x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Bogowie…
Moze to moja wlasna wina, bo sie nastawilam. Ktos mi to‑to pod nos podetknal jako 'cos podobnego klimatem do Seirei no Moribito'. Ha‑ha…
Na plus:
- generalnie bardzo ciekawy pomysl,
- manga, ktora – jak wiesc niesie – jest duzo lepsza,
- Teresa,
- czesc scen walk, jak juz przestana chrzanic i sie biora do rzeczy w koncu,
- ending,
- zbroje.
Poza ogolnym niezadowoleniem natomiast, kilka 'ale' ktore mam do tej produkcji to miedzy innymi:
- Raki,
- nadmierna ilosc zbyt szybko i pobieznie przedstawianych postaci,
- zbyt wczesnie wepchali ten caly kliknij: ukryte flashback z Teresa,
- Raki,
- historii brakuje odpowiedniego tempa, a im dalej tym gorzej,
- najgorszy typ shounenowych walk, czyli 'postojmy razem, opisujac w najdrobniejszym detalu nasze techniki walki, tlumaczmy je wrogom i zdradzajmy nasze przyszle plany' wszystko to przypruszone absurdalna liczba flashbackow, zeby wszystkie zlote rybki ogladajace to anime nie czuly sie zgubione,
- Raki.
A no tak. Jedna rzecz, w ktorej to anime wybija sie ponad inne z latwoscia: do tej pory, oficjalnie najbardziej irytujaca mnie postacia bylo to ciele niemrawe z Hakuouki – Chizuru bodajze.
Ale juz nie. Teraz na tym miejscu umoscil sie Raki. Chryste, juz dawno nie mialam az tak silnej checi przewijac odcinka anime, jak w momecie kiedy jego placzliwa paszcza pojawia sie na ekranie. Yh.
5/10.
Najwiekszym plusem jak dla mnie jest to, ze pomimo wszsytko (tematyki, postaci etc), nie ma tutaj za grosz fanservisu. Szok.
Na minus natomiast jest dlugosc – 25 minut to taki ot troche‑wiecej‑niz‑zwykly‑ep; calosc stanowi zamknieta, ale jednak nie moge sie oprzec wrazeniu ze takie to troche bez sensu. Robia teraz druga czesc (a patrzac na kickstartera to bedzie pewnie i trzecia), ale jak dla mnie lepiej byloby z tego porzadny film zrobic.
_______________________________
Na koniec, na wszelki i dla informacji:
jezeli jeszcze tego nie widzieliscie, zobaczyc w HD mozna na youtube, a mianowiscie tutaj (eng sub).
Dramy mi sie rabnely. Powyzsze ma byc tutaj, a nie tam.
Dwa lata po fakcie, ale hej, lepiej pozno niz pozniej, niz wcale.
Flower Power *kyaaa~*
Moim zdaniem przytyk pasujacy do tego anime niczym wol do karety.
Rozumiem, iz tutaj okreslenie to mialo miec wydzwiek raczej pozytywny, jednak w moim odczuciu efekt koncowy jest dokladnie odwrotny.
No bo jakze to tak: seria, gdzie glowna bohaterka jest (nieco) przestylizowana, 'twarda' kobieta jest od razu feministyczna? Poniewaz takowa bohaterka sama z siebie (jak i lwia czesc fabuly oraz innych postaci tak na marginesie) nie jest wystarczajaca jako taka i trzeba ja zamykac w ramy specjalnej ideologii?
Wezmy taka fabule: mlody, wystylizowany, przystojny mezczyzna (taki Spike, albo Kougami) w ciuszkach ala Nick Slaughter, ktory wypryskuje z wiezienia, odbija corke swojej wielkiej milosci z domu zastepczego i wyrusza na poszukiwanie owej milosci/kobiety.
Po drodze ma sporadyczne pojedynki z detektywem, ktory zawziecie sciga go pomimo ze sa oni przyjaciolmi z dziecinstwa (ktoremu to detektywowi towarzyszy podwladna „kobieta” policjantka). Z czasem spotyka nasz bohater takze wiele innych postaci, facetow z roznych sciezek zycia, twardych… I ma tez przelotny romans z zona fryzjera.
Ot, typowa ciekawa sensacyjna fabula z to ciemniejszymi to jasniejszymi tonami.
„Co za szowinistyczna fabula!”... nie jest raczej pierwszym, co przychodzi na mysl. Wrecz przeciwnie, jest to scenariusz, ktory mozna uznac za raczej 'normalny'. Dlaczego wiec, w dzisiejdzych niby 'rownych' czasach, zmiania jedynie plci bohaterow w powyzszym jest od razu czyms wiecej?
Nie dosc ze jest to stwierdzenie mogace potencjalnie nastawic ludzi 'na opak' do calej produkcji, to tez dodatkowym bonusem jest to, ze gdy taka hipotetyczna 'mloda osoba' przegryzie sie przez recenzje, pojdzie i anime obejrzy, to pozniej taki tez poglad w niej utknie. Ze tak wlasnie wyglada feminizm. Silne, ogolnie ogarniete meskie postaci to norma, natomiast to samo tylko z przeciwna plcia to od takowej odstep, ktory trzeba osobno zaszufladkowac.
Przesadzam? Moze. To jest rzecz mala. Ale ziarnko tu, kruszka tam… i robi sie syf.
Re: Słów kilka
Spoilery, no ludzie. Jezeli z jakiegos powodu nie mozesz korzystac z ukrywajki, przynajmniej ostrzegaj.
6, czyli: wreszcie koniec ¬_¬
Same postaci (no i 'bo to Takahashi Rumiko' etc) to jedyny powod, dla ktorego wogole przez to jakos przebrnelam. Ogolnie da sie ogladac kilka ep'ow na tydzien (przypruszone szczodrym uzytkiem klawisza FF) a i to czasem trodno mi bylo osiagnac. Skonczone bardziej ze wzgledu na potrzebe zwolnienia miejsca, niz cokolwiek innego.
Ogolnie anime nie jest takie zle – fajne (bardziej lub mniej) momenty tez sie zdazaja, aczkolwiek dla mnie nad caloscia cien rzuca przegieta do granic absurdalnosc, ktora nie smieszy a irytuje. Mnie, przypominam.
Dlatego: 6.
Re: Dobre ale jare
Shuupuushan – 'muminkowy' kompan slasz mount Taikoubou :)
Re: Oh ten sprzet... :O
Oh ten sprzet... :O
„Bez watpienia usiluja zacierac za soba slady”... ale my ich zlapiemy, z pomoca najnowszej wersji DirectX'a najwyrazniej! :O
...Tak poza tym, calkiem calkiem sie oglada (puki co).
edit do info
Heh :) [link][link][/link]
Moim zdaniem.
Mozliwe, iz byl to zwiazek w jakis sposob zakazany (lub potepiany) a ekranowa para ukazana zostaje w momecie, kiedy wlasnie strach i rezygnacja zwyciezyly. Rowniez koncowy gest ( kliknij: ukryte ich zlaczone rece) uwazam nie za probe pokrzepienia (zwiazana z obecnoscia nadziei na przyszlosc) a z cicha akceptacja, przynajmniej do pewnego stopnia, beznadziejnosci ich sytuacji.
W skrocie: Jak na poltorej minuty zarowno zaskakujaco smutne, jak i zaskakujaco piekne.
Za to cale zaskoczenie – dycha. I gwiazdka, a co.
Re: tfu! na psi urok... Lub slaba, naciagana troja. Z minusem.
No tak. Nastepna – po zacytowanej – czesc mojej wypowiedzi dosyc jasno wytyka ze to brak podobienstw nie w fabule czy postaciach, ale w ogolnej jakosci tak mnie rozczarowal.
Twoje prawo.
No i to, razem ze szczera checia ostrzezenia potencjalnych widzow, bylo moim zamierzeniem gdy pisalam te slowa.
Decydowanie o obejrzeniu lub nie obejrzeniu danej produkcji na podstawie jednego komentarza to tez, jakby nie bylo, twoje prawo.
Nie. To jest moja opinia.
Re: Opinia dla znawcow
to po co jeszcze dolewac oliwy do ognia i pisac, ze docenienie danego anime wymaga 'tego czegos miedzy uszami', kiedy jak sama piszesz wszyscy ludzie i tak uwazaja ze sa madrzejsi niz sa, w rezultacie czego naturalnie beda reagowac na twoje slowa wysokimi notami, chcac tym samym potwierdzic swaja przynaleznosc do klubu tych 'rowniejszych'? :p
Ale jak juz powiedzialam nie chodzi mi tylko o ten konkretny opis, a raczej o trend. Bo wyglada to tak, ze jezeli wkladasz opis czegos co lubisz, i chcesz widziec dla tego wysokie noty, plawiac sie rownoczesnie w elitystycznym uczuciu bycia rowniejszym i inteligentniejszym niz to pospolstwo ktore nie ma wystarczajaco rozumu zeby dzielo docenic, wystarczy ze w swojej recenzji dodasz niewinne sformulowanko 'dla znawcow'. Blah.
I tutaj naprawde nie chodzi mi w najmniejszym stopniu o twoje (czy innych autorow) prywatne opinie i gusta, a raczej o sprawiedliwosc, a moze bardziej hm.. uczciwosc portalu jako takiego. Bo niezaleznie od tego, jak wyglada opinia osoby odpowiedzialnej za opis, niezaleznie od tego czy pisze ona recenzje pozytywna czy tez zupelnie negatywna, moim zdaniem, jedyne na co jej/jego osobista opinia powinna wplywac, to wlasnie ten tekst. Recenzja moze byc subiektywna, oczywiscie. Kazdy ma pelne prawo sformulowac ja tak zeby zachecic, lub przeciwnie – zniechecic czytelnika do siegniecia po dana produkcje. Jednak wychodzenie poza to – formulowanie zdan majac na celu nie nastawienie czytelnika, a to jak dana produkcje oceni to juz inna para kaloszy. Stad, gdzie stoje to juz jest – swiadoma czy nie – ale manipulacja. Jestesmy przeciez doroslymi ludzmi i zdajemy sobie sprawe, jak ludzie mysla, ze ponownie tak jak sama napisalas, kazdy chce byc madrzejszy niz jest. Na forach publicznych, gdzie odbywa sie komunikacja jednej osoby z wieloma jest to chyba szczegolnie wazne – tzn baczenie na to co sie pisze. I przepraszm, ale naprawde nie uwazam ze to jest wporzadku tylko dlatego, ze to jest czyjas opinia. Jezyk polski jest przeciez bardzo bogaty, i jestem pewna ze mozna wyrazic wlasne opinie nie nakladajac przy tym na czytelnika zadnych obciazen wzgledem tego, jak wysoko powinien dana produkcje ocenic, zeby nie zostac posadzonym o e.g. brak rozumu.
Opinia dla znawcow
Co zas do samego opisu.. Na tanuki jest ten niezrozumialy dla mnie zwyczaj przyczepiania co poniektorym produkcjom metki 'dla znawcow' (dla koneserow/wyrobionych widzow i tak dalej). Wg mnie jest to dodatek nie dosc ze zupelnie nie potrzebny, to jeszcze potencjalnie szkodliwy. Zarowno dla portalu jako takiego, jak i samych czytelnikow.
Moze sie nie znam, przyznaje. Jednakze zabijcie mnie a nie widze powodu, dla ktorego nie mozna by bylo powiedziec, ze na przyklad.. dana produkcja wymaga pewnej dozy doswiadczenia zyciowego, lub takiej czy innej formy wrazliwosci ktora pozwoli wylapac delikatne niuanse, roznorakie aspekty fabuly, czy jej symbolike. To jest szczere ostrzezenie, przekazane w neutralnej formie, nie kladace zadnego nacisku, tudziez pietna na czytelniku.
Tutaj (znaczy ogolem na Tanuki) natomiast uzywanie slow jak 'wyrobiony widz', 'znawca' od razu nadaje calej serii zupelnie inny oddzwiek. Nagle albo jestes ta blizej nieokreslona wyrobiona elita, albo zwykla swolocz, ktora arcydziela nie rozpozna nawet jak ci Mona Lize pod nos podetkna.
Zreszta.. dla 'znawcow'. Ale znawcow czego dokladnie? Mangi i anime? Kinematografii? Ludzkiej psychiki? Zycia, wszechswiata i calej reszty? Czy musisz byc tym mistycznym koneserem zeby potrafic dane anime docenic? Czy tez odwrotnie? Dostepujesz tego godnego miana dopiero gdy masz odpowiednia ilosc serii 'dla znawcow' oceniona na 10 na swojej liscie?
Czy zamiast stawiac czytelnikow przed wyborem stawienia wysokiej noty i bycia w kuleczku 'znawcow' vs bycia niewyrobionym ignorantem, nie lepiej po prostu ostrzec i pozwolic serii bronic sie samej? Bez automatycznych implikacji ze jak ci sie nie podoba/nie rozumiesz to 'sie nie znasz'?
A jezeli juz mowa o znawcach, to kto bedzie nim tak naprawde: osoba, ktora gdy sie jej pokaze jakiegos C. Monet'a na scianie w muzeum radosnie przytaknie na slowo 'arcydzielo', czy osoba, ktora wygrzebie odrzucone, bezimienne plutno ze smietnika i sama odkryje jego wartosc?
Mam tutaj doskonaly przyklad ilustrujacy ten problem troszke zgrabniej: Wyobrazcie sobie wypelniona sale koncertowa. Kazde miejsce na niej kosztowalo okolo 100$. Na scenie stoi wybitny skrzypek Joshua Bell. Jak myslicie: ilu z ludzi na widowni jest tam z samej checi doswiadczenia na zywo wspanialej muzyki, ilu natomiast jest tam bo 'wypada'/bo trzeba komus zaimponowac/bo znajomi poszli/bo chce moc powiedziec ze 'chodze na koncerty wybitnych muzykow'/bo chce powiedziec ze 'sie znam'/ i tak dalej?
No wiec Gene Weingarten, reporter z Washington Post postanowil zrobic eksperyment. Postawil owego skrzypka na dworcu w Waszyngtonie, zeby zobaczyc ile po godzinie uda mu sie swoja wspaniala gra uzbierac. Minely 43 minuty, czy uzbieral sie dookola niego tlum widzow? Czy zostal zarzucony pieniedzmi? No coz. Prezszlo obok niego prawie 1100 osob, praktycznie nikt sie nie zatrzymal, a calkowita suma jaka mu sie udalo uzbierac to 32 dolary i 17 centow. Szybkie pytanie: ile uzbieralby, gdyby przechodnie zostali poinformowani kim dokladnie ow dworcowy skrzypek jest? Czy myslicie, ze ci, ktorzy sie zatrzymaja zrobiliby to z powodu pieknej muzyki, czy tez po prostu „bo mi powiedzieli kim on jest i nie wypada sie nie zatrzymac. Wiecie, w koncu nie chce wygladac, jakbym sie nie znal(a)"?
To, ze przyczepilam to pod akurat to anime nie jest w zadnym stopniu znaczace. Juz jakis czas nosilam sie z zamiarem zahaczenia tematu i akurat tutaj mnie naszlo :p
Nie jest to tez bezposredni atak/skarga ani na portal ani na zadnego konkretnego recenzenta – raczej ogolne spostrzezenie.
Re: Hellsing Ultimate premiera 8
Re: Hellsing Ultimate premiera 8
[link]
No tak. Film bardzo dobry, slicznie zrobiony, slicznie przedstawiony… troche sie daje czuc chwilowo naciagana/sztuczna fabula czy przesadzone zachowania bohaterow… ale bynajmniej nie ujmuje to niczego ogolnej.. slodkosci tego filmu :]
Cos jeszcze…? A no tak, Kim Jae Wook. Wspominalam juz o nim…? \ (* A *) /
Generalnie – klimaty komediowo troszke hm… zagadkowe? Z lekka nutka deka.. tfu! yaoi (ale naprawde, doslownie szczypta!) i wieeeeelka lycha (a co tam, wanna!) uroku. Zdecydowanie polecam wszystkim lubujacym sie w takich klimatach. W szczegolnosci na ulewne, samotne wieczory, czy cus :P Leb na pienku poloze, iz prawie dwugodzinne wystawienie sie na dzialanie pana K.J. Wook'a poprawi humorek kazdej biszomance. Skutecznie ^_-
Re: brak słów....
Re: brak słów....
Rozumiem tez doskonale, jak w czasie poszukiwania informacji na temat lubianej serii natrafienie na… materialy stanowiace owych dziewczat pobozne zyczenia, moze skutecznie serie zepsuc (lub nawet obzydzic). Pamietam jeszcze, gdy bylam mloda i glupia, szukalam sobie po swierzo zamontowanym internecie zdjec Vegety :P Po tym jak natrafilam na hentai z udzialem jego i Bulmy, pozniej przez jakis czas wogole nie moglam sie zdobyc na patrzenie na DB. Heh :)
Ale wracajac do tematu. Tez mnie krew czasem zalewa jak widze te AlEsH OnI SoM K00fffaNi!!1!!!! (czy jakos tak xD) i inne takie w kolko i na okraglo. Wszedzie. Yh. Jednak nie moge sie zgodzic na mianowanie tego 'zaraza' fandomu. W koncu przeciez kazdy fan przechodzi jakas faze glebokiej fascynacji, probuje znalesc swoja nisze w naszej spolecznosci. A ze glownymi 'sprawcami' sa tutaj dodatkowo osoby bardzo mlode, podatne na trendy, chcace sie jednoczesnie wybic i wpasowac w dana spolecznosc, mysle ze 'starsi' koledzy powinni podejsc do tego z pewna doza dystansu, wyrozumialosci. W koncu ja tez kwiczalam jak widzialam Vegete, pelna piersia szerzylam wspanialosc Kapitana Daimosa :) Gdybym wtedy miala internet, prawdopodobnie zachowywalabym sie bardzo podobnie do tych mlodziutkich 'yaoistek' teraz. Szczegolnie, jesli pomysle, ze jak ja bylam mlodsza i buntownicza to samo zainteresowanie manga i anime bylo tym kierowaniem sie pod prad (ah, nadal pamietam ten artykul pani Olech z gazety wyborczej, bodajze opisany pozniej w Kawaii xD Chinski misz‑masz wielkookich prono‑bajek z Matka Boska.. czy cos takiego. Ciekawe rzeczy :D) W kazdym razie. W dzisiejszych czasach sama manga nie jest juz wystarczajaco 'mocnym' bodzcem ze to tak ujme. Ale za to yaoi jest, szczegolnie w krajach jak Polska. Uwazam, iz ta otoczka czegos „zakazanego”, postrzeganego przez ogol spoleczenstwa jako zle, lub po prostu nie akceptowanego przez „masy” jest przynajmniej w czesci odpowiedzialna za ilosc mlodych osob, jakie ten nurt przyciaga. Jednak (mam nadzieje >_<) jak wszystkie inne trendy, i ten w koncu spowszednieje na tyle, ze mlode osoby przerzuca sie na cos innego. Na przyklad szydelkowanie. Buntownicze :P
Re: brak słów....
Zgadzam sie w zupelnosci. Dlatego wlasnie po przeczytaniu Twojego ostatniego zdania, zdecydowalam sie odpowiedziec. Naprawde uwazasz tamten zwrot za kulturalny i nikogo nie krzywdzacy?
Oczywiscie. Jeznakze w tym miejscu chcialabym powrocic do kwestii owej, wyzej wymienionej, kultury. Poniewaz, przykladowo, jednak istnieje roznica pomiedzy neutralnym „nie lubie doszukiwania sie danych zwiazkow tam gdzie ich niema” a „ludzie ktorzy to robia to zaraza”. Roznica polega na tym, ze pierwsze mowi (w neutralny sposob) o samej idei, czy tez zachowaniu. Drugie natomiast (czyli to, jak ty zdecydowalas sie to ujac) celuje nie w jakies zachowanie, a w ludzi – dokladniej konkretna grupe osob (w tym wypadku 'yaoistki') i odnosi sie do nich w zdecydowanie negatywny sposob, mianujac je 'zaraza' fandomu. To jest personalne. I napewno nie kulturalne.
Re: brak słów....
Interesujace. Poniewaz osobiscie nigdy nie natrafilam na owa podgrupe (bo rozumiem, iz przez „fanow” rozumiesz jakas konkretna czesc spolecznosci, nie zas caly fandom – lub jedna jego przedstawicielke), ktora, jak twierdzisz, uwaza ta akurat czesc fanow za „zaraze”. Troche mi niewyraznie, poniewaz do tej pory myslalam, iz co jak co, ale fani m&a nie beda tymi, ktorzy swoich 'kolegow po fachu' beda az tak krytykowac, czy potepiac! Patrzac na sama historie oraz to jak jeszcze dzisiaj nasze hobby jest postrzegane (szczegolnie w Polsce), jest to czysta hipokryzja.
Ostatnio gdy sprawdzalam, kazdy ma prawo doszukiwac sie czego tylko zechce, w jakiejkolwiek serii, ktora mu sie spodoba. Na przyklad niektorzy doszukuja sie znaczenia pod cala ta przemoca w Elfen Lied. Zgadzam sie? Nie. Ale ich za to nie potepiam, ludzie maja prawo szukac i pietnastego dna w tej serii jesli maja taka ochote. Tak samo jak moga o tym dyskutowac, tudziez wyrazac swoje spostrzezenia i opinie w komentarzach.
Alez skad. W koncu jedyne co mowisz, to to iz sympatyzujesz z ta blizej nie okreslona rzesza „fanow” uwazajaca ten konkretny model zachowania za „cos na ksztalt zarazy”. I wogole to jest w porzadku, tak? Nie mowisz przeciez, ze jestes jednym z tych fanow? To nie jest tak, jakbys faktycznie mowila, ze ludzie doszukujacy sie pewnych motywow w mandze czy anime sa zaraza, ktora trzeba uleczyc (lub sie pozbyc, bo to jest to, co sie zazwyczaj z zaraza robi)? Nie no! W koncu przeciez wyraznie powiedzialalas, ze to jest tylko cos na ksztalt zarazy, prawda?