Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 9/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 28 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 568
Średnia: 7,81
σ=1,44

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Vampire Hunter D: Żądza krwi

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2001
Czas trwania: 102 min
Tytuły alternatywne:
  • Vampire Hunter D: Bloodlust
  • バンパイアハンターD
Tytuły powiązane:
Gatunki: Horror
Postaci: Wampiry; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Czas: Przyszłość; Inne: Supermoce
zrzutka

Łowca wampirów wyrusza z misją ocalenia porwanej przez krwiopijczego arystokratę dziewczyny, czyli pełen akcji film grozy i romantyczna opowieść o zakazanej miłości w jednym.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Daleka przyszłość: czasy potęgi wampirzych arystokratów przeminęły, mimo to jednak panowanie nad nocami wciąż nie należy do tych, którzy chcieliby te noce przespać. Pogrążonym w strachu mieszkańcom miast i wsi z pomocą przychodzą łowcy wampirów, za stosowną opłatą gotowi zmierzyć się z każdym krwiopijcą (poza lokalnym bankierem i prawnikiem)… Wśród łowców szczególną sławą – respektem przemieszanym z niechęcią i lękiem – cieszy się D., dunpeal (w innej wersji: dhampir), półczłowiek, półwampir, z racji pochodzenia wyrzucony poza margines ludzkiego społeczeństwa. Tym razem wypada mu zapolować na wampira o imieniu Meier Link, który porwał i uwiózł z sobą córkę zleceniodawcy, Charlotte. Wkrótce cała sprawa okazuje się bardziej skomplikowana: arystokrata, dotychczas nieatakujący ludzi, nie kwapi się także zanadto do kąsania dziewczyny, ona również nie sprawia wrażenia przerażonej panny w opałach… jakby tego było mało, ojciec Charlotte wynajmuje konkurencyjną wobec D. grupę łowców – działających pod nazwą Bracia Marcus – zdeterminowanych, by jako pierwsi dopaść „zdobycz”. Rozpoczyna się wyścig… i trwa niemal do napisów końcowych, tymczasem więc pozwolę sobie zmienić temat i dla odmiany pogrążyć się w świecie ogólników.

Fabuła Żądzy krwi jest prosta – ma jednak swój styl, chroniący ją przed mianem „schematycznej”. Gdyby rozłożyć ją na części składowe, szybko można by stwierdzić, iż Yoshiaki Kawajiri serwuje nam trzy klasyczne opowieści, całkiem zgrabnie ze sobą przeplecione – historię niemożliwej do spełnienia, zakazanej miłości, romantyczną wedle najlepszych standardów romantyzmu, czyli doprawioną mrokiem i odpowiednio tragiczną (w rolach głównych: Charlotte Elbourne i Meier Link); opowieść o pysze, prowadzącej do szaleństwa i upadku (tu pierwsze skrzypce grają bracia Marcus); a także – historię bohatera, który musi przezwyciężyć własne bolesne wspomnienia i zaakceptować w sobie to, co wcześniej negował (wreszcie tytułowa postać, D., oraz Leila, towarzyszka ww. braci). Oczywiście, nie należy zapominać, iż jest to przede wszystkim film akcji – na ekranie niemal bezustannie coś się dzieje, jedna scena walki przechodzi w następną, trup ściele się gęsto, przy czym preferowane sposoby rozstania się z tym światem są równie gwałtowne, co przykre. W sprincie fabuły znalazło się także miejsce na oddech, czyli kilka dobrze rozegranych spokojniejszych scen, raczej zwięźle ukazujących uczucia i motywacje bohaterów, głównie Leili i D., później zaś także pary nieszczęśliwych kochanków. Wszystko byłoby wspaniale i ocena za fabułę wyższa, gdyby – subiektywnym zdaniem recenzentki – reżyser konsekwentnie postawił właśnie na prostotę i nietuzinkowy klimat, jaki niewątpliwie udało mu się wytworzyć. Niestety, pod koniec mamy okazję obserwować niezbyt szczęśliwy i w sumie przewidywalny zwrot akcji, jakim jest wprowadzenie na scenę „złego” z prawdziwego zdarzenia. Niestety, ponieważ kiedy zagęszczona atmosfera rzednie, motywy „klasyczne” i „tradycyjne” zmieniają się nieodwołalnie w „schematyczne” i „wtórne”. Sama końcówka trochę ten zgrzyt nadrabia, niemniej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że całość można było lepiej poprowadzić.

Omówienie postaci tradycyjnie powinnam zacząć od protagonisty, tutaj jednak napotykam pewien problem – w Żądzy krwi nie ma jasno określonego głównego bohatera. Teoretycznie powinien być nim tytułowy D., w praktyce film „kradnie” mu wspomniana już wyżej Leila – bynajmniej nie dlatego, że D. jest postacią nieudaną: wypada zaskakująco naturalnie jako samotny mroczny mściciel z wiecznie nieruchomym melancholijnym obliczem (rzecz jasna pięknym), szlachetny i niepokonany, lecz z racji pochodzenia niesprawiedliwie odsunięty poza nawias społeczeństwa. Wbrew pozorom, ukazanie tego typu bohatera w taki sposób, by z miejsca nie ubawił widza do łez, nie jest sztuką łatwą i D. z pewnością oceniłabym pozytywnie, gdyby nie jeden szkopuł: nieszczęsna gadająca narośl na dłoni mająca pełnić rolę postaci komicznej i wedle najlepszych tradycji swego gatunku nieodmiennie irytująca widza.

Wracając do Leili – to chyba najbardziej udana postać filmu, co nie znaczy, że w jakikolwiek sposób oryginalna czy nowatorska (podczas oglądania Żądzy krwi najlepiej w ogóle wymazać podobne określenia ze słownika). Mimo to została bardzo dobrze ukazana – choć może to zabrzmieć jak paradoks, jedną z jej większych zalet jest to, że z początku wcale nie zapowiada się na udaną postać: ot, babochłop ze spluwą i kompleksami, na każdym kroku usilnie udowadniający mężczyznom, jaka to ona twarda i niepokonana jest (a że nie jest, to wiemy już z tytułu, niebrzmiącego przecież Vampire Hunter Leila). Z czasem poznajemy ją lepiej, obserwując, w jaki sposób zmienia się jej stosunek do D., poznając także motywy kierujące jej wcześniejszym zachowaniem – wraz z trwaniem filmu Leila odkrywa przed widzem nieco inną twarz – łagodniejszą, ukazuje także swoje słabości… które, znów paradoksalnie, pozwalają w pełni dostrzec i docenić, jak w istocie silną jest kobietą. Nic nowego, powiecie – ano nic nowego, ale za to całkiem nieźle pokazane.

Pozostali bohaterowie są – i właściwie niewiele więcej można o nich powiedzieć, poza tym, że dobrze wpisują się we wspomniane wyżej klasyczne wątki, którym to wątkom ewidentnie są podporządkowani – fabuła nie tyle wynika z działań bohaterów, co takie a nie inne charaktery postaci biorą się z zaplanowanego przez scenarzystę przebiegu akcji. Satysfakcjonująco wywiązują się ze swych ról Charlotte Elbourne i Meier Link jako Piękni, Szlachetni, Upadli, Tragiczni Kochankowie: są dokładnie tacy, jak wymaga tego konwencja filmu, co więcej – zdołali sobie także zaskarbić odrobinę sympatii recenzentki, choć nie przeżywałam ich historii zbyt intensywnie. Znacznie gorzej wypadają bracia Marcus – podejrzewam, że na kreację tych czterech postaci znacznie więcej czasu od scenarzysty poświęcił rysownik. Tylko dwóch ma coś w rodzaju charakteru – pełniący rolę przywódcy Borgoff i przykuty do łóżka, ciężko chory Grave – przy czym ten drugi posiada także zadatki na stosunkowo rzadki typ inteligentnego bohatera o złotym sercu. Niestety, otrzymuje minimalną ilość czasu antenowego i w efekcie wszelkie jego obiecujące cechy pozostają raczej na poziomie ledwie zarysowanych sugestii, niż w pełni ukształtowanej osobowości.

O ile scenariusz i charakterystyka postaci pozostawiają trochę do życzenia, o tyle od strony technicznej film został zdecydowanie bardziej dopracowany – zarówno oprawa graficzna, jak i muzyczna stoi na bardzo wysokim poziomie. Bardzo przypadły mi do gustu projekty postaci, nie typowo „ładne”, ale na swój sposób wyszukane i dobrze dopasowane do klimatu, w jakim utrzymana jest Żądza krwi. Akcja rozgrywa się w dużej mierze na pustkowiach, które łatwo pomylić by można ze scenografią westernu, gdyby nie fakt, iż czasem gdzieniegdzie przemyka jakiś relikt zaawansowanej technologii, przypominając, że XX wiek dawno już przeminął – być może z tego właśnie względu tła nie olśniewają szczegółowością. Z drugiej strony trzeba przyznać, że lokacje, które odwiedzają bohaterowie, są różnorodne i efektowne. Znakomita jest także animacja – już pierwsza scena porwania sprawia bardzo dobre wrażenie i wciąga w atmosferę, stanowiąc zarazem kwintesencję filmu: wszystko jest typowe, widziane już wielokrotnie i równie zaskakujące co śnieg w styczniu, ale zrealizowane nieomal perfekcyjnie – aż szkoda, że w kilku scenach (szczególnie tam, gdzie pojawiają się bracia Marcus, a także pod koniec filmu) reżyser obniża loty i zarzuca celową oszczędność środków na rzecz efekciarstwa. To samo zresztą tyczy się muzyki – utwory symfoniczne (na mój przydeptany przez słonia słuch z przewagą instrumentów smyczkowych) są dokładnie takie, jakich można by się spodziewać po stylowym filmie grozy z wampirami w roli dania głównego. Co więcej, bardzo dobrze współgrają z obrazem, jednocześnie pozostając słyszalne i współtworząc klimat – niestety, to również zdaje się komuś w fazie produkcji nie wystarczyło: wprowadzony w scenach finałowych walk podkład elektroniczny dodaje co prawda dramatyzmu, ale też bruździ i zgrzyta niczym rubaszny żartowniś podczas przyjęcia dyplomatów. A to się mści – konkretnie wspomnianym już wyżej wahnięciem atmosfery i niebezpiecznym balansowaniem na granicy pomiędzy „odwoływaniem się do klasycznych wzorców” a „schematycznością”.

Vampire Hunter D. Żądza krwi to film dobry i zdecydowanie godny uwagi widza, pod warunkiem jednak, że przed seansem poczyni się pewne przygotowania, to znaczy: nastawi się na klasyczną opowieść, która niczym nie zaskoczy, ale i nie taki jest jej cel. To jest film akcji, to raz, po drugie zaś – operuje przede wszystkim klimatem, a więc służy do przeżywania, podziwiania, może nawet, do pewnego stopnia, delektowania się – coś jak powrót do dawno nieczytanej, a dobrej książki, przez lata nieodwiedzanego urokliwego miejsca czy też na wpół zapomnianej historii, której niegdyś słuchało się z wypiekami na twarzy. Na mnie Żądza krwi sprawiła właśnie takie wrażenie – co ciekawe, lepsze za drugim oglądaniem niż za pierwszym – i mimo wszystkich zastrzeżeń stanowczo nie żałuję tych stu dwu minut poświęconych na seans.

hitsujin, 1 września 2012

Recenzje alternatywne

  • Vanille - 8 kwietnia 2004
    Ocena: 8/10

    Po pierwszej próbie zekranizowania powieści Hideyukiego Kikuchiego oraz ilustracji Yoshitaki Amano otrzymaliśmy film niezwykły. Jeden z tych, które zalicza się do „zobaczcie koniecznie, by móc samemu ocenić”. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Hideyuki Kikuchi
Projekt: Yoshitaka Amano, Yutaka Minowa
Reżyser: Yoshiaki Kawajiri
Scenariusz: Yoshiaki Kawajiri
Muzyka: Marco D'Ambrosio

Wydane w Polsce

Nr Tytuł Wydawca Rok
1 Vampire Hunter D: Żądza Krwi Anime Gate 2006

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Vampire Hunter D: Bloodlust na forum Kotatsu Nieoficjalny pl
Vampire Hunter D: Bloodlust — recenzja na Anime Forever Nieoficjalny pl
Vampire Hunter D: fanfiki na Czytelni Tanuki Nieoficjalny pl
Vampire Hunter D: Żądza krwi - artykuł na Wikipedii Nieoficjalny pl