Komentarze
Nodame Cantabile [2006]
- Anime nadal lepsze : MiyuMisaki : 20.11.2016 13:08:57
- Najlepsza ekranizacja anime ever : Yumi Mizuno : 4.08.2014 14:29:03
- "Tylko" niezłe, a szkoda : Lenneth : 12.11.2013 01:52:14
- cudo : dark whisper : 17.09.2013 14:42:36
- amen : NEBUKADNECCAR : 18.08.2012 01:32:03
- komentarz : mino : 1.11.2008 01:47:46
- Niezłe : Chessman : 23.03.2008 19:24:45
- Hmmm... : i44 : 4.12.2007 22:59:25
Anime nadal lepsze
Niektóre sceny (np rozbijanie się samolotu) bardzo nieudane, ocierające się o kiczowatość. Mimo wszystko urocze, przyjemne, ale dłuższego bym nie zniosła.
7/10
Najlepsza ekranizacja anime ever
10/10
"Tylko" niezłe, a szkoda
A teraz, aby nieco rozwinąć myśl:
1. Jedenaście niemal godzinnych odcinków to wystarczająco wiele, by pomieścić fabułę 23‑odcinkowego anime. Nie obyło się bez cięć i zmian w stosunku do oryginału, które w żaden sposób nie wypaczają najważniejszych wątków serii, tworzą jednak wrażenie pewnego braku płynności podczas przechodzenia od jednej sceny do drugiej.
2. Przerysowane zachowanie postaci w anime śmieszy po stokroć, w serialu z żywymi aktorami – niekoniecznie. Nodame sprawia tutaj wrażenie nie tyle dziwaczki, ile osoby ewidentnie upośledzonej umysłowo i społecznie – tym bardziej nie potrafiłam śmiać się np. z tego, że Chiyaki przewracał ją na podłogę ciosem pięści prosto w twarz. (Chłopak stosujący przemoc fizyczną wobec autystycznej dziewczyny – ugh, nie, do not want.)
3. Zastanawiałam się, jak zostaną potraktowane sceny pt. „Nodame przez kilka dni nie myła włosów i śmierdzi”. Oczywiście, w dramie aktorka wygląda tak, jakby dopiero co wyszła od fryzjera i wizażystki. Zmarnowany potencjał. :(
4. Tradycja obsadzania Japończyków w roli nie‑Japończyków w tego typu produkcjach nie jest mi obca, ale aktor grający Stresemanna to lekkie przegięcie, przy nim też było mi trudno przełknąć umowność serii. (Może sensowniej byłoby zrobić z niego Japończyka, który większość życia spędził w Europie, dlatego jest genialnym mistrzem z zagranicy, z obcym akcentem i tak dalej.)
5. Wszystkie sceny zbiorowe (ujęcia dziedzińca uczelni, próby orkiestry itp.), zdecydowanie lepiej prezentują się w dramie niż w anime, które aż straszyło ilością nieruchomych kadrów.
6. Bywają momenty, w których drama lśni humorem, jakiego nie pamiętam z oryginału – jak chociażby podłożenie fragmentu z „Don Giovanniego” w chwili, kiedy kliknij: ukryte Stresemann zbliżał się, by pocałować Nodame. :D
Ogólnie rzecz biorąc, bardzo żałuję, że live action nie poszło chociaż częściowo w stronę realizmu, nawet jeśli miało ku temu „predyspozycje” – seria rozgrywa się przecież we współczesnej Japonii, w zaledwie kilku miejscach (z przewagą wnętrz), pozbawiona jest wszelkich elementów nadnaturalnych, kaskaderskich ujęć etc. Gdyby okroić tandetne efekty specjalne i nieco inaczej ukazać dziwactwa Nodame oraz „szorstkość” Chiyakiego, mogłaby z tego wyjść ciepła, sympatyczna komedia obyczajowa, którą oglądałoby się z dużą przyjemnością, a przede wszystkim bez śladu żenady.
...No ale czego ja oczekuję od japońskiej dramy. ;)
cudo
amen
Niezłe
Hmmm...
10!