x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Wracając jeszcze jednak do kwestii motoru. Cały ten motyw jest nadzwyczaj kretyński! kliknij: ukryte Brat Noe, który sam ukręcił sobie pętle na szyje mówiąc, że zrobi dla Hiromi wszystko (znowu tanie sztuczki twórców) w związku z tym zamiast popukać się czoło i zapakować wariatkę w kaftan bezpieczeństwa zgadza się wsiąść na motor w środku zimy i pojechać „tam gdzie nie ma śniegu” (za to z pewnością tam gdzie żyją twórcy głupich, łzawych harlequinów). Oczywiście rozbijają się, a motor się pali. Mało tego, ta scena jest ukazana tak nierealistycznie, że widzowi nie pozostaje nic innego jak parsknąć histerycznym śmiechem pt. „dlaczego ja to w ogóle jeszcze oglądam?!”
Odnośnie bohaterów – na początku to Noe najbardziej mnie irytowała, bo odniosłam wrażenie, że twórcy na siłę starają się przedstawić ją jako oh‑jakże‑oryginalną osobowość, ale w miarę postępowania akcji odkryłam, że Noe przy Hiromi jawi się jako opoka mądrości i normalności. W kwestii Noe drażniło mnie też z początku to, kliknij: ukryte że nie mogła pojąć tego, że ktoś jej nie chce, a jej zachowanie jest zwyczajnie natrętne. Do tego jeszcze motyw starszego brata, który wręcz wymusił na bohaterze tę relacje. „Jeśli nie spotkasz się z Noe przestane spotykać się z Hiromi”. Przepraszam, czy osoby, które to wymyśliły przedawkowały brazylijskie telenowele?
Mimo tego jakoś się jednak do tej bohaterki przekonałam i fragmenty z nią uznaję za najfajniejsze. Hiromi, to osobna para kaloszy. Straszna sztywniara i antypatyczny charakter. Kiedy w którymś z ostatnich odcinków kliknij: ukryte sama stwierdziła, że staje się coraz gorszą osobą, miałam ochotę złożyć jej owacje na stojąco za porażającą przenikliwość. Poza tym niemal w ogóle jej nie poznajemy i do końca serii jawi się raczej jako papierowa, sztuczna i negatywna postać. Pytanie roku co główny bohater w ogóle w niej widział i dlaczego ją wybrał. Ich relacja została przedstawiona skrajnie nierealistycznie. kliknij: ukryte Dialogi ograniczały się do „wchodzę, wychodzę, wróciłem, witaj w domu” i tak aż do znudzenia! Mieszkamy w jednym domi, nic o Tobie nie wiem, ale jestem w tobie zakochany/a. Widz jednak nie dostaje żadnego konkretnego wyjaśnienia skąd ta miłość właściwie się wzięła i co takiego zobaczyli w sobie bohaterzy, że pod koniec przysięgają sobie miłość do grobowej deski mimo, że wygląda to tak jakby byli dla siebie kompletnie obcymi osobami.
Podobnie zresztą przynajmniej początkowo wygląda relacja bohatera z Noe, ale na szczęście potem się nieco pogłębia. kliknij: ukryte Jednak na początku uczucia bohatera w stosunku do Noe bardzo szybko się zmieniają i w zasadzie nie ma to żadnego wytłumaczenia. Z dna na dzień ni z tego ni z owego Shinichirou nagle zaczyna się nią interesować i nawet mówi jej że ją kocha. Co to w ogóle ma być? Jakiś rozwój psychologiczny by się przydał? wczoraj go irytowała, dzisiaj ja kocha? Mimo tej pierwotnej nielogiczności potem staje się oczywiste ze między bohaterem, a Noe jest dużo ważniejsza więź, bo to ona go inspirowała i nakłaniała do „latania”. Dlatego co najmniej zagadkowe jest dlaczego twórcy sprawili, że skończył z tak płytką i nijaką osobą jaką jest Hiromi.
Słabo wypadają również postaci drugoplanowe – plączący się po obejściu chłopak, przez pół serii zastanawiałam się kto to w ogolę jest. Głupiutka, słabo zarysowana przyjaciółka Hiromi. kliknij: ukryte Skrajna niedojrzałość Aiko gdy obarcza bohatera winą za rozpad związku – scena kompletnie oderwana od rzeczywistości. Przedstawienie relacji w rodzinie bohatera leży i kwiczy. Nie wiem czy chcieli sportretować totalnie dysfunkcyjną rodzinę, czy po prostu im nie wyszło. Nie otrzymujemy odpowiedzi na pytanie dlaczego syn nie pomyślał o tym by zapytać ojca o całą tę sprawy z siostrą, ani dlaczego ojciec od razu nie wyjaśnił mu szczegółów, tylko zbył go krótką odpowiedzią.
Luk logicznych, gaf fabularnych i przedramatyzowanych zagrań jednak nie koniec. kliknij: ukryte Motyw bójki w bodajże 9 odcinku – dlaczego pobito głównego bohatera? Za Hiromi? Naciągane! Motyw bijatyki między dziewczętami – żenujący pomysł! Scena w której Noe wtyka palec w plaster na nosie bohatera – idiotyczne! Największe zaś stężenie głupoty to anime osiągnęło, gdy bohater zaczął niszczyć napisaną przez siebie książkę, którą miał pokazać ojcu i jak wynika z fabuły zaprezentować na rozmowie w wydawnictwie. Ja rozumiem nastoletni dramatyzm, ale może jednak trochę rozsądku zamiast przesadnych gestów?
Realizm? Jaki realizm? Chyba iście harlequinowy. To jedna wielka wydmuszka. Śliczna grafika, pretensjonalne refleksje, a w środku pustka.
„Kiedy jest czas na łzy? Kiedy twoje serce drży.” Chryste panie, normalnie głębia kałuży. A takich banałów jest w tym anime pełno. Mój ulubiony dialog :
kliknij: ukryte - Wcale nie zachowujesz się okropnie. Jesteś wspaniała.
- To dlatego, że uprawiam sport.
Dno. Czuję się zażenowana.
Przykro mi. Nawet metafora kogutów i świetna grafika tego szajsu nie ratują. Napisałam tak długi komentarz, bo może ktoś go przeczyta i to go powstrzyma przed traceniem czasu na to „dzieło”. Ja żałuje, że go straciłam.
podobało mi się
Ja wiem że anime miało swój głębszy sens, ale dla mnie jako osoby która jest dosyć poważna, nie robiło to wrażenia. Bajeczka o Raigomaru czy utracie łez to naprawdę strzał w uczucia.
Najgorszy był wcześniej wspomniany brak balansu między komedią a dramatem, kliknij: ukryte w jednej chwili mamy gorączkowe poszukiwania Noe, aby w następnej chwili zobaczyć ją śpiącą w kurniku, rozumiem kontekst sytuacji ale dla mnie było to po prostu nierealistyczne, tak samo jak chwycenie koguta nad brzegiem morza i rzucanie tekstów o lataniu. Mogę znieść wiele rzeczy, ale nierealistyczne zachowania działają na mnie jak płachta na byka.
Odnoszę wrażenie że twórcy chcieli stworzyć jakiś romans, a wątek główny był pisany na szybko, na kolanie, sorry ale mnie historia nie rusza, może gdyby bohaterzy byli kilka lat starsi (notabene jedną z bohaterek jest dziewczynka rzucająca klątwy) a motyw z kogutami zastąpić czymś innym.
Miałem dać 5/10, ale ostatnie minuty (od krótkiego timeskip'u) anime, są zrobione w taki sposób, że sprawia iż anime zapadnie w pamięć nawet osobom którym nie wystawiły mu 10. głównie dzięki takim zagraniom jak kliknij: ukryte ukazanie bohaterów, ścieżka dźwiękowa czy krajobrazy (m.in kwitnąca wiśnia) + skłaniają do przemyśleń nad dalszymi losami bohaterów. Końcówka była dobra, kliknij: ukryte nie był to podręcznikowy happy end, ani jakaś mega tragedia, chyba najbardziej realistyczne kilka minut anime (nie licząc wątku romansu, przyjaciela głównego bohatera).
Nie kibicowałem żadnej bohaterce, z góry wiedziałem którą wybierze, ale moją sympatią obdarzyłem „Ai‑Chan”.
6/10
Wydaje mi się że już kilka razy widziałem motyw kliknij: ukryte wystawiania do wiatru miłego kolesia, w anime z gatunku romans. Nie jest to posądzanie o plagiat, tylko taki ciekawy fakt.
Ehh
Urzekający!
Napisałem prawie gdyż niezdecydowanie głównego bohatera momentami doprowadzało mnie do ciężkiej irytacji. Poza tym zakończenie całości to istne przegięcie pały! Zgadzam się z Iskierką. To zakończenie psuje całe wrażenie z tej serii, BEZNADZIEJA. Odniosę się jeszcze do ścieżki dźwiękowej, która nadaje całości niepowtarzalny klimat. Nie ważne czy to podczas seansu, czy w odsłuchu z płyty, soundtrack jest NIESAMOWITY, jestem oczarowany. Kikuchi Hajime stworzył wręcz perfekcyjne dzieło, do którego aż chce się wracać.
Zarówno serię jak i soundtrack Polecam wszystkim, mimo, ze to niby anime dla dziewcząt, dla mnie osobiście było miłą odmianą i odskocznią od wszechobecnego w tej chwili ecchi.
Kawaii Noe... Karaluszek.
Skaczę od jednej, do drugiej, jak Gucio z „Pszczółki Mai” z kwiatka na kwiatek, w poszukiwaniu pozytywnego doznania, rozpoczynając i nie kończąc.. (//)
Komentowaną serię rozpocząłem i dnia tego samego ukończyłem. Upewniłem się przy okazji, iż jeszcze potrafię..
Co po seansie?
Satysfakcja? – owszem, jest.
Niedosyt? – głównie względem Noe i Aiko, wciąż mnie
trawi..
Przemyślenia? – się pojawiły.
Łezka w oku? – się kręciła.
Chęć spekulacji odnośnie zakończenia animacji? – obecna i gotowa.
//Jestem prawdziwym mężczyzną1), choć przy właściwej interpretacji, różnie to może wróżyć naszej populacji..2)3)//
1)„Prawdziwy mężczyzna kończy… kiedy chce”
— Leszek Miller
2)„Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy.”
— Leszek Miller
3)„Rymy sobie składam, jak Mickiewicz Adam”
— Leszek Miller?!
Siedzę na koniu.
Piękne
9/10
Anime wydaje się mieć bardzo prost plan: chłopak, 2 dziewczyny, niezdecydowanie. Jednak subtelność wykonania nadaje szczególnie pozytywny efekt.
Bardzo ładna kreska, co prawda nie jest specjalnie wyjątkowa ale bardzo staranna od początku do końca. Muzyka dobrze się wpasowuje, podkreśla komizm lub dramaturgie ( zależnie od momentu ) kliknij: ukryte uwielbiam moment na plaży gdy dochodzi do „pożegnania” Shinichirou z Noe – może to przez muzykę, sentyment czy zawód ale zawsze sięzwruszam.. Postacie nie są specjalnie wykreowane, większość z nich jest bardzo przeciętna… większość nie znaczy wszyscy! Noe wzbudza sympatie od początku do końca. Wydaje się być inna od reszty postaci: trochę dziwna, dziecinna, interesująca – w kontraście do niezbyt skomplikowanej reszty. Niesamowicie pozytywna postać, ulubienica większości widzów, kliknij: ukryte stąd nie male rozczarowanie, gdy główny bohater zamiast niej wybiera Hiromi
Polecam każdemu, kto od serii wymaga trochę więcej niż durna komedia romantyczna. :)
kliknij: ukryte mam zastrzeżenie co do końcówki- liczyłam,że bohater zwiąże się z Noe, bardzo ją polubiłam
Nie mogłem sobie odmówić obejrzenia całości za jednym kęsem. Wchłonąłem bohaterów, ich problemy. Przez ten czas podobnie jak oni traktowałem sercowe dylematy jako największy problem tego świata. Who would've guessed it? Moim zdaniem jest to zasługa bardzo dobrej reżyserii. Łatwo się wczuć, poznajemy historię kawałek po kawałku i do końca nie wiemy co właściwie siedzi w głowach bohaterów. Widz zostaje oczarowany przez Noe nie tylko za sprawą ślicznej buźki dziewczyny. W moim przypadku wielkie wrażenie wywarły kategorie w jakich odbiera świat. Ubóstwiam jej inność, inspirującą, momentami infantylną.
A teraz prawdopodobnie klucz do tego, dlaczego się tym wszystkim tak zachwycam. W realnym świecie występki tego typu nie mają miejsca. Przykładowo gdy przedstawiano Noe zamiast „sugoiii, kolejna ładna buźka, ciekawe którą wybierze” miałem w głowie „chyba musiałbym żyć 500 lat, aby kogoś takiego spotkać”. Chciałbym, aby świat funkcjonował inaczej ... cóż…
Przyjemne
jednak kreska, koloryt, muzyka sprawiają,że bardzo przyjemnie ogląda się to anime.
jedynie nie mogę zrozumieć Hiromi, a rczaej po porostu jej nie polubiłam. Postacie Noe oraz Ai‑chan były o wiele bardziej urzekające, zabawne, pełne życia. Noe była zakręcona ale jednocześnie niezwykle wrażliwa. Inspirowała Shinichirou, dopingowała go. Hiromi jak dla mnie pozostaje sztuczna, sztywna i taka ugrzeczniona z małą złośliwością w tle. Jednak nie można mieć wszystkiego ;)
Poza tym muzyka fajna, op zapadł mi w pamięci:d Kreska okej.
Niezłe...
Technicznie bez zarzutu . Choć muzyka mogłaby być nieco bardziej zróżnicowana . Postacie płytkie , bez polotu .
Ode mnie 8 / 10 za wspaniałą pierwszą połowę opowieści .
bardzo fajne
I nie zgodze sie z autorem recenzji, ze celem Shinichirou bylo zobaczenie lez Hiromi. Od samego poczatku chcial byc ta osoba, ktora spowoduje, ze ona nie bedzie wiecej plakac, i chcial po prostu narysowac jej prawdziwy usmiech. Ciesza przemiany zachodzce wsrod czlonkow rodziny, i jednoczesnie dodatkowo rosnie szacunek do hiromi jako postaci dramatycznej, gdy dowiadujemy sie, z czym musiala sie zmagac, gdy ktos ja dosc paskudnie oklamal, mowiac o jej pochodzeniu.
Pewnie anime moglo by byc lepsze, ale – nie wiem, jak mozna by to osiagnac;) calosc bardzo realistyczna, bardzo fajnie poprowadzona, szkoda tylko, ze Noe musiala pocierpiec przez niezdecydowanie Shinichirou. Moze pomoglo jej to przezwyciezyc pewne rzeczy pozniej, ale, do licha, mogla to przezwyciezyc majac przyjazna dlon, a nie piesc;)
polecam.
Re: bardzo fajne
:)
Ukryto spoilery. Zniesmaczona moderacja.
huh...
Poprawiony spoiler. Moderacja
Re: huh...
Kto czytał Video Girl Ai lub oglądał Clannad może czuć lekki niedosyt. Nie fabuły czy akcji, tylko że to anime ma tylko 13 odc. Muszę szczerze przyznać, że ja uroniłem zły i myślę, że słowo uroniłem jest bardzo delikatne, gdyż tak naprawdę to ciężko było mi oglądać końcówkę z szklanymi oczyma i mokrym t‑shirtem. Trzeba powiedzieć, że Noe to bohaterka bardzo oryginalna inna od wszystkich dlatego była taka interesująca.
Ogólnie po tym anime, stwierdziłem, że na tapetę ustawie sobie Hiromi i Noe, znalazłem ładna tapetę, gdzie dwie gwiazdy stoją do siebie plecami i mają smutne twarze… nie mogłem patrzeć na to nawet 20 minut musiałem to zmienić bo czułem taki ucisk w klatce piersiowej jak by mi mama umarła. Naturalnie polecam dla mnie 9/10
Błąd recenzenta
6/10 to zdecydowanie błędna ocena.
Re: Błąd recenzenta
Re: Błąd recenzenta
Re: Błąd recenzenta
Teraz coś od siebie
W Japoni traktują się zbyt oficjalnie, jakby byli u kogoś w gościnie a nie we własnym domu. Co nie znaczy, że to źle, są po prostu kulturalni
hum...
Świetne , ; )
Miła odmiana
Magic, one more time.
To anime jest SWIETNE
wszyscy oglądać
Trzeba obejrzec
Niezłe
Hmm… niestety dla mnie jestem zwolenniczką Noe.
Darzę ją takim uczuciem jakby naprawde istniała.A przez ten napis pod śniegiem który już stopniał : KOCHAM CIĘ NOE to nie przespałam rycząc całą noc T.T
Kurcze! Czemu to się tak skończyło !?
Re: Niezłe
Polecam
ode mnie 8/10
Shininchiro ma pod butem karalucha xD
kliknij: ukryte Shininchiro ma pod butem karalucha xD
True Tears
nie jest zbyt orginalna.
kliknij: ukryte Znowu główny bohater(shinichiro) wybrał tą z niezbyt ciekawą przeszłością,spokojną cichą,o długich brązowych włosach,w której oczywiście kochał się od początku. Z bohaterów podobał mi się oczywiście brat Noe i Ten kumpel Shinichiro (nie pamiętam jak się nazywał),zaś osobiście wolałam dużo bardziej Noe od Hiromi(strasznie mnie irytowała z tą swoją miną zbitego psa),a przenośnia z kurczakami była dosyć ciekawa :)
dałabym 7 ale tylko za walory fizyczne
(muzyka itp.) :)
Właśnie… – a całkiem ciekawie mogłoby być, gdyby w okolicy 9 odcinka główna bohaterka eksplodowała stojąc akurat przy wadliwym zbiorniku w gorzelni :)
A tak na serio:
Najbardziej w serii podobał mi się szereg kapitalnych szczegółów sytuacyjnych takich jak np.: kliknij: ukryte
- podwójne przedstawienie tej samej sceny: z punktu widzenia Shinichirou i Hiromi
- rymowana piosenka Noe: „W sercu Shinichirou jest… Hiromi” zaśpiewana na falochronie
- mowa ciała Hiromi
Człowiek/ludzie, którzy potrafili to wszystko wymyśleć mają u mnie ogromny szacunek. Super było też bardzo płynne przechodzenie pomiędzy poszczególnymi etapami opowieści – powiązanie wszystkich wątków w spójną całość.
Oczywiście i grafika i muzyka trzymają wysoki poziom.
Drobny niesmak mam tylko po prawie normalnych postaciach – dlatego, że mogły być normalne – aby seria obyczajowa była w pełni realistyczna postacie powinny być normalne – chodzi mi o to, że kliknij: ukryte każda „licząca się” w serii postać przeżywa jakiś dramat – no i po co???
I jeszcze drugi mankament postaci – chermetyczność jeśli chodzi o bohaterów i resztę świata.
Mimo to jest to jedna z najlepszych serii z gatunku jakie widziałem. Może nie łapie szczególnie za serce i nie przeżywa się tu wielkich emocji, ale spędziłem z nią naprawdę przyjemny czas.
co prawda nadal nie rozumiem przesłania jakie te kurczaki za sobą niosły, ale to się wytnie^^".
przyjemne i lekkie – w sam raz żeby odpocząć od poważniejszych pozycji ;)
Swietne
Mile zaskoczenie – tylko te kurczaki – rozumiem, że chodzi o przenośnię jednak trochę to psuło wszystko – wydawało się takie infantylne.
Daję 8/10 :)
Śliczne. Polecam.
Osobiście nie kibicowałam Hiromi, ale Noe. A wszystko to się wzięło z tego, że Hiromi była taka… Przesadzona. Zupełnie jak te wszystkie idealne stworzenia z haremówek. Cudowne, piękne, doskonałe i wszyscy się w nich kochają. Dobre, wszystko dla wszystkich tylko nie dla nich, delikatne a ich długie włosy wieją na wietrze. Właśnie z tym niestety kojarzyła mi się Hiromi. Natomiast Noe była bardziej wyjątkowa, rzadko kiedy zdarza się taka postać w anime. Naprawdę bardzo ją polubiłam, jej brata także. Właśnie, co do brata – przystojny i super, to było takie piękne, że tak kochał swoją siostrę.
Dlatego w pewien sposób byłam rozczarowana wyborem głównego bohatera, ale w pewien sposób rozumiałam go. No i wszystko skończyło się szczęśliwie.
Naprawdę piękne anime. Polecam młodym dziewczynom, fankom realistycznych romansów. Bo to naprawdę historia, która mogła się przydarzyć w realnym świecie każdemu.
A ja lubiłam Hiromi! <kryje sie przed szalejącym tłumem>
Większosć oglądających na pewno kibicowała Noe. No tak, była przesympatyczna, orginalna, zabawna i wprowadziła wiele momentów, wywołujących uśmiech na buzi.
Ha! A ja sie wyłamałam. Bo ja kibicowałam Hiromi! Pierwszy raz chyba wybrałam, tę bardziej cichą, te spokojniejszą. Ale to chyba przez siłe jej charakteru. Bądz, co bądz, żyła tyle czasu, bez rodziców, w rodzinie która jej nie akceptowała itp itd.
kliknij: ukryte dlatego tak sie cieszę że wybrał Hiromi! Należało jej sie, dużo wyciarpiała, także przez niego.
Pamiętam z nią szczególnie dwa momenty.
kliknij: ukryte pierwszy, gdy jedzie na motorze, razem z bratem Noe <swoja drogą, seksowny był ;))> i mijają Noe I Shinichirou.
Drugi, to moment, gdy Hiromi już opuszcza dom. Jedzie samochodem, a chłopak z karaluchem pod butem zaczyna ją gonić. Ta melodia, to jak stara sie nabrać prędkości, to jak ona wyczuwa, że jednak jest za nią, jak niezdarnie biegnie, jak w końcu sie spotykają. Kurczę, to naprawde było ładne! ;)
Na brawa i gwizdy zasługuje jeszcze grafika i opening.3 miechy gościł na mojej mp3, uparciuch!
Zwolennicy Hiromi łączmy się!<jak znajdzie się choć jeszcze jeden będę w szoku ;)>
_______________________Anka__________
Standardowe już P.S. Ale peace and love, nie bijcie!
Re: A ja lubiłam Hiromi! <kryje sie przed szalejącym tłumem>
Ogólnie True Tears oceniam na 7.5. Ładna grafika, fabuła w porządku, muzyka również. Mimo tego, uważam że serii czegoś brak, czegoś co powoduje zachwyty, bądź utrwala serię w pamięci. A jako że nie powodowała u mnie żadnych skrajnych emocji czyt. wielkiego smutku, czy wilekiej radości to do ulubionych należeć nie będzie, od tak co by obejrzeć i zgubić w tłumie.
Re: A ja lubiłam Hiromi! <kryje sie przed szalejącym tłumem>
Rzeczywiście grafika ładna, podobnie jak muzyka (szczególnie opening). Moja ocena 8.5 – anime nie jest podrzędne i zasługuje na większą refleksję widza.
Re: A ja lubiłam Hiromi! <kryje sie przed szalejącym tłumem>
Tez pierwszy raz kibicowalem tej „cichej”, zazwyczaj kibicuje tsundere lub kolezankom z dziecinstwa…
Ale w przeciwienstwie do wiekszosci tych „cichych” Hiromi naprawde miala bardzo silny charakter i potrafila walczyc o swoje ;p
Nie uroniłem ani łezki oglądając to anime. Po oglądnięciu Kanon'a i Clannad'a mój pokój był zasypany górą chusteczek, a tu nic. Szczerze w ogóle tak jest zakręcone to anime, że mało zrozumiałem o co tu w zasadzie chodzi.
Jedyna reflaksja jaka mnie naszła to „zgłodniałem, bo straciłem tyle czasu”.
Cóz… nie zniechęcam ale mnie się nie podobało.
.
Tylko, że… ech, nikt tu jeszcze tego nie poruszył, ale…
kliknij: ukryte Ja tak masakrycznie chciałam, żeby Noe była ze swoim bratem! Jak chciał ją pocałować to myślałam, że mi twarz pęknie od uśmiechu. Ale skończyło się bardzo smutno :< Ja to nie wiem, czemu kazirodztwo wszelkiego rodzaju tak na mnie oddziałuje… Pewnie gdyby ten brat nie był taki tajemniczy i seksowny to byłoby inaczej!
No, ale nic. Jestem nienormalna czy jest ktoś jeszcze z moją opinią? XD