Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 6/10 grafika: 5/10
fabuła: 5/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,40

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 14
Średnia: 5,36
σ=1,17

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Bezimienny)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Bubblegum Crisis: Tokyo 2040

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • バブルガムクライシスTOKYO2040
Postaci: Androidy/cyborgi, Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Gdy rolnik szuka żony a widz znajduje parówki.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Seria OAV Bubblegum Crisis zjednoczyła fanów anime w Japonii i na Zachodzie jak nigdy żaden tytuł wcześniej. Na nową wersję anime, zatytułowaną Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 oczekiwano z taką niecierpliwością, że stała się ona pierwszym japońskim serialem animowanym, do którego prawa nabyto w USA przed rozpoczęciem telewizyjnej emisji w Japonii, nie licząc się przy tym z kosztami.

Założenia oryginalnej OAV i Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 są bardzo zbliżone. Na początku XXI wieku Tokio zniszczyło potężne trzęsienie ziemi. Odbudowały je produkowane przez megakorporację Genom androidy zwane boomerami. Niestety niektóre z nich miały pewne wady konstrukcyjne zmieniające je w niszczące wszystko na swej drodze mechanicznie potwory. Ponieważ powołane do ich zwalczania siły policyjne nie stanęły na wysokości zadania, zagrożeniu przeciwstawiły się wojowniczki o prawdę i sprawiedliwość zwące się Knight Sabers!

Seria OAV Bubblegum Crisis ku rozżaleniu fanów nie doczekała się oficjalnego zakończenia. Z kolei jej nieoficjalna kontynuacja – Bubblegum Crash – spotkała się z chłodnym przyjęciem. Twórcy Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 postanowili naprawić błędy i wypaczenia poprzedników, nadając opowieści nie tylko zakończenie, ale również przystępny punkt zaczepienia. Jednak nie były to jedyne pomysły na urozmaicenie rozrywki.

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku cyberpunk i związana z nim estetyka osiągnęły szczyt popularności. W japońskiej animacji z nurtu czysto rozrywkowego zaczął on nabierać bardziej filozoficznego charakteru, czego najlepszym przykładem są Ghost in the Shell czy Wirtualna Lain. Lata dziewięćdziesiąte to także czas wielkich dekonstrukcji dość hermetycznych do tej pory gatunków, nacisku na ukazanie większej złożoności charakteru postaci, co jak w soczewce skupia się w Neon Genesis Evangelion. Wszystko to prawdopodobnie uwzględnili twórcy nowej wersji przygód Knight Sabers.

Czy tak nakreślone założenia wykorzystano we właściwy sposób? Niestety, jedna z największych zalet oryginalnego anime – szybkie i pomysłowe przedstawienie wydarzeń – nie było chyba priorytetem przy realizacji tej odsłony. A pisząc dosadnie, to nie serial walczy o uwagę widza, a widz walczy sam ze sobą, by dotrwać do końca odcinka. Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 to seria przegadana w najgorszy chyba możliwy sposób, gdyż z ust bohaterek wylewa się morze pseudotechnicznego bełkotu mające wytłumaczyć kolejne zwroty fabularne. To nie koniec, albowiem anime niepotrzebnie rozciąga w czasie nic niewnoszące czynności („mowa ciała”?) w rodzaju podawania sobie jedzenia lub też patrzenia, jak ktoś je, połączonego z wymianą spojrzeń. Odniosłem wrażenie, że twórcy chcieli nową odsłonę przygód Knight Sabers tak bardzo uwspółcześnić, że zgubiono po drodze to, co stanowiło o podstawie jego sukcesu – lekkość i bezpretensjonalność oryginału.

Kolejne serie przygód Knight Sabers potrafiły czasami zyskać za sprawą swych słabości. Przykładowo, w Bubblegum Crash drużyna nie była zdominowana przez jedną bohaterkę, co lepiej oddawało ducha działania zespołowego. Tym razem wyraźnie nakreślono przeszłość, motywacje i charakter bohaterek, a relacje między nimi stały się bardziej złożone. Dzięki temu każda z dziewczyn stała się niezastąpioną częścią drużyny. Szczególnie „dopieszczono” bardzo powierzchownie zarysowaną w poprzednich odsłonach Linnę Yamazaki. To z jej perspektywy poznajemy Knight Sabers. Priss Asagiri, pomimo silnej osobowości, także tutaj nie pełni roli jednoosobowej armii i nie zabiera większości czasu antenowego koleżankom. Nene Romanova pozostała głównym dostarczycielem humoru w serii. Największe przemiany przeszła Sylia Stingray, otrzymująca najmniej jednoznaczne oblicze a ogólna koncepcja tej postaci wydaje się zaczerpnięta z Neon Genesis Evangelion. Relacje pomiędzy bohaterkami pozostają dynamiczne, choć rozwijają się w przewidywalnym kierunku. Niestety postacie antagonistów wypadają blado, są mało charyzmatyczne i w przeciwieństwie do wcześniejszych odsłon pozbawione prostolinijnej demoniczności, zyskując za to pseudofilozoficzne podejście do życia. Niestety wszystkie zmiany na lepsze w nadaniu postaciom większej głębi nie są w stanie oderwać uwagi widza od ślimaczącej się fabuły.

Większość odcinków OAV wprowadzało widza w akcję dzięki sprawnie zmontowanemu animowanemu teledyskowi. To jedna z inspiracji zaczerpniętych z filmu Waltera Hilla pt. Ulice w ogniu. Ale na tym nie kończą się teledyskowe korzenie Bubblegum Crisis. Teledysk dziś zapomnianej grupy Asia do utworu Go był jedną z inspiracji dla samego serialu. Skąd to przydługie wprowadzenie? Ano stąd, że w Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 teledyski wprawdzie nie zniknęły, ale ich idea została… wypaczona. Jeśli już się pojawiają, są podkładem dla zupełnie losowych scenek z życia bohaterek. Po tym niezbyt optymistycznym wstępie przejdźmy do muzyki. Piosenki stworzyła znana w latach dziewięćdziesiątych grupa As Sekiria, grająca rocka z domieszkami innych gatunków. Niestety, charakterystyczny głos wokalistki nie potrafi nadrobić braków w kompozycji utworów i ich aranżacji.

Jednak za pozostałą część muzyki odpowiadał dawny gitarzysta popularnego w Japonii zespołu Rebecca – Kouichi Korenaga. Inspirację dla niego stanowiła być może ścieżka dźwiękowa do filmu Terminator skomponowana przez Brada Fiedela. Muzyka do Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 utrzymana jest przede wszystkim w stylistyce Noise i ambientu ożywianych znakomitymi gitarowymi solówkami. Utwory te pozbawione są na ogół wyrazistej lini melodycznej, oparte na jednostajnej sekcji rytmicznej, urozmaiconej m.in. elektronicznie przetworzonymi wokalami lub innymi odgłosami. Zdarzają się też inspiracje bardziej mainstreamowymi gatunkami. Choć prosta, na ogół unika ona popadania w banalność i przykuwa uwagę widza. Niestety nie jest w stanie poprawić odbioru serialu, dlatego polecam posłuchać jej oddzielnie.

Ciekawą przypadłością Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 jest fakt, że oprawa graficzna znacznie ustępuje na wszystkich polach nie tylko Bubblegum Crisis, ale także wyklętej przez fanów kontynuacji, czyli Bubblegum Crash. Animacja postaci poprawia się na ogół tylko podczas kolejnych starć z boomerami, lecz nawet te nieliczne przebłyski nie odwracają uwagi od głównych bolączek trapiących potyczki Knight Sabers i mechanicznych potworów – schematyczności i braku dynamiki. Jakby tego było mało, niegdyś pełne życia ulice miasta wypełniły rzesze nieruchomych, „ożywianych” tylko dźwiękiem statystów, a tła nie tylko są mniej szczegółowe, ale też kolorystycznie monotonne.

Z projektów postaci Kenichiego Sonody nic nie pozostało. Bohaterki są teraz zgodnie z duchem czasu ,,kanciaste” i o zgrozo, najbardziej kobiece wydają się, nosząc pancerze bojowe. Te ostatnie nadal robią bardzo pozytywne wrażenie, gdyż za ich projekty odpowiadała ta sama osoba – Shinji Aramaki. Jest to chyba jedyny członek zespołu pracujący nad starą i nową serią. Poza tym czasami miałem problemy z wypatrzeniem kolan, przez co nogi bohaterek wyglądały bardziej jak parówki. Boomery natomiast zatraciły swój pierwotny wygląd i stały się bardziej biomechaniczne, z naciskiem na bio-, choć i tutaj nastąpił znaczny spadek detali. Androidy wyglądają wręcz rażąco prymitywnie, co autorzy chętnie ukrywają w ciemnościach.

Podobnie jak oryginalna seria OAV, także nowe anime stara się oddać ducha czasów, w których powstało – ducha optymistycznej drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, co oznacza, że świat przedstawiony przeszedł zauważalną metamorfozę. Problemy społeczeństwa przyszłości to już nie rozwarstwienie majątkowe i patologiczna chęć zysku za wszelką cenę. Są nimi natomiast potrzeba samorealizacji, parytet płci w zarządach spółek, molestowanie seksualne w pracy czy wreszcie problemy rolników ze znalezieniem żony.

Jednym z wyróżników oryginalnej serii był jej internacjonalizm, gdyż miejsce, w którym rozgrywała się akcja, w ogóle było pozbawione japońskiego „klimatu”. Tym razem japońską atmosferę czuć w znacznie większym stopniu, z wyraźnym podziałem na kosmopolityczną stolicę i japońską prowincję, wierniejszą tradycji przodków, co nie znaczy, że opresyjną.

Bubblegum Crisis: Tokyo 2040 miało być zalążkiem nowego uniwersum, które jednak umarło po ukazaniu się spinoffu A.D. Police i jednej krótkiej serii OAV – Parasite Dolls – cztery lata później. Czy przyczyną tego był koniec mody na „tradycyjny” cyberpunk w kontekście sukcesu filmu Matrix? Być może, ale niewątpliwie omawiane anime ma jeszcze inną, całkowicie dyskwalifikującą wadę: nie pozwala się widzowi rozerwać. Jest to twór pozostawiający oglądających totalnie obojętnych na zachodzące wypadki, bohaterów, a w mniejszym stopniu także świat przedstawiony. Wszystko jest miałkie i mdłe. Nawet dziś, gdy w dobie fascynacji latami osiemdziesiątymi cyberpunk przeżywa swoją drugą młodość, nie słychać o planach wskrzeszenia kultowej serii ani w Japonii, ani na Zachodzie.

Obsédé, 3 lipca 2018

Recenzje alternatywne

  • Avellana - 7 kwietnia 2004
    Ocena: 4/10

    Dzielne dziewczęta walczą z groźnymi robotami. Niezbyt udany mariaż kina akcji i cyberpunku. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company), JVC (Japan Victor Company)
Autor: Toshimitsu Suzuki
Projekt: Hidenori Matsubara, Masaki Yamada, Shinji Aramaki
Reżyser: Hiroki Hayashi
Scenariusz: Chiaki J. Konaka, Sadayuki Murai
Muzyka: Kouichi Korenaga