Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

1/10
postaci: 3/10 grafika: 7/10
fabuła: 2/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

2/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 1,50

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 69
Średnia: 4,12
σ=2,35

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Baby Princess 3D Paradise Love

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 30 min
Tytuły alternatywne:
  • ベイビー・プリンセス 3Dぱらだいす0[ラブ]
Gatunki: Komedia
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Inne: Ecchi, Harem
zrzutka

Dno, dziesięć metrów mułu… i dziewiętnaście siostrzyczek.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Gregory111

Recenzja / Opis

Nie rozumiem Japończyków. Serio. Jeśli istnieje bowiem jakiś głupi, niesmaczny lub po prostu obrzydliwy pomysł, to ta skośnooka nacja prędzej czy później go zrealizuje. Skąd to zamiłowanie do patologii w bądź co bądź słynącym z zamiłowania do estetyki narodzie? Zostawmy to naukowcom. Nam pozostaje zapoznawać się z coraz to bardziej idiotycznymi pomysłami japońskich twórców. Opisywane tu anime jest tego świetnym przykładem.

Główny bohater, Youtarou, żyje pod jednym dachem z dziewiętnastoma siostrami i matką. Nie, nie było tu żadnej pomyłki. Panienek jest dziewiętnaście, w wieku od osiemnastu lat do kilku miesięcy. Wisienką na tym babskim torcie pozostaje mamusia, o nienagannej sylwetce, której jakoś nie zaszkodziło wydanie na świat tego całego batalionu moé dziewuś. Otwarta pozostaje kwestia ojcostwa, gdyż na ten temat brak w anime danych – czyżby tatuś nie wyrobił i wysiadł na serce po tak intensywnym dziecioróbstwie? A może w pewnym momencie spakował manatki i uciekł na drugi koniec świata? Cóż, tu wszystkie hipotezy są prawdopodobne. Rolę męskiego pierwiastka w domu przyjmuje zatem nasz heros, typowy japoński licealista.

Jeśli komuś się wydaje, że życie pod jednym dachem nawet z kilkoma siostrami to fanserwiśny raj na Ziemi, mogę spokojnie na podstawie własnych doświadczeń stwierdzić, że ma to z prawdą tyle samo wspólnego, co słynni talibowie w Klewkach. Autorka tego pomysłu, zapewne jedynaczka, doszła jednak do odmiennych wniosków. Siostrzyczki w zdecydowanej większości, bez względu na wiek, lepią się do Youtarou, fundując chłopakowi wrażenia niezgorsze od tych z KissXsis. Tak, bez względu na wiek, bo o ile jeszcze można od biedy zrozumieć fanserwis i niedwuznaczne gesty ze strony najstarszych dziewoi (przyjmijmy, że familia żyje na jakimś odludziu, gdzie innych samców niet), tak w momencie, kiedy za zaloty biorą się dziewczynki mające po kilka lat, widzowi włącza się czerwona lampka ostrzegawcza, a z ust mimowolnie wydobywa się okrzyk „Gubernatorze Ishiharo, miałeś rację!”.

Idea tego anime polega właśnie na lepieniu się bohaterek do Youtarou. Żeby im było łatwiej, całe towarzystwo zostaje wysłane nad rzeczkę, gdzie opodal krzaczka mieszkała kacz… nie, gdzie dziewusie w kusych strojach kąpielowych jeszcze aktywniej biorą się do dzieła. Natężenie fanserwisu cały czas rośnie, a wraz z nim – obrzydzenie widza. Jak bardzo skrzywionym trzeba być, aby czerpać radość z faktu, że siedmio­‑dziesięcioletnie dziewczynki zachowują się niczym suki z cieczką, nie wnikam, bo to już jest praca dla seksuologa czy psychologa. O ile wspomniane wyżej KissXsis miało przynajmniej zasłonę (dymną bo dymną, ale jednak…) w postaci braku faktycznego pokrewieństwa między postaciami, tak tu nikt się takimi subtelnościami nie przejmował. Powstało kazirodcze ecchi z elementami dla mnie zahaczającymi już o ten rodzaj „odmienności kulturowych”, które w naszej części świata określa się mianem pedofilii. Jasne, żadnych kropek nad „i”, żadnego seksu – to nie jest hentai (na szczęście…). Sama tematyka czyni jednak Baby Princess 3D Paradise Love rzeczą bardziej niesmaczną niż niemała część japońskich produkcji porno, które wszak do specjalnie estetycznych nie należą. Po seansie z tą produkcją miałem ochotę, jak słynny grubas z jednego ze skeczy Latającego Cyrku Monty Pythona, wołać o wiadro.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że czepiam się ze względu na tematykę. Po części – owszem, ale gołym okiem widać, że osobom odpowiedzialnym za to anime nie chodziło o nic innego, jak właśnie o kazirodztwo. Podali je, idąc po najmniejszej możliwej linii oporu. Nie próbowali nawet wzbogacić tej produkcji elementami komediowymi (których wszak zwykle nie brak w haremówkach), nie pokusili się o choćby szczątkowe nakreślenie fabuły. Anime jest zwyczajnie nudne, bo przez te pół godziny w sferze rozwoju akcji dzieje się niewiele. Mamy także coś jakby romans – ale znowu, abstrahując od tematyki, stworzony dość nieporadnie.

Technicznie rzecz biorąc, Baby Princess 3D Paradise Love prezentuje przyzwoity poziom. Produkcja była tworzona z myślą o kinach 3D (choć właściwie nie wiem po co, widowiskowe to specjalnie nie jest) i tam też miała swoją premierę, by potem pojawić się na Blu­‑ray. Była to kampania promocyjna pierwowzoru i, miejmy nadzieję, nie zdobędzie on wystarczająco dużej popularności, aby mogła powstać pełnowymiarowa telewizyjna wersja tej szmiry (zresztą tu akurat ustawa gubernatora Ishihary wydaje się chronić nas dość skutecznie). Projekty postaci są absolutnie klasyczne dla gatunku, choć prawdę powiedziawszy, przy relatywnie krótkim czasie trwania (ok. pół godziny) i tak nie ma szans zapamiętać nawet kilku z tej armii postaci (uwagę zwraca tylko matka, z przyczyn podanych w drugim akapicie). Panienki realizują klasyczne stereotypy haremetek, po prostu jest ich jakieś trzy – cztery razy więcej niż zwykle. Fabuły jako takiej tu nie ma, jest za to wątek miłosny… niestety.

Ktoś mógłby zadać pytanie – po kija oglądać takie tytuły, a potem o nich pisać, jeśli nie należy się do ludzi, których, mówiąc młodzieżowo, kręci, kiedy siostra i brat robią razem to, czego nie powinni? Po pierwsze, dla ostrzeżenia – rolą recenzenta jest także odsiewania ziaren od plew i wytykanie ewidentnych kiszek. Po drugie, jakoś ciekawi mnie, dokąd zechcą się posunąć Japończycy w swoim umiłowaniu patologii wszelakich i jak długo będą przesuwać granicę norm, nie zważając na coraz to liczniejsze protesty organizacji międzynarodowych w rodzaju UNICEF­‑u. O ile jednak protesty takie dotyczą zwykle ostrych hentai, i tak znajdujących się poza głównym nurtem, tu mamy do czynienia z tytułem w tymże głównym nurcie istniejącym. Kto wie, czy doczekamy czasów, w których jakaś kolejna japońska przełamywaczka tabu zafunduje nam ecchi haremówkę z młodym rolnikiem i jego menażerią? A może lepiej nie? The answer, my friend, is blowing in the wind, jak śpiewał Bob Dylan.

Grisznak, 14 września 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Comet
Projekt: Yumiko Hara
Reżyser: Takayuki Inagaki
Scenariusz: Yuuko Kakihara