x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Niesmaczne
Jeśli chodzi o serię jako całość to, ot kolejny krok studia w kierunku dna. Ani to ładne, ani ciekawe, ani oryginalne. Jak to niektórzy ujmują, „dla entuzjastów”. Tylko nie do końca wiadomo czego…
Re: klon
Re: D.N.O.
...
Re: spróbuj dalej
Ehem...
Pozostawiając to wszystko na boku jest jeden element, który automatycznie stawia mangę ponad tym anime, bez względu na to jak ułomna miałaby być jej fabuła. Grafika, a dokładniej wygląd postaci. Właśnie ze względu na ciekawą kreskę wytrzymałem z mangą do końca, natomiast w przypadku Zero to kompletna klapa.
Re: PS.
Taka z tego seria przygodowa, jak z koziej dupy trąba. A jeśli podoba się jako taka, to jeszcze gorzej o niej świadczy ;]
Re: Moda na androfobię.
Re: Moda na androfobię.
Co do androfobii. Czy to nie jest po prostu odrobinę inny pretekst do okładania głównego bohatera po wszystkich częściach ciała? Czym to się różni od przeklętych tsundere, których najkoszmarniejszym przykładem są te z głosem Kugumiyi? Choroba, wypaczony charakter, na jedno wychodzi. Widać wystarczy żeby rozśmieszyć przeciętnego widza anime w Japonii.
Dobra, tak naprawdę powyższy komentarz to tylko pretekst żeby zwrócić uwagę na coś innego. "Owymi postaciami” na litość boską…
~Itsuwari no Utahime~
Ach tak, film Macross Frontier. Podczas produkcji stał się czymś innym niż zamierzano i stanowczo czymś innym niż się spodziewałem. Zamiast zapowiedzianej kompilacji powstała całkowita przeróbka, która z serii telewizyjnej czerpie jedynie trochę animacji oraz ogólny zarys postaci i fabuły. A w fabule i postaciach namieszano zdrowo. Ale po kolei.
Chociaż nie ma tak dużej różnicy, jak w przypadku pierwszego Macrossa i Ai, Oboete Imasu ka, to graficznie film prezentuje się jeszcze lepiej niż seria telewizyjna. Grafika komputerowa była świetnie użyta i nie rzucała się w oczy tak, jak zazwyczaj ma to miejsce. Niestety nie można tego powiedzieć o wykorzystaniu starych scen, bo te raziły strasznie i nie pasowały do reszty.
W filmie chyba udało się zmieścić jeszcze więcej odniesień do poprzednich Macrossów niż w serii telewizyjnej. Były odniesienia do wszystkich. Twórcy popuścili wodze fantazji jeśli chodzi o stroje i koncerty Sheryl, zwłaszcza ten pierwszy, więc było na co popatrzeć. Do tego dochodzi całkiem dużo nowych utworów, zarówno samych piosenek jak i podkładu dźwiękowego. No i oczywiście walki. Czym byłby Macross bez spektakularnych walk i młócki w kosmosie. W ruch poszło wszystko, co mogło siać zniszczenie. I wyglądało to wspaniale. Film musiał robić naprawdę duże wrażenie oglądany na wielkim ekranie. Szkoda tylko, że w całym filmie na dobrą sprawę była tylko jedna walka – finałowa.
I tu można zacząć narzekanie. Graficznie wygląda to świetnie, ale fabuła leży na całej linii. Nie można było się nacieszyć animacją przy walkach, bo przez to jak wiele zmieniono, większość filmu została poświęcona przedstawianiu nowych relacji między postaciami i budowaniu głównego wątku. Paradoksalnie może być trudno się połapać bez znajomości serii i jednocześnie jej znajomość przeszkadza. Główny wątek jest tak pokręcony, że trudno się połapać o co chodzi. Wiele zmian było naprawdę dziwnych i niepotrzebnych. Część nawet obrzydliwych, np. „dwie” Sheryl na koncercie, wyznanie Alto odnośnie kabuki, czy jego halucynacje o Sheryl. Nie będę wnikał głębiej, ale nie wiem na czym byli scenarzyści, że mieli takie odloty. Alto i Ranka najbardziej stracili na zmianach. Alto nie wyglądał nawet na głównego bohatera i stał się trochę nijaki, a Ranka praktycznie przestała odgrywać jakąkolwiek znaczącą rolę. Nie wspominając już o jej karierze.
Do tego wszystkiego dochodzi kiepska reżyseria. Urwane sceny, przeskoki fabuły, niespójności, zwłaszcza na styku nowych i starych scen. Dziwne i kiepsko opowiedziane. Jednak jeśli się uda zignorować treść to forma dostarcza dużo przyjemności. Możliwe, że miałem zbyt duże oczekiwania wobec tego filmu, ale i tak myślę, że przy odrobinie dodatkowej pracy mógł wyjść naprawdę świetnie, a wyszedł… jak wyszedł. Trudno powiedzieć, czy jest dobry, czy zły, ale na pewno miał sporo zmarnowanego potencjału. Jestem jednocześnie zawiedziony, zdezorientowany i zachwycony. Z tym, że zawiedzenie przeważa nad zdezorientowaniem, a to, nad zachwytem.
Podobno drugi film ma być całkowicie oryginalny, bez materiału z serii telewizyjnej. Mam nadzieję, że to wystarczy żeby uniknąć części błędów z pierwszej części. Sądząc po zapowiedzi po napisach w Itsuwari no Utahime może być całkiem ciekawie.
Re: Przeciętniak
Co do samej serii to odrzuca mnie wszystko z pokracznej rodzinki One Piece, Fairy Tail itp. Wygląd postaci wystarczy żeby przyprawić o koszmary.
Oj
Oj. To pierwsze co pomyślałem po pierwszych kilku minutach odcinka. Dobrze, że tym razem seria ma się trzymać mangi, ale zmiana studia stanowczo jej nie posłużyła. Jaki pierwszy sezon by nie był, to Nomad moim zdaniem całkiem nieźle oddał styl mangi. Tutaj z kolei są dziwacznie wyglądające postaci, od których trochę zalatuje „keionowym” kyoanim, średnia animacja i paskudne kolory.
Jeśli jednak jest się w stanie znieść nowy wygląd Yozakury, to ogląda się nie najgorzej. Co prawda reżyseria do najlepszych nie należy, ale może fabuła będzie w stanie to zrekompensować. Tytuł mówi wszystko o historii, która ma być zawarta w tej serii.
Re: za stary na takie rzeczy jestem
Jeśli chodzi o infantylność świata przedstawionego i postaci to jest podobnie jak w większości serii tego rodzaju. Nie ma sensu spodziewać się realizmu po komediach romantycznych ;]
Re: za stary na takie rzeczy jestem
Shaft utrzymuje dotychczasową formę...
Nie jest tak źle, jak w przypadku Arakawy, ale zatrudnienie Omigawy Chiaki też robi swoje. Ani to zabawne, ani przyjemne do oglądania (a tym bardziej słuchania), ani interesujące. Seria jak dotąd balansuje na granicy przeciętności (tej z ostatnich lat…) i oglądalności. Podejrzewam, że następnym razem, gdy usłyszę o nowej serii Shaft i Shinbo po prostu podziękuję i odwrócę wzrok.
Re: Bohaterowie
Re: Do redakcji
M+/-
Zaskoczył mnie, ale niestety raczej negatywnie. Chyba przez długi czas będę się zastanawiał czy na pewno oglądałem to samo, co osoby go zachwalające. Niewątpliwie animacja jest dobra jak na tamte czasy i ciekawie jest zobaczyć Macrossa z przygnębiającą atmosferą.
Jednak przyznam się, że w ogóle nie czułem, że oglądam Macrossa. Fabuła nie była w stanie mnie wciągnąć. Była bardzo pobieżna, czego nie można do końca wytłumaczyć długością serii. Nie widziałem gdzie zmierza akacja i, przede wszystkim, nie widziałem po co. Fabuła nie była nudna, ale raczej nijaka. Podobnie postaci, których osobowości były niewiele bardziej złożone niż osobowość mojego trawnika, a ich historie równie zajmujące. Prawdę mówiąc również muzyka, która winna być znakiem rozpoznawczym Macrossa tu, poza głównym motywem, nie była zbyt zachwycająca.
Ot po prostu kolejna seria z niezłą akcją, niezłą grafiką i niezłą fabułą, którą nieźle się ogląda. Ale nieźle to za słabo na Macrossa.