Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 3/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,60

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 71
Średnia: 6,54
σ=1,63

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online

zrzutka

W świecie nieskończonej wirtualnej rzeczywistości istnieje tylko wojna…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Trochę nie wiem, co o tym anime sądzić. Niby jako miłośnik militariów powinienem być usatysfakcjonowany, a jako pasjonat strzelanek już w ogóle, ale jednak Gun Gale Online nigdy nie było opisywane jako gra, która w jakikolwiek sposób mogłaby mi się spodobać. Ponadto poświęcony jej epizod SAO okazał się największą fabularną pomyłką całej serii i nie utracił tego tytułu nawet po premierze równie głupiego filmu. Na szczęście Sword Art Online Alternative w porównaniu do głównej osi fabuły ma niebywałą zaletę – brak Kirito i Asuny, czyli dwóch wad kardynalnych całego uniwersum.

Zamiast nich poznajemy Karen, jak na Japonkę aż za wysoką studentkę z kompleksem na temat swojego wybujałego wzrostu, przez który obcy zawsze zawieszają na niej wzrok. Karen wolałaby być niska, jak przystało na typowe japońskie dziewczęta, za to urocza. Że nie dostrzega pozytywów ciała modelki i źle interpretuje zachwyty innych, to inna kwestia. By ulżyć swoim cierpieniom, za namową koleżanki wkracza do świata gier w wirtualnej rzeczywistości. Chwilę zajmuje jej znalezienie tej odpowiedniej, jednak w mig zakochuje się w swoim automatycznie wygenerowanym awatarze z Gun Gale Online. Metr dziesięć wzrostu wystarcza, by zgrywać twardziela, zatem Karen zadekowuje się w grze ewidentnie nie w jej typie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, przybierając ksywkę Llenn.

Jako że gra polega na graniu, w tym przypadku na strzelaniu, Llenn wyrusza na samotną przygodę. W pojedynkę zdobywa doświadczenie, eliminując bytujące tu i ówdzie potwory. Gdy na drodze napotyka innych graczy, górę biorą fałszywe wyobrażenia o wrogim nastawieniu wszystkich wobec siebie. Wtedy okazuje się, że łagodna dziewczyna doskonale odnajduje się na polu bitwy jako chodzące wcielenie Born to kill. Wywołany chęcią przeżycia instynkt zabójcy sprawia, że Llenn sieje postrach na przeznaczonych dla początkujących graczy pustkowiach. Tam też spotyka doświadczoną Pitohui, która wciąga dziewczę w świat drużynowych rozgrywek w formacie battle royale. Z początku sceptyczna Karen okazuje się śmiercionośnym zawodnikiem. Niestety wkrótce pojawia się główny wątek fabularny, który, jak to zwykle w seriach spod szyldu SAO bywa, raczej uwłacza dobremu pomysłowi.

Gun Gale Online nie jest typową, znaną nam od lat pierwszoosobową strzelanką – to gra RPG z elementami obsługi broni palnej i bardzo uproszczoną mechaniką wymiany ognia (chociaż można grać bez wspomagaczy, wtedy jednak trzeba mieć prawdziwe doświadczenie strzeleckie). De facto oryginalnie zostało to wymyślone tak, aby Kirito mógł wywijać mieczem niczym w Gwiezdnych wojnach. I to niestety pokutuje. Wyświetlony tuż przed oddaniem strzału promień wskazujący, gdzie poleci kula jest tego doskonałym przykładem. Owszem, pozwala na efektowne uniki, ale tak naprawdę wypacza całą ideę „skilla”. Ten w sumie nie jest wybitnie potrzebny – wszelkie doświadczenia z innych strzelanek można rzucić w kąt, przydają się za to spryt i statystyki z innych gier w uniwersum SAO, gdyż można je przenosić pomiędzy oprogramowaniem.

Nie mogę jednak rzec, że rozgrywki są przez to mało pasjonujące. Może nie wszystkie były do końca dobrze zaplanowane pod względem scenariusza, ale za to w większości trzymały w napięciu i były w jakiś sposób dynamiczne. W pamięć zapadła mi szarża jednej z dziewczęcych drużyn, wykonana w iście sowieckim stylu – po trupach towarzyszy. Muszę przyznać, że pomimo raczej symbolicznej brutalności walka potrafi być mocno żywiołowa, zwłaszcza w zwarciu. Llenn nie ma zahamowań, często gra nieczysto, wykorzystuje różne właściwości silnika gry, by zdobyć przewagę nad wrogiem.

Uczepić można by się prostych projektów postaci. W grze dającej tak szerokie możliwości zmiany wyglądu awatara minimalistyczne ubiory bohaterów wydają się mało wyszukane. Należy przecież pamiętać, że obwieszanie się szpejem to wielka słabość miłośników militariów, a tych zapewne w GGO pełno. Ubrania bohaterów są ubogie w szczegóły i jednolite – aż prosiłoby się o nałożenie tekstury z kamuflażem. Można to wytłumaczyć upraszczaniem w celu ułatwienia pracy animatorów (a tak naprawdę lenistwem autora oryginalnych projektów), ale to żadne usprawiedliwienie. Wygląd postaci także uległ zmianie i nie nawiązuje do stylu znanego z innych części cyklu. Jest bardziej słodki, a w przypadku niektórych męskich postaci nawet karykaturalny. O ile oryginalne projekty w SAO w znacznej części można określić jako realistyczne, tak większości postaci kobiecych w Alternative bliżej do moé. Dotyczy to zwłaszcza pojawiających się później bohaterek.

Nie ma dobrego anime (złego tym bardziej) bez bohaterów o skrzywionej psychice. Co prawda Karen już opisałem, ale to najlżejszy przypadek. Wspomniana wcześniej Pitohui to prawdziwa psychopatka. Z początku mogłoby się wydawać, że to tylko kreacja, jednak późniejsze wydarzenia i kręcąca się wokół niej fabuła doskonale pokazują, że dziewczyna ma pod sufitem równo jak w bytomskiej kamienicy. Ślepo w nią zapatrzony M (towarzyszący przez sporo czasu Llenn snajper) chyba zaraził się problemami ze świadomością, gdyż ich potencjalny związek można by określić mianem co najwyżej toksycznego. O ile samo niezrównoważenie psychiczne Pitohui i jej zafiksowanie na punkcie śmierci nie są poważnym mankamentem, mogłyby nawet urozmaicić serię, tak związany z tym aspektem późniejszy wątek fabularny ciągnie całość w dół. Nie nazwałbym tego dramatem, ale zbiorowym obłędem, w który raczej trudno uwierzyć. Niestety nie mogę opisać szczegółów, gdyż do połowy serii owiane są tajemnicą, lecz zapewniam – na ich odkrycie nie warto czekać.

Mimo tych mankamentów Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online warto obejrzeć, gdyż trudno o podobne i jednocześnie lepsze serie. Owszem, powstały anime o ASG (jedyne dobre, jakie sobie przypominam, traktowało temat jako pretekst do gagów) czy też o broni palnej (także pełne wypaczeń), jednak zazwyczaj skierowane były do bardzo konkretnego odbiorcy, tymczasem każda odsłona SAO dedykowana jest dość szerokiej widowni, zwłaszcza w wieku szkolnym. Jednocześnie GGO na tle innych odsłon franczyzy wypada zwyczajnie dobrze pod względem fabularnym, nieco gorzej w kontekście prowadzenia akcji i reżyserii w kluczowych momentach. Chwilami może wydawać się wręcz nieco nudne, lecz pokonanie dwunastu odcinków nie powinno nastręczać problemów.

Slova, 6 września 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio 3Hz
Autor: Keiichi Shigusawa, Reki Kawahara
Projekt: Kouhaku Kuroboshi, Yoshio Kozakai
Reżyser: Masayuki Sakoi
Scenariusz: Yousuke Kuroda

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl