Anime
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 6/10 | grafika: 9/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 9/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Bakumatsu Kikansetsu Irohanihoheto
- 幕末機関説 いろはにほへと
Mroczny przedmiot pożądania schyłku epoki Edo – Hasha no Kubi, czaszka obdarzona tajemniczą mocą.
Recenzja / Opis
Yojiro Akizuki, młody samuraj, za wszelką cenę stara się odnaleźć Hasha no Kubi – tajemniczą głowę, obdarzoną wielką mocą. Jego zadaniem jest zniszczyć ją niezwykłym mieczem, który nosi przy boku. Jednakże nie tylko on jest zainteresowany losem czaszki. Wiele osób chce wykorzystać drzemiącą w niej moc do swoich celów, a ów mroczny przedmiot może zadecydować o losach pogrążonej w kryzysie Japonii. Podczas poszukiwań droga Akizukiego krzyżuje się z drogą wędrownej trupy teatralnej, której przywódcą jest młoda Yuyama Kakunojo. Oprócz niej w życiu artystów ważną rolę pełni Sotetsu Ibaragi, enigmatyczny autor sztuk i opiekun całej grupy. Kakunojo i jej towarzysze podróżują po kraju wystawiając przedstawienia, a jednocześnie szukając zemsty na człowieku odpowiedzialnym za śmierć rodziców przywódczyni. Ponieważ może go to przybliżyć do odnalezienia głowy, młody samuraj postanawia towarzyszyć przez jakiś czas aktorom…
To miała być jedna z najlepszych serii roku 2006. Na pewno nie spełniła wszystkich oczekiwań, ale czy do końca rozczarowuje? Początek zapowiada wspaniałe widowisko – dynamiczna fabuła, nieoczekiwane zwroty akcji, piętrzące się zagadki, co rusz pojawiające się nowe tajemnicze postacie. Efektowne pojedynki Yojiro z kolejnymi wrogami sprawiają, że nie można oderwać oczu od ekranu, a na następny odcinek czeka się z niecierpliwością. Ciekawa fabuła umiejętnie łączy historię z fikcją oraz elementami fantastycznymi, a wszystko idealnie współgra ze sobą… do czasu. Im bliżej jesteśmy końca, tym bardziej seria grzęźnie w nadmiarze mistycyzmu i przesadnym dramatyzmie, a fabuła robi się coraz bardziej przewidywalna. Co więcej, przez kilkanaście odcinków nie dowiadujemy się niczego o głównych bohaterach, zupełnie jakby nie mieli przeszłości – zresztą motywy działania wielu z nich pozostają zagadką do samego końca.
Sytuacji nie ratują główni bohaterowie. Yojiro można porównać do rycerza Okrągłego Stołu – szlachetny, pełen ideałów i gotowy do poświęceń młodzieniec bez skazy. Jego działaniom nie towarzyszą żadne dylematy moralne czy głębsze uczucia, Akizuki nigdy nie okazuje gniewu, zniechęcenia albo radości, jego twarz przypomina maskę bez wyrazu i muszę przyznać, że już dawno nie widziałam tak nijakiego bohatera. Z drugiej strony mamy makiawelicznego Ibaragiego, który dąży do celu nie przebierając w środkach i – jak na autora sztuk przystało – chce, by wszystko przebiegało zgodnie z jego planami (i na nieszczęście dla serii tak właśnie się dzieje). Do końca towarzyszy mu aura tajemniczości, zarówno samuraja, jak i aktorów traktuje jak narzędzia, chociaż końcówka serii może sugerować, że jednak w jakiś sposób są mu bliscy. Na tle obu panów całkiem interesująco prezentuje się Kakunojo, z którą wiązałam duże nadzieje. Początkowo w niczym nie przypomina przeciętnej bohaterki tego typu serii. Łączy w sobie siłę i delikatność, nie dysponuje jakimiś szczególnymi „zdolnościami bojowymi” i doskonale zdaje sobie sprawę, że sama nie jest w stanie dokonać zemsty na mordercy swoich rodziców. Mimo to całkiem dobrze radzi sobie w świecie zdominowanym przez mężczyzn – tym bardziej szkoda, że pod koniec twórcy postanowili zrobić z niej typową płaczliwą niewiastę, która tak naprawdę nie ma na nic wpływu. Zdecydowanie lepiej prezentują się postaci drugoplanowe, zwłaszcza Hijikata, były zastępca dowódcy Shinsengumi – inteligentny i sprawiający wrażenie osoby, dla której faktycznie najważniejsze jest dobro kraju, a nie tylko władza i własne korzyści, jest chyba najbardziej „ludzki” ze wszystkich bohaterów. Widać, że interesuje go los innych – dlatego jest to jedna z nielicznych postaci, które naprawdę da się polubić (oprócz niego zaliczyłabym do tego grona Katsu i niezwykle sympatycznego staruszka – nauczyciela Yojiro).
Co sprawia, że pomimo tylu słabości Bakumatsu Kikansetsu Irohanihoheto jest serią, którą ogląda się z zainteresowaniem? Chyba największą zaletą tej produkcji jest klimat, na który składają się ładnie zarysowane postacie drugoplanowe, a także dobrze oddane nastroje ludzi pod koniec panowania szogunatu – warto zwrócić uwagę, że rozmowy o przyszłości kraju są tu równie ważne i interesujące, jak pojawiające się co jakiś czas bitwy i pojedynki. Poza tym cały czas widz czeka, jak potoczą się losy Yojiro i Kakunojo, którzy w zasadzie tworzą całkiem przyjemną parę.
Ogromny wpływ na klimat mają również efekty audiowizualne – piękne, dopracowane akwarelowe tła zachwycają, zwłaszcza na końcu serii, kiedy większość akcji ma miejsce pośród padającego śniegu. Krajobrazy nie mają w sobie nic z tanich kiczowatych landszaftów, a w niezwykle wyszukanej kolorystyce dominują ciemne zgaszone barwy. Szczegółowe i różnorodne projekty postaci stoją na wysokim poziomie – bardzo przypadł mi do gustu sposób rysowania pań. Oprawa muzyczna jest jedną z najmocniejszych stron tej produkcji – tak wspaniałej ścieżki dźwiękowej już dawno nie słyszałam. Muzyka nie jest tylko tłem dla aktualnych wydarzeń, buduje nastrój stanowiąc integralną część serii. Poza tym niezwykle udane są opening i ending, których można słuchać bez końca. Wszystko razem sprawia, że Bakumatsu Kikansetsu Irohanihoheto pozostaje jednym z ciekawszych anime o tematyce samurajskiej i właśnie osobom lubiącym takie serie chciałabym je polecić.
Recenzje alternatywne
-
akeneki - 25 lipca 2007 Ocena: 7/10
Czy miecz może wybrać sobie właściciela? Młody samuraj musi wykonać powierzone mu zadanie mimo przeciwności losu i tym samym wypełnić swoje przeznaczenie. więcej >>>
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Bandai Visual, Sunrise |
Autor: | Hajime Yatate, Ryousuke Takahashi |
Projekt: | Yuusuke Kozaki |
Reżyser: | Yoshimitsu Oohashi |
Scenariusz: | Jun'ichi Miyashita, Shin Yoshida, Yasuyuki Suzuki |
Muzyka: | Hideyuki Fukasawa |