Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 9/10 grafika: 9/10
fabuła: 10/10 muzyka: 10/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,80

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 85
Średnia: 8,79
σ=0,97

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Melmothia
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kusuriya no Hitorigoto

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2023
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Apothecary Diaries
  • 薬屋のひとりごと
Tytuły powiązane:
zrzutka

Nadinteligentna zielarka Maomao zostaje porwana przez handlarzy żywym towarem i sprzedana do pałacowego haremu. Tam wchodzi w brutalny (choć nie ponury) świat konwenansów, intryg i zwykłego rodzinnego nieszczęścia.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Pewien pseudoazjatycki świat pseudofantasy, niebędący historyczną Ziemią, ale też niebędący krainą magii. W stolicy pewnego cesarstwa jest sobie dzielnica o złej sławie. Mieszczą się w niej liczne lokale zajmujące się szeroko pojętą rozpustą: domy publiczne i burdele, ale też przybytki o wyższej renomie, gdzie bardzo bogaci klienci są obsługiwani przez bardzo eleganckie kurtyzany. Oraz zostawiają fortuny, by móc spotkać się (nie spędzić noc, ale spotkać się twarzą w twarz) z jedną z nich. Obok nich działają też oczywiście „dziewczyny tak żałośnie tanie, że kurwiąc się, na chleb nie macie” jak śpiewał to Kazik Staszewski, oraz cała masa pasożytów, a także rozwinięty sektor usługowy, którego głównym zadaniem jest ułatwianie i usprawnianie nierządu. Ten obejmuje setki ludzi: od ulicznych sprzedawców przekąsek przez sprzątaczy po lekarzy i aptekarzy dbających o zdrowie tych pań, które mogą sobie na to pozwolić. Jedną z tych ostatnich osób jest aptekarka, a właściwie bardzo utalentowana uczennica aptekarza, Maomao, zajmująca się wyrobem różnych leków (nie tylko na „te” choroby), suplementów diety oraz (co często robili aptekarze w dawnych czasach) słodyczy, przypraw i (przede wszystkim) kosmetyków. Jednak życie kobiety w takich warunkach nie jest bezpieczne. W dzielnicy rozpusty pełno jest bowiem handlarzy żywym towarem. Pewnego dnia więc Maomao zostaje schwytana przez lokalne patologie i sprzedana. Nie do burdelu jednak (z tego jej znajomi wyciągnęliby ją bowiem w ciągu kilku godzin), lecz do cesarskiego haremu. Oczywiście nie na konkubinę, tylko, jak zwykle w przypadku dziewczyn z ludu: na praczkę.

Niestety (albo i na szczęście) los nie daje jej spokoju także i tam. Gdy bowiem dzieci cesarskich konkubin zaczynają chorować, Maomao rozpoznaje symptomy. To zaś ostatecznie powoduje, że zostaje dostrzeżona przez eunucha Jinshiego, jedną z najważniejszych osób w haremie.

Kusuriya no Hitorigoto (manga wydawana jest w Polsce pod tytułem Zapiski zielarki) to dość paradoksalna seria. Z jednej strony mamy tu bowiem do czynienia z dziełem „gatunkowym” czyli podlegającym pewnym zrytualizowanym już regułom i powielającym liczne wcześniejsze wzorce (dziewczyna z ulicy sprzedana do haremu, zbiegiem okoliczności jednocześnie piękna i genialna, szansa na awans społeczny, związek emocjonalny z nieznajomym, który całkiem przypadkiem okazuje się kimś zupełnie innym, pozostającym w ukryciu) dość typowe dla mangi shoujo. Na szczęście zostały one bardzo harmonijnie połączone z opowieścią kryminalną (czy raczej „mystery”, bo mamy tu raczej do czynienia z rozwiązywaniem ogólnie pojętych zagadek, a nie z kryminałem jako takim, aczkolwiek późniejsza fabuła sugeruje nam, że owe zagadki mogą się ze sobą wiązać, tworząc większą meta­‑intrygę) oraz serią obyczajową. Właśnie dodanie tych elementów decyduje o tym, że seria ta jest unikalna i ma swój powab.

Elementy obyczajowe i shoujo? Co w tym dziwnego? – zapytać się może ktoś.

Otóż anime to jest nie tylko opowieścią o miłości, poświęceniu oraz dziewczynie z nizin przełamującej bariery społeczne; to są ważne tematy, ale produkcje o nich widzieliśmy już tyle razy, że zdołały one temat strywializować. Obok tego otrzymujemy jednak podróż po światach zarówno haremu, jak i dzielnicy rozpusty, czyli w miejsca, w których kobiety są eksploatowane. Podróż poprowadzoną z wyczuciem, delikatnie, realistycznie, a jednocześnie tak bezlitośnie, jak tylko kobieta potrafi. Bez owijania w bawełnę, a jasno, choć bez niepotrzebnego okrucieństwa pokazującą cały bezmiar ludzkiego nieszczęścia, na którym obydwa te światy są zbudowane.

Choć może z tym nieszczęściem i eksploatacją to trochę przesada. Banałem będzie powiedzieć, że światy dzielnic rozpusty i haremu są do siebie podobne, bo dlaczego miałoby być inaczej? Koniec końców są one tym samym, tylko jedno zostało zorganizowane jako biznes, a drugie dla prywatnej przyjemności. Przyciągają też bardzo różne osoby. Tak więc w chwili, gdy dla jednych wylądowanie w którymś z nich jest przetrącającą życie tragedią, dla innych są szansą na awans społeczny, bogactwo czy korzyści polityczne. Są też tacy, którzy są w nich całkiem szczęśliwi, wiedząc, że alternatywą jest nędza, oraz tacy, którzy pracują tam ze szlachetnych pobudek, by właśnie swe rodziny od biedy uchronić.

Są też rozmaite pułapki: starość niepozwalająca pracować w zawodzie, chciwość sutenerów, syfilis, podejrzane kosmetyki, niechciana ciąża rujnująca karierę, czy odwrotnie: niezdolność do zajścia w nią w przypadku cesarskich konkubin. Wreszcie śmierć dzieci. Innymi słowy, tyle tu ludzkiego dramatu, że nawet fanowi grimdarku się to nie śniło. Na szczęście pudruje to generalnie przyjazna atmosfera opowieści, spora doza humoru, ładna, kolorowa oprawa graficzna oraz fakt, że wiele z tych wydarzeń ma słodko gorzkie lub nawet pozytywne zakończenie.

Całość obserwujemy z perspektywy Maomao. Jest ona najsilniej zaznaczoną postacią, co nie powinno dziwić: pierwowzorem anime jest bowiem light novel z narracją (o ile mi wiadomo) pierwszoosobową. W efekcie więc praktycznie wszystkie ujęcia zawierają naszą bohaterkę, niekiedy słyszymy jej mowę wewnętrzną, pełniącą funkcję narratora (aczkolwiek czasem włącza się też drugi, kobiecy, ale anonimowy narrator wszechwiedzący o nieznanych personaliach) i mamy wgląd w jej umysł. Z tej przyczyny – co jest zabiegiem jak na anime dość nietypowym – mamy z kolei niewielki wgląd w umysły i serca innych postaci. Wynika to z tego, że znamy tylko ich słowa, czyny i inne zewnętrzne przejawy ich zachowania. Czasem widzimy różnego rodzaju retrospekcje, przebłyski przyszłych lub teraźniejszych wydarzeń. Wszystko to jest jednak dziełem wyobraźni Maomao, która, najczęściej po fakcie, dowiaduje się czegoś istotnego o motywacji tej czy innej postaci.

Z tej też przyczyny bohaterowie – mimo że bardzo liczni – są zdecydowanie zepchnięci na drugi plan. W fabule uczestniczy wprawdzie bardzo dużo osób: kilka głównych konkubin cesarza, mniej więcej tyle samo kurtyzan z dzielnicy uciech oraz drugie tyle ich klientów. Do tego porównywalna liczba eunuchów, służących oraz obsługi zarówno haremu, jak i burdelu. Oraz oczywiście przybrany ojciec naszej bohaterki. Większość z tych postaci jest raczej słabo zarysowana, co nie oznacza, że uproszczona. Przeciwnie, można by opowiadać o nich godzinami. Niestety znamy ich najczęściej przez najważniejsze cechy ich charakteru oraz punkty życiorysu, a niektórych z tych rzeczy tylko się domyślamy. W efekcie trudno o nich opowiedzieć bez zepsucia zabawy i wyjawienia koneksji rodzinnych Maomao albo wyjaśnienia, dlaczego pałacowy medyk jest takim nieudacznikiem i skąd Maomao ma taką bogatą wiedzę medyczną…

W zasadzie jednym z lepiej nakreślonych bohaterów jest właśnie wspomniany już Jinshi. Poświęcono mu bardzo dużo czasu, w efekcie czego dowiadujemy się o nim całkiem sporo. Głównie to, że ma władzę nad innymi eunuchami, wojskową przeszłość oraz możliwość kontaktowania się z cesarzem w dowolnym momencie. Oraz prawdopodobnie nie jest osobą, za którą się podaje.

Sama Maomao na pozór nie jest atrakcyjną postacią. Przeciwnie: na pierwszy rzut oka stanowi przykład „dziewczyny innej niż wszystkie”, typowy zarówno dla japońskich, jak i zachodnich powieści dla dziewcząt. Tak więc: jest przemądrzała, patrzy na wszystkich z góry, wszystko wie lepiej, nierzadko zachowuje się nietaktownie. Pisał ją jednak ktoś z dużym wyczuciem i sporą inteligencją emocjonalną. Tak więc Maomao jest faktycznie nadinteligentna, co – jak w rzeczywistości – utrudnia jej życie. Ludzie tacy często bowiem mierzą innych własną miarą i mają wobec nich takie oczekiwania, jak wobec siebie. Często kończy się to rozczarowaniem. Miejsce, gdzie bohaterka dorastała, powoduje, że w jej charakter wdarł się „realizm”, choć lepszym określeniem może byłby „miękki cynizm”. Faktycznie też jest „inna niż wszystkie”. Jej umiejętności nie biorą się z powietrza, ani też woli autora. Przeciwnie: są wyjaśnione, a przynajmniej zasygnalizowane w opowieści. Wynikają z faktu, że przybrany ojciec Maomao jest postacią raczej wyjątkową w świecie lekarskim omawianego uniwersum, odebrał też rzadko spotykany rodzaj edukacji. Drugim jej źródłem jest miejsce, gdzie praktykował zarówno on, jak i jego uczennica. Czyli dzielnica, w której spotyka się większe od normalnego zagęszczenie przypadków chorób kobiecych wynikających z patologii życia społecznego i nadużywania chemii kosmetyczno­‑rekreacyjnej.

Wykorzystanie tej ostatniej jest kolejną ciekawą cechą Kusuriya no Hitorigoto. Otóż większość omawianych tutaj przypadków pokazuje prawdziwe niebezpieczne substancje i realne zagrożenia. Tak więc mamy reakcje alergiczne, przypadkowe zatrucia wywołane zaburzeniami smaku lub spowodowane przez źle przygotowane kosmetyki czy pospolite rośliny ozdobne. Czyli samo życie. Imponuje to, zwłaszcza jeśli porówna się to z amerykańskimi (czy nawet gorszymi, japońskimi) wyczynami konkurencyjnych twórców filmowych i literackich. Autorka pierwowzoru musiała zdobyć się na niedostępny dla większości twórców wysiłek badawczo­‑intelektualny: zajrzeć na Wikipedię, a może nawet spędzić 2­‑3 godziny w bibliotece…

Przejdźmy do spraw technicznych. Mimo że seria nie należy do kipiących od efektów specjalnych akcyjniaków, posiada bardzo ładną grafikę. W pierwszej kolejności kipi ogromną ilością żywych i nasyconych, czasem harmonijnie ze sobą się łączących kolorów, a czasem kontrastowych i krzykliwych. Tak więc mamy zieleń roślin, błękit nieba, barwne stroje, złote zdobienia… Wszystko to narysowane w sposób bardzo staranny, realistyczny i piękny. Animacja jest płynna, stworzona bez użycia efektów komputerowych. Te oczywiście są wykorzystane, ale głównie jako wykończenia, z umiarem i jak wszystko w tej serii z wyczuciem. Dominują kolory naturalne: późna wiosna i kwiaty w pełnym rozkwicie, nieco przykurzone już lato, złocące się owocami, pogodna jesień pełna czerwonych i złotych liści.

Bardzo fajna jest też „praca kamery” i wybór ujęć. Przez ciekawe zastosowanie kadrowania niektóre sceny, nawet takie, w których w zasadzie nic się nie dzieje (jak fascynujące ceremonie dworskie polegające głównie na siedzeniu), wyglądają wspaniale i porywająco. Ogólnie jest to anime, które bardzo fajnie się ogląda. Niektóre ujęcia po prostu można byłoby wyciąć, oprawić w ramki i powiesić na ścianie, takie są piękne.

O muzyce trudno mi opowiadać, bo należy akurat do takiego rodzaju, którego nie lubię. Wykorzystuje instrumenty częściowo pochodzące ze Wschodu, ma też rzewną, smutną i nostalgiczną, nieco płaczliwą nutę. Czasem uderza w cieplejsze i radośniejsze tony, ale głównie jest w niej tęsknota i samotność. Słuchać się tego przez dłuższy czas nie da, a przynajmniej nie tak, żeby się tymi emocjami nie zarazić. Jednak należy zauważyć, że idealnie harmonizuje ona z atmosferą serii, która jest właśnie taka. Gra aktorska również jest bardzo dobra. Omawiana seria należy do gatunku, który naprawdę testuje umiejętności seiyuu: nie ma tutaj bowiem wrzasków, deklaracji i okrzyków ani innych kwestii wymagających jedynie mocnych płuc. Jest natomiast gra tonem głosu, sposobem mowy oraz wyrażanymi emocjami i to raczej subtelnymi, często pozostającymi w domyśle i nie zawsze jednoznacznymi. Jak można oczekiwać po tak wspaniałym tytule, również pod tym względem jest bardzo dobrze.

Jeśli ktoś po tej serii superlatyw odniósł wrażenie, że Kusuriya no Hitorigoto to seria niebagatelna, to znaczy, że czytał ze zrozumieniem. Tak naprawdę jest tylko jeden powód, który sprawił, że nie została okrzyknięta anime roku czy nawet sezonu. Powodem tym jest Sousou no Frieren, które emitowane było dokładnie w tym samym czasie i ściągnęło na siebie uwagę wszystkich. Przy czym porównywanie tych serii jest jak porównywanie bomby atomowej i wodorowej: wiadomo, że ta druga mocniej walnie, ale i tak obydwie są piekielnie dobrą bronią. I tym właśnie, czym solidna atomówka jest dla miasta, Kusuriya no Hitorigoto jest dla anime. To naprawdę dobra seria, wykraczająca daleko poza ramy gatunku i rozszerzająca je. Jest to coś, co można polecić nie tylko koneserom i miłośnikom gatunku, ale także do pokazania poza jego obrębem. Kusuriya no Hitorigoto dotyka bowiem rozległej ogólnoludzkiej sfery emocjonalnej, tak więc docenić je może każdy, kto po prostu ma choćby odrobinę wrażliwości w sercu. Także ludzie, którzy normalnie nie gustują ani w anime, ani w romansach. Krótko mówiąc: jest to seria, którą można obejrzeć ze swoją mamą, nastoletnim dzieckiem, żoną, mężem, dziewczyną albo chłopakiem.

A do tego jest to wizualny i fabularny majstersztyk.

Zegarmistrz, 27 kwietnia 2024

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: OLM, TOHO Animation Studio
Autor: Natsu Hyuuga
Projekt: Touko Shino, Yukiko Nakatani
Reżyser: Akimi Fudesaka, Norihiro Naganuma
Scenariusz: Norihiro Naganuma
Muzyka: Arisa Okehazama, Kevin Penkin, Satoru Kousaki