Komentarze
Aldnoah.Zero
- Re: Elektroda dla fanów orientu. : BlaXk Magic Mushroom : 7.03.2021 13:05:34
- O recenzji sto lat później. : Bez zalogowania : 5.03.2021 09:15:51
- Re: Elektroda dla fanów orientu. : Slova : 15.02.2020 15:19:28
- Elektroda dla fanów orientu. : Assin : 15.02.2020 12:11:53
- Odpowiedź na komentarz użytkownika Crespo49 : MrParumiV18 : 14.10.2019 23:45:15
- Re: ogół : Slova : 14.10.2019 18:22:46
- Re: ogół, większość i mniejszość : Zawisza97 : 14.10.2019 15:45:59
- ogół : Crespo49 : 14.10.2019 15:10:05
- Re: Pała dla recenzenta : Laura tasto : 14.10.2019 15:07:51
- Re: Trochę ponad przeciętną... : Prawda tak tak : 14.10.2019 15:04:12
Co zaś się tyczy braku rozwoju wydarzeń dodam jedno, czego nie zauważyłem w recenzji (ewentualnie przegapiłem) – a mianowicie jakikolwiek brak postępu działań wojennych. Marsjanie lądują, czas leci, a oni dalej kiszą się w swoich zamkach na ruinach kilku ważniejszych miast. Aż dziw, że orbitalne fortece ni zaczęły porastać mchem. Jakoś nie widzę w tej wojnie celu – niby mogą zmiażdżyć główne siły wojskowe Ziemian, ale tylko piechur może utrzymać zdobyty teren. Tymczasem nic takiego nie następuje, albo jest, ale tylko gdzieś tam w scenariuszu, a widzowi się tego nie pokazuje, bo wszystko kręci się wokół bohaterów.
Problem jest taki, ze skoro migracja na Marsa odbyła się wcale nie tak wiele pokoleń temu, to jakoś nie widzę opcji, żeby Marsjanie tak się namnożyli, aby móc utrzymać zdobyte terytoria. Chyba, że zastosują „janczarów”, co może pokazać drugi sezon.
Recenzja-polecajka?
Swoją drogą – to chyba najbardziej bijący po oczach (auć!) przykład tanukowej zasady, pozwalającej recenzentowi na wystawianie anime dowolnej oceny, choćby wbrew opinii całej redakcji. Dotąd kręciłem z niedowierzaniem swoim paskudnym nochalem gdy redaktor naczelna twierdziła, że pozwoliłaby wystawić 1/10 nawet lubianej i popularnej serii, pod warunkiem, że recenzent doskonale by uzasadnił ocenę w samym tekście. Nie jest to oczywiście aż tak skrajny przypadek, ale i tak robi wrażenie i budzi emocje.
Dzieje sie...
tl;dr
Jak to pewna osoba z tygryskiem na avatarku napisała poniżej – Ty nie przykładasz wagi do ocen, ale inni tak. Z tego powodu, skoro i tak nie masz niczego do stracenia (właśnie ze względu na to, że nie przykładasz do nich uwagi), byłoby lepiej, gdybyś wystawiał oceny cząstkowe w oparciu o swoje argumenty, a nie rzut kośćmi.
Autor recenzji oczekiwał arcydzieła, a dostał przeciętną, schematyczną, sztampową serię rozrywkową, więc sfrustrowany zmieszał ją z błotem. Wg argumentów które przedstawiłeś ocena powinna być ok. 5/10.
Może ty nie przykładasz wagę do ocen, ale inni tak. Pomyśl o ludziach, którzy co dopiero zaczynają oglądać anime i sortują anime wg ocen.
nie próżnujecie :D
Wciąż jest to jednak recenzja główna, i wiele czytelników może faktycznie nie sięgnąć po tę serię, która i tak jest w ramach swojego gatunku całkiem w porządku, ze względu na tę nieszczęsną punktową ocenę.
Wyższa notka
Co skłoniło Cię do podwyższenia notki o 100%?
Zresztą zasługiwało na 3/10.
Nie karmić Slovy!
- jak na tanuki widać jakiś flame, to zwykle Slova go zaczynał (naskakując na kogoś) i/lub stara się go rozciągnąć, podgrzewając atmosferę (nawet jeśli nie ma nic do powiedzenia na właściwy temat)
- w komentarzach do jego recenzji ktoś ośmieli się mieć odmienne zdanie (nawet bez twierdzenia, że z zawartymi w tekście opiniami jest coś nie tak), Slova automatycznie próbuje wywołać kłótnię
- swoje recenzje pisze tak, żeby ktoś poczuł się urażony, nawet jeśli to nie ma sensu (przykładowo fani Gundamów przy okazji Gundam Build Fighters)
Mnie osobiście taka dziecinada drażni, ale skoro takim działaniom „moderacja przygląda się z rozbawieniem” (cytując Avellanę), to może działa on tu na zasadzie błazna, który ma zabawiać ludzi pociesznymi fikołkami i bełkotliwymi wyzwiskami?
Jak to się ma do recenzji? Otóż ta sprawia wrażenie kolejnej próby trollowania czytelników poprzez wybranie najbardziej skrajnej postawy i uzasadnianie jej argumentami z księżyca (inne osoby w komentarzach prezentują krytykę, z którą można się nie zgadzać, ale przynajmniej czuć, że ma ręce i nogi). Wszystko po to, by ludzie się z nim nie zgadzali, były kłótnie i Slova mógł się cieszyć z bycia zauważanym (w przypadku kogoś innego ignorancja byłaby bardziej prawdopodobna, w tym stawiam na złą wolę).
Jeśli komuś nie podoba się taka postawa, to proponuję ignorować wszelkie zaczepki z jego strony. To go najbardziej zaboli. Nawet jeśli komuś wydaje się, że ma kuloodporny argument/obelgę odnośnie tego, jak to Slova nie ma racji, to i tak skończy się tym, że będzie on próbował ściągnąć do swego poziomu i pokonać doświadczeniem.
Najsmutniejsze jest to, że:
a) ta recenzja nic nie wnosi, bo całość poglądów Slovy dało się już poznać z komentarzy (sam tekst to po prostu więcej bicia piany)
b) dałoby się bez problemu znaleźć inne osoby, które oglądały Aldnoah, ale Slova postanowił być takim psem ogrodnika i zablokować im drogę do głównej recenzji (wiadomo, że recenzje alternatywne na tanuki to żaden cymes – jak zejdą z listy na stronie głównej, to pies z kulawą nogą do nich nie zabłądzi)
PS Jeśli moderacja uzna nawoływanie do kultury komentowania z obu stron za atak osobisty na Slovę, uznam to za szczyt paranoi.
poważny serial?
W zasadzie w trakcie oglądania ostatniego odcinka zaczęłam zastanawiać się czy może Aldonoah.zero nie ma przypadkiem zadania zwrócenia uwagi amerykańskiej publiczności na niebezpieczeństwo posiadania broni przez każdego obywatela. To by w sumie wyjaśniało całą fabułę.
Na pocieszenie dodam, że postacie drugoplanowe złe nie były, oczu mych nic nie kuło, muzyki słuchało się całkiem przyjemnie, a kliknij: ukryte główne elementy irytujące zostały (miejmy nadzieję, że bezpowrotnie) wyeliminowane.
I na końcu ujrzałam megazorda z power rangersów, aż się łezka w oku zakręciła.
Czekam na kolejny sezon i liczę, że kliknij: ukryte księżniczka i Inaho tego nie przeżyją, bo po prostu nie ma takiej możliwości.
Mam nadzieję, że w drugim sezonie dostaniemy trochę dojrzalszych głównych bohaterów, chociażby Marito.
Ehh...
Sama seria próbuje udawać to, czym nie jest.
Niby zawiłe intrygi (zdecydowanie zresztą zbyt przekombinowane), a mechy wyciągane z wiadomo czego ala jakieś Gundamy czy coś…
No i po Tokijskim Ghulu jest to druga seria, która jakby nagle się urwała w połowie arcu…
Btw. kliknij: ukryte jak księżniczka dostała po raz drugi, nie widać dokładnie gdzie ją postrzelili. U Inaho sprawa wygląda trochę gorzej, ale myślę, że jeszcze w 2 sezonie ujrzymy księżniczkę
Naprawdę takie złe to zakończenie?
kliknij: ukryte Zginęły dwie najbardziej przerysowane postacie i może wreszcie dużo ciekawsze osoby z drugiego planu dostaną szansę, żeby zabłysnąć. Właśnie o tej serii można by stwierdzić, że bohaterowie nie mają plot armor (nie jest to co prawda jeszcze przypadkowa śmierć głównej postaci np. w wypadku drogowym, ale zawsze coś…)
No chyba, że twórcy postanowią cudownie wskrzesić Inaho lub Aseylum, co (znająć popularne motywy w anime) nie jest do końca nieprawdopodobne…
szczególnie przypadł mi do gustu opening i eding które były wspaniałe, grafika w tym anime też nie była zła była na dobrym poziomie bohaterowie byli normalni choć czegoś mi w nich brakowało. Chociaż wiem że jakby ożywili Inaho i Seylum to była by już przesada ale i tak na to liczę.
Zamaskowano spoilery. Zdegustowana Moderacja
Już osoba głównego bohatera jest dyskusyjna. Ja rozumiem, że mógł być mistrzem strategii, wybitnym wprost żołnierzem (choć czy koniecznie trzeba było podkreślać jego wybitność nieudolnością absolutnie każdej innej postaci w tym anime??), ale to całkowite wypranie z ludzkich emocji, chłodny, wiecznie kalkulujący sposób patrzenia na świat i życie otaczających go ludzi? To też jest jakiś typ protagonisty, ale nie taki, z którym widz ma ochotę czy potrzebę sympatyzować. To ja już chyba wolę, gdy przeciętnego nastolatka wrzucają w jakąś super zaawansowaną maszynę, każą mu być pilotem i okazuje się, że w ten sposób można ratować świat. Jak dziwnie by to nie brzmiało, to już chyba scenariusz bardziej realistyczny, aniżeli wrzucenie w kompletnie przeciętną maszynę, którą technologia wroga przewyższa po stokroć, człowieka‑robota, przy którym najlepiej przeszkoleni dowódcy wojskowi wydają się dziećmi błądzącymi we mgle…
Dalej mamy księżniczkę, która jest słodka i niewinna jak płatek róży i równie użyteczna dla fabuły. Mdła, ugrzeczniona panienka z dobrego domu, która marzy o pokoju i błękitnym niebie. Wszystko pięknie, ale ile można na taką patrzeć? Ile można słuchać jej idealistycznych wywodów? Ile można czekać, aż coś ciekawego się z jej postacią zadzieje? Taka kolejna, do bólu przeciętna kopia Euphemii z Code Geass, kliknij: ukryte która kończy tak samo jak swój pierwowzór, niestety w przeciwieństwie do niego nie daje się wcześniej wciągnąć w szalony plot twist całkowicie zmieniający kierunek dalszej fabuły. Naprawdę trudno jest się zaangażować w serię, która posiada tak nijakich, nieciekawych i nieewoluujących protagonistów.
Na koniec ten nieszczęsny Slaine… Z nim to już w ogóle dramat. Albo jest największym nieudacznikiem, jaki po Ziemi chodził albo po prostu ma największego pecha, jakiego można by sobie wyobrazić. Całą serię czekałam aż na serio wkroczy do akcji, przestanie być marionetką przerzucaną z jednego miejsca w drugie, aż coś wreszcie zacznie od niego zależeć, no i doczekałam się… Rozumiem, że chłopak ma straszny mętlik w głowie, jest nieustannie, z każdej strony oszukiwany i zdradzany, ale wydawało się, że nadrzędnym celem jego życia jest ochrona księżniczki – kliknij: ukryte tymczasem, koniec końców, ratuje naczelnego zdrajcę, który prosto w twarz powiedział mu, że zamierza zabić rzeczoną księżniczkę i dzięki akcji ratunkowej Slaine'a ostatecznie mu się to udało. Zupełnie niezrozumiałe – do tego stopnia, że nawet nie jest mi go szkoda, że będzie musiał dalej żyć z takimi wyrzutami sumienia. kliknij: ukryte Już nawet nie wnikam po co mu było na koniec strzelanie do Inaho – powiedzmy, że działał w afekcie, wszystko jedno.
Cały sezon, w obliczu zapowiedzianej kontynuacji, jawi się teraz jako preludium do właściwej fabuły, która równie dobrze może wcale nie nastąpić. Nie rozumiem, czemu miało służyć te 12 odcinków? kliknij: ukryte Jeśli Inaho i Seylum faktycznie nie żyją (wątpliwe, choć uważam, że jakieś cudowne ich wskrzeszenie po strzałach w głowę byłoby już naprawdę żenującym posunięciem ze strony scenarzystów), to na co poświęcano im aż tyle czasu antenowego? I co teraz? Kolejne naście odcinków spędzimy oglądając poczynania szukającego zemsty Slaine'a, który teraz ma przechlapane zarówno u wiernych księżniczce Marsjan (pozwolił ją zabić), jak i u Marsjan‑zdrajców (zabił przywódcę spisku), jak i Ziemian (pozwolił zabić księżniczkę, która była gwarantem jakiejkolwiek przewagi taktycznej Ziemian, że już nie wspomnę o tym, że zabił Inaho, jedynego, jak udowodniła cała seria, myślącego ziemskiego żołnierza).
W moim odczuciu Aldnoah cechuje fatalne rozłożenie czasowe wydarzeń fabularnych – niepotrzebne dłużyzny, czy wątki poboczne, stworzone jakby tylko po to, by czymś zapchać te 12 odcinków. Jeśli zamysł serii od początku opiewał na dłuższą historię, to czy nie lepiej było poczekać, zebrać ekipę i fundusze, które od razu pozwoliłyby nakręcić 20‑parę epizodów o wyraźnie zaznaczonej głównej osi fabularnej i dobrze rozplanowanych wydarzeniach? Nie twierdzę, że kontynuacja nie poprawi ogólnego wydźwięku tego tytułu, być może zaprezentowane zostanie nam coś, co pozwoli łaskawszym okiem zerknąć na poszczególne elementy pierwszej serii, niemniej ta, jako osobna całość, kompletnie się nie broni. Świetna muzyka, piękna animacja, dużo akcji, ale co z tego, skoro główni bohaterowie irytują (w najlepszym przypadku nudzą), zaś po zakończeniu ostatniego odcinka ciśnie się na usta krótki komentarz typu: „No i po co to wszystko było?”.
Ale tak na serio lubię bohaterów wymiataczy, ale uważam że takie postacie bardziej sprawdzają się w fantastyce, bo jednak to, że wsród tylu wybuchów, latających pocisków i przy tylu losowych (plan „szarżujmy i zobaczymy co z tego wyjdzie” nabiera tu nowego znaczenia) zawsze udaje mu się wyjść cało z opresji jest jednak niedorzeczne…
Gościu powinien stać się międzynarodowym, encyklopedycznym symbolem „plot armora” -> nomen omen samo określenie jest wprost genialne :D
A tak pozatym nawet przyjemnie się to ogląda…
ep 11
Można się oczywiście czepiać szczegółów (typu jak ta mała służąca Aseylum może prowadzić), ale generalnie znowu czuję, że chcę obejrzeć tą serię do końca.
Pani kapitan, to kapitanem jest tylko z nazwy, a jej zadanie ogranicza się do wydawania poleceń. kliknij: ukryte Jakaś dziewczyna zabrała jej broń, a ta żadnej reakcji. Może jakieś ''Pomyśl o konsekwencjach'' albo ''Nie pogarszaj swojej pozycji'', a ona stoi i patrzy jak Inaho zrobi wszystko sam.
Teraz najlepsze: kliknij: ukryte Siedziba UE w Rosji, a na ścianach flagi Związku Radzieckiego. Mają poczucie humoru.
ogólnie soundtrack jest świetny, ale ta piosenka jest genialna
1. Zero śladów kliknij: ukryte po duszeniu i cudowna reanimacja (defibrylatorem, medyczny lol).
2. Dowódca z X‑letnim stażem pozwalający kliknij: ukryte przeprowadzać reanimację kadetowi jeszcze ujdzie jeżeli przyjmujemy, że robił to profesjonalnie. Dowódca pozwalający kadetowi decydować za niego o losie kogoś usiłującego zabójstwa, to już gruba przesada. Po co w ogóle ta cała kapitan tam jest, skoro main podejmuję za nią wszelkie wybory? Nawet w pierwszym Gundamie to Bright był tym, który decydował i nie bał się dyscyplinować podwładnych w razie niesubordynacji lub ominięcia łańcucha dowodzenia.
3. Odstrzeliwanie łańcucha od kajdanek celując prosto w skutą osobę -_-