Komentarze
Yuri Kuma Arashi
- Łyżka dziegciu w beczce miodu : BlaXk Magic Mushroom : 5.11.2017 21:59:11
- komentarz : Yagami1 : 12.01.2016 23:48:23
- komentarz : Askortt : 5.10.2015 11:08:54
- Bardzo strawne : Nanashi : 7.09.2015 18:07:52
- Świetne!! : Yukari : 30.05.2015 20:04:32
- komentarz : Tamago-chan : 19.04.2015 22:08:26
- komentarz : Kysz : 19.04.2015 20:04:02
- komentarz : Tamago-chan : 19.04.2015 19:46:23
- komentarz : Kysz : 19.04.2015 13:33:25
- komentarz : gaijin : 19.04.2015 13:30:33
odcinek 3
I ciekaw jestem, co będzie z Sumiką, czy autentycznie została jednak zjedzona (co ten odcinek wydaje się mocno sugerować), czy jednak jakoś wróci na scenę.
Nie wiem o co chodzi ale oglądam jak zahipnotyzowana
Not a human to be seen.
A kingdom of raging lesbians,
and it looks like I'm the Queen
Those stairs are spinning like a madman's brain inside
Couldn't climb them on;
Mitsuko knows I've tried
Don't let them eat,
don't let them kill
Be the lesbian you always have to be
Conceal, don't feel,
Take gun and shoot.
But damn, they're cute!
Yuri on, yuri on
Can't hold it back anymore
Yuri on, yuri on
I will make Sumika moan
I don't care
what they're going to say
Let the storm rage on.
Bears never bothered me anyway :)
Zaskoczyła mnie jednak reakcja wielu ludzi bardzo poirytowanych ilością fanserwisu (choć nie wiem czy w przypadku tego konkretnego anime można w ogóle o czymś takim mówić). Nawet wśród osób doceniających Ikuharę pojawia się sporo głosów, że to już nie jest to co wcześniej i autor próbuje tylko zwrócić na siebie uwagę nadmiernym seksualizmem.
Może bym się nawet z tym zgodził, tylko ja pod tym wszystkim już na tym etapie znalazłem masę przesłanek mówiących, że jest w tym zdecydowanie więcej niż widać na pierwszym planie. Zaślepionej nagością i tematyką yuri widowni chyba umknęły bardzo ciekawe motywy ludzi budujących sobie ściany (wszystkie te prowadzone prace i żurawie rozstawione w niemal każdym kadrze miasta) czy napominanie o trzymaniu się w grupie i nie wychylaniu się (zwrócenie uwagi na społeczny problem tępienia indywidualizmu jednostek przez większą grupę).
Zdecydowanie jednak najciekawszym znaleziskiem (obraz na ścianie) jest jedno nawiązanie do wydarzeń historycznych z 1915 roku (zerknijcie też na tytuły książek i audycji radiowych powiązanych z wydarzeniem, a wypisanych na dole strony), z którymi na tę chwilę nie do końca wiem co zrobić, bo nie dostrzegam jeszcze jak wpasowują się one w całokształt serii.
Jedno jest pewne, tego nie można oceniać wyłącznie za to, co widać na pierwszy rzut oka i ze zdecydowanym werdyktem trzeba czekać do samego końca, choć niektóre momenty oprawy graficznej i muzycznej same w sobie potrafią zachwycić.
Lilia która utonęła w miodzie :(
Nachalny Yuri‑Fanserwis który dosłownie atakuje widza z ekranu, sceny epatujące erotycznymi podtekstami które w zamyśle może miały być metaforycznie subtelne ale były zwyczajnie łopatologiczne, ( kliknij: ukryte dwie magiczne‑niedźwiadko‑moe‑dziewczątka liżące lilię nad nagą główną blondyneczką… [link] serio??? -_-" )
To było takie, toporne, wręcz wulgarne… -_-" a piszę to jako fanka Shoujo‑Ai, nie przeciwniczka! Nie chcę nawet domniemywać jak na te 'kwiatki' reaguje przeciętny widz -_-" I to nam daje współtwórca „Uteny” ??? Przecież to aż przykro się człowiekowi robi :(
Wyraźnie też brakuje tej eleganckiej 'Utenowej kreski', projekty postaci są do bólu współczesne… moe dziewczątka które wyglądają na dużo młodsze niż są co w kontekście dziejącym się na ekranie sprawia podwójnie niesmaczne wrażenie :/ nie podobało mi się to w „Fate/Kaleid Liner Prisma Illya Zwei!” nie zachwyca i tu :/
Obawiam się, że gdzieś kompletnie zapomniano o postaciach i fabule, o tym by widza porwała sama historia i ewentualnie jej barwne zaprezentowanie a nie na odwrót -_-"
Anime‑wydmuszek zbudowanych z samej kolorowej otoczki, z którą nie sposób się zżyć emocjonalnie ani dostatecznie w nią zaangażować mamy już aż nadto -_-" i nie potrzebujemy więcej :/
Chciałabym znów poczuć te uczucia które towarzyszyły mi przy pierwszym seansie serii telewizyjnej „Uteny”, emocje niezwykłej, pasjonującej przygody, historii która mnie porywa, przykuwa do ekranu, fascynuje odkrywając coraz to nowe elementy roztrzaskanej, metaforycznej układanki.
Serii pełnej cudownie zaprojektowanych postaci, tworzonych wyjątkową kreską o charakterystycznym, wyrafinowanym stylu, które jednak szczerze pokochałam za ich osobowości, zalety i wady.
Zwariowanego humoru który bawił mnie do łez, i chwil wzruszeń które wstrząsały dogłębnie tym bardziej, że zżyłam się z tym niezwykłym, frapującym światem i jego przewrotnymi aktorami ;3 Tak, „Utenę” chłonęłam jeden odcinek za drugim, dogłębnie oczarowana, dosłownie zmuszając się do robienia przerw 'bo przecie jutro nie wstanę' xp
Tymczasem emisję „Yuri Kuma Arashi” póki co zawieszam po pierwszym odcinku, tym razem zawiedzione nadzieje okazały się dla mnie zbyt wielkie, nie mam po prostu siły na kolejne :(
Może, podkreślam może, wrócę do niej gdy będzie już ukończoną serią i ktoś komu ufam zapewni, że jednak warto.
Przereklamowane
W mojej opinii seria jak na razie nie prezentuje sobą w zasadzie niczego – w przeciwieństwie do Uteny i Mawaru, które od pierwszego odcinka porywały człowieka symbolizmem i treścią, Yuri Kuma ma aż za dużo symbolizmu, ale niestety odnoszę wrażenie, że pod jego ilością zabrakło miejsca na treść. W chwili obecnej seria jest koszmarnie nijaka i w zasadzie bardziej kojarzy się z kolejną serią w stylu SHAFTu niż z poprzednimi dziełami autora.
Praktycznie wszystkie opinie jakie czytam nie zajmują się nawet samą serią, tylko zachwytem nad tym, kto ją robi lub ewentualnym pisaniem o stosie problemów i wpadek odcinka, po czym przekreślaniu ich stwierdzeniem, że w przypadku tego autora to pewnie celowe/można mu zaufać, że sobie poradzi z problemami.
Czy to jest wogóle legalne? Te panie się, one się, one…
...bardzo chyba lubią! Ależ cóż to za Sodom(i)a i Gomor(i)a!
Ale do rzeczy…
Shingeki no Kuma to przede wszystkim wreszcie coś innego. Znaczy nie do końca, bo po Penguindrum dzieła tego autora już mnie raczej nie zdiwią, bo teoretycznie styl, prowadzenie akcji, kadry, symbolika, pomieszanie powagi ze słodkością – wszystko się zgadza. Ba, nawet honey cutie zwierzątka. Nawet OP zapachniało tak samo.
Co prawda żal mnie ściska, że nie zobaczymy Bearena Gorigori‑eagera walczącego z kolosalnymi niedźwiedziami (ale to chyba tylko moje skojarzenie, z góry przepraszam za moją głupotę), ale to co łobejrzałem, me like!
Znaczy nie będe popadał w hurraoptymizm, bo serie tego Pana charakteryzują się symboliką, która nawet i dla Japończyka może być nie do zdzierżenia i kończą się w myśl zasady „zostań sam widzu marny ze swymi myślami o co mi tak naprawdę chodziło gdy paliłem (zdrowotnie) oregano i pisałem fabułę tego gniotu”, ale jak najbardziej będe leciał z tym koksem, bo jest tu na tyle ciekawych elementów (i NIE, nie mówię o gołych, prawie 18‑letnich niewiastach, znaczy nie tylko :}), że pozwalają mi patrzeć z optymizmem w przyszłość… przynajmniej do następnego odcinka.
PS: Chrzanić te naleśniki z ED, nie mogłem oderwać wzroku od tej tańczącej misiczki!
Niuch, niuch
Dawno już mnie nic nie zachęciło wizualnie, muzycznie oraz fabularnie jak to. Normalnie trufelek pośród wszystkich animowanych słodyczy :3
Ready? Steady? Go!!
Symbolizmu po uszy. Byli pracownicy shafta pokazujący co niedzwiedzie lubią najbardziej. Erotyka wylewająca się jak z garnuszka miodu z openingu. Pokręcona fabuła. Magical Bear i dobry voice acting. Jak zawsze zobaczymy jak to sie skończy, ale pierwszy odcinek bardzo przyjemny.
Sezon czas zacząć. Gaaaaaaau
AOTY
Mam wraźenie, że to anime jest po prostu parodią- w pierwszym odcinku mieliśmy świetną parodię SnK (jeszcze na początku odcinka się zastanawiałem, czy te nawiązania to tylko przypadek, ale w momencie, gdy główna bohaterka zaczęła zachowywać się jak Eren, to już nie miałem wątpliwości), w kolejnych odcinkach może zobaczymy naśmiewanie się z czegoś innego- ale to tylko moje przypuszczenia.
Przez cały odcinek śmiałem się jak głupi- tak, głównie z tego jak bardzo absurdalne jest to anime (scena z sądem, kwiatkiem, imiona bohaterek- mógłbym wymieniać bardzo długo). Ostatni raz mnie tak rozbawił pierwszy sezon Seitokai Yakuindomo (co może pokazuje, jak „niskich lotów” humor mnie bawi, ale się tego nie wstydzę).
Utwór z openingu jest świetny, a cały opening świetnie obrazuje całe anime.
Nie mogę się doczekać następnych odcinków
AOTY
No dobra, obejrzałem całość, po czym miałem w głowie jedno pytanie – „Co ja oglądam?”.
W ogóle, zacznijmy od tego, o czym to jest?
kliknij: ukryte Jeśli dobrze zrozumiałem, A NIE WIŃCIE MNIE, JEŚLI TEGO NIE ZROZUMIAŁEM, to w wyniku wybuchu jakiejś tam gwiazdy czy planety, ten cały pył poleciał w kierunku ziemi. Sprawił on, że niedźwiedzie zamieniły się w krwiożercze bestie i zaczęły zjadać ludzi. Ludzie w celu ochrony przed niedźwiadkami zaczęli stawiać ścianę (tytani disapproves). Następnego dnia do jakiejś szkoły dochodzą dwie nowe uczennice (warto zwrócić uwagę na ich imię i nazwisko), które (jak się potem okazują) są niedźwiadkami… potem zupełnie nie wiadomo co się dzieje, jest jakaś drama, zaginiona uczennica, główna bohaterka (w sumie to nawet nie wiem, kto tam jest mainem) wyciąga ze szkolnej szafki jakiś karabin strzelecki czy tam snajperkę, whatever,po czym leci na polowanie… nie udaje jej się, niedźwiadki chcą ją zjeść, ale wpierw sąd złożony z trzech facetów (o równie ciekawych ksywkach co ubiorze) sprawdza, czy niedźwiadki słusznie powinny zjeść tamtą uczennicę… to co się potem dzieje mnie przerasta…
Zastanawiam się, jak to anime powstało. Nie, nie, nie chcę wiedzieć.
Czy kontynuuję seans? ALEŻ OCZYWIŚCIE. A, zapomniałem powiedzieć o openingu. Animacji komentować nie chcę i nie będę, ale muzyczka… ujdzie… taka… specyficzna jest… bardzo. No dobra, to był zły pomysł, by oglądać coś takiego o tej godzinie.