Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 2/10 grafika: 5/10
fabuła: 3/10 muzyka: 3/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 33 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,73

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 2086
Średnia: 7,48
σ=2,23

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Bezimienny)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Elfen Lied

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2004
Czas trwania: 13×23 min
Tytuły alternatywne:
  • エルフェンリート
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat, Horror
Rating: Nagość, Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Harem, Supermoce
zrzutka

Już dawno stwierdziłem, że krew nie nadaje anime żadnej szlachetności. W tym przypadku co najwyżej sprawia, że horror zamienia się w komedię.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Rozpoczyna się kolejny rok szkolny. Dlatego główny bohater – Kouta – postanawia się przenieść do miasta swojego dzieciństwa, gdzie mieszka jego przyjaciółka z młodości – Yuka. Zamieszkuje w wielkim zajeździe, który opłaca jego matka – on ma tam tylko utrzymać porządek. Tak więc Kouta i Yuka będą teraz mieli szansę na nowo się poznać po tych paru latach niewidzenia…. Pech chciał, że ich życie nie będzie sielanką (czego można było się spodziewać po takiej serii). Przechadzając się po pustej plaży, spotykają na niej nagą dziewczynę – tajemniczego dicloniusa, Lucy, który ma na głowie dwa małe, sympatyczne różki. Jakby tego było mało, chwilę wcześniej mieliśmy okazję podziwiać ową osóbkę, która, wychodząc ze swego więzienia, powyrzynała z łatwością cały jego personel.

Zapowiada się dosyć ciekawie. W sumie na samym początku to naprawdę jest ciekawe, a później człowiek może tylko się pochlastać… Jest to chyba najbardziej przecenione anime o jakim świat słyszał. Tak naprawdę ta seria nie ma żadnych plusów.

Fabuła, którą dostajemy, jest beznadziejna. To, co autorom zajęło trzynaście odcinków, można było spokojnie zmieścić w sześciu. Historia bardzo się rozciąga, a liczba zbędnych postaci drugoplanowych jest za duża o wszystkich. Nawet nie wiem, czemu dano tej serii etykietkę „horror”. Im dłużej ktoś ją ogląda, tym bardziej zaczyna mu się kojarzyć ze słynną Love Hiną. Zajazd, który zamieszkuje główny bohater, szybko staje się domem dla zbieraniny dziwnych postaci. Główny wątek miłosny jest naiwny i tak naprawdę przegadany. Jedyną rzeczą oryginalną jest motyw dicloniusów, który – gdyby został pogłębiony – mógłby podnieść ocenę za fabułę.

Jako drugie na odstrzał pójdą postaci. A nie, przepraszam. Obrażam w tej chwili wszelkich bohaterów, którzy występują w jakimkolwiek filmie/anime/mandze/książce. To tak naprawdę roboty z wbudowaną funkcją „I love you”. Żadna postać nie przejawia uczuć innych niż te związane z miłością. Dziewczynka widzi na plaży gościa z wydłubanymi oczami, odciętą ręką i nogą oraz drugą wygiętą w dziwny sposób i tylko się pyta „Co się panu stało?”, a potem spokojnie biegnie po karetkę. Te postaci nie prezentują żadnych naturalnych zachowań, które byłyby odpowiednie w poważnej sytuacji. Sam główny bohater jest żenujący, a jego charakter całkowicie niespójny. Na przykład: przychodzi do niego policjant i pyta, czy widział dziewczynkę, którą pokazuje mu na zdjęciu. Kouta odpowiada, że nie – czekamy więc na wytłumaczenie przyczyn jego nieufności, a otrzymujemy stwierdzenie (po całym zajściu), że właśnie stracił wiarę w policję… Jedyną dobrą rzeczą jest wyjaśnienie, dlaczego Lucy posiada swoje zdolności. Ale to dopiero dziewiąty odcinek, proszę państwa – trochę późno, by fabuła serii zaczęła być interesująca.

Poziom graficzny jest raczej śmieszny. Brak jakiegokolwiek dopracowania szczegółów. Krew, której nie ma, bądź pokazuje się nie wiadomo skąd, to norma w tej produkcji. Obcięte nogi i ręce wyglądają w przekroju jak salceson… Ale czego ja od tej serii wymagam? Widz dostaje latające kończyny i jeszcze oczekuje realizmu? Niech się wypcha! Natomiast do wyglądu postaci nie mogę się przyczepić, także krew jest w miarę realistyczna, co nie znaczy, że wylatuje z odpowiednich miejsc w ciele.

Muzyka składa się z maksymalnie pięciu utworów oraz piętnastu przeróbek openingu. Samozachwyt twórców, którzy uznali, że zrobili dobrą muzyczkę, więc będą nią katować widza przez najbliższe parę godzin oglądania serii, jest śmieszny. „Zrobiliśmy super opening, więc będziemy go wciskać w każdą wolną sekundę tej produkcji!” Proszę państwa, ścieżka dźwiękowa jest po prostu komiczna. Są niby te „klimatyczne” utwory, ale ekscytowanie się śpiewanym po łacinie openingiem wydaje mi się co najmniej zabawne. Moim zdaniem zarówno sam opening, jak i jego wszelkie przeróbki, nie zasługują na jakąkolwiek pochwałę.

Czytałem wiele opinii i zachwytów na temat tragizmu wątku miłosnego. Ci ludzie mieli jak najbardziej rację, tylko że tragiczna to w tym wypadku jest cała historia, a nie wątek miłosny. Pomysł na serię jest bardzo dobry, ale samo opracowanie fabuły zostało całkowicie spartaczone. To anime utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że po roku 2003 nie dostanę w ręce żadnej ciekawej i dobrej produkcji…

Mecenas, 28 listopada 2005

Recenzje alternatywne

  • wa-totem - 7 marca 2005
    Ocena: 9/10

    Iście Szekspirowski dramat miłosny, którego postaci do końca nie są tymi, kim się nam wydają… Smutna historia raczej bez happy endu. więcej >>>

  • Sephirothek - 8 września 2011
    Ocena: 7/10

    O tym, jak w najbardziej kontrowersyjny sposób opowiedzieć historię tragicznej miłości, czyli co by było, gdyby Szekspir pracował w rzeźni. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: ARMS
Autor: Lynn Okamoto
Projekt: Hiroyuki Taiga, Seiji Kishimoto
Reżyser: Mamoru Kanbe
Scenariusz: Takao Yoshioka
Muzyka: Kayou Konishi, Yukio Kondou

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Elfen Lied - artykuł na Wikipedii Nieoficjalny pl
Podyskutuj o Elfen Lied na forum Kotatsu Nieoficjalny pl