Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 81
Średnia: 5,31
σ=2,27

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (kapplakk)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Wolverine

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×25 min
Tytuły alternatywne:
  • ウルヴァリン
Widownia: Shounen; Postaci: Przestępcy, Samuraje/ninja; Rating: Przemoc; Miejsce: Ameryka, Azja, Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Supermoce
zrzutka

„Jestem Wolverine. Jestem najlepszy na świecie w tym, co robię, ale to, co robię najlepiej, nie jest zbyt ładne”. Jak to powiedzieć po japońsku?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: 616

Recenzja / Opis

Wolverine to kolejna, po Iron Manie, część cyklu czterech anime, wyprodukowanych przez studio Madhouse na bazie komiksów wydawnictwa Marvel Comics. Tym razem w roli głównej zostaje obsadzona prawdopodobnie najpopularniejsza postać tego wydawnictwa – tytułowy Wolverine, znany też jako Logan. Muszę przyznać, że nie jestem fanem tej postaci i tak na dobrą sprawę, zwyczajnie go nie lubię. Do tego, po wielkim rozczarowaniu, jakim był Iron Man, byłem sceptycznie nastawiony do kolejnej produkcji z tej tetralogii. O dziwo, tak jak Iron Man zaskoczył mnie negatywnie, tak Wolverine zrobił coś dokładnie przeciwnego.

Zacznijmy może po kolei – kim jest Wolverine? Postać powstała w 1974, za sprawą scenarzysty Lena Weina i rysownika Johna Romity Seniora, i zadebiutowała jako przeciwnik innej gwiazdy Marvela – Hulka. Jednakże prawdziwymi „ojcami” tego bohatera są scenarzysta Chris Claremont oraz rysownik John Byrne. To za ich sprawą Logan dołączył do X­‑Men – drużyny mutantów, ludzi, którzy urodzili się z genetycznie uwarunkowanymi supermocami, walczącej o pokojowe współistnienie swej rasy z ludzkością. Chcąc uczynić drużynę bardziej międzynarodową, Claremont i Byrne wprowadzili do niej mutantów z całego świata, wśród których znalazł się Wolverine jako reprezentant Kanady. I choć wszystkie nowe postacie zyskały miłość i oddanie fanów na całym świecie, to właśnie on stał się gwiazdą. Logan to człowiek bez przeszłości, ofiara eksperymentów tajnego programu Weapon X, mającego na celu stworzenie zabójcy doskonałego. Obdarzony mocą samoleczenia ran Logan został porwany i poddany procesowi nasycania kości niezniszczalnym metalem – adamantium – który to proces jako jedyny mógł przeżyć. To nie tylko uczyniło go praktycznie niezniszczalnym, ale też dało mu pazury z tego samego metalu, po trzy na każdą rękę. Program Weapon X usunął mu jednak pamięć i wytrenował na mordercę. Dopiero po latach od ucieczki z programu, dzięki pomocy wielu dobrych dusz, Loganowi udało się zapanować nad potworem, którego w sobie skrywa. Niemałą rolę odegrała też jego podróż do Japonii, gdzie próbował odnaleźć ukojenie w mistyce i filozofii Wschodu.

Wolverine jest chyba najlepszym kandydatem na bohatera anime. Nie tylko ze względu na to, że jest to niewiarygodnie popularny superbohater, ale też dlatego, że jego miłość do Kraju Kwitnącej Wiśni i wpływ, jaki miał na niego ów kraj, są nieodłączną częścią charakteru postaci. Wiele jego przygód ma miejsce w Japonii, a anime jest luźno oparte na jednej z nich. Z Loganem kontaktuje się Asano, jego przyjaciel z japońskiej policji, który przynosi mu dobre i złe wieści. Dobre wieści są takie, że odnalazł Mariko Yoshidę, ukochaną naszego bohatera. Złe z kolei to fakt, że jej ojciec, Shingen, król azjatyckiego półświatka, zaaranżował jej małżeństwo z Hidekim Kurohagim, władcą wyspy Madipoor, zamieszkanej przez najgorsze szumowiny z całego świata. Oczywiście Wolverine z miejsca rusza ukochanej na pomoc, ale Shingen i Hideki nie mają zamiaru oddać mu jej po dobroci.

Fabuła nie należy do zbyt odkrywczych, ale można zauważyć wyraźną poprawę względem Iron Mana. Przede wszystkim zrezygnowano ze struktury epizodycznej – kolejny odcinek to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z poprzedniego i nie ma sytuacji, gdzie niemal połowę można by spokojnie pominąć, bez jakichkolwiek problemów ze zrozumieniem, o co biega. Każdy odcinek kończy się przez to w chwili, gdy zaczyna być najbardziej emocjonująco, co pomaga budować wrażenie ciągłości zdarzeń. Nawet pojawienie się jednego z bohaterów następnego anime z tetralogii, X­‑Men wypada tu naturalniej niż gościnny występ Logana w Iron Manie, który był tak bardzo wciśnięty na siłę, że to aż bolało.

Anime oparte jest luźno na motywach pierwszego solowego komiksu o Loganie, zatytułowanego po prostu Wolverine, autorstwa Chrisa Claremonta i Franka Millera. Z naciskiem na luźno, ponieważ twórcy pozwolili sobie skierować główny wątek w zupełnie innym kierunku i zmienić rolę niektórych postaci. Dobrym przykładem jest zabójczyni Yukio, która w oryginale manipulowała Loganem, by zagarnąć go dla siebie, w anime za to jest jego sojuszniczką w walce z Shingenem i ma własny, całkiem rozbudowany wątek. To perypetie Yukio i Logana obserwujemy przez większość czasu, przyglądając się, jak ścigają wrogów i walczą z nasłanymi przeciwnikami. Ta dwójka tworzy całkiem sympatyczny duet, a ich wzajemne docinki dodają nieco humoru poważnej historii.

Fabuła skupia się na walce i siekaniu przeciwników pazurami, czyli tym, co Wolverine robi najlepiej. Z tego powodu do pewnego stopnia przypomina grę akcji – Logan biega przez kolejne „poziomy”, mordując wszystko na swojej drodze, by na samym końcu stanąć twarzą w twarz z „bossem” – silniejszym przeciwnikiem, przy którego zabiciu trzeba się dla odmiany pomęczyć. Z jednym wyjątkiem, który niezwykle mnie zaskoczył i ucieszył, przeciwnicy są nowymi postaciami, nie porażają oryginalnością, a ich akcje są straszliwie przewidywalne. Wspomniany wyjątek, postać z przeszłości Logana i jeden z jego popularniejszych przeciwników, też może nie zaskakuje, ale twórcom udało się dochować wierności charakterowi postaci, więc nie mam powodów do narzekania.

Wolverine został przeniesiony na ekran wiernie względem komiksowego pierwowzoru, zachowując najważniejsze cechy charakteru. Dalej jest opryskliwy i nie stroni od złośliwości, a do wielu rzeczy podchodzi z rezerwą typową dla człowieka, który już niejedno w życiu widział. Jednakże sprowokowany, uwalnia drzemiącą w nim bestię. Kontrast między brutalną a spokojną stroną jego natury został nakreślony subtelnie i chociaż nie stanowi ważnego elementu, cieszę się, że go nie zabrakło.

Shingen Yoshida to kolejna postać, która została poddana gruntownym zmianom. W jego przypadku było to podniesienie umiejętności walki do poziomu wykraczającego ponad ludzkie możliwości, czyniąc z niego przeciwnika, z którym nawet Logan musi się liczyć. W połączeniu z pokręconym poczuciem honoru, zimnym opanowaniem i pełną wyniosłości rezerwą, z jaką odnosi się do wszystkich, otrzymujemy złoczyńcę może niezbyt oryginalnego, ale przykuwającego uwagę widza – najzwyczajniej w świecie chce się go oglądać. Z tego jednak powodu dwie postacie, w towarzystwie których spędza najwięcej czasu – Mariko i Hideki – wypadają o wiele słabiej. Mariko to typowa bierna dama w opałach, która tylko czeka, aż jej kudłaty książę z bajki ją uratuje. Hideki zaś to skończony drań, amoralna kanalia, człowiek, który nie cofnie się nawet przed najbardziej odrażającym czynem, by dopiąć swego. Brak im tego uroku, jaki ma Shingen, przez co popadanie w schematy, które jemu uchodzi na sucho, w ich przypadku jest o wiele bardziej wyraźne. Można nawet rzec, że to właśnie przebywanie z Shingenem uwypukla to, jak są nieciekawi.

Grafika nie zmieniła się dużo względem Iron Mana, ale zniknęły wszystkie elementy, z którymi miałem problem – nie uświadczymy tu nienaturalnego CGI, a mimika postaci została znacznie poprawiona. Animacja jest o wiele płynniejsza i bardziej dynamiczna, chociaż sam nie wiem, czy wynika to z faktu, że anime ma większy budżet od poprzednika, czy zwyczajnie z tego, że o wiele więcej tu się dzieje i nie ma czasu, by statyczność i niedociągnięcia mogły zacząć się rzucać w oczy. Nie jest to dalej szczyt możliwości studia, ale za poprawę względem poprzednika należą się pochwały. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, do to niektórych projektów postaci – Mariko i Yukio wyglądają niczym bliźniaczki, a to, że Logan nagle stał się wysokim bishounenem, to coś, co wciąż wymyka się mojej zdolności pojmowania.

Muzyka przypomina tę z Iron Mana – przygrywają nam porządne gitarowe utwory, robione jednak na jedno kopyto, co nadaje ścieżce dźwiękowej spójności, ale też sprawia, że nie zapadają w pamięć i trudno powiedzieć, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi. Są one przyjemniejsze dla ucha niż te w Iron Manie, ale to dalej nic wyjątkowego.

Gdy pojawiły się pierwsze zwiastuny anime opartych na komiksach Marvela, wyrobiłem sobie pewne oczekiwania. Po Iron Manie spodziewałem się emocjonującej i mrocznej historii o walce z cybernetycznymi nazistami, po Wolverinie pseudomistycznego steku bzdur, który ma niewiele wspólnego z tytułowym bohaterem. To, co dostaliśmy, w obu przypadkach ma niewiele wspólnego z tym, co obiecywały zapowiedzi. Trudno mi powiedzieć, czy przez tamto pierwsze wrażenie nie miałem mniejszych oczekiwań względem anime o Loganie, niż wobec przygód Starka. Powiem tyle – po obejrzeniu tego anime miałem ochotę sięgnąć po jakiś komiks z Wolverinem i poczytać o nim. A ponieważ celem całej tetralogii jest promocja komiksów Marvela, muszę przyznać, że w tym wypadku zadanie zostało wykonane.

616, 3 maja 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Marvel Comics
Projekt: Hisashi Abe
Reżyser: Hiroshi Aoyama
Scenariusz: Kengo Kaji
Muzyka: Tetsuya Takahashi