Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 grafika: 4/10
fabuła: 4/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 6
Średnia: 6,5
σ=0,96

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Sulpice9)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Jaku-chara Tomozaki-kun 2nd Stage

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2024
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Bottom-Tier Character Tomozaki 2nd Stage
  • 弱キャラ友崎くん 2nd STAGE
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Druga część instrukcji do skomplikowanej gry zwanej życiem i kolejny dowód na to, że czasem lepiej poprzestać na jednym sezonie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Emitowana w 2021 roku seria Jaku­‑chara Tomozaki­‑kun zdecydowanie wyróżniała się na tle konkurencji, choć nie przez wszystkich została dobrze przyjęta. Sam koncept uważam za bardzo ciekawy i, jak pompatycznie to nie zabrzmi, społecznie potrzebny. Tytułowy Tomozaki to wycofany otaku, który radzi sobie wyłącznie z potyczkami na konsoli, a świat rzeczywisty uważa za grę pełną nieuczciwych zasad. Jednak pewnego dnia dostaje zaproszenie na spotkanie od swojego największego rywala w Atafami (bijatyce łudząco podobnej do Super Smash Bros). Ku jego zdumieniu, adwersarzem okazuje się koleżanka ze szkoły, Aoi Hinami. Dziewczyna o znakomitych wynikach w nauce i równie dużej popularności. Ich pierwsze spotkanie nie należy do przyjemnych – perfekcyjna licealistka nie kryje rozczarowania swoim internetowym kolegą, na co chłopak żali się, że życie dało mu słabą kartę postaci i nic z tym nie zrobi. Ostatecznie dziewczyna proponuje mu nietypowy kurs motywacyjny, by udowodnić, że w świecie offline również obowiązują ściśle określone reguły, dzięki którym każdy może zostać świetnym „graczem”. Bohater musi tylko wypełniać zlecone przez nią misje niczym w grach MMORPG. W ten oto sposób Tomozaki rozpoczyna trening, który ma zmienić jego życie.

W świecie coraz większego zaniku zdolności interpersonalnych i coraz atrakcyjniejszych środków ułatwiających rozkoszowanie się samotnością serial „edukacyjny” dla wycofanej młodzieży brzmi jak moralizatorski strzał w dziesiątkę. Problem polega na tym, że od obiecującej koncepcji do złożonej i wnikliwej serii jeszcze daleka droga, zaś trudno oczekiwać pełnego niuansów ambitnego dzieła po adaptacji szkolnej light novel. Nie dziwią mnie skrajne oceny pierwszej odsłony, którą jedni uznają za znakomity instruktaż dla zdesperowanych samotników, zaś inni widzą w niej hochsztaplerską papkę pełną pustych frazesów. Sam tkwię pośrodku tego sporu – uważam, że seria z 2021 roku bardzo dobrze radzi sobie, kiedy opowiada o pierwszych krokach i prostych zasadach pomagających w relacjach społecznych (ćwiczenia postawy, trening głosu, dbałość o higienę osobistą). Gorzej, kiedy Tomozaki zaczyna w podejrzanie krótkim czasie odnosić nieproporcjonalnie duże sukcesy. Nie mówiąc o tym, że ten sezon zawiera kilka wątpliwej jakości elementów: do dziś nie rozumiem, dlaczego Hinami poświęca protagoniście tyle cennego czasu, środowisko klasowe jest zbyt wyidealizowane, a jakość grafiki pozostawia wiele do życzenia. Mimo to pierwsza odsłona była według mnie udanym projektem, tym bardziej że zakończono ją ładną, mądrą lekcją i to bez potrzeby tworzenia kontynuacji.

Choć nie potrzebowałem kolejnych przygód Tomozakiego, w 2023 roku ogłoszono premierę następnego sezonu. Czy to oznaczało stworzenie niepotrzebnego sequelu? Niekoniecznie – pozostało jeszcze wiele tomów light novel do ekranizacji, a kilka już ukazanych wątków można było rozwinąć w ciekawy sposób: potencjalny związek Aoi i Takahiro, rozwój relacji Fuuki i Tomozakiego, kompleks „bycia tą drugą” w przypadku Minami lub poprawa stosunków protagonisty z kolejnymi uczniami (serial ma spore możliwości wprowadzania nowych postaci). Niestety, choć nie oczekiwałem wiele, to seria rozczarowała mnie na prawie każdej płaszczyźnie. Co gorsza, zepsuła masę dobrych pomysłów, za które dało się lubić poprzedni sezon.

Założenia głównego wątku nie prezentują się źle jako kolejny etap podróży bardziej obytego społecznie Tomozakiego. Podczas szkolnych zawodów sportowych w klasie protagonisty coraz mocniej zaostrza się konflikt między popularną uczennicą Eriką Konno a Yuzu Izumi, koleżanką Tomozakiego. Choć pierwsze próby załagodzenia sytuacji zapowiadały się dość obiecująco, ostatecznie dochodzi do spięcia, po którym sfrustrowana Erika zaczyna wyżywać się na kolejnych uczennicach. Tym razem bohater nie tyle dba o własną skórę, ile musi zażegnać klasową wojnę domową. Pomysł prezentuje się przyzwoicie, niestety jego realizacja to już osobna historia.

Problemy Jaku­‑chara Tomozaki­‑kun 2nd Stage zaczynają się już na najbardziej podstawowym poziomie – seria nie ma podziału na trzy akty, jak również nie jest drugą połową dwudziestopięcioodcinkowego serialu. Najtrafniej byłoby ją chyba nazwać dwusegmentowym załącznikiem do poprzedniej odsłony, gdzie pierwsza połowa to bardzo rozbudowany epizod specjalny (wspomniany wątek klasowy), zaś od szóstego odcinka kontynuujemy właściwe przygody Tomozakiego. W czasie seansu doszły do mnie plotki, że studio pominęło w pierwszym sezonie masę wątków i adaptując dalszą część przygód, niejako „cofa się” z wydarzeniami. Jak się później okazało, były to doniesienia nieprawdziwe, jednak ta kalumnia miała wszelkie szanse, by mnie przekonać – przez cały seans wątku Eriki byłem święcie przekonany, że to właśnie wypełniacz stworzony z powodu niedostatków materiału źródłowego.

Po pierwsze, Tomozaki co rusz próbuje innych rozwiązań, co prowadzi do kolejnych i kolejnych rozmów na ten sam temat. Serial zalicza bardzo dziwną zmianę tempa – podczas gdy pierwszy sezon pędził z wydarzeniami, zatrzymując się dopiero w trzecim akcie, tutaj od samego początku wyjątkowo mało się dzieje. Mając w pamięci poprzednią odsłonę, nie mogłem pozbyć się wrażenia „rozwodnienia” fabuły, gdzie scenarzysta stara się wycisnąć jak najwięcej czasu antenowego z jak najmniejszej ilości wydarzeń. Z drugiej strony, finał tego konfliktu rozgrywa się zadziwiająco szybko i podejrzanie gładko przechodzi do następnych wydarzeń. W ten sposób reżyserowi udała się niełatwa sztuka – stworzył anime, które jest za wolne i za szybkie jednocześnie. Kolejnym problemem jest niezbyt zręczne portretowanie już wcześniej zbudowanych relacji – Fuuka, którą po pierwszym sezonie traktowałem jako dziewczynę protagonisty (byli na etapie, którego bohaterowie niejednego japońskiego romansu szkolnego mogliby im pozazdrościć), od początku sezonu jest ewidentnie zakochana w Tomozakim, ale i dość zdystansowana. Zupełnie jakby bohaterowie nie chodzili na te wszystkie randki (nawet jeśli ich romantyczne spotkania składały się z wymownego milczenia i młodzieńczych rumieńców). Jeszcze gorzej ma się sprawa z Aoi, która na samym początku tego wątku deklaruje, że sprawa Eriki to nie jej broszka i pomoże tylko wtedy, gdy nie sięgną jej potencjalne negatywne skutki działań protagonisty. Niby nie powinienem narzekać, bo marudziłem przy pierwszym sezonie, iż dziewczyna niepotrzebnie kładzie na szali swój wizerunek powszechnie lubianej perfekcyjnej uczennicy, jednak mam wrażenie, że teraz zwyczajnie wsadzono ją do szafy z tymczasowo niepotrzebnymi bohaterami.

Skoro już mówimy o rzeczach, które nie do końca podobały mi się w pierwszym sezonie, a w drugim dostałem je w nie takiej formie, jak bym chciał – zajmijmy się pierwszym naprawdę „trudnym przypadkiem” w karierze Tomozakiego (może poza kłótnią z Aoi w poprzednim sezonie). Początek konfliktu przypadł mi do gustu i bez żadnego „ale” przyznaję serii plusa, że wprowadzono na pierwszy plan kogoś takiego jak Erika. Wcześniej trochę mi zgrzytało, iż metody opracowane przez pozbawioną większego doświadczenia życiowego nastolatkę tak doskonale sprawdzają się w każdej sytuacji. Jednak w tym przypadku wszelkie subtelne aluzje i złożone plany psychologiczne zwyczajnie rozbijają się o przesadną pewność siebie popularnej nastolatki. Gorzej, że ten epizod przekracza granice społecznego eksperymentu – nie chodzi już o pozyskiwanie nowych przyjaciół, pójście na randkę czy przekomarzania się w klasie. To, co robi Erika, podchodzi pod dręczenie, za które pyskata uczennica powinna zaliczyć wizytę u szkolnego pedagoga. Sęk w tym, że w tej trudnej historii wchodzimy w świat nastolatkowego mikrokosmosu bez udziału dorosłych. Mogę jeszcze zrozumieć, że w taką sprawę nikt nie chciał angażować rodziców, ale na czas trwania konfliktu scenarzysta dogodnie chowa całą kadrę pedagogiczną. Mało tego, w następnym wątku nauczyciele wracają jak gdyby nigdy nic. Od anime, które do tej pory starało się być przynajmniej „umiarkowanie realistyczne”, oczekiwałbym w takiej sytuacji zaangażowania osób trzecich.

Trudno omawiać tę serię bez choćby symbolicznego opisu „drugiego segmentu”. By uniknąć spojlerów, wspomnę jedynie, że Aoi zleca Tomozakiemu zrealizowanie głównego zadania – chłopak ma wreszcie wejść w poważny związek. Jak wspomniałem, samo założenie fabularne jest dla mnie sporym zaskoczeniem – byłem przekonany, że protagonista i Fuuka chodzą ze sobą już od jakiegoś czasu. Mało tego, jedną z mądrzejszych lekcji serii z 2021 roku było to, by traktować miłość jako coś bardziej skomplikowanego niż zestaw osiągnięć do odblokowania rodem z gier. Zatem nie dość, że wracamy do już zamkniętego tematu, to w dodatku przekreślamy ładny element scenariusza poprzedniej odsłony. Mimo wszystko łudziłem się, że może chodzi o wzrost asertywności bohatera, który powinien nabrać szacunku do samego siebie i umówić się z dziewczyną, którą lubi, a nie taką, która go wielbi (poderwanie Fuuki nie było, najdelikatniej mówiąc, trudnym zadaniem). Jednak osobną kwestią jest refleksja Tomozakiego nad swoimi uczuciami i pragnieniami, a osobną teksty Aoi zahaczające o najgorszą interpretację zasady „sky is the limit”. W tej scenie serial przekroczył moją moralną cienką czerwoną linię, ale niestety, zdradziłbym zbyt wiele, gdybym wyjaśnił to szczegółowo. Powiedzmy, że niektóre sugestie co do wyboru partnerki wydały mi się wątpliwe etycznie.

Na plus policzę serii, że przynajmniej nie bawimy się w rozbudowane wielokąty romantyczne i Tomozaki jest bardziej przyzwoity od swojej mentorki. Na minus – sceny, w których „bada” temat i spotyka się z potencjalnymi przyszłymi dziewczynami. Zdaję sobie sprawę, że chłopak wchodzi na grząski grunt i prawdopodobnie na jego miejscu zachowywałbym się równie nieporadnie, ale zainteresowanych uprzedzam, że w tym momencie seria pokazuje bardzo, bardzo żenujące scenki rodzajowe. Tego typu sytuacje można wyreżyserować z klasą – wychodzący równolegle drugi sezon Boku no Kokoro no Yabai Yatsu wspaniale operuje równie trudnym do obróbki materiałem. Niestety, opowieść o przygodach Tomozakiego nie dysponuje podobnej klasy reżyserią. Ponadto, im bardziej ta historia postępuje, tym wszystko układa się coraz gorzej, idąc dość śliskim, mocno komercyjnym szlakiem. Trochę mnie to dziwi, bowiem właśnie w pierwszym sezonie elementy około romantyczne były jedną z mocniejszych kart serii. W każdym razie ostatnie odcinki zwyczajnie wymęczyłem, oczekując bardzo standardowego finału.

Innym ogromnym problemem jest fatalna oprawa wizualna. Już pierwszy sezon nie robił na mnie wielkiego wrażenia, a tu jest jeszcze gorzej – poza łudząco do siebie podobnymi bohaterami, słabą animacją i niewielką ilością lokacji, dochodzi jeszcze olbrzymi recykling kadrów i grafik, zarówno z poprzedniej odsłony, jak i bieżących odcinków. Poza tym przybyło postaci, ale ich projektów już nie, skutkiem czego nieraz myliłem poszczególne osoby, nawet te z pierwszego planu. Problem z rozpoznawaniem bohaterów pogłębia mierna gra aktorska – seiyuu prezentują płaskie, pozbawione barw głosy, ograniczając swój wkład do odgrywania stereotypów. Szczerze mówiąc, aktorki wcielające się w postacie Aoi, Minami i Fuuki brzmią miejscami tak podobnie, że gotów byłbym uwierzyć, że któraś z nich wycofała się z projektu, a inna potajemnie ją (czy wręcz „je”) zastępuje. Podejrzewam, że to bardziej wina reżysera niż aktorów, gdyż wcielający się w rolę Tomozakiego Gen Satou również nudzi, a między sezonami zaliczył kilka świetnych ról (Rokudou w Rokudou no Onna­‑tachi, Maru w Tengoku Daimakyou, Ganta w Kimi wa Houkago Insomnia i Kenta Kanzaki w Boku no Kokoro no Yabai Yatsu). W zasadzie broni się jedynie przyzwoita, choć niewybitna muzyka.

Czy poza wcześniej wymienionymi drobiazgami kontynuacja ma jeszcze jakieś zalety? W obsadzie drugoplanowej znajdziemy kilka ciekawych postaci, na czele z Takahiro, który udziela w tym sezonie o wiele zdrowszych i bardziej przydatnych rad niż Aoi. Ponadto większość koleżanek i kolegów protagonisty nie została „zepsuta”, co przy średniej jakości wątku głównym nie było takie oczywiste. Mogę też pochwalić głównego bohatera za pewną zachowawczość w słuchaniu rad swojej mentorki – w zasadzie w pewnym momencie wyraźnie kwestionuje jej autorytet i przyznam, że na jego miejscu postąpiłbym podobnie.

Trudno mi tę serię zarekomendować – powielono tu większość błędów sezonu pierwszego, reżyser nie umiał poprowadzić aktorów i nie miał pomysłu, czym mógłby nas zainteresować, tempo i ton są dziwnie niespójne, a oprawa techniczna budzi spore zastrzeżenia. Jeśli podobał wam się pierwszy sezon, to możecie spróbować, ale nie daję gwarancji, że spędzicie miło czas. Ci, którzy zakończyli serię w 2021 roku z mieszanymi uczuciami lub nie przekonali się do formuły, raczej nie mają tutaj czego szukać, bo na pewno nie jest lepiej. Szkoda, ponieważ pomysł uważam za znakomity i chętnie zapoznałbym się z kolejną tego typu serią.

Sulpice9, 16 kwietnia 2024

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: project No. 9
Autor: Yuuki Yaku
Projekt: Akane Yano, Fly
Reżyser: Shinsuke Yanagi
Scenariusz: Fumihiko Shimo
Muzyka: Hiromi Mizutani