Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 3/10 grafika: 4/10
fabuła: 1/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

3/10
Głosów: 13
Średnia: 2,62
σ=1,21

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Arion

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1986
Czas trwania: 118 min
Tytuły alternatywne:
  • アリオン
Widownia: Shounen; Postaci: Bóstwa; Rating: Nagość, Przemoc; Pierwowzór: Manga; Inne: Magia
zrzutka

Japończycy i mitologia grecka: to się musiało tragicznie skończyć!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mały Arion wraz z niewidomą matką Demeter mieszka gdzieś w niegościnnej Tracji. Jego spokojne życie zmienia się, gdy pewnego dnia do ich chaty przybywa sam Hades, jego wuj. Zwabia on chłopca obietnicą znalezienia lekarstwa dla Demeter i porywa do swej podziemnej krainy. Tam Arion – syn Demeter i Posejdona – jest uczony walki, aby pewnego dnia stanąć u boku ojca w wojnie z Zeusem. Już jako młodzieniec opuszcza posępną krainę – widać za wcześnie jednak, bo niemal od razu staje się jeńcem dowódczyni armii Zeusa, Ateny. W jej obozie poznaje młodziutką służącą, Lesfinę. Ale rodząca się między młodymi sympatia nie ma wielkich szans w huraganie wojennym, który ogarnia cały świat…

Jak z ocen łatwo wywnioskować, nie mamy tym razem do czynienia ze szlachetną perłą z lamusa – a raczej ze słusznie zapomnianym śmieciem. Wydawać by się mogło, że mity greckie, szczególnie w wersji nieocenzurowanej, powinny bardzo odpowiadać japońskim twórcom. Zbrodnie i gwałty, przemoc i kazirodztwo, ojco- i matkobójstwo, a wreszcie klasyczny konflikt tragiczny, w którym nie można dokonać dobrego wyboru – to wszystko sprawia wrażenie idealnego scenariusza anime. Yoshikazu Yasuhiko nie próbował jednak opowiedzieć na nowo któregoś z mitów, lub choćby dokonać jakiejś kompilacji – zamiast tego wykoncypował własną fabułę, z mitologii greckiej zachowującą (prócz nazewnictwa) część koligacji rodzinnych, a poza tym zawierającą kompletny groch z kapustą.

No dobrze, może ktoś powiedzieć, ale brak wierności mitologii to jeszcze nie jest grzech śmiertelny. Problem polega niestety na tym, że nawet gdyby owe mitologiczne nawiązania pominąć i zastąpić nazewnictwo tworami jakiegoś generatora imion, to i tak otrzymujemy film po prostu bardzo niedobry. Powyższe streszczenie właściwie słabo się ma do fabuły, mniej więcej do połowy składającej się z epizodów pozostających bez większego logicznego związku ze sobą. Tego, że to Arion jest bohaterem, możemy się domyślać, patrząc na tytuł filmu: sprawia on bowiem raczej wrażenie przypadkowego statysty, miotanego wydarzeniami i podejmuje rozmaite kompletnie niespójne działania, pozostające bez większego wpływu na fabułę. Na pierwszym planie bowiem znajduje się wojna…

Widać recenzentka nie lubi wojen, to i narzeka? Jeśli jednak serwuje się widzom danie militarne, wypadałoby pokazać strony konfliktu na tyle, by dało się coś o nich powiedzieć, a docelowo – zacząć którejś kibicować. A jeśli nie rzeczonym stronom, to na przykład prostym ludziom, którym wojna rujnuje życie. Tutaj widzimy jakieś tłukące się armie, ale nie zostajemy poczęstowani dostateczną ilością informacji, żeby wyrobić sobie jakikolwiek własny pogląd na to, co właściwie się dzieje. Trudno też trzymać stronę bohatera, bo przez ponad połowę filmu nie ma on żadnego pomysłu na to, co powinien robić i daje się nieść przypadkowym wydarzeniom. Owszem, końcówka jest trochę bardziej spójna, ale tylko dlatego, że zaczyna w niej dominować niezwykle oryginalny motyw ratowania „dziewicy w opałach”. Nie znajdziemy tu także choćby jednej postaci drugoplanowej, o której dałoby się powiedzieć cokolwiek – nie wspominając już o polubieniu jej.

Przypuszczam jednak, że najbardziej nużącym elementem tego filmu była przemoc. Oglądanie bez przerwy przez bite dwie godziny, jak ktoś komuś usiłuje zrobić krzywdę (mniej lub bardziej skuteczne) zaczyna w końcu zwyczajnie usypiać. Od razu uprzedzę, że amatorzy „krwawej jatki” też się rozczarują – mimo wszystko grafika nie jest taka, żeby było się czym zachwycać, a przypuszczam, że nawet im jakieś najprostsze uzasadnienie brutalnych wydarzeń bywa potrzebne.

Trudno mi powiedzieć, jak film prezentował się na tle produkcji sobie współczesnych, wydaje mi się jednak, że przeciętnie. Projekty postaci wyraźnie próbują naśladować studio Ghibli – do tego stopnia, że Atena i Ares sprawiają wrażenie dziwnie podobnych do pewnej pani generał i jej zausznika, których pamiętam z Nausicaä z Doliny Wiatru. Tła są mało pomysłowe i przede wszystkim puste, a sceny bitewne owszem, zrobione z rozmachem, nie takim jednak, by wytrzymać konkurencję z produkcjami nowszymi. O dziwo, za muzykę odpowiada nadworny kompozytor Ghibli, Joe Hisaishi – albo jednak wrażenia wizualne przytłoczyły ścieżkę dźwiękową, albo nie ma na niej nic, czego warto by było posłuchać.

Bardzo stanowczo odradzam wszystkim zawierania bliższej znajomości z tym filmem. Miłośnicy tytułów „z myszką” zazwyczaj rekrutują się spośród widzów wyrobionych, którzy mają jakieś oczekiwania co do fabuły – których dwugodzinna chaotyczna sieczka z pewnością nie zadowoli. Amatorzy „nawalanek” poszukują raczej pozycji nowszych i odpowiednio efektownych. Wszystkim ciekawym podpowiadam, że dwie godziny życia to czas, który można spędzić o wiele bardziej sensownie niż marnować go na stare i słusznie zapomniane produkcje.

Avellana, 10 stycznia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Yoshikazu Yasuhiko
Projekt: Yoshikazu Yasuhiko
Reżyser: Yoshikazu Yasuhiko
Scenariusz: Akiko Tanaka, Yoshikazu Yasuhiko
Muzyka: Joe Hisaishi