Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,75

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 150
Średnia: 7,98
σ=1,71

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shirobako

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 24×24 min
Postaci: Artyści, Pracownicy biurowi; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Ale Shirobako było dobre w tym tygodniu – autor recenzji, co tydzień po emisji nowego odcinka Shirobako.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Ile jesteście w stanie podać tytułów anime opowiadających o rysowaniu mangi? Przywołując z pamięci tylko te, które sam obejrzałem, mogę uznać, że jest ich pod dostatkiem. A w ilu przedstawiono produkcję anime? Tu już trzeba się wysilić – motyw ten przewinął się w Otaku no Video, acz cała OAV nie została na nim oparta. Później długo, długo nic i pojawiła się Animation Seisaku Shinkou Kuromi­‑chan, a jeden z dodatków do Nurse Witch Komugi­‑chan Magikarte również traktował o produkcji animacji, acz poruszył ten temat bardzo pobieżnie. Od tego czasu musiało minąć dziesięć lat, zanim ktoś odważył się opowiedzieć o kulisach pracy w studiu animacji i przełożyć tę opowieść na język kreskówki. Czy to zupełny deficyt tego rodzaju produkcji, czy też nadprzyrodzony fenomen, ale coś sprawiło, że Shirobako okazało się strzałem w dziesiątkę.

Historia zaczyna się niewinnie. Piątka licealistek w ramach klubowej działalności tworzy krótką animację i postanawia, że będzie to ich pierwszy krok w przemyśle anime. Pełne entuzjazmu i zapału ruszają więc na podbój dorosłego świata.

A ten niekoniecznie okazuje się tak kolorowy, jak kreskówka. Aoi Miyamori wcześniej chyba nie zdążyła zauważyć, że kręcenie bajek to też P R A C A. A praca potrafi napsuć nerwów, doprowadzić do rozstroju żołądka, zawrotów głowy, chorób zawodowych, psychicznych i śmierci ze stresu przed emeryturą. Zwłaszcza gdy okazuje się, że studio animacji to taki nieco lepiej zorganizowany cyrk na kółkach, a jej przypadło zadanie nadzoru nad tym miejscem. Aoi piastuje bowiem stanowisko asystenta kierownika produkcji, w związku z czym otrzymuje kilka odcinków serialu i musi, zgodnie ze z góry założonym harmonogramem, przeprowadzić od początku do końca ich proces technologiczny. Oczywiście prawo Murphy'ego sprawdza się w każdych okolicznościach i nic nigdy nie działa tak, jak powinno, czynnik ludzki zawodzi na każdym kroku, plany się walą, zaś Aoi musi zapanować nad swoim małym fragmentem anime, podczas gdy ten rozsypuje się w dłoniach. Gania od reżysera do animatora, rozwozi zlecenia do zewnętrznych wykonawców, rezerwuje terminy w studiach nagraniowych, dwoi się i troi, siwieje, ma zwidy, działa na granicy załamania nerwowego, by wreszcie ujrzeć efekt swojej pracy – tytułowe białe pudełko, a w nim przedpremierowy odcinek anime, prosto z pieca. Czy raczej – z wypalarki płyt.

Wraz z nią widz śledzi proces produkcji serialu animowanego, choć niezupełnie od początku, bowiem dorosłą już Aoi poznajemy w sytuacji, gdy prace nad serią idą pełną parą. Odbiorca zostaje już na starcie przytłoczony ilością bohaterów i trudno tu wymienić wszystkich, bowiem de facto jako postaci drugoplanowe przewija się cały zespół fikcyjnego Musashino Animation. Na szczęście przy okazji wizyty każdego z jego członków na ekranie pojawia się imię, nazwisko i stanowisko w firmie. To bardzo miłe, bowiem nie sposób zapamiętać tylu obcych imion.

Co ciekawe, bohaterowie, nie tylko Aoi i jej koleżanki z liceum, nie są jedynie statycznym tłem i sztucznym tłumem, ale rzeczywiście ważnymi dla fabuły personami, wyposażonymi w wyraziste charaktery (fakt, jednoliniowe, ale za to indywidualne) i widać, że od każdej z nich wiele zależy. Reżyser popadł w twórczą impotencję i zamiast zajmować się scenorysem, użala się nad nieudanym małżeństwem? A może jeden z asystentów produkcji zupełnie minął się z powołaniem? Ktoś się z kimś pokłócił o ideały i przez to cały grafik leci na łeb­‑na szyję? Zmiany kadrowe w najmniej odpowiednim momencie? Reżyser w ostatniej chwili stwierdził, że zmieniamy końcówkę? Podwykonawca zawala zlecenie? Każda z postaci została dobrze przemyślana, ma w Shirobako do odegrania konkretną rolę i w jakiś sposób kształtuje otaczającą rzeczywistość. Oczywiście naprawdę imponująca liczba tak żywiołowych bohaterów może przyprawić o mętlik w głowie i powoduje uczucie chaosu, gdy Aoi co i rusz znajduje się w innym miejscu i rozmawia z nowymi ludźmi, lecz sądzę, że właśnie tak miał się poczuć widz – lekko zagubiony, próbując ogarnąć zmieniające się co chwilę sytuacje i czekając na chwilę wytchnienia tak samo, jak główna bohaterka.

Tak, życie daje Aoi w kość, ale jej koleżanki nie mają lepiej. Jedna chciała zostać seiyuu, ale nie za bardzo jej się to udaje, druga wprawdzie została animatorem i także pracuje w MusAni, ale praca idzie jej jak krew z nosa. Zważywszy na to, że ogólnie robota przy animowaniu w Japonii na niskim stanowisku oscyluje na granicy opłacalności, to wizja konieczności zarobienia na chleb przytłacza jeszcze bardziej. Albo jest się w czymś dobrym, albo się nie je, a na to samo stanowisko czeka kilkoro innych nowicjuszy. O czwartej z dziewcząt można by rzec, że zrealizowała marzenia i podjęła dobrą pracę jako grafik komputerowy specjalizujący się w modelowaniu trójwymiarowym. Tylko co z tego, skoro przez wiele lat czeka ją tylko i wyłącznie projektowanie opon? Zaś piąta… ta podjęła studia, więc trudy zawodowego życia jeszcze przed nią. Czy widać w powyższym cokolwiek pozytywnego? Życie potrafi uprzykrzyć życie…

Bohaterowie w Shirobako zasługują na sporo uwagi z jeszcze kilku powodów. Po pierwsze nawiązują ze sobą relacje, nie tylko zawodowe. Kłócą się, czasami są nawet wredni, wykazują się typowo ludzkimi i niekoniecznie logicznymi reakcjami. Wiele z niesnasek wyniesiono nawet do poziomu motywu przewodniego całego odcinka, gdy w wyniku wzajemnych uprzedzeń kluczowych dla produkcji pracowników cały projekt chwieje się w posadach.

Najwięcej frajdy będą mieli jednak ci widzowie, którzy potrafią rozpoznać w fikcyjnych bohaterach autentyczne osoby ze świata animowanego biznesu. Na ekranie pojawiają się bowiem takie osobistości, jak legenda animacji Ichirou (K)Itano, pewien Wiekopomny Reżyser i Animator (co do którego jestem wręcz pewien, że wcielił się w niego sam Wiekopomny Reżyser i Animator) wraz ze swoim flagowym dziełem skrótowo nazywanym Ava, seiyuu użyczające głosu w produkcjach MusAni niebezpiecznie przypominają Rie Tanakę, Ai Kayano, Shizukę Itou oraz Mai Nakaharę, a sam reżyser rzeczonego studia to kropka w kropkę Seiji Mizushima, odpowiedzialny za Fullmetal Alchemist i Gundama 00, a obecny głównie w kuchni starszy pan niskiego wzrostu, założyciel Musashino Animation, z której strony by nie spojrzeć, to Masao Murayama, współojciec MADHOUSE Studios. Robi wrażenie? A cały odcinek wypełniony nawiązaniami do Ideona? Takich smaczków jest wiele, bowiem nawet budynek, w którym upust talentowi dają aktorzy głosowi, to w rzeczywistości siedziba studia nagraniowego T&T.

Należy jednak szczerze przyznać, że Shirobako snuje utopijną wizję procesu produkcji anime i przedstawia raczej pobożne życzenia o tym, jak takowy miałby wyglądać, by widz otrzymał dobry produkt końcowy. Wystarczy tylko spojrzeć na anime, które tworzy MusAni – obydwa są lepsze od tego, co współczesny widz ma okazję zobaczyć na ekranie telewizora. Nie oznacza to, że ów proces został w Shirobako odrealniony, wręcz przeciwnie. Gołym okiem można zauważyć, że wiele sytuacji, w jakich znajdują się bohaterowie, jest z życia wziętych, jak chociażby zaburzona komunikacja na linii studio – wydawca – autor mangi. Odbiorca oglądający anime będzie miał możliwość prześledzić wszystkie etapy, od opracowania koncepcji, poprzez projektowanie postaci, teł, komponowanie scenariusza i scenopisu, rysowanie klatek, nagrywanie dźwięku i dialogów, kontrolę nad efektami wysiłku animatorów, montaż, postprodukcję, aż po problematykę związaną z dystrybucją. Jednak ponieważ serial zaczął się, gdy produkcja anime była już w zaawansowanym stadium, proces ten widz od początku poznaje później, gdy MusAni bierze się za nowy projekt. Wszelkie prace wstępne i dyskusje bohaterów toczone podczas narad są w przystępny sposób tłumaczone w ramach rozmów obserwujących je maskotek, które czasem w myślach ożywia Aoi. W gruncie rzeczy taka kolejność jest dobra, gdyż widz lepiej poznaje to, czego już się dowiedział, a anime nie zamienia się w encyklopedię tworzenia anime.

Oprawa wizualna Shirobako jest wykonana starannie, a najbardziej zachwycają w niej mimika i odzwierciedlenie emocji Aoi w skrajnych sytuacjach. Razić mogą z pewnością projekty postaci żeńskich, bowiem wszystkie dziewczęta, a zwłaszcza główne bohaterki, mają takie same twarze. Rzuca się to w oczy tym bardziej, że mężczyźni są rzeczywiście różnorodni i każdemu nadano indywidualne rysy. Zachwyca zaś zróżnicowana garderoba bohaterów, rzecz w anime spotykana o tyle rzadko, że bohaterami większości są uczniowie paradujący w mundurkach. A dorośli, jak to dorośli, są wolni i mogą się ubierać wedle uznania, przy czym widać, że mają pewne ulubione komplety ubrań, które zakładają częściej.

Widzowie zaznajomieni ze wspomnianym we wstępie Animation Seisaku Shinkou Kuromi­‑chan z pewnością zauważą, jak bardzo zmieniła się technologia produkcji seriali animowanych przez ponad dekadę dzielącą obydwa anime. Niemniej nowy tytuł nie skupia się wyłącznie na nowoczesnych trendach, a w pogoni za sukcesem znalazło się miejsce nawet na doświadczenie i specyficzne umiejętności starszych pracowników MusAni, ponieważ te okazują się nieocenione w chwilach kryzysu. Autorzy z należytym szacunkiem przybliżyli osiągnięcia i kulisy pracy w przemyśle anime sprzed trzydziestu lat, trafnie podkreślając analogie i różnice oraz uwypuklając zmiany. Przy czym wyraźnie widać, że podeszli do tematu z pasją i dystansem typowym dla profesjonalistów, bawiąc się nie gorzej od widzów ich dzieła. Co tu ukrywać – odcinek traktujący o wpływie Ideona na podejście do anime kupił mnie w stu procentach.

Komu należałoby przypisać zasługę za powyższe? Przede wszystkim reżyserowi Tsutomu Mizushimie, odpowiedzialnemu za przyjęte z entuzjazmem Girls und Panzer. W Shirobako uwidaczniają się dokładnie te cechy jego stylu, które bez wątpienia wpłynęły na sukces opowieści o dziewczętach ujeżdżających pancerne kolosy. Dobre budowanie napięcia i finalizowanie scen albo wprowadzonym w odpowiednim momencie gagiem, albo zwrotem akcji, i adekwatne do sytuacji reakcje bohaterów. Ważne jest również, że serial nie ma przestojów i nie marnuje czasu. Akcja owszem, czasem jest zagęszczona i wiele się naraz dzieje, lecz nigdy nie przyśpiesza, byleby tylko skończyć wątek, każda scena zajmuje dokładnie tyle, ile potrzeba na zaciekawienie widza i utrzymanie jego zainteresowania do czasu rozwinięcia tematu. W takim wykonaniu nawet opowieść o funkcjonowaniu biura księgowego okazałaby się sukcesem.

Nie umniejszajmy też roli Michiko Yokote, która szlify w roli scenarzysty zdobywała przy telewizyjnym Patlaborze i Taiho Shichau zo, czyli znowu seriach, w których dużą rolę odgrywało środowisko pracy bohaterów. Nic też dziwnego, że tak naturalnie zżyłem się z wykreowanymi przez nią bohaterami Shirobako i razem z nimi przeżywałem ich wzloty i upadki, skoro wcześniej tak samo czułem się, oglądając Genshikena, bowiem do niego też pani Yokote przyłożyła rękę.

Shirobako nie polecam. Jestem bowiem przekonany, że jest drugą po Otaku no Video pozycją, z którą obowiązkowo powinien zapoznać się każdy zagorzały miłośnik japońskiej animacji. Nie ma sensu rozważanie nad sensownością tego stwierdzenia – trzeba po prostu siąść i obydwa tytuły obejrzeć.

Slova, 16 kwietnia 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: P.A. Works
Projekt: Ayumi Nishihata, Kanami Sekiguchi, Kousuke Kawatsura, Mayumi Miyaoka, Noriko Tsutsumiya, Ponkan 8, Yurie Ootou
Reżyser: Tsutomu Mizushima
Scenariusz: Michiko Yokote
Muzyka: Shirou Hamaguchi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Shirobako - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl