśnie spod jego ręki wyszła fenomenalna scena startu wodnosamolotu z rzeki w Szkarłatnym Pilocie, przykuwająca wzrok do ekranu dynamiką i wyczuciem fizyki. Jeśli mieliście okazję obejrzeć tamten film, to macie dobre porównanie, czego należy się spodziewać po Świecie talizmanu. Tu także dwuwymiarowe rysunki z powodzeniem imitują ruch w przestrzeni bez jakiejkolwiek ingerencji komputerów. Ale na Yoshinorim Kanadzie pula świetnych animatorów się nie kończy i należy mieć na uwadze, że przy filmie pracował też Hideaki Anno, dzisiaj znany może bardziej jako reżyser, lecz zdecydowanie bardziej zasłużony w przemyśle anime właśnie jako artysta ołówka. Nie mam zamiaru tworzyć tu elaboratu na temat warstwy wizualnej Birth, dlatego podsumuję, że to właśnie animacja jest esencją tego anime, wręcz przyćmiewa fabułę. Film ogląda się dla każdej sceny z osobna, napawając się kunsztem animatorów, bowiem podarowali oni widzowi najlepsze owoce swojego talentu.

Oczywiście ząb czasu lekko nadgryzł tę produkcję. Dzisiaj już odzwyczailiśmy się od różnic w obrazie, wynikających z rysowania jego części na kliszy. W Birth jest to bardzo wyraźnie widoczne, bowiem szczegółowe tła odcinają się od animowanych elementów, które nie tylko cechują się innymi, mocniejszymi barwami, ale też nie są tak obfite w szczegóły. Raz grunt to złożona struktura, pełna kamieni, kępek traw i spękań, a chwilę później to tylko pofałdowana, jednolita powierzchnia, po której pędzą bohaterowie. Trudno to jednak uznać za wadę – bariera technologiczna nie zawsze jest możliwa do przeskoczenia, a odnoszę wrażenie, że Świat talizmanu wyeksploatował do maksimum możliwości rysunkowej animacji dostępne w 1984 roku.

Podczas seansu moją uwagę zwróciło chwilami szwankujące udźwiękowienie. Może to przyzwyczajenie, lecz w wielu momentach brakowało mi dźwięków uderzeń, szybkiego ruchu, zwłaszcza na początku filmu. Czasem jadący motocykl był zupełnie bezdźwięczny, zaś w momencie upadku rozbrzmiał charakterystyczny zgrzyt. Trudno określić, czy to celowy zabieg. Ścieżka muzyczna jest bardzo charakterystyczna dla połowy lat osiemdziesiątych XX wieku, elektroniczne brzmienia, syntezatory, a za chwilę gitara i perkusja. Porównanie do utworów Jeana­‑Michela Jarre'a może okazać się trafne, lecz kompozycje raczej nie będą wprawiać melomanów w zachwyt w oderwaniu od filmu.

Widzowie poszukujący wizualnych wodotrysków będą wniebowzięci. Inni także, chociaż banalna fabuła może mierzić. To relikt zamierzchłej przeszłości japońskiej animacji, sztuka dla sztuki, na co w dzisiejszym przemyśle anime już niestety nie ma miejsca.

Slova, 29 stycznia 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Idol, Kaname Productions
Projekt: Yoshinori Kanada
Reżyser: Shin'ya Sadamitsu
Scenariusz: Junki Takegami
Muzyka: Joe Hisaishi