x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Rozmowa
Hahaha. W rzeczy samej.
Zanim jednak nawet zaczne sie wgryzac w 13ego epa, zastanawia mnie cos innego. No, niezupelnie. To czego nie czaje za chiny ludowe, to kliknij: ukryte jak duzo z tego Hachiman wlasciwie rozumie? Czy on wogole zdaje sobie sprawe z tego co one obie do niego czuja? Czy tez po prostu widzi ze jest „jakis” konflikt. Poniewaz biorac pod uwage jego nastawienie, prawda to jest ostatni wniosek do jakiego on by doszedl. A 13 ep tu guzik pomaga. W zyciu chyba tyle bawelny naraz nie widzialam. I dzieki temu on spokojnie mogl nie miec zielonego pojecia o niczym i mialo by to dokladnie tyle sensu co ma. Haaa…
Tak teraz na to patrze i zdaje mi sie ze bardziej niz zrozumiec o czym oni tak naprawde mowili, kazde z nich wogole mowilo o czyms zupelnie innym. Yuki o swoich problemach i nich jako grupie, Yui o nich i rozwiazaniu ich malego trojkacika romantycznego a Hachi o braku kregoslupa Yuki i „tym dziwnym czyms o czym nikt nie chce rozmawiac”.
Re: Na takie 5 i meh. I tik.
1. Moje zdanie jest jedno caly czas: nawiazanie nie ma znaczenia, poniewaz nie nie moze ono samo z siebie podniesc jakosci serii w ktorej sie znajduje.
2. Powyzej, jednym z twoich argumentow byla swiadomosc tworcow w zalaczeniu tej sceny w Gate. Ja po prostu pokazalam inne znaczenie, jakie ich 'swiadomosc' moze za soba niesc. Nie powiedzialam czy ja sie z tym zgadzam czy nie. Moim jedynym celem bylo pokazanie w ten posredni sposob, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
3. Uwzgledniajac punkt 1, dobrze umiejscowione i mocne nawiazanie moze natomiast taka serie umocnic. Tzn seria na 8 bedzie dalej 8, ale docenione zostana takie dodatkowe 'smaczki', sprawiajac ze moja ocena tej serii bedzie o tyle bardziej ugruntowana (czy miec wiecej glebi) ze to tak ujme – zdaje sie pisales o tym powyzej. Nie dotyczy to jednak Gate, poniewaz, jak juz kilkakrotnie napisalam, jak ja to widze poziomy nie graja.
Podsumowujac, twoje niezrozumienie wynioslo sie po prostu z tego, ze 3 rozne rzeczy zlales w jedna: pierwsza to moja opinia, druga to po prostu kontrargument, niekoniecznie reprezuntujacy moje poglady a trzecie to moj poglad, ktory jednak Gate nie dotyczy, tak wiec moja opinia automatycznie zatrzymuje sie na punkcie pierwszym, co tez mialam na mysli od samego poczatku.
Owszem ma znaczenie, jednak jest to dla mnie znaczenie jakosciowe (pewnosc oceny), nie ilosciowe (ilosc gwiazdek etc). Znaczy sie, serii na 8 oczek daje 'wieksze' 8 (przynajmniej domyslnie) niz bym dala inaczej, ale nie przeskoczy ten wynik na 9 tylko przez to. Czyli ma wplyw na pewnosc z jaka dam ostateczny wynik, ale nie ma sam numer. Ile ludzi tyle strategii oceniania anime, prawdopodobnie.
Re: Na takie 5 i meh. I tik.
Zdecydowanie.
Patrzac na ogolny poziom Gate oraz to jak cala ta seria jest idealnie skrojona pod fanboiow militarystyki (jak dla mnie Gate jest tym dla tego typu ludzi, czym… ugh SAO dla fanboiow MMORPGow – i tak, w obu przypadkach terminu 'fanboi' uzywam celowo) powiedzialabym, ze to nawiazanie, zamiast niesc dodatkowa glebie, jest tania proba manipulacji, czy tez dalszego panderowania pod swoja widownie. Tak wiec sam fakt swiadomosci tworcow nic nie znaczy, poniewaz mozesz z niego wyprowadzic rownie wiarygodny argument 'za' jak i 'przeciw' serii.
Dziekuje za wytlumaczenie. Rozumiem teraz z jakiego zalozenia wychodzi twoj punkt widzenia. Jednak obawiam sie ze dalej sie z nim nie moge zgodzic. Jestem zdania, ze sam fakt istnienia analogicznej sytuacji, czy umiejetnosc zgrabnego jej zaimplementowania w swojej produkcji nie zmienia w zaden sposob poziomu tej serii jako takiej. Mogloby to byc natomiast czyms podkreslajacym juz obecna, utwierdzona wage serii; o ile nie moge sie zgodzic ze odnosnia moze ogolnie wage czegos podniesc, tak uwazam ze moze ja ugruntowac. Tu jednak, ponownie, rozdzwiek pomiedzy jednym a drugim jest tak wielki, ze jedyne co to w koncu daje, to przez skontrastowanie umocnienie rozdzwieku miedzy nimi.
Re: Na takie 5 i meh. I tik.
Rowniez. Zzynanie jest najlepszym okresleniem, na jakie to anime wedlug mnie zasluguje. W jezyku polskim takie swiadome „uzywanie okreslen” nazywa sie celowym.
Kontynuujac, jakakolwiek seria moze robic aluzje do koranu, teleekspresu, medalionow, mody na sukces albo wiedzmina. I nie bedzie to mialo absolutnie zadnego znaczenia (poza zwiekszeniem mojego cringa) jezeli seria sama w sobie nie ma wystarczajaco pary zeby wage danej aluzji podtrzymac. Gate z sama ta scena nie dawalo rady, a biorac pod uwage szersze implikacje, rozjezdza sie i kwiczy jak zaba na lodzie.
W koncu:
Wporzadku, uswiadom mnie w takim razie, bom ciekawa okropnie. W jaki dokladnie sposob znaczenie tej sceny, w tym anime, zmienia sie w odniesieniu do Czasu Apokalipsy, kontrastujac to ze znaczeniem tej sceny w anime jako takiej, bez zadnych wplywow zewnetrznych.
Poniewaz sam fakt istnienia odnosni, jak juz powiedzialam, jest kompletnie bez znaczenia; poloz zdjecie pysznego ciacha kolo taleza… zielska, niby wyglada lepiej, ale raczej go nie zjesz. Zielsko moze rowniez zaczac wygladac jeszcze gorzej przez sam kontrast z ciestkiem… prosze, jakie trafne porownanie.
Re: Na takie 5 i meh. I tik.
Na takie 5 i meh. I tik.
Machnelam wiec reka na od niechcenia prowadzony watek polityki (naszej, czy drugiej strony) z jednej strony zdecydowanie zbyt malo wyszczegolniony zeby sie w niego wciagnac, a z drugiej upierdliwie wciskajacy sie ze swoimi wywodami miedzy sceny znacznie ciekawsze.
Machnelam reka i na naszych 'bohaterow', ktorzy na rzeczy reaguja rownie ludzko co noga stolowa. kliknij: ukryte Wycieli 120k ludzi, laza po polach gdzie trup sie wala gdzie okiem siegnac, spotykaja elfy, widza magie, ba, SMOKI nawet! I co? Najbardziej ludzka reakcja jaka od tych „postaci” widac jest zwatpienie: beda kocie uszka, czy nie? Cudo.
Ale. Gdy 6 wojskowych smiglowcow po zeby uzbrojonych lecialo wybic ludzi atakujacych pewne miasteczko (z tym, co rownie dobrze moglo byc patykami, bo tyle samo roznicy by to tutaj zrobilo) i kapitan grupy rozkazal 'puscic muzyke', po czym ze wszystkich szesciu zaczelo leciec Ride of the Valkyries Wagnera, machnac juz nie moglam. Takiego cringa dostalam ze oko teraz jeszcze mi tika.
Manga jest dobra, ale...
Tak, przesadzam. Ale czy ten infantylnie shoujowaty ton byl naprawde konieczny?
Mozliwe ze robi sie lepiej (znacznie lepiej, chcialabym uslyszec) pozniej, ale jak narazie nie mam sily i zaparcia zeby sie do tego lepszego dokopywac.
8 - duzo lepsze to niz myslalam
I jak dla mnie bylo swietne. Duzo lepsze niz to na co sie nastawilam. Dalam mu 8 (takie nawet gnace sie w strone 7), poniewaz srodek.. no, pozny srodek tak jakos sflaczal, impet gdzies sie rozlazl po bokach i takie wszystko sie nijakie chwilowo zrobilo. Potem jednak seria sie ogarnela, gacie na tylek spowrotem naciagnela i do mety przyjemnym kurcygalopkiem dojechala.
Wielki plus za to ze seria nie cackala sie z plytkimi umileniami, uladnieniami i skrutami moralnymi. Bohaterowie byli stawiani przed mniej lub bardziej niemilymi wyborami, gdzie czasem nie bylo drogi bohaterskiej, ladnej, czy milej. Czesto tez jedynym pocieszeniem 'po fakcie' dla tych postaci jest nie oferujaca plytkich grzecznosci cisza i swiadomosc ze sa rzeczy ktore trzeba zrobic a pozniejsze konsekwencje po prostu 'zniesc'. Nie dosc tego, incydenty te maja na nie faktyczny wplyw, nie tylko stymulujac ich ogolny rozwoj moentalny, ale aktywnie wplywajac na ich plany, zachowania i reakcje.
Anime to posiada rowniez dobre zakonczenie – bez wzgledu na to, na jaki rezultat widz liczyl, trzeba mu przyznac to, ze w zadowalajacy sposob portafilo doprowadzic do konca nitki fabuly, zostawiajac za soba satysfakcjonujace uczucie.
Jedna rzecz, ktora sprawiala ze bylam swiadoma, ze to anime bazowane jest na materiale znacznie bardziej obszernym, to to ze co jakis czas pojawialy sie ciecia i przeskoki czasowe – mniejsze, lub wieksze. Nic tragicznie oczoj.. er, rzucajacego sie w oczy, ale widac ze anime ciezko sie stara wepchnac swoj masywny zadek w te malenkie, 26‑epowe portki.
Zdecydowanie warte uwagi, nieznajomosc pierwowzoru absolutnie nie przeszkadza w ogladaniu, poniewaz co trzeba wiedziec anime to wyklada widzowi jak soltys krowie na rowie.
Zero ciekawych (no dobra, obnizmy poprzeczke troche – 'znosnych' niech bedzie, to wtedy przynajmniej 'Araaaun‑samaaaaa' sie uchowa) postaci. Wszystko to takie mialkie, plytkie i wzrastajaco irytujace.
Poczatek, oraz tak mniej wiecej do 10 epa to w wiekszosci byla czysta przyjemnosc do ogladania. Smieszne, interesujace, zajmujace… taka solidna 8emka ze sporymi szansami na dalszy wzrost jezeli tego nie spartacza. No i, oczywiscie, wszystko natychmiast sie rozlazlo jak zaba na lodzie i juz tak zostalo, kwiczace i w zawstydzajaco glupiej pozycji.
Czuje sie zgola oszukana. Jak taki narybek ledwo wykluty dalam sie zlapac na obiecujaco tlustego robaka, ktorym mi to anime przed nosem zamajtalo na wstepie, tylko po to, zeby przez cala reszte imprezy siedziec w kacie i znudzenie ssac na pustym haczyku tkwiacym w moim policzku.
Gdyby nie frajda na wstepie, glupie moralizatorstwo, brak substancji i dziecinne nastawienie zjechaloby moja ocene do okolic 4, a tak – niech bedzie 6. I nadzieja, ze manga jest duzo, duzo lepsza.
Ogolnie: meh.
UGH!
Odpowiedz: poniewaz gdyby nie ten kliknij: ukryte plot armor, po pierwszym epie kliknij: ukryte jedyne co by z niej zostalo to mala, zarzenowana kupka popiolu.
To przynajmniej jest wniosek, do ktorego dochodzi sie niejako naturalnie, w trakcie ogladania tego… dziela. Co mnie zirytowalo, poniewaz sam poczatek serii mylnie wprowadzil mnie w mniemanie ze glowna bohaterka jest 'nawet spoko'. Ha‑ha. Miungwowata pseudo‑wojowniczka o milosc, dobro i sprawiedliwosc, ktora o powyzszych wie tyle co swinia o niebie. To jednak nie przeszkadza jej ustawic calego swojego piaskowego zameczku ideologicznego na bzdurnym ogolniku wyplutym w ciemno przez jej bisza‑tatusia, ktory potem rozrasta sie (komentarz, nie tatus) i jest bezustannie wyzygiwany przez Sakure na reszte bohaterow z zawzietoscia zdartej plyty. Taki moralizatorski rzep na psim ogonie, ktorego ani nie strzepniesz, ani nie zakneblujesz bo… fabula.
Prawie przetarlam sobie -> klawisz na klawiaturze przez nia.
Gwoli zakonczenia z przytupem raczej niz tym mialkim flabem, wiesc po wsi niesie ze manga duzo lepsza (i.e. Sakura nie upierdliwa), wiec tam byc moze nadzieja na odkupienie znajdzie swoje spelnienie. No, gorsza raczej nie bedzie, hahaha… ha…
4/10
Jezeli Byousoku 5 cm to jest 5 tapet na minute, to ten film to jest 5 filtrow na minute. Serio, od wyostrzen, blurow, nasycen, wypalen i co tam popadnie oczy deba staja.
No i moj zal najwiekszy – tak jak ktos ponizej tez wspomnial – tapetowanie wszystkiego po galki oczne Shiro a potem zalotne machniecie nim na doslownie 1 minute przed oczami widza i wsio, to byl cios ponizej pasa i chamstwo ekstraordynaryjne.
Re: Wspolnie dla obu czesci - 8/10
Wspolnie dla obu czesci - 8/10
To, co to anime wynosi ponad ta norme i sprawia ze zapadlo ono gleboko w moja pamiec, to sa dwie rzeczy. Mianowicie: wykreowany swiat oraz muzyka mu akompaniujaca.
Mowiac o swtorzonym tutaj swiecie mam na mysli wszystko: sztuczne slonce i wiecznie skapana w nim stolice, to jak rejony od niego oddalone stopniowo pograzaja sie w polmroku, pustkowia tylko z rzadka poprzecinane miastami czy osiedlami ludzkimi, brak roslinnosci, podzial klasowy jak i ten geograficzny z neigo wynikajacy.. Wszytsko to, jak i wiele innych cech sklada sie na ten senno‑przytlaczajaco‑przygnebiajaco‑melancholijny klimat. Jest tez w nim pewnego rodzaju.. nieuniknonosc (ugh) losu? Poniewaz jakby na to nie patrzec, swiat ten jest spowity w zmierzchu nie tylko doslownym, ale rowniez tym bardziej metaforycznym.
Tym co poglebia te uczucia doskonale – niezaleznie od jakosci fabuly pojedynczych epow – jest wlasnie soundtrack. Juz pomijajac op oraz ed; na mysli mam glownie muzyke towarzyszaca samym odcinkom. Mieszanka byla to na tyle skuteczna, ze z jakimikolwiek przerwami bym tego anime nie ogladala, wystarczylo mi zobaczyc spowita w polmroku scenerie oraz towarzyszace jej doslownie 7 tonow melodii (mam na mysli to 'tyn‑tyn‑tyn tyn‑tyn‑tyn tyyyyyn), zeby natychmiast odnalezc sie w nastroju serii i do niego dostroic.
Ze wzgledu na powyzsze moglabym temu anime dac czysta dyche. Czuje jednak, iz jego wady (e.g. gaichuu zrobione na poziomie zlotego smoka [Brocha znaczy] z kinowki wiedzmina, czy glowny antagonista serii, czy zgrzyty fabularne drugiej – odgalezionej od mangi – polowy etc) sa na tyle opasle, ze calosc jest ciagnieta w dol do poziomu anime dobrego, ciekawego, ktore moglo byc wybitne, o czym daja znac niektore jego cechy.
Tak czy siak, zdecydowanie polecam poniewaz jest to anime orginalne, przedstawiajace ciekawy swiat, ktory jest wart poznania oraz doswiadczenia.
Plus, jak zwykle, jest jeszcze manga (jeszcze nie skonczona).
tylko 8/10 - przez te bachory
Co prawda dlugo zajelo mi przelamanie sie do seansu ze wzgledu na gleboki uraz do podobnych produkcji (jaki we mnie SAO zostawilo) ale w koncu sie za nie wzielam – i poszlo!
Normalnie, Log dostalby ode mnie przynajmniej 9/10 i powaznie bylabym zmuszona zastanawiac sie nad dycha. Jednakze, ten wyzej wymieniony problem jaki z ta seria mam, sprawil ze ocena poszla w dol.
Czego sie czepiam mianowicie? Any wlasnie tych bachorow drugoplanowych oraz irytujacej ilosci czasu ekranowego, jaki ich 'dramatom', rozterkom etc zostal poswiecony. Szlag mnie trafial, kiedy po doslownie minucie zajmujacej akcji skupionej na glownych bohaterach, zostawalam od tego sila odrywana i zmuszana do sledzenia calymi odcinkami bandy dzieciakow probujacej pullnac packa mobow w dungeonie.
Tak czy siak, nie jest to cos co kompletnie niszczy anime – bachory mozna mniej wiecej przwinac – a reszta trzyma poziom zaskakujaco wysoki.
10/10, ze wzgledu na ten jeden usmiech.
Az do prawie samego konca, polaczenie wyzej wymienionych sprawilo, ze juz wtedy postanowilam dac temu anime wiecej niz 8.
Jednak nie spodziewalam sie, ze doslownie sekunda, czy dwie – jedno ujecie – sprawi ze ocena ta podskoczy do solidnej czystej dychy, i to z gwiazdka. I sprawil to wlasnie ten jeden usmiech.
Gdy pod koniec zaczela leciec piosenka 'One more time, one more chance', kliknij: ukryte nagle, niespodziewanie, przytloczylo mnie to doszczetnie. Suma czesci stala sie wieksza niz calosc, ten vocal, ta muzyka, te slowa, obrazy przewijajace sie przez ekran – wszytsko to zmieszane razem i znienacka rzucone w widza, ciagle jeszcze pograzonego w smutnej melancholii ostatniej godziny. Rosnaca intensywnosc, wrecz nachalnosc tych kilku minut byla niczym zupelnie niespodziewne ciosy, coraz silniej uderzajace w miejsce, ktore do tej pory anime to udanie wprowadzilo w stani niemal odretwienia.
I wlasnie wtedy, na samym koncu tego wszystkiego, osiagajac apogeum w momecie przypadkowego miniecia sie bohaterow na torach kolejowych, pokazuje sie – zupelnie nieoczekiwanie – ten usmiech. Czy ona sie odwrocila, czy nie, to jest nie istotne. Nie mam jej i to nie dla niej byl on przeznaczony.
Widzialam opinie o braku tego finalnego 'rozstania', gdzie nasz bohater nie mogl ruszyc do przodu ze swoim zyciem, bo nie mogl sie tak naprawde pozegnac i pozostawic tej czesci swojego zycia za soba. Dla mnie jednak, to jest wlasnie to, czym ten usmiech, te 2 sekundy na samym koncu anime byly. Byly akceptacja, w koncu, oraz gotowoscia zaczecia od nowa.
W rzeczy samej: 'one more time, one more chance'.
Ogladanie (czy tez czytanie, wsio rawno) tego prequela mozna, mysle, spokojnie zaklasyfikowac jako masochizm.
No dobra. To teraz niech sie rusza i przerobia cale saiyuuki od poczatku, tylko na takim poziomie graficznym jak ta OAVlka. I zgodnie z manga – bez cenzurowania faktow.
Aha. No i jak juz zyczenia wyliczam, to niech magicznie manga bedzie nagle skonczona, zeby to nowe wspaniale anime nie rwalo sie w polowie.
5, bo poczatek sliczny.
Takie to bez sensu, ladu i skladu. Kupy sie nie trzyma, brednie od czapki bokami wylaza, z guzikiem bez pentelki na koncu – bo nawet to mu nie wyszlo.
Tula…!
Tuuuuuuuuula…!!
Tuuuuuuuuuuuuuuuuuuulaaaaaaa….!!!
*slap* I czego wyjesz…
Geh.
Fabula moze i by byla ciekawa (jako tako) gdyby nie to, ze jakiekolwiek moje zainteresowanie bylo natychmiast skutecznie zadeptywane przez glupawe postaci.
Glowny „bohater” – nie ma w nim nic na czym mozna by metaforyczne (bo nie mowie tu o biszowatosci. Chociaz rownie dobrze moglabym.) oko zawiesic. Snuje sie tych mialkich nijakow po animelandii od groma i jedyne co moge zrobic to wzdechnac i zapomniec.
Haremik: ...nawet ich imion nie chcialo mi sie zapamietac, yh. Szczerze mowiac jedyne co o nich kojarze to wlosy i piersi. Ewentualnie zadki.
Ano. Fanservis. Jako taki (generalnie i z zasady znaczy) mnie nie boli. Plec nie majaca z tym nic wspolnego, jezeli tylko nie jest na chama widzowi w gardlo wpychany, to fajnie, moge sobie popatrzec.
Jezeli natomiast flashuja mi klatami zapelniajacymi caly ekran, na cale dluuuugie sekundy zamrazajac na nich kadr, to szczerze szlag mnie ciezki zaczyna trafiac.
Niech se lataja w dekoltach i po kolana jak chca, ale niechze ja jakis plener z tymi klatami razem widze. Niech to bedzie moja decyzja czy chce sie w te klaty lampic czy nie. Albo zady.
Gdyby mi sie chcialo, pewnie i bym cos spod tych bzdur ciekawego wygrzebala, ale mi sie nie chce. I nie powinno mi sie musiec chciec.
4. Bo bylo nie bylo, naprawde ladne te flaki byly.
ho ho
Obejrzalam 3 epy i jestem szczerze zaskoczona. Jak na to czym to anime jest – ecchi skierowane na zenska widownie – to jest naprawde niezle.
Wampiry faktycznie gryza (i nie tylko). Kto by pomyslal?
Jak narazie najwieksze wady jakie tu widze:
- niemrawa bohaterka (ale i tak duzo bardziej strawna niz taki przecietny romansidlowy blob),
- szkola (no nie mogli sie powstrzymac, co? eh. Przez to az chwilowego flashback'a dostalam do pewnego potworka kinematografii. Niewybaczalne.),
- potencjal na pojawienie sie, ugh, „uczuc” (silnie poparty flashbackami jakie vampy dostaja od bliskiego kontaktu z bohaterka. Aaaale potem i tak ja gryza wiec nie jest az tak zle :p),
- roznica miedzy jakoscia animacji postaci a detalem tel bardzo sie w oczy rzuca.
Jak narazie daje 6 i bede sledzic dalej podejzliwym okiem. Poniewaz co prawda moze z tego cos interesujacego wykwitnac, ale rownie dobrze moze sie szybko zmienic w infantylnego, lzawego bloba.
8, pomimo wszystko. eh
No bo na cholere bylo leciec i na sile 25 epow wciskac w ten dopiero rozwijajacy sie watek historii? Trzeba bylo albo odczekac jeszcze troche do jakiegos wiekszego przelomu, albo sie uelastycznic i w miare postepu wydlubac jakis tam dalej mini przelom i z niego skorzystac. Albo najlepiej nie pchac sie z lapami w nieskanczona mange i poczekac jeszcze troche z caloscia.
Poniewaz jezeli traktowac to anime zupelnie osobno, olewajac kompletnie mange, to ogolne poprowadzenie fabuly kuleje niezmiernie – jedyne co robi, to zadaje pytania. Gdyby to byl ep 25 z 50ciu, 100 czy cokolwiek, to okej, sie rozkreca. A tu kicha. Jak juz powiedzialam – trzeba bylo sie wstrzymac. Albo wyskrobac wiecej niz te marne 25 epow, ten wstep!
\ (O///////O) /
Chca zrobic Live Action.
Jako serial telewizyjny.
Scisle trzymajacy sie orginalu.
Kto? Zapytacie. Guillermo del Toro.
Gdzie? Zapytacie. H. B. O.
!
...a co tam, taka okazja – niech beda dwa!!
( / * A*)/
[Tak na marginesie i poza dzikimi kwikami ekscytacji, zaznaczam ze z tego co wyczytalam HBO jeszcze nie zatwierdzilo skryptu pilota, ktory Toro im podetknal]
meh
Staz wyszedl calkiem niezle, (szczegolnie) pomimo tego, w jakim anime gra. Podczas jednej z walk (bodajze 6 ep), jak kliknij: ukryte probowal puscic Kamehameha autentycznie sie zasmialam :O
Bell – taka sfanservisowana, wybiedzona namiastka Haruhara Haruki. Aczkolwiek i tak super w porownaniu do glownej (?) bohaterki (?).
Co tam jeszcze..? A no tak. Moe‑blob. Ja rozumiem ze to anime generalnie nie stara sie na zadne wyzyny wzbijac, ale to‑to juz jest lekka przesada. Szczegolnie ze cala fabula kreci sie wokolo tego cycastego nieporozumienia..yh.
No wlasnie – fabula. Za plytkie to. Ja rozumiem komedia shounenowata i wogole, ale… no… jedna postac i animowane SFXy to troche malo. Szczegolnie przy tym blobie. Argument meta‑bloba jakos tez do mnie tu nie przemawia, bo bylo nie bylo to juz kon dawno ubity na packe, co zostawia jedynie leniwe pisanie.
A szkoda, bo przy calej potencjalnej sympatii jaka to anime moglo we mnie wzbudzic, pozostanie mu sie zadowolic rozczarowanym 'meeh' i 5 na czolo.
No, moze 6 jezeli nie schrzania konca i bedzie ladna pogoda.