Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 6/10 grafika: 9/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 37
Średnia: 7,41
σ=1,88

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Ukloim)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Promare

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2019
Czas trwania: 115 min
Tytuły alternatywne:
  • プロメア
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Gurren Lagann po raz trzeci.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: MrParumiV18

Recenzja / Opis

Ach, studio Trigger. Jedni ich twórczości nie cierpią, inni ją kochają – ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Każdej ich produkcji oczekuję z wypiekami na twarzy i nie inaczej było z Promare, pierwszym filmem pełnometrażowym studia, przy którym ponownie siły połączyli Hiroyuki Imaishi i Kazuki Nakashima, na koncie mający takie serie jak Tengen Toppa Gurren Lagann i Kill la Kill. Ale od początku, do tego jeszcze wrócimy.

Minęło trzydzieści lat od wielkiego kataklizmu, za sprawą którego Ziemia została zniszczona niemal w połowie, a w społeczeństwie pojawili się Burnish, mutanci potrafiący władać ogniem. W Promepolis, mieście zbudowanym przez Kraya Foresighta, regularnie dochodzi do podpaleń dokonywanych przez grupę terrorystyczną zwaną Mad Burnish. Podczas jednej z akcji ratunkowych Galo Thymos, świeżo upieczony członek oddziału straży pożarnej specjalizującego się w tego typu przypadkach, natrafia na Lio Fotię, lidera wyżej wspomnianej organizacji. Ich spotkanie doprowadzi do szeregu wydarzeń, które wywrócą postrzeganie obowiązującego porządku do góry nogami, bo jak się okazuje, prawdziwe zło kryje się gdzie indziej.

Brzmi nieco znajomo? Swego czasu Atsushi Ohkubo, autor En'en no Shouboutai, sugerował, że jego praca została splagiatowana, nie rzucając jednak ani nazwiskami, ani tytułami. Owszem, główny motyw jest bardzo podobny, tutaj raczej pola do dyskusji nie ma, natomiast cała reszta jest tak odmienna, że nie doszukiwałbym się tutaj niecnych zagrywek ze strony studia czy twórców. Bo co jak co, ale jeśli kogoś faktycznie splagiatowali, to raczej samych siebie.

Promare to w zasadzie Gurren Lagann w nieco innych szatach, podany w wersji skondensowanej. Wiele elementów jest niemal identycznych, poczynając od osi fabuły, a na licznych pomniejszych smaczkach kończąc. Jednocześnie całość jest na tyle wyjątkowa, że absolutnie broni się jako samodzielna historia i potrafi być zaskakująca, a momentami nawet świeża dla kogoś, kto poprzednie produkcje duetu Imaishi­‑Nakashima zna niemal na pamięć.

Co znamienne, widać, że oni sami do scenariusza podeszli z bardzo dużym dystansem. Fabuła jest raczej prosta, a ponieważ czasu na jej rozwinięcie jest stosunkowo mało, to w wielu momentach rozwiązania pewnych kwestii są właściwie podsuwane postaciom pod nos. Twórcy są tego jednak doskonale świadomi, a za dowód niech posłuży fakt, że jeden z robotów, którym w pewnym momencie steruje Galo, nazywa się po prostu Deus X Machina.

Najsłabszą stroną filmu zdecydowanie są jego bohaterowie. Nie chodzi mi jednak o to, że są oni zbyt mało barwni albo ich motywacje zostały źle nakreślone – co to, to nie. Galo to dość standardowy protagonista, lekko narwany i o czystym sercu. Tworzy naprawdę fajny duet z Lio, który stanowi jego przeciwieństwo, będąc raczej chłodny i opanowany. Obu łączą motywacja oraz podejście do sprawiedliwości, które stanowią klucz dla głównego konfliktu całej produkcji. Poza nimi duże role odgrywają jeszcze tylko Kray Foresight oraz siostry Ardebit, Aina i Heris. Reszta postaci, przede wszystkim członkowie oddziału Burning Rescue, stanowią raczej tło i brakuje po prostu czasu, aby choć odrobinę ich rozwinąć, bo fabuła pędzi przed siebie bardzo szybko. Jednocześnie ich charaktery są na tyle wyraziście nakreślone, że naprawdę da się ich lubić, dlatego tym bardziej szkoda, że jest ich w tym filmie tak mało.

Co więc stanowi największą siłę Promare? Bez wątpliwości strona wizualna. Projekty postaci, choć proste, są bardzo charakterystyczne i świetnie wyglądają w ruchu, również podczas deformacji. Przede wszystkim jednak film stoi bardzo spójną wizją graficzną, z którą, ku mojemu zaskoczeniu, świetnie współgra animacja 3D, której jest tutaj naprawdę bardzo dużo. Z jej pomocą wykonane zostały niemal wszystkie pojazdy, mechy czy roboty, momentami także postaci, jak również i tła w bardziej dynamicznych scenach. Głównie jednak dzięki tej technice zyskują płomienie, prezentowane za pomocą połączenia kolorów niebieskiego, fioletowego i białego, co, jak zakładam, ma je odróżnić od ognia pochodzenia innego niż pożary wywoływane przez Burnish. Odpowiedzialne za ten element studio Sanzigen odwaliło kawał dobrej roboty, zresztą, nie jest to pierwszy raz, kiedy Trigger animację 3D zleca odpowiednim osobom – podobna sytuacja miała miejsce podczas prac nad SSSS.Gridman, gdzie za te elementy odpowiadała ekipa ze studia Graphinica.

Można tu także znaleźć wiele ciekawych zabiegów graficznych. Retrospekcje prezentowane są w sepii, urządzenia wykrywające ciepło pokazują rozpikselowane obrazy, a za bohaterami w różnych momentach wiszą wielkie napisy, czy to z ich imionami, czy nazwami maszyn, którymi sterują; coś podobnego Imaishi wymyślił już na potrzeby Kill la Kill.

Muzyka jak to u Hiroyukiego Sawano: niezwykle pompatyczna i energiczna, a przy tym raczej nieodbiegająca od tego, do czego zdążył nas przyzwyczaić. Mało w soundtracku świeżości, jeśli zna się już jego twórczość, chociaż przyznam, że utwory z wokalem naprawdę wpadają w ucho. Duża pochwała natomiast należy się ekipie seiyuu. W rolę Galo i Kraya wcielają się odpowiednio Ken'ichi Matsuyama i Masato Sakai, którzy na co dzień parają się innym rodzajem aktorstwa, a tu wypadli naprawdę bardzo dobrze. Jako Lio za to swój debiut zaliczył Taichi Saotome i zdecydowanie był to debiut udany. W innych rolach usłyszymy między innymi Ayane Sakurę, Hiroyukiego Yoshino, Tetsu Inadę czy Mayumi Shintani, która regularnie występuje ostatnio w produkcjach Triggera, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo uwielbiam jej głos, odkąd usłyszałem ją jako Haruko w FLCL.

Promare to film nieco odtwórczy, zapożyczający wiele rzeczy z poprzednich produkcji w reżyserii Hiroyukiego Imaishiego, tu i ówdzie nieco je modyfikujący i nadający im może nie lepszą, ale inną wartość. Szansę bawić się dobrze na seansie mają nie tylko fani studia Trigger, ale również szeroko pojętych produkcji przygodowych z dużą ilością akcji. Wszak Promare to po prostu fantastycznie zrealizowana rozrywka.

ukloim, 3 marca 2020

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Trigger
Autor: Kazuki Nakashima
Projekt: Shigeto Koyama
Reżyser: Hiroyuki Imaishi
Scenariusz: Kazuki Nakashima
Muzyka: Hiroyuki Sawano