Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 grafika: 7/10
fabuła: 3/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 12 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,67

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 60
Średnia: 7,12
σ=1,84

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Gamer2002)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shin Kidou Senki Gundam Wing: Endless Waltz Tokubetsu Hen

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1997
Czas trwania: 87 min
Tytuły alternatywne:
  • Mobile Suit Gundam Wing: Endless Waltz Special Edition
  • 新機動戦記ガンダムW[ウイング] Endless Waltz -特別篇-
Widownia: Shounen; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Bohaterowie Gundam Wing występują na bis. Ładne, ale w sumie można było wcześniej wrócić do domu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

196 rok kalendarza After Colony, wigilia Bożego Narodzenia. Minął dokładnie rok od kończącej wojnę bitwy stoczonej nad atmosferą ziemską. W kosmosie zapanował pokój, a proces rozbrojenia objął całą Ziemię, więc niepotrzebne już gundamy zostały wysłane w stronę Słońca. Jednakże Wu Fei nie zgodził się na zniszczenie swojej maszyny, zaś stojąca za Operacją Meteor Fundacja Barton także nie zamierza rezygnować ze swoich planów… Jeżeli nie pamiętacie Fundacji Barton ani nie wiecie, że ostateczna bitwa w Gundam Wing toczyła się w wigilię, nie przejmujcie się – jest to wymysł tego filmu. Na Zachodzie takie rzeczy nazywa się „retcon”.

Gundam Wing: Endless Waltz Special Edition jest filmową wersją serii OAV Gundam Wing: Endless Waltz, będącej powstałym w 1997 roku sequelem Gundam Wing. W tym samym roku wydana została manga Gundam Wing: Battlefield of Pacifists, stanowiąca pomost pomiędzy oryginalną serią a kontynuacją. Przedstawia ona podstawy decyzji o wysłanie gundamów na Słońce oraz wyjaśnia postępowanie Wu Feia (choć w filmie nie ma o tym ani słowa), więc warto ją przeczytać przed obejrzeniem Endless Waltz.

Sam tytuł jest typową dokrętką, zrobioną głównie po to, by jeszcze jeden raz zebrać całą obsadę serii. Co prawda w jej ostatnim odcinku wspomniano o tym, że Operacja Meteor nie przebiegła zgodnie z pierwotnymi założeniami, ale było to jedynie dodane w ostatniej chwili, nieprzemyślane pozostawienie otwartego wątku. Liczne elementy pokazane w Endless Waltz nie tylko nie mają oparcia w serii telewizyjnej, ale wręcz są sprzeczne z podanymi w niej informacjami. Scenarzyści twierdzą tutaj, że piloci gundamów złamali rozkazy i działali na własną rękę, chociaż widzieliśmy, jak otrzymują rozkazy. Ponoć kolonie podczas Operacji Meteor szykowały straszliwy atak na Ziemię, a przecież ich mieszkańcy byli portretowani jako szlachetni i pokojowi i dopiero później zostali skorumpowani. Rewelacje na temat pochodzenia imienia Trowy zastanawiają, biorąc pod uwagę brak reakcji Lady Une, gdy jej się przedstawiał w oryginale. Także znikąd bierze się Mariemaia, siedmioletnia córka Treize’a, głównego antagonisty Gundam Wing. Ponadto, według Fundacji, ze względu na swoje pochodzenie dziewczynka od początku miała stać się przywódczynią świata, choć przecież ówczesna pozycja jej ojca do niczego takiego jej nie predestynowała.

Nawet pomijając wszystkie te nieścisłości, fabuła i tak jest marna. Przywódca Fundacji, Dekim Barton, oraz Mariemaia to marny duet złoczyńców. Są nieciekawi i nawet bez różowej armii nie mogę traktować ich jako poważnego zagrożenia, mimo łatwości, z jaką ruszają na podbój świata. To po prostu para złożona ze złego starego faceta i jego małej marionetki, co w sumie jest powtórzeniem wątku Minevy Zabi z Zeta Gundam. Tyle że Mineva zachowywała się wiarygodnie, jak indoktrynowane dziecko, podczas gdy w przypadku Mariemai twórcy chyba chcieli, byśmy pomyśleli, że to ona może być mózgiem całej operacji. Dalej też nie jest lepiej. Trowa, biorąc pod uwagę pochodzenie jego imienia, przy spotkaniu z głównymi złymi nie powinien nawet zdążyć się odezwać, a co dopiero zostać potraktowany tak łagodnie, jak został. Wstrzymywanie się z użyciem gundamów do ostatniej chwili jest tym, co przerabialiśmy już w Wingu i wypada tak samo nudno, jak wcześniej. Oczywistym powodem, dla którego chciano je zniszczyć metodą wysyłania na Słońce było umożliwienie ich odzyskania – w końcu można było po prostu użyć systemu samozniszczenia, o którym przypomniano sobie pod koniec filmu. Gwóźdź programu, jakim jest „ostatni występ zespołu” okazuje się nieciekawym wydarzeniem, które zadowoli tylko fanów o niewysokich oczekiwaniach. Prawdę mówiąc, ten boysband nigdy nie był porządnym zespołem, zaś relacje między nimi były na poziomie przelotnej znajomości.

Staranna dopieszczona animacja stanowi jedyny powód, dla którego sceny akcji są warte cokolwiek. Tymczasem Gundam Wing przeważnie nie potrafił pokazać porządnych bitew, a tutaj także ostateczna batalia to sekwencja popisów gundamów z pilotami nawijającymi o tym, jak bardzo się wstrzymują i że ich bitwa jest przegrana. Tylko pojedynki jako tako wychodziły twórcom, ale tutaj zmarnowano okazję do zaprezentowania starcia pomiędzy Heero a Wu Feiem. Muzycznie jest tak samo, jak w serii telewizyjnej, jedyną nowość stanowi piosenka Last Impression. Nie jest to Beyond the Time z Odwetu Chara, ale w sumie wypada lepiej niż inne utwory śpiewane w Gundam Wing.

Co się mi tu podobało… Noin ma w końcu okazję naprawdę wspierać w boju gundamy, co zmywa niesmak, jaki pozostawiła jej decyzja o rezygnacji z walki pod koniec serii. Przemowa, jaką pod koniec Relena stara się wygłosić, stałaby się dobrym zwieńczeniem rozwoju jej postaci, gdyby tylko nie była jedyną rzeczą, jaka o nim świadczyła. Projekty maszyn, poza definitywnie od czapy anielskimi skrzydłami Winga Zero, są udane. Widać szczegółowość i miło się na nie patrzy, nawet jeżeli są jeszcze bardziej przesadzone w stylizacji niż w oryginale.

Poza grafiką nie ma tu nic szczególnie specjalnego. Znajdziemy tu wszystkie wady serii telewizyjnej i to w dodatku bez części jej zalet, które są ledwie rekompensowane oprawą wizualną. Gundam Wing: Endless Waltz Special Edition jest nieciekawym, wtórnym i nudnym filmem, który co najwyżej może wydać się ładny. Jedynie fani Gundam Wing mogą po niego sięgnąć, chociaż i tak muszą pogodzić się z rozbieżnościami między tą produkcją a serią główną. To tylko dokrętka, której równie dobrze mogłoby nie być.

Gamer2002, 13 czerwca 2013

Recenzje alternatywne

  • Inai - 9 maja 2004
    Ocena: 6/10

    Epilog serii Gundam Wing. Dla młodych pilotów wojna jeszcze się nie skończyła… więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Hajime Yatate, Yoshiyuki Tomino
Projekt: Hajime Katoki, Jun'ya Ishigaki, Kunio Ookawara, Shuukou Murase
Reżyser: Yasunao Aoki
Scenariusz: Katsuyuki Sumisawa
Muzyka: Kou Ootani