Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 4/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 36
Średnia: 6,53
σ=1,95

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2019
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • If It’s for My Daughter, I’d Even Defeat a Demon Lord
  • うちの娘の為ならば, 俺はもしかしたら魔王も倒せるかもしれない.
Gatunki: Fantasy
Postaci: Anioły/demony; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Jedna słodka dziewczynka nie wystarczy, aby przesłonić wszystkie niedoróbki kiepskiej serii.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Dale jest poszukiwaczem przygód, ponoć całkiem niezłym, czego niestety dowiadujemy się raczej z wypowiedzi różnych osób niż poprzez samą akcję. Pewnego dnia podczas misji spotyka na swej drodze małą dziewczynkę. Nie jest to spotkanie typowe, samotne dziecko w środku lasu, w dodatku będące przedstawicielem rasy demonów, to nie jest rzecz normalna nawet w tym świecie. Jakby tego było mało, dziewczynka ma ułamany jeden z rogów na głowie, co w kraju, z którego pochodzi, zarezerwowane jest dla najgorszych kryminalistów. Co takiego zrobiła, aby zasłużyć na porzucenie? Na razie nie ma to znaczenia. Istotne dla fabuły jest to, że główny bohater przygarnia dziewczynkę i od tej pory będzie się nią opiekował, co da pretekst do pokazywania ciepłych i lekkich historii „z życia wziętych”.

Niestety pomimo mojego pozytywnego podejścia do tej historii i niezbyt dużych oczekiwań wobec niej recenzja skupi się na wadach tegoż anime, które mimo wszystko dominują nad nielicznymi zaletami. I to nie dlatego, że zamierzam się specjalnie nad nim pastwić. Po prostu mimo niskich oczekiwań zakończyłem seans rozczarowany i nawet słodka dziewczynka ze ślicznie narysowanymi oczami nie była w stanie zmienić tego stanu rzeczy.

Tu właśnie pojawia się pierwszy problem tej produkcji, czyli para głównych bohaterów. Latina (bo takie imię nosi dziewczynka) robi co może, aby unieść na swoich małych barkach całą produkcję. Cóż jednak z tego, skoro twórcy ograniczają jej rolę do niezbędnego minimum, robiąc z niej ładny i słodki dodatek wizualny pozbawiony prawie w ogóle charakteru. Nie zmienia tego faktu te kilka lepszych momentów, które zdarzają się przez te dwanaście odcinków. Twórcy wyszli z błędnego założenia, że mała, słodka i ładna dziewczynka w zupełności wystarczy, aby zmiękczyć serca widzów i sprawić, że przymkną oko na całą masę niedociągnięć, jakimi straszy to anime. Na domiar złego to zbytnie wyidealizowanie psuje kompozycję historii, ponieważ jej maniery i zachowanie nie znajdują uzasadnienia w przyjętej metodzie wychowawczej jej opiekuna. Jest to typowy przykład idealnej do bólu postaci, która jest taka tylko dlatego, że wymaga tego scenariusz. Co gorsza, Latina stanowi najlepszy element obsady, ponieważ partnerujący jej Dale w zasadzie umie tylko irytować widza. Jeśli mam być szczery, nie zdarzyło mi się dotąd oglądać bardziej dziecinnej, irytującej i rozwrzeszczanej postaci. Praktycznie wszystko, co robi, drażni widza, a twórcy nawet się nie starają przedstawić go w lepszym świetle. Jego „legendarność” jako poszukiwacza przygód nie zostaje podparta niczym poza opowieściami, jakimi wymieniają się inne postacie, co również jest najbardziej absurdalnym sposobem prowadzenia fabuły, jaki znam. Co gorsza, jego dziecinne zachowanie wobec podopiecznej każe się poważnie zastanawiać, kto z tej dwójki jest bardziej dojrzały emocjonalnie. W zasadzie każde jego pojawienie się na ekranie kończyło się lamentami, wrzaskami, komentarzami na temat jego przybranej córki, a na dodatek te sceny odnosiły odwrotny do zamierzonego skutek, utwierdzając widza w przekonaniu o beznadziejności tej postaci. Nie chcę tutaj odnosić się do pierwowzoru, jakim jest light novel, i zawartych tam elementów fabuły, ale zarówno osoby, które są zaznajomione z pierwowzorem, jak i te, które go nie znają, zauważą pewne aluzje, w moim mniemaniu niemające pozytywnego wydźwięku w przypadku opowiadanej historii.

Sprawy nie ratują także postacie drugoplanowe. Ich najczęściej epizodyczne wystąpienia to o wiele za mało, aby podratować w sumie nudną i bardzo nierówną historię. Zarówno właściciele zajazdu, w którym mieszkają główni bohaterowie, jak i szkolni koledzy i koleżanki Latiny oraz poznana później rodzina Dale’a nie wystarczą, by sprawić, że widz radykalnie zmieni nastawienie do tego anime. Na domiar złego z niezrozumiałych dla mnie względów ta lekka i niezobowiązująca historia jest „ubarwiana” scenami brutalnymi czy drastycznymi. Nie przeszkadza mi to, dopóki ma to znamiona naturalności, jednak tutaj takie elementy zostały wrzucone na siłę i opowieść spokojnie mogłaby się obyć bez wielu z nich. Nie mogę jednak powiedzieć, że obsada drugoplanowa była jednoznacznie tak słaba, jak para głównych bohaterów. Niestety ich bezpłciowość i nijakość przebija się na pierwszy plan, nużąc i coraz mocniej zniechęcając widza.

Studio Maho Film nie potrafiło stanąć na wysokości zadania – stworzyło oprawę techniczną tak słabą, jak tylko było można, i nie ratują jej nawet ładnie narysowane oczy głównej bohaterki. Wydaje mi się, że ktoś wyszedł z założenia, iż ten element przyćmi wszystko inne i widzowie nie zwrócą uwagi na wszelkie pozostałe niedoróbki techniczne. Niestety to nie wystarcza, więc seria straszy niesamowicie pustymi tłami z naniesioną niezbędną liczbą detali koniecznych do uznania produkcji za pełnoprawne anime. Trafiło się kilka ładnych, statycznych scen, ale nie wystarczą one, aby zrównoważyć ogólną biedę bijącą z ekranu. Tła często się powtarzają, a wykorzystana paleta barw, choć miła dla oka, nie jest w stanie zastąpić braków w detalach.

Oddzielny akapit chciałbym poświęcić animacji, bo jeśli ktoś myślał po lekturze dotychczasowej części recenzji, że gorzej być nie może, to muszę go poważnie zmartwić. Mimo niemalże statycznej ekspozycji braki w animacji da się dostrzec już na pierwszy rzut oka. Postaci mocno się deformują i potrafią tracić proporcje. Sama animacja jest szczątkowa i ograniczona do minimum. Najgorsze są jednak fragmenty aspirujące do miana scen akcji. Z ręką na sercu przyznaję, że tak źle, krzywo, brzydko animowanych walk (których w serii naprawdę nie ma wiele) nigdy jeszcze nie widziałem. Pomijając fakt, że znakomita większość ruchu zastępowana jest statycznymi planszami mającymi imitować dynamikę, to jeśli już pojawia się prawdziwa animacja, jest ona nienaturalna, krzywa i szczątkowa. Całości dopełnia tragiczna grafika komputerowa, za pomocą której animowano na przykład najbrzydsze konie w historii anime.

Na życzliwsze słowa nie zasłużył także świat przedstawiony. W zasadzie przez cały czas trwania serii dostajemy tylko szczątkowe informacje o otoczeniu bohaterów. Jest to typowy, sztampowy do bólu świat fantasy, jakich setki już widzieliśmy. Nie ma tu kompletnie nic oryginalnego ponad to, co każdy już widział i dobrze zna. Być może pierwowzór w późniejszym czasie odsłania więcej kart, ale anime pod tym względem pozostaje kompletnie nieciekawe, nie starając się nawet pobieżnie wyjaśnić choćby tajemnicy ułamanego rogu głównej bohaterki, co jest przecież – zdawałoby się – jednym z kluczowych elementów zawiązania fabuły. Irytowało mnie natomiast skupianie się na różnicach w długości życia ludzi i demonów i związanych z tym problemach natury uczuciowej, co pewnie będzie dla każdego zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę szerszy kontekst opowieści i aluzje rzucane tu i ówdzie. Zabawne było też zamiecenie pod dywan pochodzenia głównej bohaterki i przejście nad tym do porządku dziennego przez inne postaci. Nikt, ale to absolutnie nikt nie robi z tego faktu żadnego problemu, za to wszyscy kochają główną bohaterkę bezwarunkowo i szczerze, choć ona nie zrobiła absolutnie nic, aby zasłużyć sobie na cokolwiek.

Nieco lepiej wypada oprawa dźwiękowa. Muzyka w samej serii pojawia się szczątkowo, ale praca seiyuu nie należała do najgorszych, choć muszę przyznać, że z powodu ogólnej nijakości nie mieli oni okazji do przesadnego wykazania się kunsztem. Latina, której głosu użyczyła początkująca Kanon Takao, była odpowiednio słodka, a Dale, w którego wcielił się bardzo doświadczony Nobuhiko Okamoto, był na tyle irytujący, na ile się dało, ale to głównie ze względu na kreację postaci. Przyjemne, ale nic ponad to, były utwory otwierające i zamykające odcinek, wykonywane przez seiyuu głównych bohaterów, z uroczą animacją przy napisach końcowych, która wyjątkowo przypadła mi do gustu.

Tak naprawdę można tę historię streścić bardzo prosto. Dale przez dwanaście odcinków zachowuje się jak idiota, powtarzając w kółko, jaka Latina jest słodka i urocza. Latina nie robi nic poza byciem nazywaną słodką i uroczą, przy czym wszyscy bezwarunkowo i szczerze ją kochają. Inne postacie stanowią bezbarwne tło dla głównej pary, która przeżywa kilka nudnych i nieciekawych przygód po to, by na koniec pozostawić widza z uczuciem niedosytu i rozczarowania. Tylko jeden mały zwierzo­‑człowiek i jeden wilczek były na tyle słodkie, aby podratować tę serię, co może najlepiej zaświadczyć o jej niskim poziomie. Tym właśnie sposobem otrzymaliśmy kolejną historię o słodkiej dziewczynce robiącej słodkie rzeczy, o której wszyscy szybko zapomną.

KamilW, 10 listopada 2019

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Maho Film
Autor: Chirolu
Projekt: Hota, Kaho Deguchi, Kei (景), Miyako Nishida, Moe Kodama, Tomihiko Ookubo, Toshihide Masudate, Touko Koike, Truffle, Yuuko Ooba
Reżyser: Hiroyuki Yanase
Scenariusz: Takao Yoshioka
Muzyka: Kouta Yokosei

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Uchi no Ko no Tame Naraba, Ore wa Moshikashitara Maou mo Taoseru Kamo Shirenai - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl