Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Clannad After Story

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    DeseRt 5.06.2021 17:24
    Piękna opowieść o dorastaniu oraz hołd dla poświęcenia macierzyństwu, rodzinie z zaskakującym zakończeniem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Avellana 18.07.2019 11:39
    Redakcja Tanuki przypomina, że – niezależnie od okoliczności – komentarze nie służą do rozmów o sprawach bieżących. Zapraszamy na nasz kanał na Discordzie.
    Odpowiedz
  • kot schrödingera 18.07.2019 11:23:35 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 0
    k-2 22.01.2018 01:22
    autor się trochę myli odnośnie zakończenia. To co jest nakońcu to stek bzdur i typowy japoński damage­‑control. Oni tam mają  kliknij: ukryte  to jest prawdziwy koniec tej historii

    Ukryto spoiler
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Bortak42 29.06.2017 11:52
    Clannad After Story
    Po obejrzeniu już i tak genialnego pierwszego sezonu zabrałem się za drugi , ponoć jeszcze bardziej genialny sezon i taki też naprawdę był.Fabuła jest perfekcyjna , grafika doskonała.Jest lepiej niż w pierwszym sezonie , postacie są bardziej wyraziste , barwy bardziej wpadające w oko.Widać źdźbła trawy.Naprawdę , coś pięknego.Postacie genialne , lepsze niż w pierwszym sezonie , ale tylko z tego powodu , że było ich więcej i zaczęły wchodzić w dorosłe życie i to potęguję moją opinię o wszystkich postaciach. Fuko pod koniec serii powróciła i skutecznie.Taka dziecinna postać i niewyrośnięta , ale daje się lubić.Zresztą przespała tyle lat , więc nic dziwnego.Pierwsze 9 odcinków to jeszcze dalsze szkolne życie.Szukanie na niby dziewczyny przez Suwaharę , mecz w baseball , Yukine i historia dwóch gangów i legenda o jej bracie , legendarnym przywódcy jednego z nich.Dalej jest już dorosłe życie.Świetnie jest ono przedstawione.Wszyscy tak chcą , być dorośli , a potem jednak okazuje się , że ciężko jest być dorosłym i to , wtedy zaczynają się największe w życiu problemy.Śmierć Nagisy , później jednak po 5 latach przerwy Tomoya był się w stanie zaopiekować swoją córką Ushio.Jakby nie było problemów to potem zachorowała , ale na szczęście zakończyło się to dobrze.Pojechali na wycieczkę i tam Tomoya spotkał swoją babcię i po rozmowie zrozumiał , że ojciec był tak naprawdę dobry i musi się z nim pogodzić i go przeprosić.Później to zrobił pomimo , że jednak przyniósł mu wiele problemów: nie dostał awansu w pracy , ojciec uszkodził mu ścięgna w prawym barku i dużo pił i bywał agresywny , ale jego alkoholizm wynikał z problemów , które miał , bo stracił wszystko oprócz syna.Chciał go wychować na prawdziwego mężczyznę i Tomoya w końcu go docenił.Wcześniej była też historia Misae z jej szkolnych lat.Też bardzo fajna.Cała seria trwała 22 odcinki.Ostatni był o alternatywnych wspomnieniach(pozytywnych , a nie negatywnych , które były prawdziwe).Ostatnie 2 odcinki(23 , 24) to odcinki specjalne.Pierwszy o tym , jak Kyou , Suwahara i Tomoya poznali się.Drugi o ogólnym szkolnym życiu Tomoyi i Nagisy.Tomoya opowiadał to swojej córce.Muzyka jest świetna i jeszcze lepsza od poprzedniego sezonu.Opening i ending dobrze kontrastuje ze sobą i jeszcze lepiej niż w pierwszym sezonie.Muzyka jest naprawdę miła dla ucha i lepsza niż w pierwszym.Ogólnie wszystko jest tutaj jeszcze lepsze , ale oba sezony są obłędne.Jest tutaj cała masa wzruszających momentów Clannad After Story jest prawdopodobnie najbardziej wzruszającym anime , a poprzedni sezon klasuje się zaraz za nim.Już dawno nie oglądałem tak genialnej serii i tego mi było trzeba.Nic dziwnego , że seria ma tak wysoką ocenę na MAL(9,03) i zajmuje 12 miejsce.Jest to jedna z najlepszych serii , jakie oglądałem.Ja stawiam 11/10.Naprawdę bardzo polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    JalaoPeno 31.01.2017 10:37
    Jest trochę nierówno...
    ...w recenzji i w samych komentarzach. :)

    Zacznę od tego, że obie części, zwłaszcza Afterstory, należą do moich ulubionych anime. Z okazji plotek o sezonie 3, postanowiłem zrobić rewatch i naszła mnie myśl, że recenzja nie do końca oddaje wady i zalety „Clannad”.

    Fabuła: przede wszystkim, NIGDY nie patrzę na to, że anime/film/cokolwiek jest robione na podstawie gry/książki/czegokolwiek. Dla mnie liczy się efekt końcowy. Pierwszy raz „Clannad” oglądałem nie wiedząc, że jest robione na podstawie gry. Wniosek? Elementy, które mogą świadczyć o „growym rodowodzie” nie zaburzają fabuły i nie wpływają znacząco na jej ocenę. Znajomość VN to patrzenie lekko przez krzywe zwierciadło. Np. ja nie oceniam „Władcy Pierścieni” na podstawie zgodności z książką – to świetny film, jeżeli fabuła jest spójna i logiczna – jestem na tak.

    Do rzeczy. Pierwszy sezon rozkręca się wolno i rozumiem osoby, które zniechęcają się w okolicach 6­‑7 odcinka(apogeum powtarzalności). Cała fabuła jest natomiast w miarę zgrabnie zamknięta w całość, choć trzeba podkreślić, że nie ma w niej nic ponad standardy typowego anime. Gdyby nie klimat i humor, które bardzo mi przypasowały, pierwszy sezon ocenił bym jako lekko powyżej średniej.

    Drugi sezon. Początek, owszem, jest powolny, ALE – wplecione epizody są ciekawe i nieprzeciągnięte. Fajnie było zobaczyć trochę inną stronę Sunohary. A epizod z retrospekcją jest dosyć istotny w zrozumieniu zakończenia Afterstory. Reszta fabuły to emocjonalna karuzela. Tempo przyspiesza, historia robi się poważniejsza. Dla mnie bomba.

    Zgadzam się z opisem odcinka 24 – to ewidentnie strzał w stopę ze strony twórców oraz jeden z bardziej rozczarowujących odcinków spośród WSZYSTKICH anime.

    Grafika: odnośnie recenzji 1 sezonu – zarzut, że postaci przebywają dużo we wnętrzach to bardziej zarzut do fabuły niż do grafiki. ;) Poza tym, bohaterowie żyją w dosyć biednym miasteczku, więc nie oczekujmy bogatych wnętrz.

    Rysunek jest piękny, to jedno z ładniejszych anime jakie widziałem. Drobny minus za wspomniany w recenzji design postaci. Nie chodzi mi już nawet o wiek, lecz o to, że mamy do czynienia z klasyką anime – żeby odróżnić postaci daje się im jakieś elementy charakterystyczne – tutaj kolorowe spinki, tu fioletowe oczy, tu srebrne włosy… szkoda, że wszystkie twarze wyglądają tak samo.

    Muzyka: jedna z ładniejszych. Świetnie pasuje do sytuacji. Minus za, jak ja to nazywam, „syndrom Death Note” – niektóre kawałki tak idealnie pasują do wielu sytuacji, że pojawiają się zbyt często. Nie przypominam sobie, by przeszkadzało mi to za pierwszym razem, ale podczas drugiego oglądania zwróciłem na to uwagę. A obniżenie oceny o 2 z powodu outro… błagam, przecież outro(irytujące, to prawda) można wyłączyć,dla mnie nie jest częścią anime. To tak jak oceniać napisy końcowe w filmie – mam biały tekst przewijający się na czarnym tle – więc daję słabą ocenę.

    Postaci: tu jest ok. Są bardzo fajne postaci, jak główny bohater(rozwinięcie poniżej), Akio i Tsunae(chyba najlepsi rodzice w anime). Sunohara czy Kyo to taka klasyka anime, ale nie irytują. Nagisa.
    Właśnie, Nagisa. Nie rozumiem ogólnego hejtu i zarzutu „odmóżdżania”. To ktoś, kto patrzy na świat przez różowe okulary, ale ma też tendencję do nadmiernego obwiniania siebie. Co do jej decyzji w sezonie drugim opisanych w recenzji, nie są zgodne z tym co się pojawiło w anime. Nikogo nie pilnowała przed skokiem w bok oraz nie nalegała na poród w domu – polecam obejrzeć dokładnie te momenty :)

    Co do „sprasowania” bohatera – to, że nie żartuje sobie na okrągło ze znajomych świadczy o sprasowaniu? Serio? Mamy wciąż elementy humorystyczne. Moim zdaniem w Afterstory Tomoya jest bardziej ludzki. Przypominam, że jego celem nie jest zostanie Bogiem nowego świata czy rozwiązanie zagadki jakiegoś ducha, tylko zwyczajnie zapewnienie bytu rodzinie. Nie oczekujmy więc, że zacznie być nagle wizjonerem.

    Podsumowując, jeżeli „Clannad” obejrzysz z „czystą głową”, uważam że seria przypadnie ci do gustu. Na początek trzeba się trochę przemęczyć, ale później jest już tylko lepiej. Kto nie oglądał, polecam. Moja propozycja ocen dla całości(tylko w fabule robię rozgraniczenie):
    fabuła: 7/10(Clannad), 9/10(Afterstory)
    grafika: 9/10
    muzyka: 9/10
    postaci: 8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    bosia 18.11.2015 18:04
    Wszystko co jest nie tak z tym anime.
    Ja rozumiem: dramat romantyczny z dodatkiem magii i świecidełek. Ale to anime jest po prostu złe. Zacznijmy od początku:
    - muzyka : nijaka, większość motywów z VN, więc dźwięki w anime mają monotonną muzyczkę typową dla gier,
    - grafika i animacja: na poziomie, nie ma się do czego przyczepić,
    - postacie, ich rozwój i charakter: tu już zonk, jak w pierwszej serii jeszcze było jakieś zróżnicowanie tak tutaj następuje gwałtowne sprasowanie charakterów postaci, nawet Sunohara  kliknij: ukryte , Nagisie sprasowano resztki mózgu, tak że w momencie  kliknij: ukryte , Tomoya, którego nawet lubiłam bo miał jakiś charakter w drugim sezonie go zupełnie traci  kliknij: ukryte 
    - fabuła: tej kompletnie nie rozumiem, najpierw mamy troszkę motywów z pierwszej serii – szkoła i te sprawy, potem bohaterowie dorastają,  kliknij: ukryte 

    Wrażenia ogólne: anime dobre dla emocjonalnych nastolatków, niestety trochę starsi ludzi dopatrzą się wiele nieścisłości, głupoty bohaterów i dużej naiwności całej serii. Myślę, że naiwność jest dobrym słowem które opisuje całość. Naiwność w wyobrażeniu miłości małżeńskiej (bez kłótni i starć, bez seksu i namiętności), naiwność w wyobrażeniu miłości macierzyńskiej (uproszczona do maksimum – rodzice Nagisy martwią się o nią, bo rozmawiają z jej chłopakiem o tym, ojciec Tomoyi jest alkoholikiem więc jest zły, ale kiedyś był dobry, więc Tomoya powinien się z nim pogodzić, Ushio Tomoyi jest obojętna, bo jest  kliknij: ukryte ), naiwność w wyobrażeniu choroby (omdlenia, trzymanie okładów na czole, wybieganie na dwór w trakcie zimy – motyw powtórzony w tym anime trzy razy).

    Niestety anime mnie tak naprawdę wkurzyło i nieźle się namęczyłam je oglądając. Twórcom bym powiedziała jedno – jedynka z życia.

    Zamaskowano spoilery. Moderacja
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Chadziuk 10.06.2015 01:00
    Coś tu jest nie tak
    Wybaczcie, ale to już przekracza wszelkie granice. Post jest tylko prośbą do Administracji.
    Uprzejmie proszę o usunięcie tego posta, jednak dopiero po uporządkowaniu tego, co dzieje się w poście poniżej. Tematy poruszane w odpowiedziach do komentarza znajdującego się pod moim to już szczyt. Takie rozmowy to proszę sobie poruszać u siebie na profilu, w wiadomościach prywatnych, na GG, FB, Skypie, itp., a nie w komentarzach do anime, ludzie! Człowiek wchodzi sobie, żeby przeczytać opinie na temat tego anime, patrzy i myśli '74 odpowiedzi, całkiem gorąca dyskusja, może czegoś ciekawego się dowiem'.
    I dowiedziałem się – kiedy aborcja została dozwolona w Japonii, o jakichś ruchach pro­‑life, jakichś historiach o prawdziwej śmierci, kilku filmach, kamikaze, o kilku 'fajnych historiach poruszających ten temat bez takiego motywu Kopciuszka', problemach demograficznych naszego (i nie tylko) państwa, sposobach jak je rozwiązać, problemach gospodarczych przeciętnego, polskiego domostwa, jakichś kampaniach społecznych i wielu, wielu innych.
    Tylko wiecie co? TROCHĘ MAŁO TU O ANIME!
    Sama twórczyni tematu ciągnie temat dalej, pomimo tego, że zdaje sobie sprawę z tego, że robi offtopic…
    A administracja patrzy i nie reaguje… No błagam Was…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 94
    lasagna777 2.06.2015 22:19
    Pochwała Głupoty
    W 1801 r. w Anglii po raz pierwszy użyto sformułowania femicide – kobietobójstwo. Oznacza ono każdy akt przestępczy wymierzony w kobiety i mający na celu torturowanie lub zabijanie ich ze szczególnym okrucieństwem. Jak się okazuje, propagowane jest nie tylko w krajach Trzeciego Świata… bowiem autorzy Clannad nie pochodzą z Ciudad Juarez, prawda?

    Autorzy mang i anime dla dziewcząt często zadają swoim bohaterkom wyszukane udręki, aby potem dokonać na nich możliwie najbardziej pokazowej egzekucji. Najlepiej, żeby była to Tajemnicza Choroba, której w kraju Kwitnącej Technologii nikt nie potrafi wyleczyć… lub Śmiertelne Urodzenie Dziecka, bo przecież wiadomo, że w XXI wieku „na to się umiera” masowo, jak w afrykańskiej dżungli – w sumie nic dziwnego, skoro kobiety rodzą po chałupach, w bólu i brudzie… A najlepiej połączyć Śmiertelną Chorobę z Porodem Trumiennym – i denatkę można skreślić z listy obecnych, po czym nieziemsko się wkurz… że co, popłakać? Ja się wkurzyłam. Nienawidzę ogłupiania widzów i przekłamywania rzeczywistości.

    Bo przecież w Kraju Kwitnącej Technologii „wcale” nie ma specjalistycznych szpitali ani oddziałów ginekologiczno­‑położniczych, cesarek, OIOMów, aseptyki, antybiotyków, leków przeciwbólowych i innych rzeczy ratujących życie? A wszelkie dane o olbrzymim zagęszczeniu placówek medycznych przypadających na obywatela są zapewne „przesadzone”? Podobnie jak dane o najlepszym standardzie opieki medycznej na skalę światową? „Nie ma” też aborcji, mimo iż w Japonii jest ona niemal równie popularną metodą kontroli urodzeń jak antykoncepcja (o której istnieniu też postaci chyba nie mają pojęcia) – i jest legalna w każdym przypadku do 12 tygodnia, a w zagrożeniu życia kobiety także po tym terminie. (A jeszcze do połowy XX wieku była dozwolona na każdym etapie i z każdej przyczyny…)

    Natomiast bohaterki wyciskaczy mózgu… eee, łez – najwyraźniej masowo przychodzą na świat pod opieką prof. Chazana, zostają oddane pod opiekę państwa Terlikowskich, a edukację zdobywają w szkole wyznaniowej prowadzonej przez zakon Redemptorystów w Toruniu… Myślołby kto, a nie wiedzioł, że akcja toczy się w pewnym kraju nad Wisłą, gdzie aż czarno… A te ich blond włosy i niebieskie oczy to zapewne przypadek, he he… Gdybym była bardziej podejrzliwa, pomyślałabym, że coś tu jest na rzeczy…

    Wracając do śmierci i tortur… Twórcy, zanim  kliknij: ukryte , dokonają na biednej gąsce amputacji mózgu i wszczepienia Tajemniczej Choroby. Nie wiadomo, na czym ona polega, oprócz Tajemniczości, częstego mdlenia i ogólnej Niewyleczalności, bo to lomańcikku. Ciekawe, że heroiny lomancideł… tfu! romansideł!, nigdy nie miewają raka odbytu czy jajnika, przecież na to się umiera częściej niż na omdlenie… ale to już nie byłoby lomańcikku? No jak mi przykro…

    Pomijając już kobietobójstwo, poraża mnie głupota bohaterów i ich dążenie do autodestrukcji. Postaci, bez względu na płeć, przypominają modelkę ze Strasznego Filmu, parodii Krzyku. Otóż, gdy taka ofiara (losu) ma do wyboru dwa drogowskazy opisane jako OCALENIE i ŚMIERĆ, to jak sądzicie, w którą stronę pobiegnie? Ano właśnie. Parafrazując zabużańską mowę Pani Frau, jakbym bandę lamingów widziała...

    Jednak największe zakłamanie polega na gloryfikowaniu choroby zarówno fizycznej jak i umysłowej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie  kliknij: ukryte . Japończycy nigdy tego nie przyznają wprost, ale do pewnych spraw mają stosunek jak, nie przymierzając, starożytni Spartanie. (Koreańczycy zresztą podobnie.) Osławione ijime jest niczym innym, jak odstrzałem słabych i kalekich sztuk ze stada.  kliknij: ukryte  Ale tego nie zobaczycie w żadnym anime. Bo zawsze lepiej pokazać widzom słodkie bzdurki niż gorzką prawdę…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Klemens 29.09.2014 22:13
    Ja jeszcze tego nie skomentowałem?
    Zacznijmy od tego, że jestem zwolennikiem nierozdzielania serii Clannad na Clannad i Clannad After Story. Dla mnie niepotraktowanie tego jako całości jest poważnym grzechem względem tego arcydzieła, majstersztyku i kanonu anime, 8 cudu świata.
    Pierwsza część może nie urzeknie przeciętego odbiorcy, bo mamy do czynienia ze zwykłym chłopakiem, budującym swój haremik, jednakże zdecydowanym w jedną stronę. Jest trochę dramatu,  kliknij: ukryte  trochę więcej dramatu,  kliknij: ukryte  a poza tym… więcej dramatu  kliknij: ukryte . No i w prezencie dostajemy całkiem przyjemnie poprowadzony romans, gdzie ani główny bohater, ani główna bohaterka nie są super oczywiści – owszem, wiadomo, że będą oni w końcu razem, ale zachowują się w miarę normalnie – jak przyjaciele. W sumie dochodzi do wyznania, oboje są szczęśliwi i historia się kończy Happy Endem. No nie całkiem, bo tu właśnie zaczyna się początek naszego opowiadania…
    After Story zagłębia się w tematykę zwykłej (i niezwykłej zarazem, ale o tym w spoilerze poniżej) pary, pokazując rozwój ich miłości – jak to niektórzy trafnie ujęli – pokazane jest tu 'to, co było potem'. I tak oto dowiadujemy się co staje się z bohaterami po skończeniu szkoły, jak potoczyły się ich dalsze losy w sprawach sercowych itp. W końcu jakieś anime pokazujące, że życie nie polega tylko na 'kocham Cię' i 'kocham Cię, bądźmy razem na zawsze', bo widać też problemy takiej  kliknij: ukryte . Widz po takim seansie jest uświadomiony, że jeśli chce się żyć z kimś na poważnie, to trzeba WSZYSTKO zacząć brać na poważnie, a nie tylko ów miłość – rachunki, jedzenie, dach nad głową – za to się nie zapłaci miłością, tylko pieniędzmi, które trzeba zarobić zapie^&%!#c w robocie – nie ważne jakiej, czy się ją lubi, czy nie, czy jest ciężka, czy nie – jak daje pieniądze, to się nie wybrzydza i pracuje na miłość. W domu są problemy? Rozwiązuje się je razem, a nie magicznym sposobem jeden z bohaterów sam rozwiąże sam swój kłopot, po czym powie o nim swojej drugiej połówce. ZWYKŁE ŻYCIE! To właśnie pokazuje nam to anime. A to tylko niektóre przykłady.
     kliknij: ukryte 
    Co do bardziej formalnych rzeczy, no to:
    -fabuła – anime zrobione na podstawie VN studia Feel, więc no kurczę, materiał idealny;
    -grafika i animacja – fabułę dopełnia ręka studia Kyoto Animation, które co by nie powiedzieć, pod względem graficznym zawsze moim zdaniem trzyma poziom;
    -muzyka – w życiu się nie spodziewałem, że jakikolwiek utwór doprowadzi mnie do łez, a już szczególnie o rodzinie klusek z mochito; o OP AS nie będę się wypowiadać, bo już na samą myśl przechodzą przeze mnie ciarki, łzy napływają do oczu, a jak zacznie mi to lecieć w głowie, to koniec – godzina z życia wzięta na wylewanie łez (no i się zaczęło ;_;) – utwór dla mnie po prostu zakazany. W sumie cały soundtrack jest świetny, ale osobiście te dwa utwory są dla mnie takim mini­‑podsumowaniem tej serii, takie 'Clannad w pigułce'.

    Podsumowując – nie oglądałeś, to nie wiesz co straciłeś. Ciężko opisać w słowach uczucia, jakie szargają człowiekiem podczas seansu – wściekłość, zdezorientowanie, radość, spokój, zaciekawienie, strach, irytacja, niepokój, smutek (DUUUUUUUUUUUŻO smutku) – cała paleta, do wyboru, do koloru. A to wszystko w tym samym czasie, bądź następujące jedno po drugim, bez czasu na zmianę nastroju.
    Ogółem ciężko opisać tą serię, ale jedyne co mogę zalecić osobiście, to nie traktować tego osobno – to jest jedna, ciągła historia, zawierająca 44 odcinki po 24 minuty + 2 odcinki OVA.
    A ocena? Administracjo, dajcie możliwość wstawić chociaż 2 razy wstawić ocenę 11/10, bo 10/10 to za mało. Seria dla mnie bezcenna – daje 10/10 dla obu części, ale tylko dlatego, że to jest maksimum. Jak już wspomniałem – seria bezcenna.

    PS A, zapomniałem dodać, że seria jest strasznie przewidywalna, ale wydaje mi się, że właśnie ta przewidywalność dodaje temu arcydziełu uroku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Skrufi 22.07.2014 23:21
    Legenda
    After Story. Legendarny wyciskacz łez, podobno najbardziej wzruszające anime wszech czasów. Cóż, nie rozpłakałem się podczas seansu, ale rozumiem, co w tym ludzie widzą. Osobiście wolę bardziej dramatyczne zakończenia (jak np. w Mirai Nikki). Spodobał mi się natomiast morał tej opowieści. Odebrałem ją jako przede wszystkim opowieść o macierzyństwie- kliknij: ukryte 
    Dopiero podczas ostatnich scen, gdy w tle leciał główny motyw serii, miałem okazję poznać znaczenie tekstu tej piosenki. Wydaje mi się, że ona również wiele mówi o wychowywaniu dziecka. Wynika z niej, że to właśnie dzieci nadają sens życiu. Najbardziej uderzyły mnie ostatnie wersy „Gdy nadejdzie dzień, w którym mała dłoń nas opuści/ właśnie wtedy, wszystko się powtórzy "... to było coś. Skłania do rozmyśleń.
    Cóż, After Story wywołuje emocje. Warto było przemęczyć pierwszą serię (co takie łatwe nie było), bo całokształt robi wrażenie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    saw_chain 11.07.2014 14:29
    a mówcie co chcecie...
    Świeżo po seansie, jeszcze ukradkiem ocieram łzy, ale z ciekawości wpadłam zobaczyć co inni o tym myślą i nie mogłam się powstrzymać. Musiałam zostawić komentarz.

    Nie będę tym razem krytykiem, seria godna nazwania „wyciskaczem łez”. Wszyscy wokół uważają mnie raczej za osobę z kamienia, ale to raptem druga seria na której szczerze się poryczałam (pierwszą było Angel Beats – w sumie nie wiem dlaczego mnie to tak wzruszyło na końcu). I choć jest sporo niedociągnięć, to mam bardzo pozytywne odczucia związane z tą serią.

    Najbardziej żałuję, że Tomoya został „sprasowany”. Jego żarty w pierwszej serii były przezabawne ( kliknij: ukryte ), chyba pokuszę się o stwierdzenie, że najinteligentniejsze jakie kiedykolwiek widziałam. Ale wybronię twórców – to by było raczej dziwne, gdyby nic a nic się nie zmienił, a powiem nawet, że dobrze, że nabrał dojrzałości. Przeczę sama sobie :)

    A i końcóweczka. Mówcie sobie co chcecie, nie pojmuję jak to się stało, ale jestem szczęśliwa. Po prostu było mi strasznie żal Tomoyi  kliknij: ukryte  Właśnie tutaj się poryczałam najbardziej. Dlatego jestem szczęśliwa, że wyszło tak a nie inaczej.

    I mówcie co chcecie, może jestem mało ambitnym widzem, któremu wystarczy jakaś świetlna papka, ale cieszę się że tak się stało.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Lina 30.04.2014 15:55
    Do czego by się tu jeszcze przyczepić...
    Recenzja wg przepisu: „Do czego można byłoby się tu jeszcze przyczepić” przekładana „Co mi się jeszcze tutaj nie podobało”.
    Ciężko oprzeć się wrażeniu, że normalność i prostota autorowi recenzji przeszkadzają. Jakby chciał powiedzieć – przydałoby się więcej elementów fantastycznych ale takich spod znaku Ghibli, a nie jakiś tam światełek; brakuje wielokątów miłosnych, bo jak to tak żeby główny bohater nawet nie spojrzał na inną dziewczynę i dlaczego nie dał w pysk swojemu szefowi gitarą elektryczną na której lata do pracy lub przynajmniej nie powiedział, że wchodzi on do pracy zaraz za swoim brzuchem; dlaczego nikt nikogo jeszcze nie zdradził – to na pewno dodałoby pikanterii i ubarwiło związek.
    Aż dziwne, że autor nie przyczepił się, że brakuje tu mechów albo że postapokaliptyczny świat jest za bardzo kolorowy lub że może się zdarzyć że w grudniu pada śnieg.
    A tak w ogóle to widz jest z pewnością debilem i skoro ending mu się nie podoba to na pewno będzie się nim katował po raz n­‑ty, bo nie wpadnie na pomysł żeby włączyć pauzę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Orihimcia 29.01.2014 22:31
    O ile pierwsza seria była ok, to ta jest po prostu fenomenalna. Naprawdę wpłynęła na mój sposób postrzegania pewnych spraw. Niesamowicie wzruszająca. Tutaj wszystko wydaje mi się lepsze, mimo iż z pozoru było takie same – bohaterowie, kreska (którą dopiero teraz doceniłam i uważam, że jest piękna i świetnie pasuje do klimatu serii). Ale w sumie nie do końca zrozumiałam zakończenie. Hmm…  kliknij: ukryte  Gorąco polecam wszystkim, nawet tym, którym pierwszy Clannad się nie spodobał.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 27.12.2013 17:26
    Historia dość naciągnięta, właściwie całość można by zamknąć w niecałych 20 odcinkach, momentami trochę przynudzał.

    Początek mi się podobał – nieco bardziej poważny ton, brak rozterek sercowych i próby rozwiązania nieco ważniejszych(bynajmniej jak dla bohaterów) problemów. Następnie zaczyna się wkraczanie w dorosłe życie i tutaj zaczyna się trochę całość przeciągać, rozumiem również, że był to zabieg, aby nieco podnieść wiarygodność i wielkość dramatycznych momentów – dla mnie historia była momentami faktycznie smutna ale nic, co mogłoby wycisnąć łzy.

    Tomoya zatracił swój oryginalny charakter kompletnie, co w ogóle mi się nie podobało – popadł w jakiś dziwny stereotyp „dorosłości” i zaczął robić się po prostu szarym człowiekiem z problemami. Nagisa jednak praktycznie wcale się nie zmieniła, nadal była delikatną dziewczyną „kawaii”, która ciągle miała tylko przepraszam i dziękuję na ustach. Związek tych dwóch postaci nie licząc szybkiego wkroczenia w dorosłe problemy był raczej mało interesujący. Dla odmiany jednak ciekawe było wyciągnięcie jakby przeszłości Misae, całość była trochę „nagła” ale skupienie się również na postaciach drugoplanowych może nieco bardziej wpłynąć pozytywnie na całość – choć szkoda, że ona sama miała raczej niewielki wpływ na sam przebieg wydarzeń(można chyba ją traktować jako „wątek poboczny”). Kyo, Kotomi, Ryo i Youhei praktycznie nie było później widać, ciekaw byłem trochę jak im poszło na wstępie do dorosłości, choć powiedzmy, że przy podsumowaniu pokazali się z dobrej strony.

    Uważam jednak nadal, że całość powinna być nieco bardziej przemyślana pod względem dramatu – tutaj wygląda to troszkę, jak zaczerpnięcie z nieco starego pomysłu i nie ma miejsca na własną interpretację, ewentualnie na ustalenie sobie w wyobraźni innego zakończenia. Nie rozumiem również dlaczego dwa ostatnie odcinki są potraktowane jako część serii – bez problemu można by je zaliczyć do OVA.

    Podsumowując jednak nie było wcale źle, pojawiały się momenty, których brakowało mi w oryginalnej serii, poza tym autorzy wyszli z inicjatywą kontynuowania historii, co raczej rzadko się zdarza i w tym przypadku było całkiem przyjemnie, cieszę się, że zamknąłem całą opowieść Clanada w całości. Żeby ocenić w skali liczbowej, to musiałbym podzielić serię na kategorie, całościowo określić w skali od 1 do 10 byłoby raczej niesprawiedliwie – serię na pewno mogę polecić na spokojne wieczory dla widza, który nie wymaga zbyt wiele od rozwinięcia lekkiej serii.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    sajonara 26.12.2013 01:39
    10/10
    można się zgodzić co do ocen fabuły/muzyki/grafiki/postaci, ale mając na uwadze kilka genialnych odcinków/scen, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, wystawiłbym tutaj ogólną ocene 10/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Byczusia 7.09.2013 11:24
    Blaski i cienie
    Drugiej serii. Były naciągane momenty, choćby niektóre z Ushio kliknij: ukryte  Trochę też mi było szkoda, mimo, iż jej nie trawiłam Nagisy kliknij: ukryte  Następnie kolejny cios dla  kliknij: ukryte  Związek Nagisy z Tomoyą był taki naciągany. Nagle ten ślub również nie wydawał się zbyt wiarygodny. Ale ta seria ma również plusy. Choćby ten robocik z tą dziewczynką, czy wiadomo co się stało z postaciami, kim one się stały. I Ushio mi nawet przypadła do gustu. Zakończenie jednak można różnie interpretować. kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nika 9.05.2013 18:30
    Nudne
    Sorry… Wiem, że to miał być Wielki Dramat, ale nie… nie wzruszył mnie, a jedynie wynudził. Pierwsza seria jest 1000 razy lepsza.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    FOX 9.05.2013 01:27
    Godny następca.
    Ogólnie, dobrze skonstruowana kontynuacja. Dobrze, że twórcy dokończyli w After Story wątki niedokończone w pierwszej części (ścieżki: Yukine, Mei, Misae), ale dużym minusem jest brak równie ciekawych (przez całą serię nie doczekałem się Kappeia) ścieżek pozostałych bohaterów. Szczególnie ścieżka Akio wypadłaby dobrze.

    Jako że anime wzruszyło mnie niemiłosiernie i samo w sobie jest dobre: 8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    jm3 25.03.2013 01:55
    Ponadczasowy.
    Nie zgadzam się z oceną recenzenta, uważam że „After Story” jest serią lepszą, chociaż osobiście niezbyt podoba mi się pomysł rozdzielania tych dwóch serii i rozpatrywania ich w kategoriach niezależnych. Clannad nie jest moim ulubionym gatunkiem, a właściwie mieszanką moich ulubionych gatunków (bo sam dramat akurat jest), to doceniam ten utwór i sądzę iż w swojej kategorii jest dziełem wybitnym. Jest to opowieść bardzo autentyczna i przepełniona emocjami, z której według mnie można wyciągnąć wiele pozytywnych i wartościowych aspektów – jest ich tak wiele, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić osoby, która mogłaby przynjmniej kilku nie dostrzec. Zakładając, że technicznie obie serie są na podobnym poziomie, to jednak wartość merytoryczną „After Story” oceniłbym ciut wyżej.

    Wiele osób w komentarzach porównuje serie Clannad, Kanon, Air i często nie dostrzega międza nimi różnicy, otóż różnice są i to bardzo istotne. Oczywiście nie zaprzeczam, podobieństwa również są, choćby te wynikające z tytułu gatunku, ale przekazana wartość emocjonalna w każdym jest inna. Wydaje mi się, że ludzie często nie chcą albo nie potrafią zobaczyć tych wartościowych rzeczy, dlaczego? Niestety nie wiem, powody z pewnością są różne.

    Clannad w jednym zdaniu – Czasami warto odpuścić, zatrzymać się i dostrzec te rzeczy, które inni robią dla Ciebie, a których dotąd nie widziałeś.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    thorn 20.08.2012 00:07
    dobrze, choć nie powalająco
    Pierwsza część to w moim odczuciu przede wszystkim całkiem zgrabnie podana historia o ludzkiej determinacji, dzięki której, mając przy okazji wsparcie oddanych i życzliwych przyjaciół, można dokonywać najprawdziwszych cudów. W tle zaś opowieść o dwójce głównych bohaterów  kliknij: ukryte , do smaku wymieszana z typowym szkolnym klimatem i mnóstwem naprawdę dobrego, momentami ciętego humoru (nieco chyba niedoceniany element tej serii). Całość może nie piorunująca, ale całkiem przyjemna.

    „Afterstory” do przedostatniego odcinka włącznie można by po prostu opisać jednym słowem: życie. Wraz ze wszystkimi odcieniami jego blasków i cieni.  kliknij: ukryte  Ok, rozumiem, że tak najprawdopodobniej było w grze, na której całą serię oparto, a twórcy dołożyli wszelkich starań aby jak najlepiej wyjaśnić i wyeksponować związek pomiędzy światem, w którym toczy się zasadnicza akcja a tym, który jest niczym innym niż pozbawioną życia pustynią. I byłoby to dla widza nawet znośne, gdyby  kliknij: ukryte 

    Nie zmienia to jednak faktu, że „Afterstory” z całą pewnością nie pozostawia widza biernym wobec przedstawionych wydarzeń,. Do diabła, we mnie coś delikatnie tąpnęło, gdy  kliknij: ukryte  Trochę to jednak zmusza do dokonania małego przewartościowania tego, co my sami uważamy za „problemy”.

    Z innych drobniejszych spostrzeżeń: openingi zdecydowanie lepsze od endingów. A opening z „Afterstory” wraz z naprawdę PRZE­‑ŚWIET­‑NYM utworem zapadnie mi w pamięć na bardzo długo.

    Za cały dwupak daję 8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    TBA 8.07.2012 17:42
    wciągnięte
    Tak jak pierwszą serie tą też oglądnęłam w szybkim tempie. Wszystko oceniam tak jak w poprzedniej serii, chociaż tu brakuje mi tych złośliwości Tomoy'i. Za to Akio jak zwykle rządzi. :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 13
    Kanaria. 30.04.2012 13:57
    Rodzina Okazakich.
    Nawet nie zauważyłam,że nie dodałam komentarza to tej serii,ale już się rehabilituję.

    Jako,że Clannad zupełnie mi się nie podobał (oceniłam go na marne 2 gwiazdki) to po cichu wierzyłam,że dalsza seria będzie lepsza/fajniejsza/ciekawsza,oj i jak bardzo się pomyliłam.
    Clannad After Story to seria,która prawie niczym nie różni się od poprzedniczki.Co prawda bohaterowie poboczni dostali mniej czasu antenowego (a szkoda) i twórcy zmniejszyli ilość scen komediowych,ale tak poza tym można było wyczuć,że to kontynuacja Clannada.
    Kilka początkowych odcinków to zamykanie wątków z poprzedniej serii.Nasi bohaterowie kończą szkołę,a przed nimi już tylko…samodzielne życie.
    O właśnie i tutaj pies pogrzebany.
    Oglądając serie doszłam do wniosku,że życie w Japonii to normalnie raj na ziemi.
    Nie mam ochoty wypisywać tu tych wszystkich absurdów,które nam twórcy grzecznie zaserwowali,ale każdy kto oglądał anime i każdy kto wie,że prawdziwe życie wcale nie wygląda tak jak życie Tomoy'i i Nagisy powinien wiedzieć o jakie wątki chodzi.
    Zawiodło mnie również to,że twórcy nawet nie próbowali pokazać,że Tomoya i Nagisa naprawdę są parą.Nie chodzi mi o to,że powinni kleić się do siebie na każdym kroku,ale może chociaż..coś. kliknij: ukryte 

    Nie,nie płakałam,ani razu.
    I nie żebym była jakimś cyborgiem bez uczuć,bo jest mnóstwo serii przy których wylewałam potoki łez.Po prostu nie znalazłam w tej serii niczego co by miało mnie wzruszyć.A tak.Jedna rzecz  kliknij: ukryte 

    No i dumny Tomoya,nie mógł  kliknij: ukryte 

    Ogólnie to seria nie przypadła mi do gustu.
    Już chyba bardziej życiowe jest Bokurano...w pewnym stopniu…

    4+

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Subaru 23.03.2012 13:47

    Pierwsza seria była typowym życiem szkolnym z elementami dramatu, „After Story” jest wchodzeniem w dorosłe życie, tym, co dzieje się po zakończeniu edukacji, o braniu odpowiedzialności za siebie i bliskich, zakładaniu rodziny.

    Wielki plus za ukazanie pracy młodego człowieka, za ukazanie ile siły i wysiłku trzeba, by się usamodzielnić, niezwykle rzadko w anime poruszane są takie tematy (nasuwa mi się tylko „Nana”).

    Główny bohater jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach, jest wiarygodny, a jego historia trafiła do mnie. Okazaki w drugiej połowie serii staje się dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną. Wrażliwy, fajny facet.

    Poczułem nawet lekką sympatię do Nagisy, przestała być tylko jęczącą panienką, aczkolwiek nie widać wielkiego rozwijania się jej uczuć…
    Ojciec Nagisy jest po prostu super :D

    Gdy pojawiła się informacja o  kliknij: ukryte . Poruszająca scena. Tak, After Sory naprawdę mnie poruszyło i się wzruszyłem. Nie historia szkolna, a obyczajowa.

    W drugiej serii „Clannad” nabiera realizmu, pozbywa się wad, które miała pierwsza seria, zyskuje fabularnie. Ogląda się z przyjemnością i zaciekawieniem. Pięknie  kliknij: ukryte . Pod koniec wszystko się miesza, zaciera. Czy to dobrze? Nie wiem. Na pewno można wymyślić pół tuzina innego rozwoju wydarzeń i zakończenia.

    Ja polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 0
    budyń 12.03.2012 18:48
    NUDA!!!
    To anime jest takie nudne…Po tym jak  kliknij: ukryte  było strasznie.Ciągnie się i ciągnie.Ni to śmieszne ni to nad wyraz wzruszające wręcz nijakie.Zaraz ktoś powie że jestem dzieckiem poszukującym akcji ale nie jestem.Pierwsza seria była lepsza(śmieszniejsza, bardziej dramatyczna). Wiem że to nie skupia się na komedii, ale proszę to było koszmarne.Nie skończyłem oglądać zostały mi 3 odcinki.Odradzam!!! 1/10 (Nagisa wygląda jak mrówka)
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime