
Komentarze
Shiki
- Re: Stronniczość twórców : Aedion_pl : 15.10.2018 21:11:11
- Re: Coś nie pykło. : Aedion_pl : 15.10.2018 21:07:32
- Re: Motywy działania Shiki : Aedion_pl : 15.10.2018 21:04:22
- komentarz : Ancietejka : 15.10.2018 21:03:56
- komentarz : XVX : 19.08.2018 13:46:08
- komentarz : XVX : 19.08.2018 13:45:35
- komentarz : Turbotrup : 8.02.2018 18:23:07
- komentarz : Shina2x : 1.01.2018 17:31:42
- komentarz : Shina2x : 1.01.2018 17:29:51
- komentarz : NuG Ale nie chciało mi sie zalogować : 9.11.2017 14:32:52
Od momentu kiedy przyjaciel głównego zakończenia stal się shiki anime zaczęło tracić klimat… zamieniło się to w wojnę miedzy dwoma gatunkami. W późniejszym etapie scena z zabiciem żony przez ozakiego była spoko, ale to tyle. Fabularnie też nie wypada za dobrze, dużo nie do powiedzeń. Mogli bardziej rozwinąć historie Sunako. Zakończenie bez konkretnego podsumowania skończyło się na wybiciu Shiki z wioski… Pochwalam anime za dramaturgie, pokazuje to, że shiki też mają uczucia – może nie cierpią fizycznie, ale odczuwają ból psychiczny i też pragną żyć, nie mając wyboru polując na ludzi… Seria bardzo fajnie pokazuje ludzkie zachowania i rozterki, wybory moralne.
Niby tak, tylko że jak dla mnie ludzie którzy ożywali byli dalej sobą. Zaczynali zabijać, bo ktoś wyżej powiedział im że mogą i jest to teraz w porządku. Niektórzy przecież nie chcieli zabijać to byli szantażowani że ich rodzina zostanie zabita lub ze oni sami zostaną zabici lub umrą z głodu (a ze byli tylko ludzmi w ciele potwora to robili to ze strachu i swoich słabości, to takie ludzkie…), niektorzy byli po prostu samolubni i nie chcieli być sami, wiec stwierdzili ze przecież mgą żyć tak jak wcześniej ze swoja rodzina wiec ich pozabijają i może odrodzą się (Nao ewidentnie miała problemy sama ze sbą i nie mgła sbie poradzić z traumatycznym dzieciństwem, wolała zabić swoje dziecko, boo może akurat odrodzi się ono takie samo jak ja i nie bde juz sama i bde miała dalej szczęśliwą kochającą rodzinkę, ale tak jak mówie to ona już jako człowiek była psychiczna, a nie przez naturę shiki). Zresztą jak ktoś miał silne morale za życia jak pielęgniarka Ritsuko to i po przemianie wolał umrzeć niż kogoś zabić. I mimo przemiany potrafiła być wierna swoim wartością. No i w ostatnich odcinkach pokazali, ze nie trzeba przemiany w wampira, żeby pokazać, ze ludzie maja okropną naturę. Gdy uwierzyli, ze walczą za wioskę i mgą zabijać wszystkich jak leci, łącznie z ludźmi którzy zostali jak na razie tylko ugryzieni czy na podstawie samych podejrzeń o bycie po stronie shiki. Tak troszkę odchodząc od anime, były robione eksperymenty na studentach. Na miesiąc połowa uczestników eksperymentu była więźniami w więzieniu o zaostrzonym rygorze, a druga polowa ich „katami”. Na początku haha hihi to nasi koledzy i byli i tak dla nich mili, ale po niecałym miesiącu naukowcy musieli interweniować bo niektórzy „więźniowie” o mało nie zostali zakatowani przez ich „opiekunów”. Coś jak psychologia tłumu. Także jak dla mnie obydwie rasy tak naprawdę ukazywały słabości ludzkie, a śmierć shiki była po prostu lepiej ukazana, żebyśmy mogli lepiej ich psychikę zrozumieć i motywy.
Shiki i odwieczny problem z zabijaniem
Motywy działania Shiki
Coś nie pykło.
- Ludzie w wiosce umierają, reakcja innych jest niesamowicie irytująca, nikt z tym nic nie robi, każdy odbiera to jako „Ah, meh no jakoś tak wyszło”. Natomiast gdy giną Shiki – wielkie oburzenie ;_;.
- Niby Shiki nie może wejść do domu, chyba że zostanie wcześniej zaproszony (Raz otworzone drzwi dla Shiki zostają otwarte na zawsze) kliknij: ukryte Dlatego głupstwem dla mnie było gdy Tokujirou krzyczał, że nie chce być umieszczony w klinice podczas gdy kilka dni wcześniej Kyouko zaprosiła do środka Tatsumiego (W końcu wkroczył do kliniki by zabrać Setsuko, żonę Tokujirou) więc nie byłoby problemu by wejść do kliniki…
Ale nic nie równa sie z hiprokyzją Seishina, który odwraca się od swojego najlepszego przyjaciela tylko dlatego, że ten kliknij: ukryte zrobił sekcję i zabił swoją żonę, która została przemieniona w Shiki mówiąc, że zabijanie kogokolwiek czy to Shiki czy Człowieka z jakiegokolwiek powodu jest złe a tymczasem wiedział, że Shiki zabijają ludzi dla własnej zachcianki…
Mimo, że anime ma tylko 26 czy 27 odcinków niesamowicie się dłuży i po połowie odcinków akcja stoi w miejscu Niby Ozaki, Natsuno i inni wiedzą co sie w ich wiosce dzieje, ale nic z tego nie robia aż do ostatnich odcinków, gdzie mogliby już dawno wziąć sprawy w swoje ręce ale nie lepiej jeszcze poczekać aż więcej osób w wiosce zginie…
Ogólnie powiem tak, do 10 odcinka oglądało się super wchłoniłem z zainteresowaniem lecz później zaczęło się męczenie i irytowanie. Można obejrzeć ale lepiej nie oczekuj, że jest to wybitne dzieło…
Aspekt medyczny
W dodatku anemię wymagającą hospitalizacji i bezwzględnych przetoczeń krwi dzieli w czasie od śmierci co najmniej kilka dni. Niemożliwość wykonania badania morfologii krwi na poczekaniu w najmniejszych choćby szpitalu i wyniki na drugi dzień to też fikcja, mają tomograf za miliony a nie mają prostego aparatu za kilka tysięcy? Nawet jeśli byłby zepsuty, wystarczy mikroskop i płytka do ręcznego liczenia. Ozaki raz czy dwa wspomina, że chce wysłać pacjentów z nieznaną chorobą do instytutu czy kliniki uniwersyteckiej, jednak nigdy tego nie robi. To jest chyba naturalna myśl w przypadku gdy młodzi zdrowi pacjenci umierają na dziwną chorobę którą rozpoznaje na pierwszy rzut oka, jednak każda próba diagnostyki czy leczenia jest nieskuteczna. „Poprzednich 20 pacjentów miało te same objawy i umarło, hmm, dam witaminy i niech leży w domu w łóżku, może się poprawi”. W żaden sposób nie jest uzasadnione złamanie wszelkich procedur i pominięcie oczywistych opcji terapeutycznych. Wydaje mi się że autorka chciała osadzić akcję we współczesności, zbyt późno orientując się że taki poziom odcięcia od świata jest w dzisiejszych czasach po prostu niemożliwy.
Stronniczość twórców
Nie rozumiem też, jak można mieć jakąkolwiek wątpliwość co do moralności działań shiki. Czy mogę zabić innego człowieka jeśli potrzebuję jego wątroby, serca, nerki, bo bez nich umrę? Oczywiście że nie. Więc dlaczego w ogóle zastanawiamy się, czy można zabić dla „narządu” krwi?
"Śmierć jest bezstronna", ale autorzy już nie...
Najgorsza jak dla mnie jest postać Seishina, który kliknij: ukryte porzucił swojego przyjaciela, dlatego że ten „zabił” swoją zmarłą żonę. Potem powiedział, że zabijanie jest złe, nieważne czy ludzi czy shiki, podczas gdy ta jego mała faworytka Sunako wyssała życie już z niejednego człowieka. Pomimo, że wiedział że oni odbierają życie to stanął po ich stronie. Czy to nie czyni z niego największego hipokryty w całym anime? No mogłabym to przeboleć, gdyby był tylko tak ukształtowany jako postać, no bo kliknij: ukryte sympatyzuje z shiki, bo czuje, że też jest „porzuconą przez Boga istotą”, ale nie, autorzy wyraźnie chcą nam przekazać, że zgadzają się z poglądami Seishina, podczas gdy Ozaki zostaje pod koniec przedstawiony jako kliknij: ukryte bezwzględny morderca, który zaczyna wbijać kołki „biednym” shiki.
Najgorsze jak dla mnie jest to, że kliknij: ukryte o ostatnich odcinkach dopiero mówimy jako o rzezi. Dopiero wtedy kiedy zaczynają ginąć shiki. Bardzo irytowało mnie, że śmierci mieszkańców często nie zostały przedstawione jako wielkie tragedie dla ich rodzin, ale czasem potraktowane po macoszemu: ano umarł sobie, poubolewajmy trochę nad jego śmiercią, ale to nic takiego. A za to śmierci shiki zostały pokazane jako wielkie tragedie. Tak jakbyśmy mieli się okropnie smucić, gdy umierają istoty które odbierały życia, ale śmierci zwykłych porządnych ludzi nie traktować jako niczego wielkiego. Kiedy ludzie umierają ze zwykłej anemii to nie jest wcale takie ekscytujące, ale kiedy zaczyna się wbijanie kołków i odcinanie głów to nas to ma szokować. Teraz się pytam gdzie ta bezstronność w śmierci? Przecież wyraźnie widzimy, że śmierć przez wyssanie ostatniej kropli krwi nie jest tak straszna jak śmierć przez przedziurawienie komuś serca. Abo przynajmniej takie mam wrażenie oglądając to anime.
Oprócz Seishina ogromną hipokrytką staje się Sunako. kliknij: ukryte Na początku, gdy ją poznajemy niezwykle nonszalancko wypowiada się o śmierci innych ludzi. Ze stoickim spokojem przyjmuje śmierci mieszkańców wioski. Mówi, że nie ma nic złego w zabijaniu i każdy przecież umrze. Ha, Ha! Dobry żart, najwyraźniej nigdy przedtem nie stanęła w obliczu własnej śmiertelności i tylko dlatego może tak się wypowiadać, tylko dlatego, że jej to po prostu nie dotyczyło. Jednakże kiedy zakołkowano Chizuru to swoje poglądy wyrzuca do kosza i nagle, kiedy dotyka jej to osobiście, to zabijanie wcale nie jest w porządku. Czyli najwyraźniej można zabijać, ale tylko osoby, które nie są ze mną w żaden sposób powiązane, wtedy to jest okej.
Z powyższych powodów, pomimo iż na początku klimat wydał mi się interesujący a gdzieś w środku serii naprawdę mnie wciągnęło, to jednak ostatnie odcinki mnie niesamowicie irytowały i wytrwałam tylko dla postaci Ozakiego i Natsuno, które na szczęście mnie nie zawiodły. Konsekwentnie doprowadziły do końca to co sobie zamierzyły i to w co wierzyły.
PS Pomimo, że na początku myślałam, że Megumi będzie mnie strasznie irytować, to jednak tak nie było. Ta nigdy nie ukrywała jak samolubna i pokręcona była. Za tę szczerość u mnie zapunktowała.
Tak się tylko zastanawiam...
Z ustaleń Ozakiego wynikało, że pierwsze kliknij: ukryte ugryzienie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia, dopiero podpijanie przez 4 lub więcej razy z rzędu ma śmiertelne skutki. Dlatego w mieście można by codziennie bez przeszkód kliknij: ukryte pożywiać się inną osobą. Nawet w przedstawionej w serii wiosce nie stanowiłoby to problemu. Sotoba miała chyba około 1300 mieszkańców, więc cała rodzina Kirishiki wraz ze służącymi mogłaby spokojnie kliknij: ukryte na niej pasożytować gryząc jedną osobę raz w miesiącu lub rzadziej. Prędzej czy później każdy z mieszkańców zostałby choć raz ugryziony przez co, dzięki kontroli nad umysłami ofiar, wieś stałaby się bezpiecznym schronieniem bez konieczności przemieniania lub zabijania wszystkich mieszkańców. Oczywiście wioska złożona z samych shiki byłaby dla nich znacznie przyjemniejszym miejscem do życia, ale cóż…
Cudo godne polecenia
Pierwsze 2, 3 odcinki kazały mi się mocno zdystansować do serii, pomimo pozytywnych opinii. Nie na tyle, żeby myśleć o zrezygnowaniu, ale jednak mój entuzjazm trochę ostygł. Zaczęło się to powoli zmieniać gdzieś koło czwartego odcinka, a nim dotarłem do połowy tego anime, to już byłem wciągnięty nie na żarty.
Zastanawiałem się nad negatywnymi aspektami „Shiki”, ale jeśli mam być szczery, to raczej ich nie dostrzegam. Nie dlatego, że to arcydzieło stulecia i jest takie Och! i Ach!, co to to nie (choć prawda, że jest to anime z tych wyższych półek- bez dwóch zdań). Po prostu mam wrażenie, że seria ta została stworzona z dużą pieczołowitością i dokładnością, aby wszystko było na miejscu. Nie znalazłem tutaj zbędnych elementów (choć niektóre z początku takie mi się wydawały), gorszych pomysłów, czy niepasujących do siebie koncepcji.
To, co mnie zawsze najbardziej interesuje i zwracam na to najwięcej uwagi, to bohaterowie. Nawet jeśli dane anime nie do końca się klei, ale postacie są dobrze skonstruowane, to jestem w stanie powybaczać co poniektóre mankamenty serii. W „Shiki” bohaterowie są stworzeni naprawdę cudownie i zostałem nimi oczarowany. Nawet jeśli niektórzy działali mi na nerwy, to absolutnie nie mógłbym ich zaliczyć do nieudanych projektów.
Zdecydowanie na największe wyróżnienie zasługuje tutaj doktor Toshio Ozaki- choć o tym przekonałem się prawie na samym końcu. Jest to bohater wielowymiarowy i bardzo skomplikowany. Nie oznacza to bynajmniej, że jest zaskakujący czy nieodgadniony- co to, to nie- już po kilku odcinkach możemy wyrobić sobie o nim konkretne zdanie i jego postawa/osobowość do samego końca raczej się nie zmieniają. Pomimo tego jednak trzeba przyznać, że jest to gość, nad którym trzeba dłużej się zastanowić i przyciąga dużo uwagi. Posiada ogromną dozę charyzmy i wielopoziomowości.
Co do bardziej rozbudowanych i ciekawych postaci, zaliczyłbym również Sunako, Seishin'a i Masao. Pierwsza- to bohaterka kilku twarzy- nie mam na myśli oszukańczej natury, a raczej kilka różniących się od siebie elementów jej osobowości. Z jednej strony jest świadoma tego kim jest i akceptuje swoją naturę, czemu daje wyraz w postaci swojej opiekuńczości i pouczeń „mniej doświadczonych” Shiki i poszukiwań dlań i siebie świata w którym będą mogli wieść „normalne” życie. Z drugiej jednak strony mamy małą dziewczynkę, pełną obaw, wyrzutów sumienia, poszukującą katharsis i odpowiedzi na sens swojego cierpienia, ponieważ nie może go dostrzec, zrozumieć. Z jednej strony mamy osóbkę naturalnie stosującą duże dawki czarnego humoru, lubiącą się przekomarzać i będącą ciekawą świata, z drugiej strony bardzo dojrzałą bohaterką, mającą unormowany pewien system wartości i wyrobione poglądy na sprawy trudne i skomplikowane, na przykład dotyczące życia i śmierci.
Masao jest niezwykle ciekawym i bardzo wyrazistym przykładem człowieka toksycznego. Jego przerażająco niskie poczucie własnej wartości jest odreagowywane w postaci okrutnej ironii, egoizmu i całkowitej obojętności na ludzkie cierpienie. Jeśli już występuje u niego jakaś dawka wrażliwości, to jest ona filtrowana poprzez własne ego i samopoczucie. Postać niby niezbyt skomplikowana, a jednak warta uwagi. kliknij: ukryte Żałuję tylko, że po przemianie w Shiki odszedł na dalszy plan.
Seishin jest bardzo trudny do oceny i podsumowania. Nawet na końcu serii, a może nawet szczególnie na jej końcu. Choć początkowo wydaje się człowiekiem o wyrobionym światopoglądzie i ideologii, to jednak okazuje się, że nie są one tak jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać. Szczerze powiedziawszy Seishin irytował mnie przez większość serii, co jednak nie sprawiało, żebym go „olał”. Mimo wszystko siedział mi w głowie i nie bez przyczyny, jak się później okazało.
Moją całkowicie subiektywną uwagę przyciągali również: Tooru- z nim dość szybko się zidentyfikowałem i kliknij: ukryte uważam, że ciut za szybko przeszedł na „złą stronę mocy”. Ritsuko- która może i do wybitnych postaci nie należy, ale jej idealizm i wierność samej sobie były naprawdę fajnie wykreowane (i jako jedyna podtrzymywała mnie w wierze w ludzkość), oraz Yuuki (ojciec Natsuno), który posiadał ciekawą kombinację wrażliwej duszy romantyka z ubogim duchowo racjonalistą.
Pomysł na fabułę, choć nie jakoś szczególnie oryginalny, został dość wyjątkowo (jak na anime) poprowadzony. Ogromne brawa za konstrukcję i dobrze poprowadzoną akcję, ponieważ zostało to zrobione po mistrzowsku- z rozsądkiem, umiarem i dużą dokładnością. Wszystko trybiło jak w szwajcarskim zegarku.
Kreska nie bardzo mnie ujęła, ale też nie była odpychająca. Ta stylistyka jest dość niecodzienna, ale uważam, że jak najbardziej w granicach normy. Nie można też zarzucić twórcom jakiegoś pójścia na łatwiznę, bo absolutnie nie można tu mówić o uproszczonych projektach postaci, czy słabych tłach. Co do wspomnianych w recenzji fryzur- osobiście jestem fanem takich „bajkowych” włosów, jeśli tylko nie mają one na celu zamaskowanie mdłych projektów postaci.
Soundtrack uważam za dobry, mam jednak drobniuteńkie zastrzeżenia; klimat tła muzycznego jest bardzo melancholijny, z mała dawką grozy, dlatego w dłuższej perspektywie był dość ciężki do strawienia. Zabrakło mi tutaj lżejszych kompozycji, które w zwyczajnych scenach trochę rozluźniałyby tę mocno przytłaczającą atmosferę.
Wracając do pierwszego akapitu mojej wypowiedzi: uważam, że „Shiki” opowiada o ludzkich granicach. Czym są granice moralności, słuszności, ideałów i poglądów? Co grozi za przekroczenie tych granic? Czy człowiek może pozostać tym kim był, jeśli przejdzie tę nieprzekraczalną linię? Kiedy mamy prawo podejmować takie decyzje i czy w ogóle mamy?
Doktor Toshio przekracza granicę jako pierwszy z ludzi. Kieruje się troską o swoją wioskę i poszukiwaniem sprawiedliwości w poczuciu beznadziei. Dokonuje kontrowersyjne decyzje, które nie są pozbawione uzasadnień. Czy ma jednak do tego prawo?
Przemienieni Shiki poprzez fizjologię i szantaż psychiczny zostali zmuszeni do mordu na, niejednokrotnie, swoich bliskich i przyjaciołach. Było to tłumaczone zaspokajaniem naturalnych potrzeb, choć dobrze wiemy, że było w tym, oprócz nielicznych przypadków, sporo dobrej zabawy i zupełnego zrelaksowania. Czy Shiki mieli prawo do dokonywania swoich czynów?
kliknij: ukryte Czy mieszkańcy miasteczka naprawdę postąpili słusznie rozpoczynając polowanie na Shikich? Czy nie przekroczyli granicy między sprawiedliwością i słusznością, a zemstą i zwierzęcą wściekłością? Czy mieszkańcy Sotoby będą mogli kiedykolwiek wrócić do normalnego życia, po tej masakrze, która się odbyła przy pomocy ich własnych rąk?
A co najważniejsze: gdzie właściwie przebiegają te granice? Kto jest zdolny określić kiedy kończy się pierwsze, a zaczyna drugie?
Czy odwrócenie się od problemu i przyjęcie postawy neutralnej (Seishin) jest dobre, złe, a może gorsze od tego, co dokonali inni?
Są to fajne kwestie do namysłu i dyskusji. Seria godna dziesiątki. Początkowo chciałem wystawić bardzo mocną ósemkę, jednak 2, 3 ostatnie odcinki przekonały mnie, żeby wystawić dziewiątkę. Nie wystawiłem dziesiątki z prostego powodu- nie jest to mój gatunek, w którym się lubuję i jest to dla mnie seria bardziej do stymulująca intelektualnie i moralnie, niż dobra rozrywka i łechtanie moich estetycznych i ideowych smaków. Z tego i tylko z tego powodu nie będzie dychy, która dla mnie jest równoznaczna z dodaniem do ulubionych.
„Shiki” polecam każdemu lubiącemu ambitne serie i nie są mu straszne cięższe klimaty.
Miasteczko otoczone śmiercią
Shiki = "zło konieczne o dobrym sercu" :?
Zdecydowanie najmocniejszą stroną Shiki jest jej dwuznaczność, drugie dno, znajdziemy w serii pełno metafor (opowieść o Kainie i Able może być przykładem).
Fabularnie seria wypada niestety tylko dobrze, ponieważ zdarzają się wpadki, tutaj wolę odesłać do postu Fey i dodam, że jeśli by prześledzić całość serii to znajdzie się ich o wiele więcej. Samo podłoże psychiczne też jest dość mocno naciąganie, już pomijam ostateczną rzeź, ale samo podejście ludzi do dziejących się wydarzeń jest raczej zbyt naiwne i tak jakby obojętne, nazbyt bierne. Tyle, że nie pasuje tylko narzekać to muszę stwierdzić, że ukazanie natury ludzkiej oraz natury Shiki wyszło dosyć ciekawie. Oboje mieli wspólny cel – chęć przeżycia, przy czym na Shikich trwało fatum – musieli żywić się ludźmi, więc z tego wynika, że współistnienie nie miało prawa zaistnieć; taki już jest los gdy pośród dwóch ras, jedna nie potrafi przeżyć nie krzywdząc drugiej. Właśnie dzięki temu dostajemy takie czy nie inne zakończenie, z metaforycznym zatracaniem się ludzkości we własnym kodeksie moralnym (Martwi nie należą już do świata żywych, więc zwróćmy ich do należytego miejsca). Niemal miałem taki uczucie, że iż więcej krwii pojawiało się na człowieku, tym mniej stawał się on ludzki. Zabijał shiki, ponieważ racjonalność jak i jego światopogląd (ludzki) traktował shikich jako zło, demony czy wygnańców, którzy utracili spokój duszy. „Shiki zniszczyły równowagę świata życia a śmierci, więc ją przywróćmy pozbywają się ich!”.
Natomiast stawiając się po stronie wampirów widać ich desperację, czują oni odrzucenie (wielokrotnie uświadamia nam to Sunako), mimo tego chcą dalej żyć z nadzieją dalszą egzystencję w świecie żywych, jakby nie godzą się, ze śmiercią i pragną wierzyć, że ich rodzina do nich dołączy. Zyskują wolność, a ich prawdziwa natura zostaje odkryta.
Mogę śmiało stwierdzić, że bohaterowie są główną siłą tej serii.
Bohaterów jest pełno i każdy odrywa swoją część roli. Osobiście mi jednak brakło lepszego uzasadnienia ich decyzji (wewnętrznych rozterek) przez co trzeba samemu się domyślać, dlaczego ów bohater wybrał właśnie taką drogę. W szczególności tutaj bohaterów można oceniać po czynach oraz nastawieniu przez co okazale niektórych się znienawidzi, a innych polubi. Bowiem większość odnosi się wprost symbolicznie zachowaniem względem „wampiryzmu” – wszyscy widzą w tym „przekleństwo”, ale każdy inaczej na nie reaguje (najlepiej widać to na przykładzie, doktor<->młody kapłan). Wskazując ulubioną postać anime niezaprzeczalnie była by to Megumi, ze względu , że mam słabość do yandere (*.*) (szczególnie podobał mi się jej ubiór z pierwszego odc. z parasolką). Z tych nielubianych to zapewne Natsuno, od początku do końca nie lubiłem gościa.
Graficznie było dość średnio, karykatury ludzi trochę szły mi na oczy, ale przynajmniej ubiory bohaterów były ładne, przy czym postacie potrafiły się „przebierać” w trakcie serii.
Muzycznie openningi ani endingi nie były jakoś wybitnie przepiękne, wpadały w ucho, ale żadnych większych emocji nie odczułem przy słuchaniu, jednak jeśli chodzi o klimatczyność względem serii to wydają się być odpowiednie. Dźwięki w tle były nieco ponad przeciętną, ale to nie ten poziom by mnie zachwycić.
Za całokształt wystawię słabe 9/10, ze względu, że seria mi się spodobała i raczej doszukiwałem się głębszego dnia, co mi się niezbyt często zdarza. (Możliwie, że dokonałem własnej nadinterpretacji, ale przynajmniej to świadczy, że coś wyjątkowego zauważyłem w tym anime).
Arcydzieło
To anime to arcydzieło, istny majstersztyk, takiego czegos brakuje na rynku anime! 10/10
Muzyka
Nawet tym, którzy nie zamierzają się za Shiki zabierać polecam poświęcić kilka minut i przesłuchać sobie z ost'a np. „Day and Night” albo „Shi‑ki”. Dla mnie eargasm.
Bardzo dobre i
Openingi są cudne, ale jeszcze lepsze endingi.
Fryzury- dziwaczne, to fakt, ale wryły się w pamięć. Dzięki temu Shiki też. :)
8/10
Idealne pod każdym względem.
Nie mam słów, by opisać jak bardzo Shiki na mnie wpłynęło. Na pierwszy rzut wydawać by się mogło, że to tylko niczym niewyróżniający się horror o oklepanym temacie jakim są wampiry.
Czy aby na pewno?
Ja sama nie spodziewałam się niczego zaskakującego, a tym bardziej wybitnego. Ot co, niewielka wioska na drugim końcu świata i seria tajemniczych zgonów coraz bardziej uszczuplająca jej populację. Ale siła tkwi w szczegółach…
Bohaterowie jak na dobre anime przystało, to najsilniejsza zaleta całej serii. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo kibicowałam komukolwiek w jakimkolwiek serialu. Natsuno – długowłosy outsider od razu skradł moje serce. kliknij: ukryte A gdy powrócił do świata żywych jako wilkołak (od niepamiętnych czasów mam do nich wielką słabość) pokochałam go jeszcze bardziej. Jednak nie jest on jedynym moim faworytem. Toshio i Seishin to jeden z lepszych duetów jakie było mi kiedykolwiek dane oglądać. Uwielbiam ten motyw przyjaciół z dawnych lat, których podzieliła wybrana przez każdego droga. I którzy mimo dzielących ich różnic, złączyli się razem ponownie, tym razem w trudnej sprawie. kliknij: ukryte Cały przebieg ich relacji jest niezwykły. Został on poprowadzony tak, aby podkreślić różnice w ich światopoglądzie. Nic dziwnego, że pod koniec ponownie się rozstali, co również przyznam szczerze, przypadło mi do gustu.
Fabuła też nie jest prosta, jak mogłoby się wydawać na początku. Na początku jasno mamy wyznaczonego antagonistę, jakim są wampiry. Z czasem jednak się to zmienia i nie wiadomo która strona tak naprawdę jest tą „lepszą”.
Mam również wrażenie, że każdy dialog, każde głębokie spojrzenie, każde ważniejsze wydarzenie zawiera w sobie jakiś ukryty artyzm, dwuznaczność. kliknij: ukryte Na przykład zderzenie się dwóch aut, gdzie Toshio po raz ostatni spogląda na chłodnego wobec niego Seishina. Majstersztyk!
Nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym dodać, to po prostu trzeba zobaczyć. Niezwykle klimatyczne i uzależniające anime, praktycznie pozbawione jakichkolwiek wad. Grzechem byłoby przejście obok niego obojętnie.
10/10
Szczerze mówiąc, ciężko znaleźć horror anime, który potrafi przerazić i nie wywołać przeciwnej reakcji, czyli wybuchu śmiechu. Czy „Shiki” się to udało? Niezupełnie.
Pierwsze moje wrażenie było pozytywne. Mała wioska, nowi lokatorzy, tajemnicze zaginięcia i zgony… To, co się może wydarzyć dalej nasuwa się samo, mnie jednak zachęciło do odkrywania kolejnych wydarzeń. Poza tym zachwyciła mnie bardzo grafika. Wygląd postaci, którego nie spotkałem wcześniej w anime, żywe kolory włosów oraz dziwne ich formy w połączeniu z muzyką, nadawały świetny klimat tej serii, jako horrorowi. Włosy imo są świetnym rozwiązaniem, bo łatwo wpadają w pamięć i „charaktery” się potem nie mylą.
Pomimo tych elementów, każdy z kolejnych pierwszych odcinków jakoś niespecjalnie mnie do oglądania zachęcał. Dopiero potem, kiedy już zaczęło się coś dziać i przestali siedzieć na miejscu, to się wkręciłem. Przed samym końcem niestety wszystko zaczęło hamować, a trochę szkoda…
Może zacznę od tego, co mi się nie podobało. kliknij: ukryte O ile przez te kilka pierwszych odcinków było m.in. przedstawienie postaci, budowanie klimatu, następnie eskalacja przejmowania wioski przez shiki, tak pod sam koniec klimat zanikł, a rozpoczęła się już tylko bezmyślna rzeź. Dobrze, że mnich i Sunako temu zaradzili.
Z drugiej strony podziwiam autorkę, że z początku znienawidzonych przeze mnie shiki udało się zrobić ofiary, na których śmierć przyszło mi potem patrzeć z żalem. Aż się ucieszyłem kiedy zobaczyłem zdrowego mnicha z walizką. Pierwsza moja reakcja wobec Sunako to było – „Idź i znikaj stąd chore dziecko”. Może to brzmi zabawnie, ale podobne odczucia miałem wobec innych postaci. Na przykład z doktorem, ale on niestety przeszedł odwrotny proces (od lubienia do nienawiści…).
Nie podobało mi się też to, że autorka chyba sama nie widziała co zrobić z niektórymi postaciami. Tak, część miała ogromne znaczenie dla fabuły, a były to nawet te, po których bym się nie spodziewał takiej roli. Jednakże niekoniecznie fajne było to, że jedne z postaci kliknij: ukryte (głównie Natsuno) były kreowane na jedne z głównych bohaterów przez kilka pierwszych odcinków, tylko po to, żeby potem pojawić się praktycznie wyłącznie na końcu. Z częścią nie wiadomo co się w ogóle stało kliknij: ukryte (na przykład Nao, chociaż pokazali jej historię i liczyłem od niej na coś więcej od niej…), niektórzy tam sobie byli, żeby sobie być kliknij: ukryte (na przykład Matsuo – po co autorka go tam w ogóle wpychała), a o reszcie nie wiadomo natomiast nic kliknij: ukryte (wilcza służąca lub Seishirou – wydawał się być ważną postacią, ale nie wyjaśniono jak się spotkał z Sunako, ani dlaczego z nią jest – bo chce i ją akceptuje, ok…).
kliknij: ukryte Jeśli chodzi o samą fabułę to naprawdę nie rozumiem momentami zachowania tych ludzi. W 4. odcinku zginęło już 20 ludzi, podejrzewali epidemię, z którą nie mogą sobie poradzić (nie znali przyczyny zgonu nawet), a oni nie zrobili nic i nie poprosili o pomoc kogoś z zewnątrz. Niech sobie ludzie giną dalej. Nie rozumiem też zachowania ludzi z wioski. Później, właściwie to codziennie ktoś ginął, ale oni nie robili sobie z tego nic. Czy w Japonii taka znieczulica społeczna to coś normalnego? Zresztą ta wioska jakoś bardzo na końcu świata nie było, skoro wybudowali tam ładną i nową klinikę :p (dla mnie to już coś…). Nie mówiąc już o tym, że najpierw mieszkańcy nie potrafili uwierzyć dzieciakowi (a nawet dwójce), że shiki istnieją, a potem doktor nie potrafi znaleźć przyczyny tych wszystkich śmierci i dzięki spotkanemu przez przypadek chłopcu dostaje olśnienia, że za wszystkim stoją złe wampajry!
Cóż, nie jestem w stanie idealnie oddać wszystkich swoich przeżyć i przemyśleń związanych z tą serią, ale na pewno jej nie zapomnę. To już jakiś plus. Ponadto fabuła momentami jest świetna. Było kilka chwil, które mnie przeraziły – jak na anime to wielki sukces. Szkoda, że sama historia jest nierówna, a przedostatnie odcinki pozostawiają niesmak.
Każdy na pewno znajdzie swoją ulubioną postać. Dla mnie byli to Tatsumi, Sunako i Megumi. Na temat grafiki pisałem już wyżej, a o muzyce pisał zapewne każdy przede mną, ale powtórzę – jest boska.
10/10
A po obejrzeniu dostałam oświecenia. Przez tydzień nic innego mi się nie podobało, bo nic nie dorównuje Shiki. 1 opening jest wspaniały. Muzyka w tle, kreska, bohaterowie, wszystko składa się we wspaniałą całość.
Zastanawianie się czy oglądać czy nie jest grzechem. Naprawdę, cudo, cudo.
O tak o.
- po pierwsze – shiki nie mogły wejść do domu nie zaproszone, zatem jak Megumi weszła do domu Thoru i go zabiła?
- po drugie – shiki podobno w dzień śpią i nic nie jest w stanie ich obudzić – więc jak Sunako mogła stać w dzień w oknie, albo reszta wampirów w ciągu dnia uciekała przez te tunele? Jeśli powinni spać?
- po trzecie – właściwie jak brak Kaori się uwolnił? Bo tego nie wyjaśniono, albo przeoczyłam.
- po czwarte – jako osoba zainteresowana psychologią ludzką muszę powiedzieć, że anime BEZNADZIEJNIE oddało stan ludzi po stracie bliskich. Tak, na początku tragedia, przeżywanie płacz ale po paru dniach „jakoś z tym żyją”. Ludzie, żałoba potrafi ciągnąć się latami. Szczególnie jeśli straci się dziecko. Bywa, że ludzie zamykają się na miesiąc w domu, nie wychodzą do świata, popełniają samobójstwa z żalu. Tutaj niczego takiego nie było. Był pierwszy szok i żal, potem jakoś się żyło i dopiero przy wielkim mordowaniu shiki znowu obudził się w nich żal.
Ktoś powie – wokół umierało mnóstwo ludzi więc nikt nie miał prawa zbyt przeżywać żałoby. Guzik prawda. Oddali to beznadziejnie i nikt mnie nie przekona że było inaczej.
Jeśli chodzi o postaci – było kilka świetnych jak doktor(mój faworyt) lubiłam też tą pielęgniarkę(Ritsuko) chociaż irytowało mnie to, że po zobaczeniu Nao absolutnie nic z tym nie zrobiła. Podobała mi się Kaori(szczególnie jej przemiana pod koniec) i jej młodszy brat. Natsuno czy jakoś tak tez ostatecznie zyskał moją przychylność.
Natomiast zdecydowanie irytował mnie mnich(rozmemłany filozof, który zdradził swój gatunek), Sunako która niby była kobietą uwięzioną w ciele dziecka i irytowała się gdy ktoś ją jak dziecko traktował, a mimo to cały czas jak dziecko się zachowywała. I te jej pseudofilozofie też tego nie zmieniły – kto ma często do czynienia z dziećmi wie, że one też zastanawiają się nad sensem świata i zadają różne ciekawe pytania. I taka Nao – zabiła całą swoją rodzinę, w tym synka… Dla mnie mastka, która krzywdzi własne dziecko nie zasługuje na żadne współczucie, nie ważne jakie były jej powody.
Kreska – nie była tragiczna, ale nie wiem co ćpał człowiek od fryzur.
I na koniec irytuje mnie postawa widzów – szkoda shiki, ludzie źli. Być może została pokazana brutalność i potworność natury ludzkiej(trochę przerysowana jak dla mnie) ale i tak opowiedziałabym się po stronie ludzi. „Shiki tylko chcieli przeżyć”, ktoś powie. Zatem wyobraź sobie, że przyjdzie ci taki i zabije kogoś z rodziny, bo tylko chciał przeżyć, nie miej mu za złe… Zabójstwo to zabójstwo. Dla mnie byli tylko mordercami, którzy udawali ludzi.
Muszę natomiast zdecydowanie pochwalić serię jeśli chodzi o muzykę. Genialna.
Siki siki
dobre, ALE:
ALE… teraz sobie pomarudzę, powytykam i powyliczam wszystko co mnie irytowało i przez co rzuciłabym tym anime w kąt, gdyby nie dwie postacie.
I to jest w większości (chociaż nie wszędzie) kwestia gustu i sprawy subiektywne, nie chcę się z nikim kłócić.
Po pierwsze, nie przesadzajcie z tym, że wszystko jest tak genialnie rozplanowane. Fabuła na dobrą sprawę jest prosta jak metr drutu, i gdyby wszystko było niby tak przemyślane, to nie znalazłby się tu ten błąd:
kliknij: ukryte zostało powiedziane, że shiki o wschodzie słońca zasypiają mocnym snem i nie da się ich obudzić (chyba że po prostu wystawi się je na słońce), wstają dopiero po zmroku – tymczasem w scenie kiedy mieszkańcy wybrali się w dzień do Kanemasy by sprawdzić, kim naprawdę są jej mieszkańcy, Sunako i Chizuru stały sobie w oknie.
Zabrakło mi też dokładniejszego wytłumaczenia, kto i kiedy łapie ludzi w miastach i przywozi ich do wioski jako pokarm dla nowo‑przemienionych shikich, chociaż to akurat szczegół.
Gorzej z motywem kłótni Natsuno i Tohru o to, że na dobrą sprawę wampiry nie musiały zabijać ludzi, żeby się napić. Tohru wtedy jako‑tako to wyjaśnił, że głód, że świnia, i niby miało to sens, ale jakoś mogły się powstrzymywać od natychmiastowego zabijania ludzi, których gryźli przez kilka nocy, żeby ich przemienić – interesujące.
I nie podobał mi się też motyw nazywania tych „specjalnych” shikich wilkołakami. Nie mieli w sobie absolutnie nic z wilkołaków (poza „uszkami” Tatsumiego), to było całkowicie niepotrzebne i bzdurne. Wystarczyła inna nazwa.
Po drugie, problem z tym, co pierwsze rzuca się w oczy podczas seansu. Kreska jest dla mnie po prostu brzydka. Szpiczaste brody, nienaturalnie chude sylwetki. Animacja też nie jest jakoś specjalnie płynna, ale trzyma poziom, są o wiele gorsze pod tym względem serie.
Ale to pikuś.
Najgorsze są te kretyńskie fryzury. Dotrwałam do końca, ale jakoś nie twierdzę, że dodają serii uroku. Wręcz przeciwnie, przeszkadzały mi cały czas, nawet jeśli częściowo się przyzwyczaiłam. Był już moment, kiedy myślałam, że już nic gorszego nie zobaczę, a tu trach, pojawia się czyjaś żona/matka z jeszcze debilniejszym uczesaniem.
Do końca seansu miałam nadzieję, że któraś z postaci okaże miłosierdzie i ogoli głowę kolesiowi z niebieskimi włosami i tymi… uszkami. Jak mogę traktować poważnie taką postać?
To samo tyczy się strojów, nie tylko Tatsumiego (chociaż to czerwone wdzianko w którym wyskoczył w pewnym odcinku wołało o pomstę do nieba), ale wielu osób. O kostiumie Seishirou aż wstyd wspominać.
Fajnie też, że ktoś nazywa zwykły zamek „posiadłością w europejskim stylu”. Kogoś chyba poniosła fantazja.
Że niby taka europejska otoczka, że nastrój? To była kompletna katastrofa. I nie, to nie był pastisz, jak w przypadku Hellsinga – te wszystkie elementy to najzwyklejsza tandeta i niestety nic więcej.
Można powiedzieć, że się czepiam – ale czy seria aspirująca do bycia nieco ambitniejszą od reszty, nie powinna też wyglądać nieco poważniej?
Komu się to podoba, temu się podoba – mnie to odstręczało do samego końca.
Uważam też, że „unikalność” serii powinna wypływać z czegoś innego, głębszego niż fryzury i stroje.
Nie trawię kolorowych włosów i nigdy nie stwierdziłam, że dodają czemuś uroku – mogły co najwyżej nie przeszkadzać lub pasować, jak w Star Driver, bo i tematyka nie wymagała zbytniego realizmu.
Ale w Shiki przydałoby się go więcej. Seria wiele by zyskała.
Dlatego też jakoś nie mogłam przez bardzo długi czas wczuć się w ten rzekomy klimat. Bo jak, kiedy przed oczami przebiega mi różowo‑włosy, roznegliżowany pustak, którego wysłałabym w kosmos z biletem w jedną stronę?
„Klimat” był wręcz zaprzepaszczony przez tę idiotyczną stylizację. W końcu się wkręciłam, ale nie od pierwszego odcinka, nie od drugiego, nawet nie od szóstego… dopiero za połową byłam pewna, że dam radę skończyć to anime.
I tutaj trochę plusów. Przede wszystkim, Muroi i Sunako.
Mnich był od początku moją ulubioną postacią i absolutnie nie uważam go za irytującego. Może nie rzucał się w oczy, ale wbrew pozorom był nie mniej interesującym charakterem niż Ozaki. Dla mnie nawet bardziej. Czy był aż tak niezdecydowany? No nie wiem. Ja w nim widziałam raczej obojętność. kliknij: ukryte Wydawało się, że niezbyt zależy mu na własnym życiu, więc i śmierć mieszkańców nie wzbudzała w nim tak wielkiego sprzeciwu, jak w Ozakim. Oczywiście nie cieszyło go to, ale przybrał bierną postawę – skoro tak się dzieje, to się dzieje, i nie powinien w to ingerować. Widać to już w scenach z Ozakim przed połową serii, gdy przychodził relacjonować mu to, czego sam się dowiedział. O wszystkim opowiadał z zadziwiającym spokojem, podczas gdy Ozaki wpadał w szał. To, czy takim zachowaniem kogoś irytował zależy już tylko od tego, czy woli się postacie emocjonalne, które lubią ostro reagować, czy te, które rzadko pokazują emocje. Ja wolę tę drugą grupę, to wszystko.
I nie skłamię jeśli napiszę, że tylko dzięki Seishinowi i tej przedziwnej relacji, jaka łączyła go z Sunako, udało mi się dobrnąć do momentu, w którym seria naprawdę mnie wciągnęła – czyli za połowę.
Z kolei Sunako na początku sprawiła wrażenie rozpieszczonej, mrocznej dziewczynki – na szczęście to tylko pozory. Uwielbiałam jej rozmowy z Seishinem, i jeśli w tym anime padały jakieś głębsze kwestie, to w większości właśnie pomiędzy tą dwójką. Te ich spotkania miały też niesamowity klimat, właściwie do połowy anime, to był jedyny „klimat”, jaki znajdywałam w tej serii.
Najbardziej zaś uwielbiam motyw opowiadania, które pisał Seishin – chyba jedyny wątek, do którego nie mogę się przyczepić, bo został bardzo dobrze poprowadzony. Także jego rozwiązanie mnie nie zawiodło i dało pełny obraz charakteru zarówno samego Seishina jak i Sunako. W dodatku doskonale pasuje do wydźwięku anime i daje możliwość pewnej interpretacji, ale o tym później.
Co do innych postaci, poza Megumi wszystkie były mniej lub bardziej znośne, nawet Tatsumiego całkiem lubiłam, bo przynajmniej czasem miał coś mądrego do powiedzenia.
Ozaki na pewno był jedną z bardziej interesujących i dość nietypowych postaci, a Natsuno… napiszę to pierwszy raz w życiu, ale chyba bardziej bym go lubiła, gdyby z takim charakterem był dziewczyną. Koniec końców jednak zyskał trochę mojej sympatii, pomimo swojej irytującej mrukliwości.
Jest jeszcze jeden plus – muzyka. Jest genialna, wszystkie utwory są klimatyczne, nawet jeśli nie wszystkich słucha się przyjemnie poza anime. Zastanawiałam się, skąd znam to piękne brzmienie, i już wiem: Ayakashi, Mononoke. Nie trzeba więcej pisać.
To ta muzyka ratowała klimat, niszczony kolorowymi włosami, dziwacznymi strojami i tymi pożal się Boże pseudo‑komediowymi wstawkami. Nie wiem, po co one tam były.
Powoli kończąc… nie żałuję czasu poświęconego tej serii z trzech powodów: Muroi, Sunako, muzyka.
Morał też był bardzo trafiony, chociaż nieco oklepany. Tyle że… no właśnie. Ten morał zgubił się trochę w tej idiotycznej, kolorowej otoczce. Dlatego tak na nią narzekam i zdania nie zmienię – seria, która ma tak poważne i smutne drugie dno, nie powinna być przytłoczona przez masę takiej tandety. A wystarczyło stonować fryzury i stroje. Naprawdę.
Mam wrażenie, że to ważne przesłanie niestety wielu ludziom umknęło w cieniu podskakującego biustu Megumi. I nie, nie przesadzam, w tak krótkim czasie już parę razy widziałam fora, na których ludzie dyskutowali właśnie o jej wyglądzie, ale nikt nie zastanawiał się nad morałem całej historii. Szkoda, bo to właśnie on był najważniejszy.
Ludzie piszą coś o walce dobra ze złem, o shikich jako o wcielonym złu… Dla mnie prawda zaś jest taka, że kliknij: ukryte ludzie rzekomo walczący z tym „złem”, okazali się tak samo krwiożerczymi potworami jak ci, których tak się bali i nienawidzili. Jeśli shiki byli wcielonym złem, to byli nim również ludzie – w końcu shiki po przemianie nie stracili swoich osobowości, prawda? Jak dla mnie oznacza to, że nie było tam czegoś takiego jak „wcielone zło”. Doskonale pasuje tu właśnie opowiadanie Seishina i jego znaczenie, podsuwa wręcz genialną metaforę.
Tak więc, ani dobro, ani zło – byli tylko ludzie, czy to żywi, czy martwi. Sunako nie była gorsza niż Ozaki, Ozaki nie był gorszy niż Sunako.
Nie twierdzę, że ludzie zrobili źle mordując shikich. Nie twierdzę też, że zrobili dobrze. Na tym chyba to polega.
Zresztą, przypomnijcie sobie scenę, kiedy staruszek na samochodzie retorycznie pyta Ozakiego, przed czym niby uratowali wioskę. Doskonałe podsumowanie.
A biorąc pod uwagę to, co napisałam o mojej sympatii do Seishina i Sunako, jak dla mnie nie mogło być lepszego zakończenia.
I za właśnie ten wydźwięk i takie zakończenie mogłabym spokojnie dać 8, ale ilość wad, które właśnie wyliczyłam, skutecznie mnie przed tym powstrzymuje.
Nie polecam, nie odradzam. Róbcie co chcecie. Ja będę mieć z tym anime miłe wspomnienia, mimo wszystko.