Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 10/10 grafika: 7/10
muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 12 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 179
Średnia: 7,59
σ=1,46

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Toshokan Sensou

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 図書館戦争
  • Library War
Postaci: Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Bardzo nieudane political fiction czy świetna seria obyczajowa? Zależy od punktu widzenia…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Political fiction, jak wiadomo, polega z grubsza na zastanawianiu się, „co by było, gdyby”. W tym przypadku punktem wyjścia jest uchwalona w Japonii w 1989 ustawa mająca na celu ochronę społeczeństwa przed szkodliwymi treściami – czyli, mówiąc wprost – wprowadzająca cenzurę, oczywiście ze szczytnych pobudek. Ustawa powołuje do tego zadania specjalny urząd, dysponujący oddziałami uprawnionymi do konfiskaty i niszczenia zakazanych treści. Jednakże nie wszystkim taki obrót sprawy się podoba. W prawie jest bowiem zapisane także, że biblioteki mają pełną swobodę gromadzenia i udostępniania materiałów według własnego uznania – i mają prawo do chronienia swojej własności. W obronie przed siłami cenzorskimi muszą powołać własne jednostki ochronne. To, co początkowo miało pełnić wyłącznie funkcje porządkowe, przekształca się z czasem w regularne organizacje militarne. Trzydzieści lat później operacje obu stron bardziej przypominają wojenne potyczki niż pokojowe procedury prawne.

Wtedy właśnie do jednej z największych krajowych baz w Kanto przybywa dwudziestodwuletnia Iku Kasahara. Kilka lat temu członek sił bibliotecznych ochronił ją i książkę, na której jej zależało. Teraz Iku zamierza dorównać swojemu nieznanemu „księciu” i stanąć w szeregach armii walczącej o wolność słowa dla wszystkich. Predyspozycje fizyczne ma niezłe, ale jej zapalczywość i naiwność sprawiają, że trening pod okiem surowego instruktora Atsushiego Doujou jest naprawdę piekielny. A jednak jakimś cudem dziewczyna po treningach trafia do elitarnej jednostki sił uderzeniowych. Czy sobie poradzi? I czy przypadkiem akcje zbrojne nie okażą się prostsze od opanowania zasad bibliotecznego systemu klasyfikacji książek?

Konstrukcja świata przywodzi na myśl piękny, starannie zaprojektowany budynek, który zamiast na solidnych fundamentach został oparty na czterech bujanych krzesełkach. Można podziwiać fachowe wykonanie stropów i zachwycać się detalami stolarki, ale nie da się nie zauważyć, że w normalnych warunkach całość musiałaby się natychmiast rypnąć. Owszem, na poziomie, że tak powiem, lokalnym fabuła ma sporo sensu: siły biblioteczne działają jak organizacja militarna, a nie jak banda nawiedzeńców, walki wymagają strategii i planowania, a nie biegania z wrzaskiem i na oślep… Nie trzeba być jednak fachowcem od polityki (bo ja nim z pewnością nie jestem), żeby zauważyć, że jeśli w jakimś państwie dwie organizacje, działające zgodnie z prawem i bez wątpienia za pieniądze podatników, istnieją zasadniczo po to, żeby strzelać do siebie z broni ostrej, to takie państwo ma problem nieco poważniejszy niż cenzura. Ciekawe zresztą, że przez cały czas pojawiają się nowe książki trafiające na indeks – przypuszczam, że wydawcy, będąc kapitalistycznymi cynikami, zanosiliby każdą pozycję do zatwierdzenia w cenzurze przed wydaniem, żeby uniknąć wysłania na przemiał całego lub niemal całego nakładu. Ale cóż, może dostają za to odszkodowania od państwa? Któż to wie… Ostatnia złośliwość, której nie mogę sobie odmówić to refleksja, iż większość pokazanych tu starć zbrojnych przypomina to, co młodzież zwykła nazywać „ustawkami”. Siły biblioteczne i cenzorskie spotykają się na ściśle określonym terenie (żeby nie zagrażać cywilom), strzelają do siebie, a potem, na przykład o godzinie 9, przerywają ogień, zabierają rannych i idą do pracy, bo trzeba otworzyć bibliotekę… Rozumiem oczywiście „prawa anime”, ale niestety próba sprzedania czegoś takiego jako realistycznego political fiction nie ma szans powodzenia. Widzowie, którzy sięgnęliby po tę serię właśnie z tego powodu – albo szukając czegoś z dużą ilością ładnych walk – rozczarują się, bo akcje zbrojne, chociaż się zdarzają, zdecydowanie nie stanowią głównej zawartości Toshokan Sensou.

Jeśli jednak zdołamy oderwać wzrok od nieszczęsnych bujanych krzesełek i zmusimy się do zapomnienia na chwilę o ich istnieniu, otrzymujemy serię świetną. Przede wszystkim nie ma tu irytującej „bohaterszczyzny” – nawet pierwszoplanowi bohaterowie nie dokonują tu jakichś nadludzkich wyczynów, bo nie na tym polega skuteczność oddziałów specjalnych. Bardziej liczy się umiejętność podejmowania szybkich decyzji, dostosowywania się do okoliczności i – przede wszystkim – zachowania zimnej krwi. W dodatku najwięcej czasu ekranowego poświęcono wątkom obyczajowym i pokazaniu niezwykle barwnych, a przy tym realnych i solidnie psychologicznie skonstruowanych postaci. Gorącogłowa Iku; Doujou, o którym można powiedzieć, że cierpliwość nie jest jego mocną stroną; będąca wcieleniem kobiecości przyjaciółka Iku, pracująca w wywiadzie bibliotecznym Asako Shibasaki; przyjaciel i rówieśnik Doujou, Komaki; zwierzchnik oddziału specjalnego, kapitan Genda; chodzący ideał Hikaru Tezuka… Trudno tę serię nazwać komedią, ale z relacji między postaciami wyciśnięto cały możliwy codzienny komizm, naturalny i całkowicie na miejscu – a przy tym główny wątek romantyczny pozostaje zarówno nienachalny, jak i doskonale poprowadzony. Całkiem poważnie muszę napisać, że był to jeden z najlepszych romansów, jakie widziałam w ostatnich latach – patrząc pod kątem naturalnie i ciepło rozwijającego się związku, nie zaś dramatycznego oświecenia co do jedynej prawdziwej drugiej połowy.

Grafika jest bez zarzutu, jeśli chodzi o projekty postaci – dość realistyczne jak na anime, a przy tym wystarczająco charakterystyczne, by można było bez trudu odróżnić nawet postaci epizodyczne. Nie tylko nikt nie ma tu tęczowych włosów, ale nawet budowa ciała mieści się w zdrowych proporcjach – Iku czy Asako są zgrabne i ładne, ale żadna z nich nie jest wymoczkowatą sylfidą z przyczepionymi z przodu piłkami plażowymi. Dopracowano także mimikę i drobne gesty, dodające bohaterom indywidualności i sprawiające, że wydają się ludźmi z krwi i kości. Na pochwałę zasługują także sekwencje walk – dynamiczne, a przy tym trzymające się względnego (przynajmniej dla takiego laika, jak ja) realizmu, z płynną animacją. Nie można nie wspomnieć o starannym odwzorowaniu świata – dopracowanych projektach mundurów, pojazdów i broni, ale także wnętrzach i urządzeniach bibliotecznych. Widać jednak, że seria nie miała nieograniczonego budżetu. Pół biedy, że w dalszych planach postaci tracą na szczegółach. Gorzej, że w kilku miejscach – w tym do pokazania pojawiającego się w czołówce, a potem w jednej z kluczowych scen pod koniec serii pola kwiatów – użyto wyjątkowo paskudnego i topornego renderingu. Muzyka jest udana, chociaż trochę brakuje jej indywidualności. Owszem, podobała mi się w trakcie seansu, ale nie usłyszałam w niej niczego, do czego chciałabym jeszcze raz wrócić.

Dwanaście odcinków przedstawia tylko pewien fragment życia bohaterów i trudno spodziewać się tu jakichś konkluzji. Pozostaje trochę niedosytu, jednak seria została zamknięta zgrabnie. Nie stało się to, czego obawiałam się najbardziej – nie spróbowano wyciągnąć jakiegoś wielkiego politycznego wątku, który bezlitośnie obnażyłby cały (nie bójmy się tego słowa) idiotyzm założeń świata. Możliwe, że w oficjalnie pacyfistycznej Japonii taka książka (bo pierwowzorem anime był cykl powieści Hiro Arikawy) jest swego rodzaju grą z ukrytą cenzurą, pozwalającą na pokazanie i gloryfikację sił wojskowych. Nie wnikając jednak w te zależności i przymykając oko na nieszczęsne krzesełka (bujane, przypominam) otrzymujemy wyjątkowo pełną wdzięku serię obyczajową, z uroczym, a jednocześnie bardzo naturalnym wątkiem romantycznym. Widzom, którzy potrafią to docenić – polecam.

Avellana, 6 września 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Hiro Arikawa
Projekt: Satoru Nakamura, Sukumo Adabana
Reżyser: Takayuki Hamana
Scenariusz: Kenji Konuta
Muzyka: Yuugo Kanno

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Toshokan Sensou na Forum forum Kotatsu Nieoficjalny pl