x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Szczerze? Za mocno, za bardzo, zbyt agresywnie i bezpośrednio. Na pierwszym odcinku, przy pierwszym „trzęsieniu ziemi” wręcz się zaśmiałem.
Czokapik gatunkowo jest dziwnym tworem, bo to niby strukturalnie kryminał/tajemnice, trochę a'la kliknij: ukryte Tokyo Revengers, ale tematycznie to mocny dramat obyczajowy.
I niby spoko, ale nie jest to rzecz dla fanów „klasycznych dramatów” takich jak Koi Kaze albo Punpun. Tu nie ma powolnej, samonakręcającej się spirali upadku, tu od razu wchodzimy do pełnej patologii. Bardziej to pokaz perwersji niż próba ugryzienia problematyki. Jakby to był romans, to zamiast podchodów i ostatecznie, konsumpcji, to by się przez 6 odcinków ruch***.
Może się czepiam, ale serio spodziewałem się czegoś z powyższych. Bliżej temu do Bokurano albo Ima, soko ni iru boku, ale nawet tam nie było to aż tak szybkie i bezpo``średnie.
Niby narzekam, ale bawiłem się naprawdę nieźle. Cudna grafa, ok fabuła, dobre tempo i tylko 6 odcinków.
Na pewno można nazwać tą serię perfekcyjną adaptacją, ponieważ nie tylko jest w 100% wierna mandze, ale i wizualnie oddaje charakterystyczną kreskę autora (autorki?) w sposób idealny. Nie obraziłabym się, jakby to studio zaadaptowało jeszcze „Grzechy rodziny Ichinose” :)
Była to pretensjonalna seria grająca w tani sposób na emocjach. Epatowanie przemocą i tragedią (szczególnie u dzieci) musi wzniecić w widzu emocje, ale jeśli bliżej przyjrzeć się prowadzeniu narracji, psychologii postaci, czy strukturze światotwórczej, to to anime nie wybija się ponad średnią. Nie dostrzegam też żadnej odkrywczej, oryginalnej, czy wybitnie głębokiej problematyki poruszonej w dziele.
wow, ale spaprane zakończenie xd. W sumie wyszłoby dużo lepiej, gdyby ta seria zakończyła się na odcinku 4 lub 5, a tak dostaliśmy coś w stylu „nothing ever happens” jak w memach xd. I to nawet nie jest aż tak złe, tylko tak okropnie nudne/nijakie, że w ogóle już prawie zapomniałem, że to anime jednak wzbudziło we mnie jakieś emocje. I jako tako rozumiem o co chodziło autorowi, ale wykonanie – no nie.
W sumie tak naprawdę najlepsza rzecz z tego anime to reżyseria/animacja/muzyka, czyli wszystko to, co wyniosło prawdopodobnie (nie wiem, nie czytałem mangi, ale się domyślam) niezbyt dobry materiał źródłowy na absolutne wyżyny.
Okropne, okropne, to znaczy wspaniałe. Niestety jestem dosyć wrażliwy i takie rzeczy zawsze ruszają moje delikatne serduszko. No, ruszają i denerwują, bo jednak jest to fetyszyzacja bądź co bądź poważnych tematów, a przynajmniej tak to się prezentuje po tych dwóch odcinkach. No nic – zobaczymy co będzie dalej. Może będzie tu jakiś przekaz, a nie tylko szokowanie widza…
Ja rozumiem że dzieciaki potrafią być okrutne, że rzeczywistość potrafi być okrutna ale czy to będzie 6 odcinków czystego cierpienia? Lekturę mangi przerwałem na kreatywnym wykorzystaniu przez Shizuke‑chan zabawki Takopiego, tak żeby sobie za dużo nie spoilerować. Cóż, najwyraźniej Takopi też miewa nieszablonowe pomysły. Teraz widzę że to show naprawdę nie ma litości dla bohaterów i nie bierze jeńców. Czekam na dalszy ciąg wesołych przygód Takopiego.
Szczerze? Za mocno, za bardzo, zbyt agresywnie i bezpośrednio. Na pierwszym odcinku, przy pierwszym „trzęsieniu ziemi” wręcz się zaśmiałem.
Czokapik gatunkowo jest dziwnym tworem, bo to niby strukturalnie kryminał/tajemnice, trochę a'la kliknij: ukryte Tokyo Revengers, ale tematycznie to mocny dramat obyczajowy.
I niby spoko, ale nie jest to rzecz dla fanów „klasycznych dramatów” takich jak Koi Kaze albo Punpun. Tu nie ma powolnej, samonakręcającej się spirali upadku, tu od razu wchodzimy do pełnej patologii. Bardziej to pokaz perwersji niż próba ugryzienia problematyki. Jakby to był romans, to zamiast podchodów i ostatecznie, konsumpcji, to by się przez 6 odcinków ruch***.
Może się czepiam, ale serio spodziewałem się czegoś z powyższych. Bliżej temu do Bokurano albo Ima, soko ni iru boku, ale nawet tam nie było to aż tak szybkie i bezpo``średnie.
Niby narzekam, ale bawiłem się naprawdę nieźle. Cudna grafa, ok fabuła, dobre tempo i tylko 6 odcinków.
5/10.
6
W sumie tak naprawdę najlepsza rzecz z tego anime to reżyseria/animacja/muzyka, czyli wszystko to, co wyniosło prawdopodobnie (nie wiem, nie czytałem mangi, ale się domyślam) niezbyt dobry materiał źródłowy na absolutne wyżyny.
2
2 ePizod