Komentarze
La Corda d'Oro ~primo passo~
- komentarz : Reverse harem : 24.10.2020 12:11:50
- komentarz : Akaruisama : 25.10.2013 15:30:26
- Piękne : Diablo : 13.08.2012 20:43:32
- :) : hersa : 20.08.2011 16:49:19
- Re: Zawiodłem się. Porażka : AmaiChi : 20.08.2011 12:27:22
- Ahh ta muzyka ^^ : Andra : 6.08.2011 18:21:58
- komentarz : Calm : 25.07.2011 15:01:51
- Niewiadomoco : IvonS : 5.07.2011 01:25:35
- komentarz : Ruka : 4.03.2011 22:37:33
- komentarz : Ruka : 4.03.2011 22:32:28
...
absolutely fantastic!
Lista chłopców (od najwspanialszego do najmniej wspaniałego, choć i tak cudnego *-*):
1) Len (oziębły na zewnątrz, kawaiiii w środku ^^)
2) Hihara (zapał godny podziwu i najbardziej… męski typ urody ^^
3) Keichi (!) – taki piękny, najpiękniejszy z chłopców i taki… słodko ospały :) ćwiczyć do świtu? O_o
4) Yunoki – z lekka „czarny” charakter xD ale ma swój urok… i jest na swój sposób męski :)
5) Ryotarou (chyba tak się pisze ;p) – nie wiem czemu, ale wylądował na ostatnim miejscu. jak dla mnie jest chyba zbyt matowy i blady w porównaniu do reszty chłopców (choć najbardziej ciemną karnację ma). Mimo to, czuję do niego pewną sympatię ;p
Gorąco polecam tenże tytuł, naprawdę godny obejrzenia i nawet jeśli usłyszeliście coś innego – ja mówię coś innego! ^^
Zawiodłem się. Porażka
Z gatunku shoujo to jeden z najsłabszych tytułów.
Co innego znakomite vampire knight, ale tego nie polecam.
Kreska ładna, ale to nie wystarczy. Sądziłem że przynajmniej powstało na podstawie eroge, a okazuje się że to tylko zwykła gra.
Główna bohaterka denerwująca. Nie realistyczne zachowania postaci. Jednym słowem dno.
3/10
kyaaa!
La corda d'oro
Jak dla mnie anime godne polecenia :)
mistrzostwo
Fantastycznie dobrana muzyka i postacie.
Jesli chodzi o samą treść to nie oponuję – naprawde czuć powiew świeżości ! Nibanalny sceniariusz – przyznam szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z tematem 'powazny' w anime.
Co do postaci – genilne ! Oczywiście w tym miejscu musze pochwalić moją ulubioną postać – Tsukimori Len !! Jest tak poważny i opanowany. Uwielbiam takich facetów – dlatego on :):):)
Co do głownej bohaterki – chwała autorom za co, że nie zrobili z niej jakieś ślamazarnej kobitki, która cały czas wpada w tarapaty <patrz Miaka FY>. Może ma i zwloty i upadki – ale kto z nas drogie panie <bo panowie się wyprą> ich nie ma :):):)
Reszta oczywiście rówznie genialna !
Ogólnie anime bardzo miło się ogląda i przede wszystkim słucha !
Polecam serdecznie !!!
Kawaii!!!!
Ta produkcja przeszła najśmielsze oczekiwania!!! Przez 26 odcinków zdążyłam sie stać fanatyczką muzyki poważniej i pogłębiłam swoje schorzenie, stając się niepoprawną romantyczką jeszcze bardziej!
Nasza główna bohaterka…Hino Kahoko‑chan… Po prostu fantastyczna postać, która ewidentnie wyznaje moją zasadę! NIe poddawać się, choćby nie wiem co! [Co prawda było drobne załamanie, ale to można wyciąć ^^] Kolejnego plusa dostanie ode mnie za skrzypeczki. Ja kocham skrzypeczki, ale nie mam możliwości grania na nich osobiście i póki co, zapewne nie byłoby żadną przyjemnością słuchania mojej muzyki, to jednak k woli drobnych wyjaśnień.
Anime i manga (of course) otrzymują ode mnie również całe mnóstwo plusików za nasz męski, niewolniczo oddany głównej bohaterce harem. Mattaku, te ich oczęta i szeptania w duchu na temat Kaho‑chan! Kawaii! Jestem zachwycona, ponieważ pozwolę sobie przypomnieć, jestem niepoprawną romantyczką:P
Każdego z panów na swój sposób lubię. Jednak są dwaj przystojniacy, którzy wyjątkowo przypadli mi do gustu.
Jednym z nich jest Kazuki Hihara‑kun. Ten porażający entuzjazm i przezabawna reakcja na rewelacje związane z Kahoko, po prostu sugoi! Warto przy okazji dodać jego fantastyczną grę na trąbce. Niby zwykły instrument dęty, no ale utwór Wagnera – Under the Double Eagle wspaniałe! No i nie zapominajmy o groteskowym Gavotte.
Tym drugim bishonenem jest Tsukimori Len‑kun, mochiron:P Z początku jest zimnym, błękitny „ja”: wszystko po mnie spływa. Ale potem to jego zaszokowanie na recenzję jego Ave Maria w wykonaniu Kako‑chan, słodkie. No i te wszystkie jego gwałtowne reakcje na zagrożenie dla paluszków Hino:P
Jeśli chodzi o resztę szanownych kolegów, to na drugim miejscu (pierwszy – Kazuki i Len) dałabym naszego śpioszka: Keiichi Shimizu‑kun!
Piękny niczym archanioł Gabriel! Oraz ślamazarny jak… rozkoszny szczeniaczek! (uniżone przeprosiny za podobne metafory). Jednak przede wszystkim polubiłam go za jego grę. konkretniej utwór „Prelude” Bacha wykonywaną na barokowej wiolonczeli – tonę w falach przyjemności!!!
W Corda znalazł się również chłopiec z porażającymi umiejętnościami, na drugim z kolei ulubionym instrumencie – fortepianie.
Ryoutaro‑kun wa hontoni, hontoni sugoi desu!!!
Na ostatnim miejscu ulokował się szanownym Yunoki Azuma‑sama. Ma facet tupet. mimo to, jestem zmuszona wykonać ukłon w jego stronę za to, że potrafił (z niewiedzą) wzbudzić w swoich konkursowych kolegach tyle emocji! Domo arigato Yunoki‑sama!
Reasumując:
Muzyka boska, boshe boskie moto moto, fabuła wciągającą, miłostki kręcą sie tu i tam (VIOLIN ROMANCE rlz!). 20/10 ^^
Mam jedynie jedyne pytanie, czy będzie La Corda D'Oro secundo passo? Chodzi mi o drugi sezon tego anime.
Jeśli byłby ktoś kto zechciał pomóc niepoprawnej romantyczce, to mój nr gadu: 11114925.
Z góry dzięki!
Powiem szczerze
polecam
Bohaterowie bardzo mi się podobali. kliknij: ukryte Wyluzowany sensei Kanazawa, ciągle z papierosem w zębach i kotem błakającym się gdzieś dokoła. Ciągle zaspany i nieobecny Shimizu, dorzucający cicho i beznamiętnie komentarze do zaistniałych sytuacji… a jego reakcja na słowo <kwartet>, po prostu boska!!! Hihara, z nieprawdopodobną energią w sobie, w relacjach z młodszymi bynajmniej nie zachowywał się jak senpai (scena rozmowy z Tsuchiurą, po wpadnięciu na Hino) oraz radość, jaką sprawiała mu gra na ukochanej trąbce. Tsuchiura, mówiacy głosem Kentarou Itou (tak, to JEST Ensei z Saiunkoku Monogatari X3 ) Yunoki – dziękuję jakiemuś człowiekowi, który wymyślił jego <drugą twarz>!!! to był strzał w dziesiątkę! Totalny zwort akcji, odjeście od stereotypów. Efekt – cudowny. No i oczywiście Len – jego złagodnienie było trochę niezgrabne, ale jako jedyny widzi, że coś <nie gra> z talentem Kahoko.
Jeśli chodzi o zakończenie, to trochę mnie zmęczył odcinek 26, ale nie podanie wyników konkursu uważam również za dobry ruch – każdy miał swojego faworyta, wszyscy zagrali <wspaniale> i żeby nikogo nie rozczarować, a także nie przyznawać 1. miejsca laikowej Kahoko czy któremuś ze zmienionych uczestników, autorzy nie wyznaczyli zwycięzcy. W pewnym momencie pojawiają się w serii tak zwane <Dramaty Życiowe>, co jest albo zasmucające i przygnębiające, albo nudne i irytujące <w zależności od nastroju widza>. I, rzeczywiście, poziom ekscytacji najkrótszą i najprostszą melodią jest trochę… za wysoki. Oraz za każdym razem przeniesienie w świat wyobraźni, który koniecznie musi być słodziuuuteńki ;/
Mimo wad, miło oglada się tą serię. Polecam gorąco ;D
3/10
Graficznie anime rzeczywiście prezentuje się nieźle. Główna bohaterka wygląda fajnie, podobają mi się wnętrza szkoły itp No Ci główni bohaterowie są za piękni ale każda z dziewczyn znajdzie coś dla siebie. Więc co mnie podkusiło by dać taką notę?
Ano główna fabuła jest momentami dla mnie monotonna i przewidywalna. Więkoszośc dialogów opiera się na typu: cześć X, o cześć Y, narazie X, narazie Y – i tak każdy z każdym, normalnie z 2 odcinki z samych przywitań i pożegnań głównych bohaterów można zrobić.. Zresztą kliknij: ukryte można dostrzec schemat pojawiania się głównych panów, jeśli jakiegoś długo nie było napewno za chwilę się pojawi, i tak za każdym razem – co odbiło się na fabule. Człowiek ma taką nadzieje na ten romans który podany jest jako gatunek tego anime – a tu... Przeszkadzało mi jeszcze to notoryczne pokazywanie ekstazy muzycznej głównej bohaterki. Aż nasuwa mi się pytanie czy jest coś przy czym ta dziewczyna nie załapałaby takiej ekstazy? Dla mnie to było zbyt namolne ciągle oglądanie takiego obrazka. (jako mały minusik zalicze jeszcze tego elfka, skrzata – to stworzenie towarzyszące głównej bohaterce, muzyka jaka często pojawiała się razem z tym elfem to normalnie esencja kiczu choć takie rzeczy można wytrzymać dla dobrej fabuły).
Podsumowując: Podobał mi się opening, pan w niebieskich włosach i ogólnie grafika – ale takie rzeczy nie załatają braku głębi. Po prostu już pod koniec nie wytrzymyałam „problemów” głównej bohaterki kliknij: ukryte które notorycznie własciwie były takie same własciwie: czy ma one biedna grać?. W tym anime nie było tego czegoś. Przeliniowa, banalna historia :/
Niech żyją haremy ! Niech żyją kwarteciki ! Niech żyją skrzypce ! i niech piekło pochłonie fioletowowłosych panów !!!
Przyznam się, że na początku byłam zachwycona. Pierwszy odcinek (a raczej pierwsze zobaczenie openingu) zwalił mnie z nóg, bo nie wiedziałam że może istnieć AŻ tak intensywny fanserwis, to był dla mnie niezły szok. Ale seria niesamowicie mi się spodobała i pierwsze odcinki były w mojej opinii świetne. Ale im dalej w las tym nieco mniej pięknie, a już zakończenie mi się nie podobało. Ale to nie zmienia faktu, że jestem wdzięczna za serię, która (jak niegdyś Ouran) zmuszała mnie do codziennych seansów. Sama myśl, że będę oglądać La Cordę wieczorem była dla mnie ogromną przyjemnością. Chociaż seria zwłaszcza od 10 odcinka wywoływała we mnie również intensywne negatywne emocje kliknij: ukryte (fioletowowłosy kretyn).
Może najpierw o muzyce, kwiczałam z radości niemal na każdym odcinku bo niemal w każdym było coś co bardzo lubiłam (Mozart ! Mozart ! Mozart!). I tak jak totemowi również niesamowitą przyjemność sprawiła mi Polka Fuyuumi. Jakby to ująć ? Nieco niespodziewane to było… No i Chopin, chyba za to jedno nie znielubiłam Ryou do końca. Chociaż i tak moim bezwzględnym faworytem był Ren i jego skrzypce. Coś pięknego. Generalnie mam hopla na punkcie skrzypiec i może dlatego uwielbiałam zarówno Rena jak i Shinobu. Ano właśnie do moich ulubionych postaci należeli wszyscy tworzący nasz kwartet smyczkowy ! kliknij: ukryte Ja się już od początku zastanawiałam a jakby oni sobie zagrali takim kwartetem i umarłam jak w jednej zapowiedzi faktycznie zobaczyłam że to zrobią, mało tego ! Oni zagrali mojego ukochanego Mozarta !!! I jak tu La Cordy nie kochać ? Scena tej gry kiedy się nieco „rozjechali” i Ren pomagał Hino szaleńczo mi się podobała. Chociaż nic, NIC nie pobije najpiękniejszej sceny w anime ever – sceny balkonowej. Może tylko ja tak reaguję, nie wiem. Ale było to jedna z najpiękniejszych scen jakie widziałam. Pominąwszy że Ave Maria samo w sobie bardzo mi się podobało. Ale coś w tej scenie było, coś niesamowitego. Mnie urzekła całkowicie. Dla mnie miała niesamowity ładunek emocjonalny. Chyba nie trzeba się domyślać kogo typowałam na parę dla Hino ? Tylko Ren był z całego haremiku znośny i odpowiedni dla niej (ach to pokrewieństwo duchowe, te same instrumenty itd.). Może swój wpływ miało dla mnie skojarzenie z Ghost Huntem (identyczne jak moshi), chociaż Hino Mai pięt nie była godna całować, a i Ren był nieco bardziej ludzki od Naru (aż ZA ludzki pod koniec, ale nad końcówką to ja się osobną poznęcam). Zresztą pełno było przeróżnych scen/gestów/sugestii (no dobra, ja lubię coś takiego, szukanie romansu którego nie ma) na korzyść Rena chociaż tak naprawdę to ona kochała tylko te swoje skrzypce. Co do reszty panów, Shimizu zwalał z nóg za każdym razem jak został użyty komediowo. Jego reakcja na słowo kwartet, albo jak się przylepił Renowi do drzwi, coś pięknego. Był przeuroczy i wbrew pozorom nie aż taki nierealny jak by się wydawało. Bohaterem którego lubiłabym najbardziej gdyby było go więcej był Shinobu, facet strasznie mi się spodobał (skrzypce, skrzypce !), było w nim coś strasznie sympatycznego. Nie umiem określić co to było ale spodobało mi się szalenie. Myślę że wychodzi tu moja mania na tle skrzypiec. Hihara był dla mnie infantylny w stopniu urągającym wszelkim normom. Ryoutarou był dla mnie zbyt… nie chcę go nazwać gburem ale nie lubiłam go, żeby nie Chopin to by mógł (nomen omen) konkurować z kliknij: ukryte Yunokim jako najbardziej antypatyczny bohater serii, ale jednak nic nie pobiło kliknij: ukryte Sakuju… Yunokiego. Ano właśnie, cholerny Yunoki, nie lubiłam drania od samego początku a od 10 odcinka zaczął mi niesamowicie podnosić ciśnienie sam jego widok. Jeszcze mnie chyba nikt tak nie irytował. Strasznie wkurzający typek. Kompletnie go nie rozumiałam, to jak zachowywał się wobec Hino było dla mnie czymś dziwnym. A jeszcze gorsze były jej reakcje na to co robił, zero oporu. I ona go jeszcze ewidentnie lubiła ! To już było dla mnie za dużo.
Bardzo podobała mi się kolorystyka serii, co ciekawe zabójcze tęczowe włoski wcale nie raziły (a był to jeszcze jeden plus Shinobu, uwielbiam czerwień) a bardzo ładnie się komponowały z pełnymi słońca tłami i tworzyły klimat i nastrój serii. Właśnie taki bardzo ciepły, słoneczny, pełny czaru i magii (Lili się w to nie wlicza). O muzyce nie mówię, bo jak już pisałam wcześniej każdy odcinek to była przynajmniej chwila czystego zachwytu nad muzyką, trochę mnie irytowało to jak bohaterowie się ekscytowali ponad miarę utworami, ale w pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć.
Naciągany był dla mnie za to motyw samych magicznych skrzypiec. Pod koniec bohaterka działa już sama ale nieco mnie te jej rozterki egzystencjalne dobijały. Cały ten wpływ na wszystkich panów również mnie nieco rozstrajał. Zwłaszcza pod koniec, ano właśnie, koniec. kliknij: ukryte Jeśli jeszcze mogłam zrozumieć resztę, to już kompletnie nie rozumiałam nagłej przemiany i ucywilizowania się Rena. Nieco mnie odrzuciło od tej postaci (chociaż jeszcze 25 odcinek przejdzie, ale ta cała sytuacja z delfinem to było jedno wielkie nieporozumienie !) po tym co zobaczyłam. Ten koncert który dał razem ze swoją matką i całe o jego zachowanie. Niekonsekwentnie poprowadzona postać, jak dla mnie. A już to podziękowanie „Salut d'amour” na koniec… No niezbyt mi się podobają takie zagrania (tzn. w sensie muzyki to to było przepiękne, ale sam fakt i to, że każdy z nich musiał obowiązkowo powiedzieć jej imię… nie lubię czegoś takiego). No i kto tak naprawdę to wygrał…? Szczerze mówiąc kompletnie mnie to nie interesowało, nie to było tu ważne. Ale, ale zapomniałam o jednej irytującej rzeczy, oni chyba dmuchali w te instrumenty siłą woli, ani nie ruszały im się policzki ani grdyki, nic. Zazwyczaj jednak coś tak się człowiekowi na twarzy rusza jak gra np. na trąbce. Chociaż nadęci panowie to byłby na pewno niezamierzony efekt komiczny exemplum Yunoki z wydętymi policzkami… Chyba bym go polubiła jakby się tak ponadymał trochę… Polubię wszystko co ma poczucie humoru, albo jest obiektem żartów ze strony twórców.
Sama Hino na początku bardzo mi się podobała, stwierdziłam, że nareszcie będzie jakaś znośna bohaterka i żeby nie sytuacja z [uktyj]Yunokim[/ukryj] i to jej przesadne czerwienienie się przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek zainteresowania którymś z panów podobałaby mi się nadal. Na pewno jest lepsza od niektórych bohaterek ale brakowało mi nieco więcej charakteru w niej. kliknij: ukryte Jeśli Yunoki przypominał mi Sakujuna (a przypominał i to cholernie, zwłaszcza jak jej mówił że mu się nie znudzi, no to był cios poniżej pasa dla mnie…) to Hino była jak Shuurei. Dokładnie ten sam stosunek tylko mniejszy kaliber… O reszcie panów pisałam, najbardziej podobał mi się nasz kwartet i nic tego nie zmieni.
Ogółem seria jest niesamowicie ciepła, delikatny humor bardzo mi się podobał (chociaż powinni byli użytkować Rena nieco częściej), kreska jest całkiem niezła (po kilku odcinkach zupełnie przestałam zwracać uwagę na fanserwiśność postaci, teraz jestem zaskoczona, że ich wygląd mógł mnie kiedyś zaskoczyć), muzyka… tu nie potrzebuję nic mówić. Sposób poprowadzenia historii też mi się bardzo podobał, to jak od każdego z nich czegoś nowego się o muzyce uczyła, naprawdę świetnie to zrobiono. Poza kilkoma wadami w fabule i czasem sporej niekonsekwencji w prowadzeniu bohaterów seria jest naprawdę świetna. Urzekła mnie całkowicie. Dla kogoś kto lubi takie ciepłe historie, z piękną muzyką w tle i kogoś kto (jak ja) lubi takie delikatnie zarysowane wątki romantyczne na pewno będzie to jedna z ulubionych serii. Ja na pewno do La Cordy wrócę i to nie jeden raz. I Eine Kleine Nachtmusik już NIGDY nie będzie takie samo, mój kwartecik ukochany…
świetne
Moim zdaniem charakter Yunokiego był trochę niedopracowany, choć dziękowałam w duchu, że nie zrobili z niego Keichiro Akasaki (Tokyo Mew Mew)
Polecam!
rety
Sama gram na gitarze, pianinie i zaczynam na skrzypcach, więc anime niezwykle mi się spodobało… chętnie obejrzałabym więcej takich ^^ oczywiście chodzi o wątek muzyczny :)
.nedza.
Chociaż ogromny plus za występ Tsuchiry w odcinku 25, a konkretnie wykonanie Liszt'a, wyśmienity kawałek na piano.
polecam
bardzo przyjemna seria rozrywkowa
Wybór muzyki klasycznej też nie jest najgorszy… Mnie największą frajdę sprawiła Polka którą zagrała Fuyumi – którą „u nas” wszyscy rozpoznają, bo „od zawsze” służyła jako sygnał i znak rozpoznawczy „Lata z Radiem”.
Seria nie dorównuje może Nodame Cantabile, ale fani tamtej serii mogą się i do tej przymierzyć.
Great!
Szkoda tylko, że do końca nie dowiadaujemy się kto tak naprawdę Kaho kliknij: ukryte kocha.
Jak dla mnie 8 z dużym plusem :)
Oby było więcej takich serii.
piękne
miło
7 :)
opening
La Corda D'Oro
Graficznie La Corda prezentuje się bardzo dobrze. Podobała mi się ciepła, trochę jesienna kolorystyka i nawet tęczowe włosy panów. Bardzo podobał mi się sposób pokazania gry i w ogóle same instrumenty (ciągle mam w pamięci komputerowe efekty z Nodame Cantabile – coś okropnego). Do muzyki też trudno się przyczepić, może OST nie jest jakiś wybitny i pamięta się głównie utwory klasyczne (nie wiedzieć czemu, zaskoczył mnie Wieniawski i to bardzo), ale np. opening bardzo przypadł mi do gustu.
Niezwykle udana seria, dlatego z czystym sumieniem dałam 8, polecam przede wszystkim damskiej widowni, chociaż mój brat również z zainteresowaniem śledził losy bohaterów. Mam cichą nadzieję na kontynuację.