
Komentarze
Koutetsu Sangokushi
- tragedia : Lyneel : 26.07.2011 23:25:34
- komentarz : Niekasuj : 25.11.2008 08:02:17
- Wybitne anime :) : Vodh : 15.09.2008 01:06:41
- Kolorowo mi... : AlexZ : 15.09.2008 00:21:10
- "Dziwny jest teeeeen świat." : Salva : 12.08.2008 20:05:23
- Wyjątkowe dno! : moshi_moshi : 11.08.2008 14:14:52
- A mi się tam podoba... : Inuki : 6.07.2008 17:53:39
- Muszę przyznać... : Drzuma : 15.06.2008 13:43:51
- Bardzo dobre anime :) : Sidhea : 18.05.2008 17:10:43
- dla każdego coś swojego : Xellia : 11.04.2008 12:32:20
tragedia
A no i opening jest swietny:)
Wybitne anime :)
Fabuła jest wybitnie głupia. Zbieranina wybitnie zniewieściałych panów powiewa sobie mniej, lub bardziej, przez 25 odcinków… Oprócz tego mamy wybitnie zmarnowany czas wybitnych Seiyu i jeszcze parę wybitnych rzeczy. Najlepiej przedstawione są duże sceny batalistyczne, w szczególności jedna. Od razu widać, która armia naciera, a która się broni, jakież to proste i logiczne, Sun Tzu się chowa… Szkoda słów.
Ciekawą ideą jest też zastąpienie znanej z Bollywoodu sekwencji z deszczem sekwencją czesania i powiewania, zaiste kreatywne…
Jedyne, do czego się toto nadaje, to grupowa głupawka. W roli niezamierzonego rozśmieszacza prezentuje się całkiem nieźle ;D
Kolorowo mi...
Obejrzałam całe i bynajmniej ani razu z krzesła nie spadłam. Grafika mi się podobała. Niektóre anime powstają z gorszą grafiką a i tak mają wysoką oglądalność. Muzyka była naprawdę niezła. Ale coś co się rzucało od razu w oczy to główny bohater. Takiego to normalnie ze świecą szukać. Ile razy to już słyszałam "Jestem beznadziejny" albo "Jestem taki słaby" No nie to w końcu główny bohater czy chodząca depresja?
Zakończenie było typu "Poświęcę się dla was a wy se żyjcie dalej™" Prawdziwie Japońskie. Jedyna postać w tym Anime która wzbudziła moją sympatię to narwany braciszek Rikusona Ryoutou. Bo jak nie można lubić kogoś tak głupiutkiego? Charaktery reszty postaci były, że tak powiem głębokie jak kałuża. A Ryuubiego miałam ochotę ubić od początku do końca.
Ale czy to wszystko było wadą? Oryginalny bohater Rikuson, chodząca doskonałość Sonken, kochający chłopczyk Ryoutou, Powiewający mistrz jak trafnie zasugerowała recenzentka, Koumei i reszta mniej lub bardziej ważnych i głupich postaci.
Jestem pewna, że jeszcze kiedyś do tego Anime wrócę i ,że jest w mojej ulubionej pięćdziesiątce. No bo gdzie znaleźć mistrza który chce poświęcić siebie aby uratować ucznia? I chłopaka który od razu postanawia z nowo poznanej osoby uczynić brata?
Komu polecam?
Osobą które lubią idiotyczne zakończenia i nie mają nic przeciwko mężczyzną wyglądającym jak kobiety.
"Dziwny jest teeeeen świat."
Anime jest naprawdę niesamowite. Jak można stworzyć coś tak bezdennie głupiego i pozbawionego jakichkolwiek zalet (bo ja muzyki do specjalnie udanej nie zaliczam) to jest naprawdę fascynujące. Twórcy na pewno są… interesującymi ludźmi. Ale żeby nie było, że się znęcam nie mając ku temu żadnych powodów. Powody są i to istotne. Po pierwsze postaci. Skoro spędzam z bohaterami te 25 odcinków to wypadałoby jednak jakoś się z nimi zżyć. Tutaj zżyłam się o tyle, że każdemu życzyłam radosnej, dłuugiej i bolesnej śmierci. Postaci biły rekordy jeśli chodzi o głupotę, brak logiki i irracjonalność w postępowaniu. A… przepraszam była tam jedna rzecz, która mi się podobała, nałogowo chichoczący dealer. Tak, on jeden był czymś co wywoływało chociaż szczątkowe pozytywne uczucia. Poza tym, że był również idiotą i służył Powiewającemu Mistrzowi. Naprawdę jak się teraz zastanowiłam jak powinnam dotkliwie i boleśnie zemścić się na postaciach to aż sama nie wiem co napisać. No główny bohater był skończonym, dziwiącym się idiotą. Mamoru już nigdy nie będzie taki sam po seansie… Mistrz tylko Powiewał i generalnie nic poza tym nie robił, ewentualnie doprowadzał do obłędu biednego Rikusona… Reszta to naprawdę stado rzadkich i chyba specjalnie wyselekcjonowanych kretynów, bo w AŻ takie przypadki to nie wierzę. Ryuubi powalił mnie na kolana celem swego życia: „wypalmy wioski, wymordujmy ludzi i posadźmy kwiatki, jedzenie doprowadza do konfliktów to kwiatki sprawiają, że ludzie się uśmiechają i są szczęśliwi”. Przez sporą część czasu myślałam, że to kiepski żart i spory był mój szok jak okazało się, że on tak na poważnie. Fabuła była generalnie bezdennie głupia, bohaterowie tłukli się nie wiadomo po co, Księżniczek również bił rekordy głupoty… A jeszcze na dodatek powalała grafika. Myślałam, że Księżniczek to szczyt zniewieścienia, ale twórcy lubią szokować i różowe afro bezwzględnie wysunęło się na prowadzenie. Grafika była tragiczna, ja (jednostka, która nigdy w życiu nie zwracała na to uwagi) byłam przytłoczona ilością lazy animation. I proporcjonalną do tego ilością Powiewającego Mistrza.
Generalnie skrajne dno i nie polecałabym tego nikomu, chyba że do wspólnej głupawi w większym gronie. Jeśli chodzi o oglądanie grupowe to jak najbardziej się zgadzam, jako komedia niezamierzona to to się sprawdza świetnie. Niestety TYLKO jako komedia niezamierzona, chociaż naprawdę ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby to wziąć na poważnie…
Wyjątkowe dno!
Sami bohaterowie są koszmarni, nie rozumiem jak zgraję takich kretynów można uznać za elitę wojowników?! Pozbawiony mózgu, charakteru i umiejętności bojowych Rikuson, nie zrozumiałby co się do niego mówi, nawet gdyby mu sylabizować. Ryuubi powinien umierać długo i boleśnie – tak infantylnej, irytującej i beznadziejnej postaci ze świecą szukać. Reszta bohaterów nie jest lepsza.
Po grafice na kilometr czuć niski budżet: brzydkie, niedopracowane projekty postaci, z żabimi uśmiechami i krzywymi buziami, nędzna animacja (fatalnie zrobione pojedynki), paskudne tła (z kilkoma wyjątkami). Jedyną dobra rzeczą w tej produkcji jest muzyka, wyjątkowo dobrze dobrana i wykonana – zarówno czołówka jak i śliczny ending, zdecydowanie zasługują na uwagę i gorąco polecam zapoznanie się z nimi osobom, które nie mają zamiaru oglądać serii, naprawdę warto.
Radzę trzymać się od Koutetsu Sangokushi z daleka (chyba że ktoś jest wybitnie odporny na głupotę), ta seria to rasowa chała i nawet świetni seiyuu nie są w stanie jej pomóc. Moim zdaniem da się to oglądać tylko w grupie i to z odpowiednim podejściem (ostatecznie jako zupełnie bezsensowna i absurdalna komedia Koutetsu sprawdza się znakomicie).
A mi się tam podoba...
Moderacja
W kilku punktach się zgodzić muszę (np. w kwestii różowowłosego transwestyty, który chyba nie zyskał sobie wielu fanów), bo trudno dopatrzyć się w tym anime szczególnej głębi. Postaci są schematyczne, ale nie ukrywajmy – zdecydowana większość anime bazuje na schematach i ma to swój urok (moją ulubioną był zdecydowanie Shokatsukin, choć oryginalnością nie grzeszył). Co do motywacji.. Na początku faktycznie byłam nieco.. zbita z tropu ^^ ale jak się chwilę nad tym pomyśli.. Ludzkie motywacje nie zawsze są zrozumiałe. Jeśli chodzi o postaci żeńskie, na początku próbowano wydzielić jakiś większy wątek dla pani Lord, ale ku mojej wielkiej uldze pomysł porzucono. Dla mnie największą wadą, zwłaszcza biorąc pod uwagę natłok bishouneniastych panów, był brak elementów shonen‑ai, na które liczyłam, ale zadowala tych kilka aluzji ;)
Polecam anime jako lekką przekąskę fantasy i nie wykluczam, że kiedyś do niej wrócę.
Muszę przyznać...
Zaczęłam anime oglądać… padłam po kilku odcinkach na biurko i spytałam: „Czy ludzie nie mają już oryginalnych pomysłów na anime?”, moja opd… „Są, ale jest to gatunek pomysłu zagrożony i powinien być pod ochroną”. ^^' Koniec anime to już w ogóle mnie z krzesła zwalił i przez tydzień nie mogłam siadać tak mnie 4‑litery bolały ;_;
Podsumowując… będę łaskawa i jako ocenę dam 3… ^^' ;)
Bardzo dobre anime :)
Po prostu jednym się podoba taki gatunek anime, innym zaś zupełnie co innego. Jako anime fantasy jest bardzo dobre!
dla każdego coś swojego
żebym nie wyszła na beznadziejnego fangirla, jest jedna rzecz, która w tym anime naprawdę mnie boli i nie jest to nic z tego, co wymieniła recenzentka: niesłuszne nawiązywania do chińskiej „legendy trzech królestw”, z którą „koutetsu sangokushi” wspólny ma chyba tylko tytuł i imiona postaci, bo nie można tego nawet nazwać „serią na motywach (...)". ot, i tyle.
kończąc: ze swojej strony bynajmniej nie nazwałabym tej serii „stratą czasu” :3
wszyscy przyjaciele Ryuubiego-sama... są moimi wrogami ;/
ps. Sonkena też ktoś powinien był zabić w dzieciństwie, choć z dokładnie odwrotnego powodu niż różowowłosego potwora ;/ słodycze są szkodliwe…