Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 2
Średnia: 5
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ginga Tetsudou Monogatari ~Wasurerareta Toki no Wakusei~

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 4×25 min
Tytuły alternatywne:
  • 銀河鉄道物語 ~忘れられた時の惑星~
  • Galaxy Railways ~A Letter from the Abandoned Planet~
zrzutka

Nieszczególnie udana próba powiązania opowieści o siłach SDF z sagą o legendarnym pociągu 999.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Chroniące Galaktyczną Kolej służby SDF natrafiają czasem na zagrożenia mniej typowe od wypadków czy ataków terrorystycznych. Na przykład na blokujące tory miraże lasu, plaży albo pola kwiatów, w pełni namacalne i rzeczywiste aż do chwili, gdy nieoczekiwanie rozpryskują się w purpurowe odłamki, nazywane przez niektórych roztrzaskanymi okruchami czasu. Prawdziwy kryzys przychodzi jednak, gdy Ekspres Galaktyczny 999 rozbija się na planecie Herise, wiele lat temu wymazanej z wykazu stacji Kolei Galaktycznych. Co spowodowało katastrofę i gdzie są pasażerowie? Z misją ratunkową zostaje wysłany pluton Syriusza, ale to, z czym się zetkną, będzie jedną z najbardziej nietypowych spraw, z jakimi mieli do czynienia… A przy tym czymś, co może zagrozić stabilności Wszechświata. W dodatku tajemniczy związek zarówno z Ekspresem 999, jak i z planetą Herise, wydaje się mieć najnowszy członek plutonu Syriusza, kadet Kilian Black…

Czteroodcinkowa OAV miała stanowić zarówno pomost pomiędzy oboma seriami Ginga Tetsudou Monogatari, jak i solidny łącznik z uniwersum Ginga Tetsudou 999. Zazwyczaj w tytułach autorstwa Leijiego Matsumoto takie łączenia przebiegały gładko, nawet jeśli różniły się zasadnicze elementy spajanych części. Tym razem jednak efekt był po prostu i zwyczajnie nieudany – Ginga Tetsudou 999 i Ginga Tetsudou Monogatari dzieli nie tylko niemal trzydzieści lat, ale i konstrukcja świata, a także – co istotne – koncepcja serii. Pomijam tu już nawet to, że ponieważ w świecie Ginga Tetsudou Monogatari nie istnieje problem powszechnej mechanizacji ludzi i wynikającego z tego konfliktu między „rasami”, podróż Tetsuro pozbawiona jest właściwego celu (w związku z tym nawet się o tym nie wspomina). Oryginalne Ginga Tetsudou 999, mimo niewątpliwie przygodowego charakteru niektórych odcinków, jest przede wszystkim niemal filozoficzną przypowieścią o ludziach, nastawioną raczej na refleksję niż na zabawianie widza. Pokazany świat nie jest spójny od strony techniczno­‑naukowej, bardzo częste są zarówno celowo anachroniczne projekty (jak choćby sam Ekspres 999), jak i elementy czysto mistyczne i ponadnaturalne. To wszystko przekłada się na sposób zachowania postaci, czasem nielogiczny i trudny do uzasadnienia. W porównaniu z tym wszystkim Ginga Tetsudou Monogatari w obu odsłonach jest przede wszystkim serią przygodową, a pokazywane w poszczególnych odcinkach historie są znacznie bardziej „rzeczywiste”. Co więcej, świat (poza oczywiście pociągami w kosmosie) jest skonstruowany w miarę spójnie, zostawiając miejsce na „wielką niewiadomą”, ale jednak porządkując wiele spraw. Wreszcie SDF, a w tym pluton Syriusza, to siły specjalne, których działania nie tylko są regulowane przepisami i rozkazami, ale też mają przede wszystkim być skuteczne.

Jaki był efekt takiego mariażu, łatwo zgadnąć. Sama fabuła jest bliższa pomysłom z Ginga Tetsudou 999, silnie opierając się na rzeczach nadnaturalnych i udając, że nie zauważa pytań „dlaczego właściwie tak miało być”, „jakim cudem ta osoba uniknęła zagłady z całą planetą” oraz „jaki sens mają teraz prowadzone działania”. W tych warunkach załoga „Big One” ma poważny problem z dostosowaniem się do umownej rzeczywistości i przez większą część czasu wydaje się po prostu nie na miejscu. Ciekawym pomysłem było uczynienie kluczem do całej historii Kiliana – tyle tylko, że nie jestem pewna, czy to był dobry pomysł. Zwalenie na sympatycznego i dość normalnego chłopaka tak niezwykłej przeszłości nie ma na szczęście żadnych konsekwencji dla jego zachowania w drugiej serii Ginga Tetsudou Monogatari (bo gdyby się zastanowił nad tym, jaką cenę miało jego życie, nabawiłby się trwałej depresji), ale sprawia, że tutaj przez większość czasu zachowuje się bardzo dla siebie nietypowo, na zmianę przygnębiony i na skraju załamania nerwowego. Broni się tylko klimat i ogólna wizja planety zniszczonej przez „tsunami czasu” – kilka scen robi rzeczywiście spore wrażenie, chociaż sam finał jest niestety trochę zbyt dosłowny jak na delikatną materię, której dotyka.

Od strony technicznej seria trzyma przyzwoity poziom Ginga Tetsudou Monogatari, z odrobinę większym udziałem komputera (przede wszystkim w sekwencjach z odłamkami czasu). Tetsuro troszeczkę wyprzystojniał, natomiast Maetel ma nieco bardziej popielatoblond włosy (zapewne po to, żeby odróżniać się od należącej do plutonu Syriusza Yuki). Tylko uważni widzowie zauważą, że część projektów (androidy, płaszcz i kapelusz Tetsuro) troszeczkę nie pasuje do reszty grafiki – są poprawioną wersją elementów znanych z Ginga Tetsudou 999, ale niepojawiających się w opowieści o plutonie Syriusza. Moją uwagę zwróciła jedna niewesoła rzecz: odtwarzająca we wszystkich częściach cyklu rolę Maetel Masako Ikeda zbliża się do siedemdziesiątki i to niestety słychać już bardzo wyraźnie w jej głosie. Reszta seiyuu gra tak jak zwykle, czyli dobrze – może tylko wyglądający tu na nastolatka Tetsuro ma zbyt dziecinny głos, ale znowu jest to spowodowane zachowaniem jego oryginalnej seiyuu, czyli Masako Nozawy. Odcinki pozbawione są wyodrębnionej czołówki, natomiast przy napisach końcowych wykorzystano All of Us Maki Goto, czyli ten sam utwór, który towarzyszył drugiej serii Ginga Tetsudou Monogatari.

Ostatecznie Wasurerareta Toki no Wakusei ukazała się chyba dwa miesiące po rozpoczęciu emisji Ginga Tetsudou Monogatari ~Eien e no Bunkiten~. Proponowałabym, żeby sięgnąć po nią po którejkolwiek serii Ginga Tetsudou Monogatari – chociaż najrozsądniej jest potraktować ją jako uzupełnienie do serii drugiej, a nie wstęp do niej. Ze względu na elementy bardzo nietypowe dla świata Ginga Tetsudou Monogatari nie polecam jej natomiast na początek – fabularnie nie ma większych przeszkód, bo wszystkie postacie zostają porządnie przedstawione, ale po prostu nie będzie w najmniejszym stopniu miarodajna.

Avellana, 10 października 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Planet
Autor: Leiji Matsumoto
Scenariusz: Yasuyuki Mutou
Muzyka: Nozomi Aoki