Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 6/10 | grafika: 10/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Steamboy
- スチームボーイ
Można ten film nazwać steampunkiem, można ten film nazwać retro science‑fiction. Z pewnością jest to olśniewająca wizualnie produkcja, stawiająca kilka ciekawych pytań o sens nauki.
Recenzja / Opis
Jest rok 1866. Nastoletni Ray Steam razem z matką i rodzeństwem mieszka w Manchesterze. Pomaga w jednej z fabryk, czekając na powrót ojca i dziadka, pracujących gdzieś na Alasce dla potężnej amerykańskiej firmy. Po nich właśnie chłopak odziedziczył niezwykłą smykałkę do maszyn parowych – rozpowszechnionych już, ale ciągle bardzo niebezpiecznych. Pewnego dnia w jego domu zjawia się przesyłka od dziadka, zawierająca jakieś plany i dziwną kulę o średnicy kilkudziesięciu centymetrów. Zaraz potem pojawiają się też ludzie, których celem jest odzyskanie tej kuli, zwanej steam ball – umożliwiającej sprężenie pary pod niespotykanym dotąd ciśnieniem i stworzenie mniejszego i wydajniejszego niż kiedykolwiek silnika parowego. Chłopak ucieka, zabierając cenny wynalazek… Jak długo jednak zdoła się wymykać potężnemu koncernowi O'Hara? I czy na pewno słusznie postępuje, chcąc zgodnie z poleceniem dziadka dostarczyć steam ball brytyjskiemu wynalazcy, Robertowi Stevensonowi? W Londynie otwiera się Wystawa Światowa… Ale kto zdoła przewidzieć towarzyszące jej wydarzenia?
Scenariusz Steamboya w znakomitej większości mógłby zostać zaczerpnięty z którejś z książek Juliusza Verne'a, co oczywiście ma swoje wady i zalety. W narracji (szczególnie w pierwszej części filmu) odnajdowałam rytm znany mi z dziewiętnastowiecznych powieści przygodowych, gdzie dramatyczne pościgi i zwroty akcji były przeplatane rozważaniami o naturze filozoficznej. Przypuszczam, że widzom przywykłym do bardziej współczesnego sposobu budowania fabuły, te „wstawki” wydadzą się przegadane – dla mnie z kolei zbyt „efekciarska” była nadmiernie rozdmuchana i przeładowana akcją końcówka.
Według równie „niewspółczesnych” standardów zostały skonstruowane postaci. Nikt tutaj nie ma zadatków na „młodego, śmiałego, przystojnego” bohatera kina akcji. Ray bardzo wyraźnie jest jeszcze dzieckiem, zdolnym już podejmować świadome i konsekwentne decyzje, ale zaplątanym w skomplikowane, trudne sprawy świata dorosłych. Reszta postaci – których jest tu sporo – pełni głównie funkcje drugoplanowe. Tak naprawdę nikt oprócz głównego bohatera nie budzi szczególnej sympatii widza – prezentowana jest tu raczej pesymistyczna wizja natury ludzkiej. Wiele osób przyzwyczajonych do typowej dla anime kreski może razić wygląd postaci – większość jest zwyczajnie brzydka, co jest w dużej mierze zasługą zastosowanego rysunku. Znowuż – trudno mi to uznać za wadę, cukierkowe, wielkookie twarzyczki zupełnie nie pasowałyby do prezentowanego tutaj świata.
Jeśli miałabym wymienić największą zaletę Steamboya, powiedziałabym, że w ogóle nie sprawia wrażenia japońskiej animacji. W przypadku filmu rozgrywającego się w XIX‑wiecznej Anglii ma to spore znaczenie. Twórcom udało się uniknąć nieumyślnego „przemycenia” fragmentów japońskiej kultury w wyglądzie budynków i zachowaniach postaci, podobnie jak literówek w szyldach i napisach. Jedynym „kiksem” może być nazwisko głównego bohatera – rodzina wynalazców związanych z silnikami parowymi nosząca nazwisko „Steam”? Rozumiem znaczące imiona, ale tutaj autorowi zabrakło nieco wyczucia. Natomiast zabawnym (i bez wątpienia świadomym) nawiązaniem jest dziedziczka amerykańskiej firmy, nazywająca się Scarlett O'Hara – czyli imienniczka bohaterki powieści „Przeminęło z wiatrem” (warto jednak pamiętać, że tamta Scarlett pochodziła z rodziny plantatorów bawełny, a poza tym była prawdziwą pięknością). Warto też wiedzieć, że Wystawy Światowe naprawdę się odbywały w Pałacu Kryształowym (Crystal Palace) w Londynie – pierwsza z nich miała miejsce w 1851 r. i nosiła nazwę Wielkiej Wystawy Przemysłu Wszystkich Narodów. Prawdopodobnie to z jej opisów właśnie zaczerpnięto wizję samej wystawy i przebieg ceremonii otwarcia. Dostępne mi spisy „ważniejszych Wystaw Światowych” nie wspominają nic o wystawie w 1866 – najprawdopodobniej nie odbywała się ona w Wielkiej Brytanii, a nawet jeśli, to nie miała szczególnego znaczenia. Naprawdę istniał też Robert Stevenson, zajmował się jednak głównie konstrukcją latarni morskich i zmarł w roku 1850. Jego wnukiem i najsłynniejszym członkiem tej rodziny był znany pisarz, Robert Louis Stevenson, autor nadal popularnej Wyspy skarbów.
Całkiem przekonujący (oczywiście w granicach rozsądku) jest wątek naukowy. Oczywiście, niektóre z zaprezentowanych wynalazków były nadmiernie efektowne w wyglądzie, rozmiarach lub działaniu i ich istnienie nie miałoby w ogóle racji bytu. Niemniej jednak wszystkie urządzenia wyglądały przekonująco i składały się z elementów istniejących i znanych w tamtej epoce. Pomysł niewielkiej kuli zastępującej gigantyczny kocioł parowy jest – o ile mogę stwierdzić – niemożliwy do zrealizowania, ale kuszący jako idea retro science‑fiction: coś, co może całkowicie zrewolucjonizować silniki parowe. Moja szczupła wiedza z zakresu nauk ścisłych nie pozwala mi stwierdzić, na ile prawa fizyki były w tym filmie naruszane, być może więc ktoś z większym doświadczeniem w tej dziedzinie znalazłby tu wiele uchybień. Bardzo aktualnie brzmią natomiast pytania, stawiane w obliczu nadchodzącej rewolucji technologicznej: dlaczego wynalazki używane są przede wszystkim do ulepszania broni? Czy powinno się do tego dopuszczać, traktując to jako „koszt” nauki? I czy ewentualny sprzeciw w tej kwestii w ogóle może coś dać? Pod tym względem film jest pesymistyczny: towarzyszące napisom końcowym obrazy pokazują zastosowanie „nowych wspaniałych inwencji” w przyszłych wojnach. Ale też, niestety, taki pesymizm wydaje się ze wszech miar uzasadniony…
Ale nie oszukujmy się – Katsuhiro Otomo, autor, reżyser i scenarzysta w jednej osobie, chciał przede wszystkim uraczyć widzów ucztą wizualną i pod tym względem do filmu nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Mamy tu bardzo dużo renderingów, które jednak są doskonale „spatynowane” i wpasowane w resztę scenografii. Oczywiście na ekranie dominuje feeria maszyn parowych – od silników poruszających warsztatami tkackimi, przez parowce i parowozy, po fantastyczne urządzenia latające. Tu dopracowana jest każda śrubka i każdy kłąb pary. Skoro to wiek XIX, nie zabraknie także sterowca, pojawiającego się w krótkiej, ale efektownej sekwencji. Mój głęboki podziw wzbudziły także pejzaże miast, pełne niesamowitych szczegółów (i, jak pisałam wcześniej, sprawiające autentycznie angielskie wrażenie). Szczególnie dopieszczony jest słynny Pałac Kryształowy, zrekonstruowany tu zgodnie z ilustracjami z epoki (sam Pałac Kryształowy został całkowicie zniszczony przez pożar w 1936 r.)
Steamboy dla wielu widzów może być trochę przyciężki i przydługi (przyznam, że nawet ja skróciłabym go o jakieś pół godziny), niemniej jest to film wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem, czy kiedyś pojawi się na ekranach polskich kin – w Stanach Zjednoczonych nie odniósł spodziewanego sukcesu kasowego. Jeśli jednak będzie taka okazja, wyprawa do kina jest po prostu obowiązkowa.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Studio 4°C, Sunrise |
Autor: | Katsuhiro Ootomo |
Projekt: | Makoto Kobayashi |
Reżyser: | Katsuhiro Ootomo |
Scenariusz: | Katsuhiro Ootomo |
Muzyka: | Steve Jablonsky |
Wydane w Polsce
Nr | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Steamboy | Imperial CinePix | 2005 |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Steamboy — recenzja na Anime Forever | Nieoficjalny | pl |