x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
3/10 Ale się dłużyłooooooo
Dałem się nabrać na wątek fabularny bo tu niby demoniczny lokaj, jakieś kontrakty, wymiany dusz, shinigami i .... więcej kiczu obwianymi dobrymi nazwami po których widz czeka aby coś się wydarzyło i przymyka oko na tą nędze która się „wyprawia” na jego oczach.
Ciel – główny bohater jest tak samo irytujący jak tekst lokaja „Jestem tylko demonicznie dobrym lokajem” -(czy jakoś tak w kółko powtarzana fraza – jestem na etapie zapominania całej produkcji.:):)
Nie wiem nawet dla kogo jest to anime gdyż jest tu miks wszytskiego po trochu, ani lokaj nie za specjalny ani cała ta plejada z domu, która jest absolutnie zbędna.
bez rozpisywania bo słąbizna że aż wstyd że wytrzymałem 24 odcinki, po 8‑9 odcinkach co odcinek miałem ochotę porzucić ten tytuł bo nie dawałem rady z tym ciągnącym się tasiemcem.
Wytrzymałem tylko w myśl iż „Aby móc ocenić produkcję, trzeba do końca ją obejrzeć” ahhhh i tak się stało\
Pozdrawiam
3 x NIE
(Choć już po kilku minutach zjawiła się chęć porzucenia)
Nie dla bohaterów
Nie dla klimatu (horror który wcale nie straszy, a tylko obrzydza, to jak rozdeptywanie żaby)
Ostatnie Nie dla zanudzania mnie gagami.
Przykro mi, jeżeli urażę wielbicieli :(
Jak to coś ocenić?
Ciekawy klimat.
Nie rozumiem.
Jedynie wymyślona końcówka mi się spodobało,ponieważ kliknij: ukryte wątpię,aby autorka uśmierciła Ciela skoro ma tylu fanów.
Jak dla mnie 5/10 .
...Bo chyba nie tego czerwonego błazna z nożyczkami? o.O -.-''
Btw w anime pokładałam wielkie nadzieje, niestety było dla mnie jednym wielkim zawodem. Szkoda.
Spróbuj z trzecim sezonem, który jest fabularnie najlepszy :D
Dobre!!!
Pomysł jest bardzo dobry, tak samo jak główni bohaterowie, Ciel i Sebastian. Nie podzielam opinii, że Sebastian jest zbyt idealny – nie byłby demonem, gdyby miał ludzkie słabości. Sebastian jest okrutny, silny i zna ludzką naturę. Często wydaje się, że wie o Cielu dużo więcej niż sam Ciel o sobie.
Ciel jest opanowany, dumny i cyniczny. Ma w sobie jednak trochę cieplejszych uczuć i słabości. Jego podstawową cechą jest poczucie obowiązku i dumy rodowej, a także chęć zemsty.Jest zdecydowany, nie odczuwa żalu za sprzedanie swojej duszy. W anime jest klika genialnych scen, w których Ciel, jego cynizm i brak skrupułów, zadziwiają Sebastiana.
Relacje między nimi są niezwykłe. Ciel polega na Sebastianie i mu ufa, jednocześnie odczuwając do niego niechęć i testując lojalność.
Sebastian podziwia Ciela i chyba uważa za idealne trofeum, któremu warto poświęcić swój wysiłek. Sebastian stara się nie udzielać Cielowi rad, ale często dzieli się z nich swoimi spostrzeżeniami, jakby starając się przekazać Cielowi swoją wiedzę o świecie. Najwyraźniej Sebastian darzy Ciela jakimś przywiązaniem, bo Ciel nie pozwala mu się nudzić – jest doskonałym obiektem obserwacyjnym.
Co do fabuły, to rzeczywiście na koniec się miota, ale mi podobała się sama końcówka kliknij: ukryte śmierć Ciela, bo to tak naprawdę było przeznaczeniem Ciela. kliknij: ukryte Gdyby dusza Ciela nie została wchłonięta przez Sebastiana, to uwzględniając podział na niebo i piekło, i tak nie byłoby dla niego szansy, zwłaszcza, że to nie Sebastian odebrał Cielowi życie.
Oczywiście, że wiem, że jest druga seria, nawet ją oglądałam, ale nie traktuję jej jako część anime. A Noah Circus to oddzielna kwestia.
Co do kreski, to mi się podobała. Rysunki Ciela i Sebastiana są bardzo ładne, podoba mi się tez kolorystyka i trzymanie się co do zasady naturalnego wyglądu postaci. Uważam również, że muzyka jest na bardzo wysokim poziomie, dobrze dopasowana do całej historii.
Myślę, że wiele osób może zniechęcić sława tego anime wśród fanów yaoi, zwłaszcza, ze Ciel jest dzieckiem. Uważam, że niepotrzebnie. Oczywiście jest scen mogących przywodzić podobne skojarzenia osobom, które ich szukają, ale nikt nie ma wątpliwości, że Sebastiana i Ciela nie łączą podobne uczucia. Sama podchodziłam do tego animie trzy razy, zanim pozbyłam się podejrzeń.
Bardzo polecam to anime, jest jednym z najlepszych, jakie oglądałam.
Zacznę od postaci, bo to one napędzają to anime.
Ciel wkupił się w moje łaski głównie tym, że był niezwykle bystry i doskonale wiedział jak okrutny jest świat, nie łudził się bajeczkami. Do tego miał w sobie taki jakiś… niewytłumaczalny urok, który nie pozwalał mi go nie lubić.
Oł, i oczywiście nasz tytułowy Czarny Lokaj, Sebastian! Rzeczą tak jasną, jak słońce było, iż dołączę do grona jego wielbicielek, lecz niestety wady to on też posiada. No bo to w końcu demon – obłudne, chytre stworzenie, które tylko gra wyznaczoną mu rolę, by potem odebrać zasłużoną nagrodę. Szkoda tylko, że ów nagrody nasz biedny bish nigdy tak właściwie nie dostanie, choć ciężko na nią pracował. Ale wracając do wgłębiania się w jego jestestwo, podobnie jak Ciel ma ten lekko absurdalny czar i każda przedstawicielka płci mojej rozpływa się przy niektórych jego zagrywkach. Ewentualnie z zażenowania wali głową o klawiaturę – w moim przypadku jedno i drugie xD. Z wyglądu Sebastian prezentuje się jak typowy bishounen. Bardzo ładny bishounen (ten błysk w oku…).
Greel to psychopatyczny shinigami z zapędami yaoistycznymi. Przy tych jego tekstach wzdrygałam się razem z Sebastianem! Chociaż od strony zewnętrznej wyglądał nieźle.
Undertaker. Kolejny psychol na liście ._. Główny inforamtor, a jako zapłatę przyjmował wyłącznie opowiedzenie jakiegoś dobrego kawału. Do tego łazi po tym swoim sklepiku z tym uśmiechem szaleńca, mówiącym: „Zapraszam śmiało. Po śmierci wybierz jedną z moich trumien” o.o
Och, i jeszcze nasze kochane trio z posiadłości! Cała trójka tak właściwie snuje się po ekranie, czasami tylko będąc przydatnymi. Ale element komediowy z nich przedni xD, zwłaszcza pan Tanaka xddd.
I pozostaje mi tylko nasz/a anielica/anioł Angela/Ash. Normalnie miałam ochotę rozszarpać gościa/gościówę gołymi rękami i odesłać do Nieba, tam gdzie jej/jego miejsce! Do tego jeszcze Królowa Wiktoria… ona to była naiwniaczką. Aż wstyd przyznać, że to moja imienniczka.
Łoł, ale się o bohaterach rozpisałam! O,o
Teraz coś o fabule! Której w zasadzie nia ma… w sumie, nie wiem jak to ocenić. Bo tak właściwie nie ma czego. Większość odcinków to odrębne historie, które jednak łączą się w cieniutką sieć.
Kreska, jak dobrze określiła recenzentka, była elegancka. I bardzo wyszukana. Naprawdę przypadła mi do gustu.
Z melodii w tle w pamięci wyryły mi się tylko te okropne wycia, rodem z opery. Opening nie powalał na kolana, ale i nie drażnił. Pierwszy ending za to bardzo miło mnie zaskoczył! Utwór takienergiczny, a jednak pasujący do klipu z postaciami w wersji chibi ^^.
Jeśli chodzi o drugi sezon, to raczej poprzestanę na pierwszym. Po tych… ehm… mało zachęcających komentarzach chyba sobie daruję. Nie chcę psuć dobrego wrażenia, które mam teraz.
W ten sposób omijasz wszystkie fillery.
A drugi sezon zaraz po tym, bo jednak chcę się przekonać, jakie cuda twórcy tam wymyślili xD
Chociaż chyba będę tego żałować…
Ale jak podejdziesz z dużym dystansem to w sumie można się całkiem nieźle bawić – po prostu nie można mieć żadnych oczekiwań ;D
Ale końcówkę 1 sezonu moim zdaniem całkiem warto obejrzeć – mi się podobała i przynajmniej wyjaśnia wątki rozpoczęte gdzieś tam pomiędzy wątkami z mangi :)
O co w tym wszystkim chodzi? O,o
kliknij: ukryte Najpierw jesteśmy w rezydencji Alois'ego, pojawia się Sebastian z Ciel'em w walizce, potem ucieka, zakłada mu pierścień na palec, a on budzi się w łódce otoczony ludźmi. I wyskakuje jakiś bankiet, jakby końcówka pierwszego sezonu nigdy nie istniała. Co to ma, kurde, być? .__.
PS. Nie spodziewaj się tu jakiejś normalnej fabuły, bo ten sezon naprawdę nie ma sensu XD
Ale serio? Cała ta farsa, kliknij: ukryte bo Ciel stracił pamięć?
To się tak trochę kupy nie trzyma xD
Ciekawe ile przez cały sezon będzie podobnych „kfiotków” xDDD
Ale opening za to świetny *---*
Akaruisama lepiej nie patrz jeśli nie widziałaś końcówki ;D
Więc ogłaszam :JEŻELI NIE ZAKOŃCZYŁEŚ/AŚ ANIME NIE ODKRYWAJ SPOILERA xD
Odp
Świetne
Świetne anime...
Re: Świetne anime...
Re: Świetne anime...
Re: Świetne anime...
Re: Świetne anime...
W którym fragmencie?
Niezłe, ale mogłoby być lepiej...
Graficznie anime wypada dobrze. Kreska jest ładna, schludna, nie zauważyłam jakiś wielkich niedociągnięć, które w innych seriach od razu rzucają się w oczy. Fabularnie było nieco słabiej, gdyż, z tego co później odkryłam, seria bardzo odbiegła od mangowego pierwowzoru. Niektóre odcinki były zupełnie niepotrzebne, kliknij: ukryte jak ten z aparatem i sztucznymi uśmiechami świty Phantomhive, inne drażniły (motyw z Aniołem hermafrodytą i Wicehrabią Druittem- wyjątkowo niezjadliwe postaci), o fanserwisie już nie wspomnę ( kliknij: ukryte przykład: scena z gorsetem – obleśne), ale nawet to nie odwiodło mnie od obejrzenia do końca. Duży plus za końcówkę, która była jednym z nielicznych ciekawych momentów w serii (poza Undkiem, Grellem i Madame Red, oczywiście). Mam jednak cichą nadzieję, że kiedyś pokuszą się o ekranizację mangi, gdyż na tle aktualnego anime, wypada o niebo lepiej.
Moja ocena 7.
Chcę więcej grabarza ;)...
Zbyt wczesne...
Re: Zbyt wczesne...
Re: Zbyt wczesne...
Re: Zbyt wczesne...
Oj, bardzo mile widziany ;). On jest doskonałą odskocznią od perfekcji Czarnego Lokaja, który, im go więcej w serii i w mandze, tym mniej mnie interesuje (jestem jakaś dziwna, nie lecę na jego bisiowatą twarz i piękne oczka). Dość już się na niego napatrzyłam, za to takie ciasteczko, jak grabarz dostał tak mało czasu antenowego i rozdziałów w mandze :). Lubię czarny humor, dlatego dla mnie Undek to swój chłop ;>.
Ale co się na złożyło? Wszystko po trochu, ale chyba najbardziej klimat i bohaterowie. Sebastian- po prostu bohater idealny. Nienaganne maniery, nieziemski wygląd i gotowość do spełnienia każdej zachcianki swojego małoletniego pana. Do końca pozostał tajemniczy i tak naprawdę nie mogłam nigdy stwierdzić co on kiedy czuje(o ile w ogóle coś czuł ;)). Sebcio ma swój niepowtarzalny urok, który sprawia, że mimo bycia bezdusznym demonem nie sposób ne stać się jego wielbicielem. Jest wyidealizowany- to prawda, ale w jego przypadku to całkowicie uzasadnione.
Ciel też ciekawy- niby emo przepełnione żądzą zemsty(przyznam się, że to nie jest typ w moim guście), ale dzięki pewnym momentom i jego zachowaniom można było wyczuć, że to po prostu inteligentne i dojrzałe, ale skrzywdzone jeszcze dziecko, które tak naprawdę potrzebuję miłości i opieki, która została mu brutalnie odebrana. Ciel z pewnością, mimo że próbował to ukryć przywiązał się do Sebastiana, i było to o tyle tragiczne, że lokaj był przy nim w wiadomym celu. Inne postaci- bardzo charaktertystyczne i zapadające w pamięć.
Oprawa graficzna śliczna- wiktoriańska Anglia w wariacji animowanej- cudo.
A muzyka? Przepiękna i w bardzo dużej mierze tworząca ten specyficzny klimat. Kiedy w 24 odcinku usłyszałam Lacrimosę po raz ostatni, łzy same poleciały.
Podsumowując polecam zdecydowanie- to nie jest żadne pseudo‑yaoi tylko ciekawa i oryginalna seria zapewniająca świetną rozrywkę- idealna na spokojne wieczory.
Co do drugiej serii to nie oglądałam i sama nie wiem. Opinie są skrajnie różne.Zakończenie pierwszej mi się podobało i mnie usatysfakcjonowało więc… czy kontynuacja ma sens? Jeżeli Kuroshitsuji II to przede wszystkim fanserwis to ja podziękuję- boję się, że zepsuję sobie wrażenie. Jednak z drugiej strony nie chciałabym stracić ewentualnej okazji do zobaczenia kolejnych ciekawych przygód naszego Czarnego Lokaja. Tak więc jestem w kropce, ale zawsze pozostaje też przecież manga.
Oczywiście, nadal czuję niedosyt i już przeczytałam nawet po angielsku [Wysiłek dla mnie!] cała mangę Kuroshitsuji. Cudowna nawiasem mówiąc. I czekam na następny rozdział online ^3^
Ale jeśli nie chcesz sobie zniszczyć smaku serii – nie oglądaj 2 sezonu.
Demony, shinigami i młody hrabia w humorystyczno-sadystycznym wydaniu
Ale mimo wszystko czegoś mi tu brakowało.
Grafika (jak już wspomniałam) jest wspaniałą: dokładnie dopracowane są nie tylko stroje bohaterów (a te są naprawdę piękne), ale również krajobrazy. Kolory nie są zbyt żywe, a oczy bohaterów nie przypominają wielkich na pół twarzy kryształów w najróżniejszych kolorach. Również sprawy anatomiczne mieszczą się w granicach rozsądku. Innymi słowy – pięknie.
Bohaterowie (a o tych mogłabym pisać bardzo dużo) również są zaletą tej produkcji: wyraziste charaktery oraz przerysowane cechy dają komiczny efekt. Rozpoczynając od bardzo dorosłego jak na swój wiek Ciela, Sebastiana, który wykonuje wszystkie rozkazy młodego hrabi, wesołej pełnej energii Lizzy, a kończąc na (chyba najbardziej psychicznym) wspaniałym Grellu i sadystycznym Grabarzu o ciekawych upodobaniach wszyscy bohaterowie są wspaniali *.*
Podsumowując:
Black Butler to wspaniałe anime nie tylko jeśli zależy ci na humorze, ale także na akcji. Mogę śmiało polecić je każdemu, kto oglądając anime lubi się dobrze bawić, natomiast nie jest to produkcja dla tych, którzy w serialach doszukują się głębokich przesłań dotyczących sensu życia.
Dla mnie 7.5/10
Kuroshitsuji
Kwiat rozkwita pomału, jednak to co nam ukarze jest czymś nieporównywalnym – by Katrynia ;D
W porywach 5/10
Jedyne, co mnie autentycznie zachwyciło, to drugi ending, „Lacrimosa”, choć i pierwszy był dobry, podobnie jak oba openingi. :)
Muzyka niezałączona w ost
Uwielbiam to anime.
Uwielbiam Ciela i to w jaki sposób droczy się ze swoim lokajem. kliknij: ukryte Najbardziej podobało mi się to jak panicz zażyczył sobie demonicznego psa tylko dlatego, że Sebastian ich nie lubi no i to przecież kolejny obowiązek (Tak jaby mało ich miał :) ), uwielbiam spojrzenie Sebcia w tamtej scenie, jakby chciał powiedzieć „Najchętniej bym Cię zabił szczylu!”
Co do Sebcia to spotkałam się z dość (przynajmniej jak dla mnie) dziwną reakcją na niego. Niektórym zdaje się on trochę przeszkadzać, albo raczej decyzje jakie podejmuje względem samego Ciela lub innych. Komentarze w stylu „Jak on mógł?!”, „To nie w porządku”, bo Sebastian był wredny, pozwolił komuś umrzeć, lub podjął dość nieoczekiwaną decyzję w stosunku do swego pana. A przecież nie wolno zapomnieć o tym, że Sebastian jest demonem, nie można się w jego działaniu dopatrywać zbyt wiele moralności, ofiarności czy uczucia. Czy ktokolwiek polubiłby to anime gdyby nasz demoniczny lokaj zaczął kierować się w współczuciem, zaczął pomagać wszystkim wokół? No raczej nie.
Anime dostaje ode mnie 9,5/10.
Ps: Czy tylko mnie aniołek z Kuroshitsuji przypomina Gabriel z Constantina?
Uczta dla oka i ucha, ze szczyptą fanserwisu dla yaoistek
Że już nie wspomnę o Grellu (On naprawdę jest facetem? Naprawdę? Kiedy oglądałam ilustracje przed obejrzeniem anime byłam przekonana, że to kobieta…) i służących.
No i wiktoriańska Anglia, te scenerie, które ubóstwiam na równi z japońskimi pejzażami… Przepiękny opening i drugi ending, no i rozbrajający ending ^^
Tylko dlaczego ta seria jest taka krótka, pytam się?
Ulubiona postać: Ciel Phantomhive
Re: Uczta dla oka i ucha, ze szczyptą fanserwisu dla yaoistek
Czyli w skrócie : warto było :-)
Aha, jakże mógłbym o tym nie wspomnieć, WIELKI PLUS za postać Lau <3, za zamknięte oczy, charakter i wspaniałego seiyu Kōji Yusa, którego jestem w sumie fanboyem i uwielbiam za postać Ichimaru Gina ^^
Finny
co kto lubi ;p
Piękne
Zakończenie było piękne
Spotkałam się z wieloma opiniami na temat relacji Sebastiana i Ciela. Ja sądzę, że Sebka to po prostu bawiło. Całe to udawanie lokaja. Dlatego też nie chcę oglądać drugiej serii kliknij: ukryte Ciel demonem? Sebastian wiecznym sługą? B**ch please..
Zakończenie, jak to już napisałam w tytule, piękne. Bez zbędnego kombinowania, dokładnie tak jak powinno być. kliknij: ukryte Sebastian dostał swoją zapłatę i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Btw. czy to tylko moja głęboko skrywana fangirlowa natura czy obywa się poprzez ugryzienie/wessanie się/pocałunek? Perspektywa dała duże pole dla wyobraźni ^^.
Re: Zakończenie było piękne
Żart?
Re: Żart?
Jeśli się nie podoba ocena jaką dostał Kuroshitsuji, zawsze możesz napisać alternatywną recenzję wychwalając nad niebiosa jaki to genialny tytuł.
Jak dla mnie to anime jest średnie. Można obejrzeć pierwsze dwa i ostatnich pięć odcinków. Bez reszty i tak się zrozumie całą resztę.
Kreska w sumie przyjemna dla oka, w szczególności postaci Ciela i jego służących. Sebastian wygląda jak rozjechany walcem patyk, jedynie kliknij: ukryte jego demoniczny uśmiech i wzrok są warte pozytywnej oceny. ;)
Zabijacz czasu, przeciętne anime, nie zachwyca, ale jest ok.
komentarz
Tylko opening znudził mi się po pewnym czasie.
Yaoi czar...
Wracając do „Kuroshitsuji” – pierwsze co rzuciło mi się na oczy to klimat… a w zasadzie KLIMAT anglii z końca XIX i początku XX wieku, który to anime zawdzięcza tak kresce,jak i fabule. Że tak powiem Loffciam te klimaty, więc od razu + ode mnie – za zgrabną kombinację klimat/kreska/fabuła :). Sama fabuła jest bardzo dobrze skonstruowana, chociaż niektóre motywy były tak przewidywalne, jak miejsce polaków na euro 2012.
Postaci… Nie no, postacie pierwszoplanowe wymiatają, ale nie odniosłem wrażenia, aby między Ciel'em a Sebastianem silna relacja pan‑lokaj kliknij: ukryte prędzej relacja wilk‑wilk kanibal, obydwoje sobie dogryzają, ale są też momenty, że współgrają razem. Zwykle w anime nie mamy ciekawych postaci drugoplanowych, ale tutaj „kuroshitsuji” też jest chlubnym wyjątkiem(no, może poza paroma wyjątkami, ale to przemilczę:] )Z wad mogę w zasadzie wymienić rzadkie lekko oklepane motywy fabularne, no i te nieszczęsne psychofanki :) ale to już mój problem
Nigdy nie widziałam w żadnym anime tak dziwnie „skonstruowanej” postaci. Dumny, chociaż wcześniej bardzo upokorzony, ironiczny, bardzo dojrzały, mądry, ponury, trochę ciamajdowaty ( kliknij: ukryte Moment, w którym nie umiał sobie zawiązać sznurówki…).
Takie dziecko o upadłej moralności, można by rzec…
Świetnie pokazali jego relacje z Sebastianem. Sebastian – niby sługa, ale pozwala sobie na częste dogryzanie swojemu paniczowi i na odwrót.
Dla mnie za postacie pierwszoplanowe Kuroshitsuji ma dziesiątkę. Gorzej już z postaciami drugoplanowymi, bo o ile mamy ciekawy komplet w składzie: Lau, Undertaker, Grell, Will, to niestety takie postacie, jak Lizzy, czy kliknij: ukryte „Anioł masakra” psują moją opinię i działają mi na nerwy. Jeszcze gorzej ma się sprawa z fabułą, która została bardzo uszczuplona w porównaniu z mangą, ale wybaczam, ponieważ anime zaczęło wychodzić kiedy stare już chaptery mangi były dopiero wydawane.
Grafika, jak na 24 odcinki jest bardzo ładna, kreska jest na bardzo dużym poziomie. Yana Toboso ma wielki talent do rysowania i dobrze go zaprezentowała.
I te stroje, które autorka nam zaprezentowała! (Oprócz różowych sukienek Lizzy)Są świetne, uwielbiam na nie patrzeć.
Podsumowując – pomimo wielu idiotyzmów fabularnych,
gorąco polecam anime, ponieważ kreska, klimat (Nienawidzę osób, które twierdzą, że Kuroshitsuji owego klimatu nie posiada.), chwytliwy wątek główny oraz postacie są w tym anime niesamowite.
Btw. Dla mnie muzyka dostała za małe noty. Może nie była świetna, a zła też nie i do epoki wiktoriańskiej się wpasowywała.
London Bridge is falling down, falling down, falling down...
Główni bohaterowie – dziecko i lokaj demon. Z natury nie przepadam za głównymi bohaterami, ale Sebastian i Ciel mimo tego, że nie szczerzyli mordek w uśmiechach, nie śmieli się jak nie wiadomo co do nie wiadomo czego i byli przeciwieństwem typowego shounenowego bohatera po jakimś czasie wzbudzili moją sympatię. Dlaczego nie od razu? Coś mi w nich nie leżało. Na początku najchętniej wykopałabym Sebastiana, a Ciela zamknęła, gdzieś gdzie go nie otworzą. W sumie teraz nie rozumiem, dlaczego miałam takie odczucia, bo ta dwójka wydaje mi się całkiem sympatyczna. Pamiętam, że nie byłam w stanie pojąc jak to możliwe, że Shizuo i Sebastiana to głos jednej i tej samej osoby. Jest to dla mnie zupełnie nie pojętne, ale pokazuje możliwości seiyuu. Do „Kuroshitsuji” przekonałam się dopiero po czwartym odcinku już nie pamiętam o co tam chodziło, bo oglądałam to parę miesięcy temu, ale była to scena, kiedy Sebastian i Ciel stali na jakimś cmentarzu i wtedy właśnie pomyślałam, że to anime w sumie wcale takie złe nie jest.
NIE oglądaj „Kuroshitsuji” jeśli nie chcesz, żeby przez następne parę tygodni w głowie chodziły ci jedne i te same słowa: "London Bridge is falling down…" wyśpiewywane przez Sebastiana.
NIE oglądaj „Kuroshitsuji” jeśli nie chcesz podczas oglądania „Durarary!!'' słyszeć słowa London Bridge is falling down…
Muzyka przeurocza. Przebój „Si deus me relinquit” miałam ustawiony jako budzik, co było chyba złym pomysłem, bo teraz źle mi się kojarzy.
Horrorem się to nie okazało, ale mimo wszystko nie żałuję, że zaczęłam „Kuroshitsuji” oglądać i że „Kuroshitsuji” obejrzałam;)
Już na wstępie główny bohater – Ciel Phantomhive uzyskał moją sympatię. Ten dostojny, opanowany i zamknięty w sobie dwunastoletek przykuł na sobie całą moją uwagę. Nie przeczę, że przez pewien okres czasu zwracałam dużą uwagę na lokaja – Sebastiana, ale to nie to samo co przy młodym hrabi.
Zagadki detektywistyczne były bardzo ciekawe. Wątki humorystyczne były może i wpychane wszędzie gdzie się da, a kliknij: ukryte scena z gorsetem, która wyglądała jak istny wycinek z porno sprawia, że wiele osób źle odbiera te anime. A to błąd.
Idealnie dopasowana muzyka sprawia, że się rozpływam.
Kreska jest schludna, elegancka oraz bardzo dobrze dopracowana.
Moim zdaniem anime zasługuje na 10/10 ze względu na piękne zakończenie, które mnie urzekło.
.
Hmmm
Popieram. Jakie YAOI!?
Re: Popieram. Jakie YAOI!?
Nawet nikt nie musiał nagadać. Wystarczy, że jakaś osoba, zobaczy fanarty z Kurosza z dowolnej strony to od razu założy,że to yaoi. Wszystkiemu jest winny idiotyczny fandom niewyżytych dziewczynek napalonych na widok 2 miziających się facetów/chłopców (bez urazy dla tych normalnych fanek yaoi). Tak samo fandom skaleczył Durararę, No.6, trochę Reborna czy Hetalię. No ale dzięki temu te serie są znacznie popularniejsze niż normalnie by były… Ja polecam zapoznać się z mangą, która jest dużo lepsza od anime (tym bardziej, że teraz można ją kupić po polsku).
Potencjał zniszczony w zarodku
Powiem szczerze, przeliczyłam się makabrycznie, przeczytawszy wcześniej setki jakże chwalebnych komentarzy, wynoszących tę serię niemal do sfery sacrum.
Choć pierwsze wrażenie nie było złe, (grafika, tła, atmosfera wiktoriańskiej Anglii) wraz z odcinkiem piątym opadł cały mój zapał.
Przede wszystkim razi całkowity brak fabuły – ot, jest sobie po prostu dziecko z lokajem w zestawie, kilkunastu zboczeńców dookoła i zabawiaj się widzu! Nawet jeżeli pewne gagi można było uznać za całkiem komiczne, to tylko na samym początku, zanim zdążyły się sprać i powielić.
Bohaterowie… cóż, byliby może mocną stroną serii, gdyby ich paleta była nieco bardziej zróżnicowana. Nie ukrywam jednak, to Sebastian, będący właściwie synonimem całości jest według mnie czarnym koniem i nieraz ostatnią deską ratunku, kiedy akcja już doprawdy spada do zera i potrzebny jest ktoś, kto porzuca trochę widelcami, żeby znowu było FAJNIE.
Tak więc, zachwycać nie ma się czym (chyba, że kogoś rajcuje pokazany w slow motion obraz Sebastiana pochylającego się czule nad Cielem, o rety!) może jedynie bogactwem szczegółów w strojach epoki i tłach. Nawet muzyka jest do bani, co piszę z ogromnym żalem.
Ostatecznie i tak wystawiłam wysoką ocenę – 7/10 – choć zrobiłam to chyba jedynie przez wzgląd na sympatię, jaką obdarzyłam niektórych bohaterów (Undertaker, Agni, Sebastian) i śliczną sukienkę Ciela (hehe).
3x duże NIE poproszę!
No to się k@#$% zawiodłem na dzień dobry. Oto dostaję klienta co świetnie łapie obrusy, talerze, dzbanki i inne graty, a no i szybko biega, złowieszczości i grozy to w nim tyle jak w przypalonym bakłażanie. Na dodatek w kluczowej scenie finałowego naparzania twórcy w ogóle nie pokazują przemiany (która na pewno była zjawiskowa).
I na dodatek te „komiczne” wstawki, no humor z najwyższej półki w sklepie społem w Zadupiu Górnym. Nawet akcja z Kubą Rozpruwaczem nie miała w sobie krzty dramaturgii. Większych wrażeń dostarcza toaleta w PKP.
Mam dziwne wrażenie, że autorzy nie mogli się zdecydować czy z Ciela robimy totalnie bad motherfuckera bez emocji, uczuć i innych pierdół (i taka opcja by mnie totalnie rzuciła na kolana); czy też damy mu trochę cech człowieczych, żeby jakieś laski na niego poleciały.
Jedyne co dla mnie historyka z wykształcenia ratuje ten serial to dbałość o detale typu stroje, budynki, wydarzenia historyczne to jest rzeczywiście zrobione ekstra. Cała reszta jest do dupy.
Myślałem, że będzie coś pokroju Mefisto czy Wolanda, że będzie bardziej epicko i krwawo, zemsta i demon w jednym, a dostaję historię o młodocianym Brudnym Harrym co zamiast strzelać z magnum 44 wali z pistoletu na wodę.
Re: 3x duże NIE poproszę!
Jeśli Ciel jest człowiekiem, to znaczy, że ma swoje słabości, prawda?
Re: 3x duże NIE poproszę!
Re: 3x duże NIE poproszę!
Chcesz zrobić z Ciela maszynę, czemu? To tylko dwunastolatek, zwykły człowiek, który przeżył śmierć rodziców. Arystokrata nie musi być zaraz maszyną bez uczuć, najlepiej do zabijania. Dla nich wszystko inaczej wygląda – służba przecież zajmuje się niemal wszystkim. Chociaż w wielu seriach (mangach, anime, serialach, filmach czy książkach) bohater staje się takim bezuczuciowym robotem nie znaczy, że naprawdę taki jest. Wewnątrz zawsze ma uczucia, wystarczy, że obudzi je w sobie (a wszystko zależy od sytuacji). Nawet taki seryjny morderca na początku ma wyrzuty sumienia, a co dopiero dzieciak?
Liczyłeś na horror, ok, zawiodłeś się, nie przeczę. To ma więcej z horroru niż taki Zmierzch (śmiech na sali), ale też nie jest straszne (chyba że dla młodszych widzów czy coś). Tyle że wiesz, jak to powiedziała moja koleżanka – żadne anime nie jest straszne. Nawet takie Higurashi… mnie ani ją nie straszyło (co najwyżej obrzydziło kliknij: ukryte takie wyrywanie paznokci…). Nawet Hellsing w żadnym momencie mnie nie przestraszył. Fakt, był klimatyczny, ale to tyle.
Przykro mi, że tak bardzo się pomyliłeś co do anime, ale nie musiałeś aż tak po nim jechać. To była twoja całkowicie subiektywna ocena, ale określanie anime mianem „beznadziejnego” tylko dlatego, że oczekiwaliśmy czegoś innego, jest idiotyczne. Starałeś się być ironiczny i sarkastyczny, a wyszło na to, że twoje „śmieszne” teksty nikogo nie bawią.
To w sumie tak jakby określać fabułę Złodziejki książek (książka, żeby nie było!) beznadziejną pod względem fabularnym, bo to ani nie horror, ani nie komedia, bohaterka powinna być bezmózgim robotem, jej kolega powinien być „zły”, ale w pewnym momencie powinno się okazać, że jest na odwrót, a, i najlepiej niech zacznie popierać Hitlera, o. No i zapomniałam o tym, że powinno tam być mnóstwo krwawych walk między Żydami a Niemcami. Co z tego, że fabuła z zamierzenia miała być inna, trafiać do innych odbiorców i być zupełnie innym gatunkiem…
Lubię to!
Kuroshitsuji jest bardzo ciekawe pod każdym względem. Co prawda, fabuła nie jest najwyższych lotów, ale wynagradzają te braki niezwykle charakterne postacie, tak… mam na myśli Undertakera oraz Grella :)
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to najbardziej denerwują mnie… fani, tworzący parę SebastianXCiel, bo to „moi drodzy” nie jest już yaoi tylko pedofilia :P
Poza tym gdzie wy widzicie tę miłość?
Zauważyłam też, że niektórzy porównują Kuroshitsuji do Hellsinga; osobiście widzę więcej podobieństw do Yami no matsuei (chyba zaczynam się czepiać).
Dla mnie, to było naprawdę sympatyczne anime, które stało się jednym z moich ulubionych. Polecam bardzo.
Z ręką na sercu...
Może zacznę od zalet (bo łatwiej). Po pierwsze: akcja w pewnym momencie się nie chrzani, bo „coś tam…” (mam na myśli przypadek Death Note'a, którego też lubię, ale jednak… w pewnym momenci akcja się psuje!). Po drugie: wszystkie postacie są bardzo dopracowane, zwarte i gotowe (^^). Po trzecie: nie ma słodkiego zakończenia, takie powinno byc i tyle!
A tera wady (bo lubię narzekac! xD)... Właściwie znalazłam tylko… dwie nieistotne (?). Pierwsza to opening, który specjalnie mnie nie poderwał… Ot, można obejrzec raz, dwa, ale bez przesady… A drugi (dla niektórych bardzo idiotyczny) to zastanawianie się na początku, czy Greil to właściwie facet czy kobieta… (transsekualista/bardzo kobieca uroda?) No, chyba wiecie o co mi chodzi… te okularki… i… kobieco (?) noszony żakiecik (czy tam kurteczka, mnie to wisi)... i… cholera, no, ON po prostu czasem wygląda jak kobieta…!!! >.<
Jeszcze na sam koniec chcę dodac coś, które postacie wypadły w moich oczach najlepiej…
Może niektórych to zdziwi, ale pierwsze miejsce zajmuje Tanaka <cho cho cho!>. Taki wesoły, starszy pan… z kubeczkiem herbatki w dłoniach lub biegający ze strzelbą z serpentynami (>D).
Drugie należy się Undertakerowi, za jego… interesujący charakter…? Nieważne! Tak czy inaczej 2. miejsce!
Trzecie ex eqo (chyba to się tak pisze! :D) wspomniany wcześniej Greil (pomimo wyglądu, porządny z niego chłop ^^) i Sebek (ALE TYLKO ZA OOOOCZYYYY!!!).
Mam jeszcze tylko pytanie! Jak właściwie nazywa się ten pies, bo raz nazywają go Pluto, raz Pulu Pulu, a jeszcze raz Puszkiem! Jak to jest w końcu, bo się pogubiłam!
Z góry dzięki! ^^
Re: Z ręką na sercu...
Niektórzy przezywają go Plu‑plu (Puru‑puru)a czasem Puszek. Chyba ._.
świetne zakończenie
Największy plus: świetne postacie. Ciel, który za wszelką cenę stara się być silny naprawdę mnie przekonał. Podobają mi się jego rozterki, a jeszcze bardziej to, jak stara się je ukryć. Jego relacja z Sebastianem jest też fajnie zrobiona. Zresztą postacie drugoplanowe też są dobrze zrobione (no może oprócz tego anioła…) Zwłaszcza Aberlaid mi się podobał.
Największy minus: Fabuła. Jest po prostu słaba. Na przykład kliknij: ukryte czemu Anioł chcący zniszczyć ludzkość udaje pokojówkę? Jest sporo nieścisłości, dużo niedomówień. A pierwsze kilka odcinków ma tak prostą i sztampową fabułę, że myślałam, że nie dojdę do końca. Na szczęście druga połowa sezonu jest nieco lepsza.
No i sceny walki… Po obejrzeniu Hellsinga to po prostu śmiech na sali. Nawet fajnie to rozwiązali w ostatnim odcinku, kiedy kliknij: ukryte Sebastian prosi Ciela by zamknął oczy
Na szczęście ostatni odcinek to 10/10 i ogólne wrażenie jest pozytywne :) Aż boję sięgać po następny sezon (zwłaszcza patrząc na jego ocenę), tym bardziej, że nie wydaje mi się, żeby był potrzebny. Zobaczymy :)
Re: świetne zakończenie
Polecam
wszystkie postaci przypadły mi do gustu (z wyjątkiem pary od curry – nie mogłam się doczekać skończenia tego wątku), bardzo polubiłam też Lizzy i nie rozumiem, czemu tak wszyscy na nią psioczą, że ciągle płakała? toż to dziecko i do tego obrzydliwie bogate, poza tym wcale nie była samolubna, po prostu troszczyła się o Ciela i wszystko robiła z myślą o tym, by og uszczęśliwić (może po prostu fani yaoi stwierdzili, że im przeszkadza)
co do sprawy paringu Sebastian i Ciel – to nie wiem gdzie nektórzy to widzą, bo ja nic takiego nie zauważyłam
Jaki yaoi, do cholery??
Za fabułę dałabym 9/10.
Tak po prostu, jest dobra, ale mi czegoś brakuje..
Postacie zasługują w pełni na 10.
Każdy bohater jest dokładnie zróżnicowany.
Nie ma 2 takich samych w tym anime ^^
Nota bene, sam hrabia jest godny uwagi.
Nie jest taki, jak inni.
Pomimo tego, że już przeżył coś okropnego, on żyje dalej i nie wypomina tego.
Postanowił, że kliknij: ukryte zemści sie za śmierć rodziców, ale nie robi tego na siłę.
Muzyka..? Dobra, 9.
Soundtracki są czarujące ~
Co do op'ów i ed'ów:
1 opening: Był w porządku.. Ale znudził mi się po paru razach.
2 opening: To co wyżej..
1 ending: Świetny. Słodziaśny w każdym razie ^^
2 ending: Doskonale dopasowany do rozwoju fabuły, coraz to smutniejszej.. Ale.. Mi się po prostu nie podoba.
Kreska ma u mnie 10 C:
Postacie są super dopracowane.
Najbardziej spodobał mi się projekt Madame Red i Cieluchny.
Świetnie wykonane tła.
Również openingi i endingi zasługują na pochwałę.
Najbardziej podobał mi się (pod względem graficznym) 1 ending i 2 opening.
Cóż.. Seria powinna przypaść do gustu wszystkim miłośnikom mrocznych klimatów.
Nevermind.
Co do ludzi, którzy uważają to za yaoi/shounen‑ai..
Jak już ktoś napisał – NIE SZUKAJCIE DZIURY W CAŁYM.
Yaoi ma w sobie sceny od 18 lat z mężczyznami, a shounen‑ai to poprostu całuski, przytulanie i inne (oczywiście wszytko męsko‑męskie)..
Relacje Sebastiana i Ciela to na pewno nie miłość..
Nawet jeśli miłość, to nie taka jak sobie myślicie.
Cielak i Sebczan troszczyli się o siebie i bardziej wyglądało mi to na rodzinę niż na związek..
Nie ważne, i tak się już rozpisałam.
Ogólnie – Anime zasługuje na 10/10 i koniec.
Jedyne co mnie niesamowicie denerwowało to Angela/Ash. -_-" A, no i jeszcze Droccel. -_-"
Czasem tylko dziwiły mnie różne rzeczy (np. Piła mechaniczna) w XIX wieku..
Ale potem Grell kliknij: ukryte i tak dostał bardziej klimatyczne nożyczki! :)
A to wszystko już było...
Ale pomijając już takie cudowne pannice… seria szybko wpada w schematyczność i nawet jeśli Sebastian i jego nadzwyczajne numery budzą zainteresowanie na poczatku, szybko przestają budzić entuzjazm – Sebastian po prostu wszystko umie więc raczej nas niczym nie zaskoczy. To, że bohaterom szczeki opadają co jakiś czas robi się nudne, tym bardziej, że facet się za bardzo z pochodzeniem nie kryje. Postacie drugoplanowe (dwóch kuchcików ze służacą i dziadkiem, który pokazuje się tylko po to, by zrobić 'ho ho ho') robią się pokrótce męczacy – trójka niezguł i niereagujący starszy pan z jedną puentą która przestaje być śmieszna jak powtarza ją sto pięcdziesiąty piąty raz. Grell może i stanowi swego rodzaju zaskoczenie, ale jest tak samo denerwujący w jednej jak i drugiej postaci, gdyż przegnia wręcz koncertowo cokolwiek by nie robił. Undertaker mogłby być nawet znośny, gdyby nie to, że jak do tej pory jego egzystencja równiez opiera sie na dziwacznych gagach które, póki co, ledwo mnie śmieszą. Co rusz porównuję serię do 'Ouran Host Club', którą obejrzałam całą ale którą musiałam dlugo odchorowywać (serie bez fabuły ale naćkane durnymi gagami bez polotu nie stoją u mnie wysoko w rankingu) i ciągle porównanie wychodzi źle. Sebastian też sie niewiele wyróznia, typowy nastolatek z traumą z elementem pozaziemskiej mocy – taki Light Yagami dziesięć lat temu i trzy pokolenia wcześniej. Nie wiem za co ludzie tak się kochają w tej serii – pomysł może był fajny, grafika jest naprawdę niezła, ale ogólnie seria nie wyróżnia się niczym szczególnym – ani za bardzo nie zaskakuje, horrorem nie straszy, komedią nie bawi i tylko w sumie se jest i ładnie wygląda. Jedyne prawdziwe zaskoczenie to edning z piosenką Becci 'I'm alive', której słucham już od dawna i nie spodziewałam się jej usłyszeć w anime – nawet o angielskich lordach.
Re: A to wszystko już było...
Re: A to wszystko już było...
Ciekawe
5/10 za muzyke?!
Jestem pod wrażeniem
Uwielbiam… Pomimo zbyt idealnej postaci Sebastiana, który na końcu okazał się taki jaki okazał…
Jedyne co mi nie przypadło do gustu to zakończenie. Na początku wystawiłam 9/10 jednak po chwili zmieniłam na 10/10. Dla mnie jest świetne i będzie na równi z Hellsingiem.
Kocham to anime! I uwielbiam postać Ciela każdą jego celę i wygląd również. Wszystko. Postać dopracowana idealnie moim zdaniem.
Jestem baaaardzo zadowolona.
Byłoby lepsze, gdyby trzymało się mangi
Re: Byłoby lepsze, gdyby trzymało się mangi
Boże którego cie nie ma Ratuj!
Ale to nie trwało długo…
Drugiego sezonu już chyba w ogóle nie obejrzę
Wszystko mnie przeraziło już pod koniec Pierwszej serii…
Wiec ja na razie podziękuje. zabiorę się „zaa” to za 2 lata?
Majstersztyk w każdej kategorii.
Re: Majstersztyk w każdej kategorii.
W pewnym momencie zaczęłam odnosić całkowicie odwrotne wrażenie. Pomijam już wygląd, który rzeczywiście może przyciągać rzesze rozwrzeszczanych fanek, jego perfekcyjność we wszystkim, co robi w pewnym momencie zaczyna kłuć w oczy. Postaci drugoplanowe przeskoczyły zarówno jego, jak i Ciela o całe lata świetlne, pomijając oczywiście kilka upierdliwych person, jak np. Lizzy i jej służka, a także Anielica – hermafrodyta, chociaż najbardziej uczulona jest na Druitta. Chłop (baba) przeżywa orgazm w każdej możliwej sytuacji (czekajcie, jakoś się ta choroba nazywała, ale moja dziurawa, jak ser szwajcarski, pamięć nie jest w stanie odtworzyć fachowej nazwy tego schorzenia), doprowadzając mnie tym do białej gorączki. O trzecio- i czwartoplanowych nie będę wspominała, gdyż kompletnie nie ma w czym wybierać.
O dziwo przewertowałam również mangę, ale zrobiłam to wyłącznie ze względu na Undertakera, którego w tym anime wprost ubóstwiam :).
Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Rozumiem, może się podobać, ale mi zupełnie nie przypadło do gustu.
Re: Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Re: Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Re: Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Re: Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Oh, ale jakoś inni wiedzą czym są te rzezi wywoływane.
Może ty tego zwyczajnie nie rozumiesz?
Poza tym, powinnaś nauczyć się odróżniać wampiry od demonów..
Re: Nic ciekawego.Wampir w kiepskim wykonaniu!
Tylko tyle i aż tyle
Na początek fabuła – nierówna, świetne wątki przeplatały się ze słabszymi historiami. Często miałam wrażenie, że dany wątek kończy się za szybko, zbyt łatwo i za mało jest w tym wszystkim logiki (nie chodzi mi bynajmniej o realizm). Dalej, nie wiem dlaczego, ale od początku miałam nadzieję, że wątek główny skupi się na historii kliknij: ukryte Kuby Rozpruwacza. Tym większe było moje rozczarowanie, gdy ten wątek skończył się niespodziewanie szybko (ale trzeba przyznać, niezwykle efektownie). Bohaterowie – tu mogłabym się doczepić jedynie do niektórych pobocznych postaci, z których moim zdaniem można było dużo, dużo więcej wycisnąć (chodzi mi głównie o kliknij: ukryte ekstrawagancką gromadkę shinigami). I odwrotnie, dużo uwagi poświęcono postaciom, które mi wizualnie nie pasowały do całości kliknij: ukryte (ukłon w stronę Pluta w wersji homo sapiens :D). Dobrze, dość tej chłosty, pora na plusy.
Pomimo tych wszystkich widocznych wad i potknięć, uważam Kuroshitsuji za rzecz wartą obejrzenia. Anime wciągnęło mnie błyskawicznie, głównie za sprawą głównego duetu ( i rewelacyjnych seiyu). Sebastian – dla takiej postaci jestem gotowa przecierpieć każde fabularne zakręty i potknięcia :D, za samą postać wystawiłabym z czystym sumieniem 10. Ciel – z początku wydawał mi się jedynie uroczym dodatkiem do swego lokaja. Ostatnie odcinki zaskoczyły mnie jednak bardzo pozytywnie łącznie z pięknym (spodziewanym) finałem. Ten oceniam na plus, z jakiegoś powodu jednak dużo bardziej wzruszyły mnie wcześniejsze, pozornie nieznaczące sceny: kliknij: ukryte ostatnia odprawa służby, Ciel próbujący samodzielnie (i nieudolnie) zawiązać sznurowadło, samotny powrót chłopca z Paryża i oczywiście spotkanie Ciela z kotem ;). Generalnie cały wątek wzajemnych relacji na linii hrabia – lokaj to największy plus tego anime. Na plus oceniam też grafikę i muzykę. Ta ostatnia z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale mnie akurat oczarowała (Lacrimosa do tej pory chodzi mi po głowie..). Krótko: anime godne uwagi, klimatyczne, ze świetnym zestawem bohaterów, ale i nie bez wad.
Czas na "finał".
Pierwszy odcinek całkowicie mnie odrzucił. Dlaczego? Bo niedorzeczne wydawało mi się połączenie horroru bądź raczej kryminału z komedią. Za dużo tego wcisnęli na pierwszy raz, dlatego według mnie było to naciągane oraz niepoprawne. Dzięki Bogu, kolejny odcinek przyniósł ze sobą coś o wiele bardziej ambitnego i z każdym kolejnym było w sumie coraz lepiej, choć niekiedy drażniły „wypełniacze”. Nie mniej jednak elementy zaskoczenia też znalazły swoje miejsce, w szczególności w ostatnich odcinkach.
Ale zacznijmy od minusów. Niezmordowanie piękny oraz nad wyraz niesamowity Sebastian tracił na swoje wiarygodności w poszczególnych momentach. Ironiczny demon, który robi wszystko wedle życzenia bachora? Trochę wydawało mi się to zbyt lojalne jak na istotę zła. W dodatku jego wspaniałość polegała na wydawanych rozkazach. Co za tym idzie, nie był zbyt zaskakujący. W tej kategorii przebił go Ciel – chłopiec, po którym można było się spodziewać dosłownie wszystkiego. Większość osób, która krytykuje jego postać, chyba nie do końca pojęła sens tej osobowości. Jakby to nieuprzejmie ująć – jest pomyłką samą w sobie. Nie, nie jest negatywną postacią! Chodzi mi o to, że wszystkie sprzeczności są skumulowane w tym dwunastolatku. Z jednej strony żyje dzięki nienawiści, cierpieniu i bólowi, który przemienia w siłę, a z drugiej jest zagubiony w ciemnościach, a jego działania są powierzchowne, bo wydaje mu się, że dzięki Sebastianowi dopełni wszystkiego. Fabuła również nie zachwyca, ale doświadczyłam faktu, że potrafi wciągnąć na te kilka godzin oglądania.
Co z plusami? Za całokształt i postacie. Jedni mniej się podobali, inni bardziej, ale jeśli wzbudza to sprzeczne uczucia – z pewnością długo zapadnie w naszej pamięci. Uważam, że Grell jest nieodłącznym elementem komizmu całej serii. kliknij: ukryte Jego uwielbieniem względem Sebastiana i powalające na kolana ze śmiechu teksty powinny zostać nagrodzone oklaskami. Poza tym Jun idealnie sprostał zadaniu nadania odpowiedniego akcentu tak zabawnej postaci. Poza tym Undertaker też miał swój duży udział w klimacie całej serii. Podobała mi się aura, jaką wokół siebie tworzył – niby grabarz, a jednak jajcarz, jakby to ująć. W dodatku pokochałam go za głos. Jeśli chodzi o służbę, to chyba tylko Finny mnie nie denerwował i wydawał się być uroczym dodatkiem do mrocznej atmosfery.
Co do Sebastiana – ideał sam w sobie, ale czy godny podziwu? Nad tym tematem można długo polemizować. Niezwykle go polubiłam i aż ciarki przechodzą na „Yes, my lord”, ale nie uważam go za postać wybitną, przy której warto zatrzymać się na dłużej. Idealny w każdym calu. Czy naprawdę jest nad czym się rozwodzić?
Ciel Phantomhive – nie wiem czemu, ale spodobała mi się jego postać. Polubiłam jego cynizm, pewność siebie, brak moralności i poszanowania wobec innych. Trudno go rozgryźć i to był jeden z czynników, który czynił serię ciekawą. Mimo jego zachowań, nie wdarła się tu monotonność. Ale bądźmy szczerzy – to ta „para”, spętany nienawiścią Ciel oraz demoniczny Sebastian, napędzali całą fabułę. W dodatku jestem urzeczona jego seiyuu, którym, oczywiście, jest młoda kobieta – niesamowicie dała sobie radę z tą mroczną osobowością, a jednocześnie oddała niewinność i grzeszność tego dziecka.
Ostatnie odcinki mile mnie zaskoczyły. Bałam się, że twórcy zamienią końcówkę w całkowitą farsę, a okazało się, iż dali sobie drzwi otwarte do dalszego ciągu. kliknij: ukryte Osobiście zaskoczyli mnie dosłownie w ostatnich momentach, gdy to było już po walce z aniołem, wszystko rzekomo miało się dobrze skończyć, a tutaj – Ciel momentalnie sam zadecydował o swoim końcu, puszczając się krawędzi.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to seria obok której można przejść obojętnie, bez nawet zaszczycenia spojrzeniem. Nie twierdzę jednak, że przypasuje każdemu, bo z własnego doświadczenia muszę przyznać, iż do tak kontrowersyjnej serii po prostu trzeba się przekonać, przywyknąć, może nawet zmusić, aby potem szło całkiem gładko. Jest wiele aspektów, które można zaliczyć jako zalety albo wady – to wszystko zależy od gustu. W końcowym efekcie, jednak jestem na tak. Muzyka, kreska, postaci i niektóre wątki przeważyły szalę, aby uznać tą serię za niemal ideał. Można przymknąć oko na pewne minusy i cieszyć się mile spędzonym czasem. Z pewnością Kuroshitsuji zapada w pamięci. Na długo.
Tak więc, życzę miłego oglądania!
wzór, ideał wręcz bezpłciowości
Przytrzymała mnie do końca tego anime jedynie postać Grella i seiyuu Finna, ale i tak uważam wszystkie obejrzane epizody, w których nie pojawiają się owe postaci za czas zmarnowany.
Kiedyś ktoś tytułując recenzję pewnej płyty Myslovitz wymyślił coś takiego: „Snuje, brzęczyki i zonki”. W tym przypadku „snuj” jest jednoznacznie negatywny.
"Watashi wa akuma de shitsuji desu kara."
Na samym początku muszę wspomnieć, iż od paru dobrych lat mam kompletnego fioła na punkcie demonów, aniołów i magii. Że bardzo lubię klimat XIX wieku. Że pomysł zawarcia kontraktu z demonem, chociaż co prawda nieco oklepany, jest dla mnie wciąż fascynujący. Dlatego też „Kuroshitsuji” idealnie wpasowało się w moje gusta.
Fabuła jest czymś niesamowicie dziwnym, a jednocześnie genialnym – nie da się ukryć, iż budziła we mnie niezwykle żywe emocje. Całe anime oglądałam z wielką przyjemnością, śmiejąc się czy śledząc z napięciem akcję, ale dopiero ostatnie odcinki sprawiły, że robiłam to z całkowicie zapartym tchem. Im bliżej końca, robi się coraz poważniej, mistyczniej, mroczniej. Prawdę mówiąc, mając na uwadze pierwsze odcinki, w konwencji komediowo‑kryminalnej, nie przyszłoby mi nawet do głowy, w jaką stronę pójdzie fabuła. A tutaj – niespodzianka, oczywiście bardzo pozytywna.
Ale czymże byłaby nawet najciekawsza fabuła, gdyby nie postaci? Tutaj pozwolę sobie na kilka słów o moim ulubieńcu.
Sebastian Michaelis jest odpowiedzialny za sporą część mojego szaleńczego uwielbienia dla tej serii. Czytałam – także i tutaj – opinie, iż jest zbyt idealny, a więc nudny i przewidywalny. Nic bardziej mylnego, przynajmniej w mojej skromnej opinii. Sebastian jest przecież kwintesencją demona. Piękny, intrygujący, wodzący na pokuszenie. Wytworny, uprzejmy, o doskonałych manierach. Inteligentny i wszechstronnie utalentowany. Lecz zarazem brutalny, bezlitosny, pozbawiony, jak to istota z piekła rodem, sumienia. Złośliwy, wredny i sarkastyczny. Rzeczywiście, nie ma w sobie nic takiego, co można by było nazwać poważną wadą, ale, szczerze powiedziawszy, wy, krytykujący jego „idealność”, czego spodziewaliście się po demonie? Że będzie miał typowo ludzkie niedoskonałości? Wybuchał burzą uczuć? Czy, o zgrozo, tłukł talerze czy przypalał ciasto? Od tego są postaci pokroju Meirin i Grella. Zaś Sebastian jest jak idealny mechanizm, w którym nie ma miejsca na źle działające trybiki. Wszystko jest w nim takie, jakie powinno być.
Moje czysto estetyczne wrażenia wobec pana Michaelisa chyba nie wymagają obszernych wyjaśnień, wystarczy powiedzieć, iż byłam jego (oczywiście!) piekielnie seksowną aparycją zachwycona. Warto też wspomnieć genialnego seiyu – Daisuke Ono. To nie mógłby być nikt inny. Sposób, w jaki wypowiada słynne „Aku made, shitsuji desu kara”, to mistrzostwo świata. Naprawdę.
Wszystko, co składa się na Sebastiana, jego sposób ściągania rękawiczki, jego „Yes, my lord”, jego spadające na czerwone oczy włosy – to jest perfekcja.
A zatem, jako oddana fanka, podsumowuję rzecz następująco: Sebas‑chan jest moe. Jest tak moe, że bardziej nie można. O. <3
Postać Ciela także mnie urzekła, chociaż oczywiście nie w tym samym stopniu, co Sebastiana. Intryguje mnie jego silna osobowość, spryt, inteligencja, brak moralności, to, że wygląda na takiego z dewizą „po trupach do celu”. Uwielbiam jego sposób bycia, jego zachowanie, arystokratyczną dumę i wyniosłość, jego głos (wspaniała Maaya Sakamoto). Piękne dziecko z mentalnością rozgoryczonego, dorosłego człowieka – mieszanka cech, która szalenie mi się podoba, ale jednocześnie w pewien sposób smuci.
Oczywiście wielkim plusem Ciela jest wygląd, który sprawia, że jest on w jakiś straszliwy sposób jednocześnie niewinny i grzeszny. Ogromnie lubię jego mimikę – smutny czy nawet całkowicie neutralny grymas na jego pięknej twarzy jest uroczy. Ale jeszcze bardziej lubię uśmiech, który rzecz jasna pojawia się tylko wtedy, gdy Ciel mówi lub robi coś wrednego.
I, oczywiście, Ciel‑sama także jest moe. Ale mniej moe od Sebastiana! :)
Imho Sebastian i Ciel są siłą napędową tego anime. Żadna inna postać nie jest na tyle fascynująca, by przykuć uwagę na dłużej. Są jednak dwie postaci, których widok na ekranie zawsze wywoływał mój uśmiech. Po pierwsze niezapomniany Grell, którego ogromnie lubię, chociaż z początku niesamowicie działał mi na nerwy. Jest jednak taki pocieszny, że trudno powiedzieć o nim coś złego kliknij: ukryte (ach, to uwielbienie dla Sebastiana i niezapomniane teksty typu „zostań ojcem mojego dziecka!”, nie wspominając o tych przeuroczych nożyczkach, których musiał używać, kiedy Will odebrał mu piłę). Plus, oczywiście, świetny głos. Druga ulubiona postać to Undertaker, genialny w swojej groteskowości. Tak właśnie wygląda szaleństwo! Ogólnie sami Bogowie Śmierci, jak i pomysł z Biblioteką Shinigami (piękny budynek!) bardzo przypadł mi do gustu.
Grafika jest idealna. Przepiękna kreska i cudowne projekty postaci są czymś, co uwielbiam w „Kuroshitsuji”. Urzekły mnie także drobne, ale miłe oku elementy, takie jak sebastianowy zegarek z łańcuszkiem i poły jego fraka powiewające na wietrze. Urocze są też ubrania Ciela (przepaska na oku i cylinder!), czerwony płaszcz i okulary Grella. Tła oraz wnętrza są bardzo ładne, zaś kolory odpowiednio stonowane – bardzo ucieszył mnie brak pstrokacizny, za którą nie przepadam.
Muzyka jest bardzo przyjemna i – co najważniejsze – pasuje do klimatu anime. Po przesłuchaniu całego OST stwierdzam, że w tej kwestii naprawdę się postarano, zarówno przy utworach o charakterze typowo klasycznym, wręcz operowym, jak i tych jazzowych, które były dla mnie miłym zaskoczeniem. Opening był w porządku. Endingom także nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Pierwszy jest energetyczny i wesoły (plus za genialną animację chibi Sebastiana i reszty załogi!). Drugi zaś, adekwatnie do fabuły, jest poważniejszy, smutny, bardziej nastrojowy, niejako przygotowujący widza do tego, co ma się zdarzyć.
„Kuroshitsuji” nie jest serią anime, które wpasuje się w każdy gust. Z pewnością niektórych będzie razić swobodne przechodzenie od komedii do horroru, od realizmu do fantastyki, od normalności do absurdalnego surrealizmu. Ale ja lubię takie mieszanki konwencji i stylów, zwłaszcza, iż jest to mieszanka pierwszorzędna.
Szczerze polecam i z czystym sumieniem wystawiam 10/10 :)
+
Jednak z tym anime, tak jak z Ouran High School Host Club (moze troszkę dziwne porównanie;p): pojedyncze odcinki gdzies w srodku anime nie zachwycały mnie… były chwilami nudne… ale jako całośc to anime wywarło na mnei wielkie wrazenie.
Szczegolnie bohaterowie tej serii byli nieprzeiwdywalni. Przyzwyczaiłam się ze kazdy bohater ma jakąś swoją historię, zazwyczaj zaskakującą… ale kliknij: ukryte Tanaka? to największe zaskoczenie… myślałam, ze on będzie tylko takim weosłych dodatkiem:p. A w końcu odegrał przecież zanczącą rolę:P
Poza tym panuje tu swietny klimat:) Zadnych romansów, dramatów… Łzy są, ale nie za czesto, humor jest, ale tez bez przesady;). K
Kreska naprawdę dobra:) A opening i soundtracki…. <3
Jak mówiłam, mimo wielu słabych odcinków, wrażenie jakie pozostawiło po mnie to anime skłania mnie do dania 10;) co z tego ze ma liczne wady, przecież chodzi o to zeby się miło ogladało:)
Hm.
W porządku.
Pamiętam, jak dziś, kiedy zobaczyłam spis anime na jesień 2008 i ujrzałam krótki opis nowego wówczas anime. Pierwsza myśl – może być naprawdę interesująco. XIX‑wieczna Anglia, pan oraz jego lokaj. Na dodatek sam obrazek jakoś skusił mnie do oglądania. I tak oto zaczęła się moja znajomość z tym anime, a później wspaniałą mangą. Bodajże po pierwszych sześciu odcinkach miałam dość dobre wrażenie. Oglądało się przyjemnie, zwłaszcza zaciekawił mnie wątek Kuby Rozpruwacza. Same postacie były intrygujące, przez co nawet miło oglądało się ich na ekranie. Do czasu. Pojawił się Książę Soma i od tamtej pory anime zaczęło mi się, co raz mniej podobać pod względem fabularnym. Niektóre odcinki, przyznam szczerze, po prostu pomijałam bądź przewijałam. Co raz częściej zdarzały się nudne momenty. Humor wtedy do mnie jakoś specjalnie nie trafiał, bo pamiętam, że chyba od 13 odcinka do samego końca zaśmiałam się raz, góra dwa. Natomiast ostatnie odcinki zapamiętałam dość nijako. Skąd wynikła moja niechęć? Otóż nim ukazało się więcej epizodów anime, zdążyłam przeczytać do przodku kilka rozdziałów mangi. Po prostu z ogromną niecierpliwością chciałam zobaczyć, jak to wyjdzie w wersji animowanej. I niestety bardzo się zawiodłam. Jednakże to nie przekreśliło całej serii. Dobrnęłam do końca i mogę tylko lekko, bez większego entuzjazmu kiwnąć głową, gdyby ktoś zapytał się mnie, czy mi się podobało. Fabuła 7/10
Bohaterowie według mnie podciągają poziom całej serii. Nie będę się rozpisywać na temat, jak wspaniałe są postacie Sebastiana i Ciela, bo to według mnie nie ulega wątpliwości, choć muszę powiedzieć, że do ideału trochę im brakuje. Warto jednak zwrócić uwagę na innych, chociażby Madam Red, Undertakera albo nawet i Grella, który pomimo kilku minusów jest całkiem znośną postacią. Każda z tych oraz pozostałych postaci jest inna o jakże wyrazistych i różnych charakterach. Bohaterowie 9/10
Muzyka w tle poszczególnych odcinków nie była jakaś porywająca, do której mogłabym wrócić, ale też nie należała do tych najgorszych. Uchodzi w tłumie. Kilka utworów wpadało w ucho, ale niestety nic więcej. Opening i endingi były dobre, szczególnie spodobał mi się utwór Lacrimosa Kalafiny, który budował naprawdę dobrą atomsferę. Muzyka 8/10
Podsumowując, Kuroshitsuji według mnie nie jest anime, które należy obowiązkowo obejrzeć, ale w wolnej chwili warto zwrócić na nie odrobinę uwagi. W pełni zgadzam się z Recenzentką, która dobrze oceniła muzykę oraz inne elementy Kuroshitsuji. Ogólnie to anime ogląda się całkiem fajnie i można przy nim miło spędzić czas. Gdybym miała komuś je polecić to zdecydowanie tym, którzy lubią obejrzeć barwne postacie, a także tym, którzy chcą poczuć odrobinę niesamowitego klimatu towarzyszącego przez większość odcinków.
Ogółem 8/10
raczej przereklamowane
Od strony graficznej i muzycznej bardzo mi się podobało. Seiyuu ciekawie dobrani. Główni bohaterowie wyraziści, czasem nawet intrygujący. Ogólny pomysł na fabułę – ok; dawał duże pole do popisu. No i ... właśnie ...
Pierwsze pięć odcinków oglądałam z dużym zaciekawieniem, poznawałam postacie, relacje między nimi i wczuwałam się w atmosferę. Przyszło pożegnać Madamu Reddo, a tym samym miły głos Paku Romi, a potem już było tylko gorzej. Wszystkie odcinki zaczęły mi się wydawać schematyczne, a co za tym idzie – nudne. Elementy humorystyczne w niektórych momentach rzeczywiście zabawne, ale w wielu wydawały mi się zbyt dziecinne, żeby nie powiedzieć żałosne. Oczekiwałam czegoś z dreszczykiem i emocjami, a nie parodii. Dociągnęłam do 13 odcinka, dalej już mi się nie chciało. Jeżeli ktoś zarzuci: „Trzeba było oglądać do końca, najlepsze przegapiłaś!”, odpowiem po prostu: nie lubię przydługich wprowadzeń do głównej akcji.
Na pewno nie polecę Kuroshitsuji moim znajomym, ale nie wyśmieję również fanów tej serii ... po prostu nie mój gust.
Pozdrawiam!
Świetne anime!
dobre
Dużo jest minusów , ale i plusów
Ale może teraz plusy : bardzo podoba mi się kreska . Bohaterowie są genialni , niekiedy rozbrajający . Mimo wszystko to moje jedno z ulubionych anime . Jakże dramatyczną historię Ciela da się przeżyć , jednak odechciało mi się słuchać ciągle o jego przeszłości . No , ale jak widać , ta nudna dramatyczna przeszłość pojawiająca się w wielu anime była koniecznością i w tym anime . No bo jakby inaczej nasz Ciel zyskałby Sebastiana ?
Ktoś napisał kiedyś na jakimś forum , że Sebastian jest demonicznym pedofilem . Ryknęłam śmiechem , ale potem spoważniałam . Czasami ta bliskość pomiędzy Sebastianem i Cielem mnie obrzydza . A Sebastian wciąż się do Ciela przybliża . Dobrze , że jest jeszcze Elizabeth . Gdyby nie ona , Anime to by zmieniło się w yaoi ( hm , albo raczej w shouen‑ai ) , a przynajmniej ja tak sądzę . Do tego jeszcze Grell , bardzo oczarowany Sebastianem ... to już w ogóle mnie obrzydziło , ale wytrwałam do końca .
Jednakże nie chcę być aż takim krytykiem . Anime bardzo wciąga , bardzo mi się podoba . Zalet już chyba nie wymienię , gdyż nic mi do głowy nie przychodzi .
Mimo tych wszystkich wad polecam to Anime ! A jeszcze bardziej drugi sezon :)
;)
;P
Kocham to :)
Hmm.. o czym by tu napisać jeszcze…? Aha! O zakończeniu [którego nigdy nie uznam:PP] Jakim prawem kliknij: ukryte Ciel umiera? o_o w mandze nie ma takiego czegoś;/ No ale w drugim sezonie kliknij: ukryte jednak będzie żył chyba, że twórcy znów wymyślą coś 'genialnego'. Kuroshitsuji oglądałam dość dawno temu, ale nadal wracam do niektórych epów:D
Polecam ^^
3.
Do obejrzenia namówiła mnie kuzynka, i chwała jej za to. Przez pierwsze 3 odcinki miałem ochotę pociąć się mydłem, ale potem, magia, czary, i oczarowany.
Nie, nie postacią Sebastiana, chociaż gość jest tak zajeb*sty że aż mdły w swojej doskonałości. Nie podobał mi się też ten rudy facet, Grell, nie przypadła mi do gustu piskliwa Elizabeth. Więc co? Fabuła. Anioły i demony w świecie ludzi. Pomysły i soundtrack. Kreska, kolory, gracja, płynność. To wszystko przyćmiło osobisty uraz do postaci, złagodziło to, i z mało strawnego posiłku stało się wykwintną potrawą.
De facto. Anime, które w rezultacie leży na 2 miejscu u mnie w pozycjach anime.
Serio? Bo ja tego jakoś nie zauważyłam…
Muzyka
Czy aby na pewno jestes na to gotowy...
Tak dziwacznego anime, już dawno nie oglądałem. Ciężko jest mi wyliczyć plusy i minusy tej serii. Może dlatego, że mój komentarz zajmowałby trzy strony(z czego dwie ukryte)...
Najstraszniejsze jest to, że nie jestem w stanie powiedzieć, czy to anime podobało mi się, czy nie:/ Takie to wszystko było pokręcone, że momentami naprawdę szczęka opadała. Spodziewałem się odstresowującej serii, niekoniecznie ambitnej ale na pewno ciekawej a dostałem… hmmmm… dużo za dużo ^_^
Najogólniej rzecz ujmując, jeżeli lubisz dziwne serie, w których wszystko może się zdarzyć. Jeżeli nie przeszkadza ci wplątanie w jedną fabułę wielu, nie pasujących do siebie elementów kliknij: ukryte komediowych, dramatycznych, fantastycznych, historycznych, mitologicznych, chrześcijańskich, homoerotycznych (no…prawie;) i Bóg jeden wie jakich jeszcze to, to anime jest dla Ciebie… chyba…
nie rozumiem
Bohaterem, który zyskał moją sympatię to Undertaker, przezabawny człowiek. Uwielbiałam jak pojawiał się na ekranie. Sebastiana nie lubiłam, dla mnie zbyt taki idealny – pseudoideał. Pewnym momencie miałam go dość. Młody panicz Ciel, to taki zwyczajny dzieciak z traumatycznymi przeżyciami z mentalnością czterdziestolatka. Grella jakoś nie lubiłam, sama nawet nie wiem dla czego. Odrzucał mnie. I tyle postaci zapadło mi w pamięć.
Fabuła nadzwyczajna nie była, na początku było zaciekawienie, potem zalatywało nudą, następnie znowu się rozkręciło – ale nie do stopnia oglądania z wypiekami na twarzy. Podobało mi się zakończenie. Cieszę się że nie będą tego na silę ciągnąć, żerując na popularności serii. Według mnie Kuroshitsuji nie mogło mieć kliknij: ukryte szczęśliwego zakończenia, Ciel musiał ''umrzeć''. Właśnie przez taki koniec oceniłam serie o oczko wyżej niż zamierzałam, bo odrobinę zyskało w moich oczach. Muzyka była dobra, chociaż oprócz openingów i endingów żadny motyw muzyczny nie zapadł mi w pamięć.
Grafika jest ładna, miła dla oczu.
Kuroshitsuji oceniam jako serie o jeden poziom wyżej od przeciętnej – obejrzałam, nie żałuje ale też nie gratuluje decyzji o sięgnięciu po te anime.
Taka moja ogólna subiektywna opinia. Cuż, z pewnością nudno by było, gdyby wszystkim podobało się to samo :)
Polecam gorąco!
Szczególnie Grell'a i Drocell'a. Najoryginalniejsze postaci spośród wszystkich anime!
Muzyka przepiękna – szczególnie drugi ending „Lacrimosa”. Soundtrack jako tło jest DOSKONAŁY! Zwłąszcza motywy Drocell'a („Ningou no Kan”), Kuby Rozpruwacza („Urashakai no Chitsujo”), Smutny motyw Ciel'a („Si Deus Me Relinquit”) oraz świetny motyw Sebastiana („The Dark Crow Smiles”).
Grafika jest rewelacyjna! Płynna, piękna kreska. Każda postać mnie po prostu zainteresowała (może po za Lizzy i Plutem -,-). No i cała partia moich ulubionych seiyuu – szczególnie rewelacyjny Jun Fukuyama w roli Grell'a ! Polecam gorąco!
tak znalazłem :D
Te klimaty...
^^
polecam anime ludziom kochającym demony.
x
Re: x
Re: x
Ciekawe anime ale...
Komedia+Horror=Kuroshitsuji
Ten kto widział mangę musi się ze mną zgodzić. Jest tyle tam scen, kliknij: ukryte (no choćby Arka Noego) które zasługują na pokazanie. Ale jak znam życie pokażą to w 2 serii. Bo Ciel‑zombie, „piekielne życie” Sebastiana albo Sebastian i nowa postać są zbyt piękne by były prawdziwe.
Tak w ogóle, to 2 seria ma się zacząć słowami „Witaj ponownie, paniczu. Otwórz oczy.” i ma to mówić Sebastian. Jestem ciekawa jak on się wytłumaczy kliknij: ukryte , skoro już raz nie zjadł duszy Ciela.
A teraz jaśniejsza strona.
Dla mnie Kuroshitsuji jest wspaniałe(zmarnowane też, ale patrzmy optymistycznie!). To chyba przez to, że jestem fanką BL (to nie oznacza, że Kuroshitsuji to yaoi/shounen‑ai/BL, nie. A szkoda…) i uwielbiam krwawe momenty tak samo jak śmieszne.
Nie potrafię powiedzieć, które z postaci są moimi ulubionymi… Chyba wszyscy. Nawet Lizzy i Angela kliknij: ukryte /Ash, bo jakiś udział w tym mają kliknij: ukryte (mimo iż Lizzy jest kompletną idiotką, a Angela/Ash wariatem) i bez nich było by nudno.
W każdym razie polecam.
kliknij: ukryte Ps. Chociaż ten Pluto wydaje mi się tandetny. A odcinek 17 nie na miejscu…
shounen ai?
10. Jest moim drugim ulubionym anime.
Sebas‑chan, Grell, Undertaker <333
Dobre, a zarazem zmarnowane
Niemniej jednak anime to miało wiele zalet, o których wspomniałam wyżej. Ostatecznie odcinki będące wymysłem studia nie były takie najgorsze (dwa końcowe odcinki były bardzo klimatyczne), zaś te wg pierwowzoru były świetne.
I za to wszystko daję 7/10
btw – odnoszę wrażenie, że planowana druga seria będzie całkowitym niewypałem. Ech, who knows…
JA....
Mam nadzieję , że 2 seria będzie równie dobra, nawet jeszcze lepsza.
Nie wiem czemu czepiacie się muzyki . ,,I'm alive ''
(opening) rządzi.
TRZEBA TO ZOBACZYĆ
Mroczny Lokaj - idiotyczna nazwa, genialne anime
Kolejne anime, które powinno się znaleźć na liście ,,obejrzanych” każdego otaku. Mozna się więć spodziewać łatwo zrozumiałej fabuły oraz doskonałych bohaterów. Potem widzimy cudowny opening, lecz także typowy i pospolity. Pierwsze 3 odcinki ciagną się taką samą sielanką, jak np. Naruto, można ziewać.
A potem widzimy Kuroshitsuji w całości.
Nigdy nie przestanę kochać tego anime. Postacie są wspaniałe, muzyka ZWALA z nóg, fabuła nader oryginalna, a grafika – boska. Może i jest to zwykły bełkot fangirla, lecz nigdy nie przestanę tak postrzegać tego dzieła. Szczególny pokłon należy oddać właśnie muzyce – opening nigdy się nie nudzi, po kilku odsłuchaniach śpiewa się go na cały głos. Muzyka w tle idealnie podkreśla każdą sytuację, wyróżniając tutaj Si Deus Me Reliquit, piosenkę, która wywołuje wprost łzy kliknij: ukryte (a już zwłaszcza po obejrzeniu finalnej sceny, kiedy to jedynie wokal pozostaje). Czas akcji dobrany perfekcyjnie, co tu duzo mówić – anime wspaniałe.
Mówiąc szczerze, niezbyt polubiłam hrabię Phantomhive, a zraził mnie do siebie, kiedy kliknij: ukryte zaczął zdrowo policzkować Sebastiana, choć miał genialnego seiyuu. Sebastian także nie wyróżnia się, lecz nie sposób go nie kochać. Bogowie Shinigami stanowią doskonały, komediowy akcent – i nie taki typowy dla anime (cały czas się wywalają, zrywają z siebie ciuchy, coś upuszczają), lecz niekiedy umieją powalić tekstami (Widziałem Utopię…). Ponadto, ciekawe postacie służby oraz kliknij: ukryte Pluto. Jedyną, która mi nie przypadła do gustu, była Lizzie – tak samo zbędna w Kuroshitsuji, jak Misa w Death Note.
Jak dla mnie, jest to shounen ai. Moze widzę to, co chcę, lecz niektórych sytuacji nie sposób inaczej wytłumaczyć, kliknij: ukryte jak choćby 10 odcinek, scena przed tymi fajerwerkami. Nie sądzę, ażeby Sebastian w tym momencie chciał Cielowi wykraść duszę, wszak w swym geniuszu wiedział, że młody nie spełnił swej misji. Oraz, oczywiście, końcowa scena. Obawiam sie, co wcisną w drugim sezonie – niby chcemy kontynuacji, lecz… Anime zakończyło się tak trafnie!
10/10 +, oczywiście, ulubione
Hm...
Twórcą tej siły zabrakło… jednakże ja dostrzegam, moc i siłe jaka drzemie w tym anime. Momentami, charakterystyka postaci, fabuła, muzyka i cala oprawa po prostu wbijała mnie w ziemie. A wszystkie niedociagniecia znikneły…
W rozliczeniu, w mej pamieci pozostały pieknie stworzone postaci,zawiła fabuła, sposób rysowania oraz oddawanie uczuć. A przede wszystkim jakaś magia miedzy Sebastianem a Cielem. Zadziwiajace.
^^
Proszę, nie zrażajcie się po pierwszych odcinkach… Dwa pierwsze epizody były marne, od trzeciego zaczęło być ciekawie, a potem… Zakochałam się w tym anime ^^ Na pewno jeszcze do tego wrócę.
Co do postaci… Ciel niezbyt przypadł mi do gustu. Sebastian był nawet niezły, do czasu pojawienia się Grellcia ^^ No i Lizzy jest cudowna. Nie rozumiem, jak można jej nie kochać. ;***
Ciekawe, ale...
No właśnie jest pewno „ale”. Czułam jakiś niedosyt po obejrzeniu tej „ghenialnej” serii, pomimo tylu zalet uznałam ją za średnią. Zajrzałam do pierwowzoru i mnie zamurowało – jakieś 60% (jeśli nie więcej) tego anime to… fillery. A ja się zastanawiałam, dlaczego arce z Kubą Rozpruwaczem i indyjskimi koleżkami były o niebo lepsze od pozostałych – odpowiedź jest prosta: bo tylko to było wg pierwowzoru. I te odcinki były świetne. Zaś reszta – słabsze fabularnie, fail w postaci kilku bohaterów (ta anielica czy królowa jako mała hybryda), no i przesadzony fanserwis. Tak, fanserwisu w tej serii jest mnóstwo, ale w tych „mangowych” wątkach było go mniej. Odnosiłam nawet wrażenie, że niektóre odcinki były całkowicie na siłę, jakby były tylko pretekstem do pokazania wyjącego Greeda „Ach, Seba, jaki ty cudny, och ach uch” itd. itp. sratata.
Więcej się rozpisywać nie będę, bo tak seria na więcej nie zasługuje. Była dobra, do czasu kiedy wkroczyły fillery i mnie zadręczyły swoją słabością. Chodzą pogłoski, że planują drugą serię – zapowiada się naładowana fillerami klapa. No może nie będzie stracona jeśli sensownie odkręcą zakończenie pierwszej i wcisną tam mangowy arc z cyrkiem.
Kuroshitsuji to wspaniałe anime. Wyjątkowe pod każdym względem, a recenzentce to się chyba gwiazdki pomyliły bo powinna dać co najmniej 9. Sebastian i Ciel są po prostu boscy. Reszta postaci też. Muzyka i kreska mnie zachwyciły. Ale największe brawa dla Sebastianka. Oprócz tego dla Sebastianka. I dla Sebastianka. Wspomniałam już o Sebastianku? No to jeszcze raz na wszelki wypadek dla Sebastianka.
(FANGIRL MODE OFF) No dobra, a na serio… Fabuła może nie jest jakaś super zawiła i ambitna, a i muzyka może nie trafić w czyjeś gusta (mnie się podoba), ale jestem zauroczona tym anime jak żadnym innym, czego dowodem jest to coś co napisałam wyżej (tak naprawdę szanuję ocenę recenzentki, ale ilekroć patrzę na tą marną 7 to szlak mnie trafia tak jakoś samoczynnie…). Polecam wszystkim bardzo gorąco.
O.o
Szczególnie zaskakują mnie opinie o ścieżce dźwiękowej. Moim zdaniem jest genialna – od openingu przez cały OST kończąc na drugim endingu, który jest niesamowity i nastrojowy. Muzyka jest… nawet ciężko mi to opisać słowami. Całkowicie oddaje nastrój anime.
Co do finałowej (jak to ktoś określił) trochę gejowskiej sceny. kliknij: ukryte Może i rzeczywiście Sebastian pocałował Ciela. Zajechało Wam yaoi? Nie wiem jak to widzicie, ale zawsze wyobrażałam sobie, że demony kradną duszę właśnie pocałunkiem. I bynajmniej nie oznaką miłości.
Uważam anime za jedno z lepszych jakie oglądałam i polecam wszystkim ^^ Warto obejrzeć!
Zamaskowano spoilery i poleca się na przyszłość zapoznać z opcją „Ukryj tekst”... Moderacja
:)
Ta historia stoi bohaterami. Zupełnie nie rozumiem, jak ktoś piszę, że Ciel lub Sebastian są nudni… Czy aby mówimy o tym samym anime? Obejrzałam już ich całkiem sporo i muszę przyznać, że BB się w tym względzie zdecydowanie wyróżnia. Główna para jest b. dobrze skonstruowana i świetnie się uzupełnia. Poszczególne cechy charakteru odsłaniają się zgrabnie w miarę upływu akcji. Co istotniejsze – bohaterowie dalszego planu też są w tej serii mocni (Grell, Madame Red, Undertaker). Co najfajniejsze – prawie ŻADEN BOHATER NIE JEST TAKI, JAKI SIĘ NAM NA POCZĄTKU OBJAWIŁ ;), więc pojawiają się tajemnice, które wszyscy kochamy.
Grafika jest b. sympatyczna dla oka i płynna, muzyka jest świetna, endingi i opening należą do jednych z moich ulubionych i zapadają w pamięć.
Dużym plusem tej serii jest niewątpliwe humor – i słowny i sytuacyjny. Trzeba się b. natrudzić, aby go… nie dostrzec.
Zgrzytów w BB jest również kilka, ale generalnie nie wpływają makabrycznie na pozytywny odbiór całości – chodzi mi głównie o niezbyt ciekawe, zrobione na siłę odcinki (z nudnymi zagadkami kryminalnymi) oraz dwie postaci, które mnie nader drażnią (ale to tylko moje zdanie) – Lizzy i Pluto.
A – jeszcze bardzo dyskusyjny wątek yaoi w BB – cóż – myślę, że każdy odbiorca widzi to, co chce zobaczyć ;) I między innymi na tym polega genialność tej serii. Historia panicza i jego lokaja może być spokojnie odczytana bez takich kontekstów. Ja osobiście śmiem twierdzi, że takowy nie istnieje, mając na uwadze odcinek nr 17 i główny cel Sebastiana, którym jest Cielowska dusza, a nie co innego.
Z czystym sumieniem polecam serię wszystkim, którzy chcą się dobrze bawić…
btw
Poza tym – nic się nie zdarzyło, bo i drugiej serii nie mogliby zrobić ;)
"kizia mizia. ach, kizia mizia".
No i – druga seria Kuro oficjalnie potwierdzona. Będę czekać. :D
Skromna ocena ^^
Moja ocena: 10/10! I nikt mi nie wmówi, że to anime jest beznadziejne :]
tak i nie
świetne odcinki z Madame Red, postać Grela powala, głównie ze śmiechu ;) najlepszy motyw – Ciel na balu uwodzony przez hrabiego :)
ogólnie przyjemnie się ogląda, ale odcinków jest za dużo w stosunku do istotnych dla fabuły wydarzeń, seria mocno rozciągnięta i przepełniona fillerami.można obejrzeć, ale niekoniecznie ;)
ja oglądałam po 1‑2 odcinki głównie przy posiłkach, bo szkoda mi było czasu w ciągu dnia ;)
ale postać Sebastiana lubię :D
Nic specjalnego
Para głównych bohaterów też do mnie nie przemawia – Sebastian znudził mi się po trzech epizodach a Ciel'a wprost nie znoszę. Jeśli chodzi o postaci to wielkim atutem tej serii są Undertaker i Grell, których nie sposób nie polubić ^^. No i jako zaletę trzeba podać także kreskę – jest po prostu śliczna.
Reasumując: seria nie jest genialna, ale dość dobra, żebym ją poleciła xD.
postacie i seiyuu
I oczywiście wg mnie wielkim plusem serii są bohaterowie, którzy ubogacają niektóre słabsze fabularnie odcinki.
Anime zdecydowanie warte obejrzenia.
A ja jestem na TAK
Zarzucane jest, że postacie są nudne. To mnie chyba najbardziej zadziwiło, bo o tyle co Ciel jest postacia trochę jakby to określić, dziwną, to Sebastiana moim skromnym zdaniem można zaliczyć w poczet najgenialniejszych postaci, zaraz obok przykładowo Alucarda.
Zarzucacie mu, że jest wszystkoumiący i przez to przewidywalny, ale czy byłby wspanialszy, gdyby z rąk wypadały mu talerze, albo potykał się o własne nogi? Nie sądzę. Nie zapominajcie, że jest demonem, a co to by był za demon, który nie umiałby dokonać nawet niemożliwego?
Ale gdy przeczytałam słowa recenzatora, że grafika jest jaka jest, to szczena mi opadła. Przyznam bez bicia, że sięgnęłam po ten kawałek, bo zaciekawiła mnie ciekawa, mroczna i pięknie wykonana grafika. Oglądając serię, zupełnie się nie zawiodłam, bo jak dla mnie grafika jest wprost powalająca, nie ma takich niedociagnięć jak choćby w Yamato Nadeshiko Shichihenge, i doskonale pasuje do mrocznych klimatów anime.
Oczywiście jeśli chodzi o głosy seiyu są podłożone rewelacyjnie, bo po prostu pasują do danych postaci, a to 'Yes, my Lord' dodaje do całości smaczku.
Jedyną rzeczą, która mnie zirytowała, było nie pokazanie prawdziwej postaci Sebastiana. Mangi nie czytałam, więc nie mam pojęcia, czy tam jest ona pokazana, ale reżyser mógł zaspokoić ciekawość tych, którzy z rysunkową wersją nie mieli do czynienia.
Muzyka również była bardzo dobra, szczególnie opening w wykonaniu SID, jak dla mnie całkowicie pasujący do klimatu anime, oraz pierwszy ending w wykonaniu Beccki.
I jeszcze sprawa z aluzjami do yaoi. Faktycznie, choć należe do yaoistek, to reżyser mógł to pominąć, jakoś nie pasowało to do całości.
Ja gorąco polecam, mimo tego jak wiele osób odradza tą serię. Oceniam 9,5/10. Pozdrawiam!
Re: A ja jestem na TAK
Ja uważam że koniec nie był nawiązaniem do yaoi tylko bardziej ,,miłość” służącego do pana albo jego wierność (w końcu sebastian byl znudzony życiem demona) a po 2 anioł nie miał płci mógł być i kobietą i mężczyzną to dlaczego nie Sebastian był demonem wkocu.
Faktycznie miejscami wieje nudą, ale ogólnie bardzo mi się podobało i jak najbardziej zachęcam do oglądania.
Bohaterowie są wspaniali, kreska przyjemna dla oka ^^
heh 8P
1. Nie pokazali tej prawdziwej formy Sebastiana
2. Troche – gejowskie zakończenie ... dobra lubię yaoi ale to mi pod pedofilie podeszło 8D
Powinna być druga seria bo normalnie jakoś się czuje jakby mi sie film w połowie urwał!
Zapomniałam ze muzyka, kreska i klimat BAAAAARDZO mi się podobały!
Scalono – moderacja
Może zacznę od początku… Jeśli chodzi o mangę, fabuła w niej jest świetna, zachowana w odpowiednim klimacie, bardzo przekonywująca. W anime natomiast… Hmm…
Pierwszy odcinek był po prostu genialny. Zachęcający, tajemniczy i pozostawiający po sobie pewnego rodzaju głód ciekawości, której – niestety – pozostałe episody nie zaspokoiły…
Anime ma fabułę w miarę prostą, choć muszę przyznać, że z początku pogubiłam się w tym całym bagnie… Ale kontynuując, cała fabuła skupia się na jednym wątku, który przez pierwsze parę odcinków powoli się rozwija, później drastycznie go urwano, i tak w kółko.
Na końcu dostajemy mocną dawkę przedramatyzowanego, horroro‑podobnego CZEGOŚ. Muszę jednak przyznać, że sam koniec odcinka finałowego był śliczny (chyba jako jeden z niewielu wyjątków w tej serii…)
Tak więc za fabułę dałabym słabe 5/10
Bohaterowie… To już zupełnie inna historia.
Najbardziej polubiłam mrocznego Ciela, który swoim mocnym charakterem potrafił zmiękczyć niejednego dorosłego. Fakt, iż był on -powiedzmy sobie szczerze- bardzo pokrzywdzony przez los, wcale nie przeszkadzał. Pomimo bólu i nienawiści skrywanych w sercu, troszczył się o swoich bliskich i starał się ich ochraniać. Ale dodajmy, że byłby on jedynie bezbronnym dzieckiem bez wszechmocnego, potrafiącego dosłownie WSZYSTKO, przystojnego lokaja Sebastiana. Projekt tej postaci jest genialny sam w sobie. Bardzo polubiłam tego sarkastycznego „demona”, gdyż wnosił on do anime to COŚ (nie wspominając już że to on jest głównym bohaterem serii…)W przeciągu tych 24 odcinków przewija się jeszcze wiele innych, barwnych postaci, takich jak chociażby czerwonowłosy Grell z gejowskimi zapędami, czy „przerażający” grabarz (i nie tylko) Undertaker.
W sumie, za bohaterów dałabym 8/10
O muzyce powiem nie wiele. Jest śliczna, nastrojowa i klimatyczna. Nie raz usłyszycie przepiękne arie, które towarzyszą bohaterom raczej w trakcie wartkiej akcji. Co do openingu, był dobry, ale zadecydowanie za mało by dostać się do pierwszej 20‑stki. Endingi natomiast spodobały mi się oba, szczególnie ten ten pierwszy. :)
Muzyka 9/10
I ostatni punkt. Grafika.
Muszęto powiedzieć. Panie i panowie – czapki z głów proszę. Grafika jest śliczna, piękna, cudowna… Utrzymana w ciemnych barwach, z których tylko czerwień wybija się swoim „blaskiem”, nadaję serii takiego smaczku, że chociażby ze względu na sam aspekt plastyczny anime, chce się je oglądać dalej.
Grafika w tej serii nigdy nie zawodzi. Widz zawsze otrzyma to, czego oczekuje, mogę nawet dodać, otrzymuję wraz z wspaniałą kreską bonus extra. Samo wykonanie postaci jest – w mojej opinii- mistrzowskie. Wszystko jest dokładne, animacja się nie potyka, mimika twarzy bohaterów co prawda nie tak rozwinięta jak w Toradoraczy Higurashi no Naku Koro Ni, ale wciąż, bardzo dobra. Kreska jest stylizowana na XIX wieczną Anglię, i sprawdza się naprawdę, doskonale.
Za grafikę, z czystym sumieniem daję okrągłe 10/10
Podsumowując: jeśli chcecie obejrzeć anime z ciekawymi postaciami, miłą dla ucha, poważną muzyką i przepiękną oprawą graficzną, śmiało możecie sięgnąć. Ostrzegam tylko, że cały smaczek anime może zepsuć sama jego fabuła.
3 odcinki obejrzałem. Zwyczajnie mnie znudziło. Postaci są nudne. Ciel jest nieciekawy. Sebastian potrafi wszystko. A nudzi mnie, gdy ktoś potrafi wszystko bo wiem, że zawsze wszystko załatwi.
Sama historia zaś nie wydała mi się szczególnie wciągająca. Anime odstawiłem na bok. Może kiedyś.
Ja widzę to tak: nie liczy się to, że Sebby wszystko załatwi. Liczy się JAK to zrobi ;)
Bardzo gotHycko
Kuroshitsuji.
Mnie to anime znudziło. Najzwyczajniej w świecie.
I, o ile uważam, że poboczne postacie (Grell, Undertaker, Will, Lau, Drocell) są genialnie i mistrzowsko zrobione, to główni bohaterowie – Ciel i Sebek są po prostu nudni.
Tak, Sebciu jest ładny, ale co poza tym? Umiejący wszystko demon o cynicznym usposobieniu i uparty, mały dzieciak z traumą. Halo, nie dzwonią wam gdzieś jakieś dzwony?
Więc:
Postacie – dałabym 6/10, bo postacie drugoplanowe są, moim zdaniem, ciekawsze niż główne. Undertakera i Grella wręcz pokochałam. xD
Sobór seiyuu jest w porządku, postarali się. 9/10
Opening – nudnawy. Pierwszy ending – genialny, żywiołowy, uroczy. ^^ Drugi – nie zapada w pamięć. 6/10
Grafika – bardzo ładna, elegancka, chociaż nie wyróżnia się. 8/10
OST – nie zapadło w pamięć. 5/10
Fabuła – nudnawa. 5/10
Więc jako ocenę końcową – dam 6, z ukłonem w stronę 5.
Ale proszę mojej opinii nie brać jako obrazy, bo dla tych co lubią takie klimaty, będzie to anime b. dobre. Mi po prostu nie wpasowało. ^^
że hm????O.O
Re: że hm????O.O
Opening przejrzałam raz, nie zachwycił mnie, koniec bajki. Nie lubię japońskiej muzyki generalnie, więc utwór musi się bardzo postarać, żebym go chwaliła :]
Co do Greila… kliknij: ukryte Jest świetną postacią, zwłaszcza te jej „Death Scythe'y”, ale uwielbienie, jakim darzy Sebaścianka, jest tak śmieszne, jak i przerażające. Słowo „creepy” jest tutaj najbardziej odpowiednie :]
wszystko dobrze ale ten akcent...
Akcent i wymowa sebastiana w jego:„Yes my lord”
Poprostu jakby z kluską mówił w buzi (kojarzycie scene na dworcu w „Misiu”?)Ile razy słyszałam ten tekst w jego wykonaniu to rzucało mna po pokoju.
Zakończenie
Sama końcówka zrobiła na mnie dobre wrażenie. kliknij: ukryte Rzadko kiedy główny bohater „umiera”, więc plusik za niejakie złamanie tego schematu. Zresztą śmierć Ciela była taka… stylowa (znowu ta romantyczna egzaltacja). Ładnie ukazano to, że mimo wszystko dla Sebastiana Ciel nie był tylko duszyczką. Był bowiem bardzo smakowitą duszyczką, do której lokaj się chociaż troszkę przywiązał – co wcale nie przeszkadzało mu w zabraniu chłopcu duszy :>
Kuroshitsuji ^_^
Re: Kuroshitsuji ;p ;B
Oczywiście nie wszystkim Kuroshitsuji się spodoba ale mnie trafiło do gustu.
Musze przyznać, że nie mam jednego z rodziców i może dlatego historia Ciela tak mnie poruszyła.Powiedzmy,że w pewnych momentach mogłam się z nim utorsamiać.
Ostatni odcinek tak mnie poruszył, że po raz pierwszy popłakałam się przy anime!!
Ogólnie pokochałam Kuroshitsuji po pierwszym odcinku i nie mogłabym dać mu nic innego jak 10/10. ;p ;B
Kuroshitsuji
Jednak wole Hayate xD
Kuroshitsuji – Anime ogólnie fajne, ale nie zachwycające. Kreska jak w Nabari no Ou, ładna, estetyczna – ale i zwykła. Mojej ocenie najwyżej 7/10 z wachaniem w kierunki 6/10. Miło się oglądało i z przyjemnością.
Lokaj vs lokaj
dałem 2/10
Byłoby dobrze, ale...
Meilin była dalekowidzem, a nie krótkowidzem.
Moja przygoda z „Kuroshitsuji” zaczęła się właśnie od pierwszego odcinka anime, który moim zdaniem prezentuje się lepiej od pierwszego rozdziału mangi. Scena z grą planszową, a potem „samospełnianie się” tej gry, oraz towarzysząca temu mroczna pieśń, śpiewana na chór męski i przebijający się przez niego wysoki głos kobiecy, wywołała u mnie gęsią skórkę lęku, zadowolenia i oczekiwania. Zachęcona tym, dość szybko przeczytałam mangę (chociaż z pierwszymi rozdziałami musiałam się zmagać) i czekałam na kolejne odcinki anime. Jakież było moje rozczarowanie i zdziwienie, gdy nagle, po kilku wiernych pierwowzorowi odcinkach, pojawił się odcinek o treści zupełnie mi nieznanej, na dodatek niezbyt dobrej – jakaś psia sekta. kliknij: ukryte I zboczona pokojówka oraz jej jeszcze bardziej zboczony pies, latający z gołym tyłkiem i klejący się do Sebastiana przy każdej nadarzającej się okazji. Powiem wprost: pomysły twórców anime nie przypadły mi do gustu. Były, co prawda momenty dobre (jak sposób, w jaki Sebastian pokonuje chodzące lalki, znowu miałam gęsią skórkę) i zabawne (Grell i ogonek od wisienki). W dalszych odcinkach nawet trzymając się pierwowzoru, potrafili oni zepsuć pewien moment, który decydował o charakterze danego odcinka/rozdziału kliknij: ukryte (mam tu na myśli głównie koniec wątku o curry, który w anime kończy się sielanką, natomiast w mandze po sielance ma miejsce jeszcze świetny fragment z Lau, Ranmao i „Miau!”). Z kolei wątek dotyczący aniołów, czy też raczej anioła, ekhu, ekhu, i opętanej, gnijącej loli królowej Wiktorii (jeśli twórcy chcieli zszokować widzów, to w moim przypadku udało im się wyśmienicie) był moim zdaniem tak kompletnie nietrafiony, niesmaczny i śmieszny, że nawet nie mam sumienia się nad tym znęcać. Jedno tylko muszę powiedzieć: scena w stodole z członkinią tej sekty była… bardzo ciężka do strawienia. Zwłaszcza jeśli ma się porównanie do świetnie przedstawionej sceny uwodzenia w mandze. Podobnie ma się sprawa z Angelą w wydaniu sado‑maso, ale to już zostawię bez komentarza. Po tym wszystkim muszę jednak przyznać, że końcówka ostatniego odcinka była jednak po prostu śliczna i bardzo klimatyczna (a zaraz potem dodatkowo „Lacrimosa” podczas napisów) i to trochę ratuje moją ogólną ocenę anime, bo faktem jest, że patrząc na poprzednie odcinki, mogliśmy się spodziewać kolejnej dzikiej, radosnej, absurdalnej twórczości scenarzysty. Ale nie, końcówka naprawdę była udana.
Co nieco o ścieżce dźwiękowej. Wspomniałam już o świetnym moim zdaniem utworze z pierwszego odcinka. W przeciwieństwie do recenzentki, bardzo podobał mi się też opening, może to siła przyzwyczajenia, ale nie wyobrażam sobie „Kuroshitsuji” z inną piosenką na początku. Jeśli chodzi o endingi, to „I'm Alive”, kontrastując z nieco dramatycznym openingiem, bardzo dobrze oddawał śmieszno‑straszny klimat serii, poza tym graficznie był po prostu uroczy. Jako że w zamyśle scenarzysty mniej więcej od połowy serii dramatyzm leci w szalonym pędzie ze stromego zbocza i nie może się zatrzymać, mamy do tego także odpowiedniejszy, bardziej dramatyczny ending. Cóż, mogę ironizować, ale sama „Lacrimosa” jest pięknym utworem, a wraz z animacją w endingu tworzy wyjątkowo udaną całość.
I jeszcze słówko o seiyuu, których dobór był bardzo udany: świetna Maaya Sakamoto jako Ciel (mimo że momentami słyszałam Haruhi, no ale…), świetny Jun Fukuyama (możliwości głosowe tego pana nigdy nie przestaną mnie zadziwiać), bardzo dobra Romi Paku jako Madam Red i Junichi Suwabe – nie potrafię sobie wyobrazić lepszego głosu dla Undertakera. No i oczywiście Daisuke Ono, czyli Sebastian. Ach, to jego „Akuma de/Aku made shitsuji desu” i jedyne w swoim rodzaju „Puni puni. Aaah, puni puni.” *__*
Re: Byłoby dobrze, ale...
Czy ktoś mógłby podać odcinki, w których dzieją się opisane wydarzenia? Wychodzi na to, że anime nie jest tak bardzo yaoi jak myślałem. Co do odejścia od mangi. Cóż, twórcy mają takie prawo. Podobnie w wypadku Kurokami odejście spowodowało, że anime to twór nieoglądalny…
Re: Byłoby dobrze, ale...
Re: Byłoby dobrze, ale...
Fajne, ale..
Niemniej bohaterowie, muzyka i animacja super i dobra rozrywka gwarantowana, czyli 7/10.
To znaczy pisze przed śniadaniem
shota‑pedo‑yaoi.
Podwójny w zasadzie synonim dlatego, że to naprawdę razi. Dziewczynom może się spodobać. Ja bardzo się starałem śledzić kolejne odcinki, bo fabuła może i nie jest taka zła, a czasem wręcz ciekawa, lecz, również po mniej więcej 8 odcinku, nie byłem w stanie kontynuować oglądania. Jeśli ktoś ma słabe nerwy do yaoi'owskich serii to szczerze przestrzegam.
Za to reszcie może się spodobać. Główny wątek (w moim przekonaniu: skąd się wziął ten demon na usługach chłopaka) zapowiadał się bardzo ciekawie.
Re: bieda..
To samo z zakończeniem, niektorzy uwazali je za „gejowskie”, a mi sie podobalo:).
A co do anime to wystawie mu 8/10. Nie jest to arcydzieło ale bardzo dobra rozrywka, polecam:).
Re: bieda..
Yaoi (jap. やおい yaoi?) – gatunek mangi i anime, w którym głównym elementem fabuły są związki męsko‑męskie. Wydawnictwa yaoi zawierają opisy zarówno scen emocjonalnych, jak i erotycznych.
Głównym atutem z całą pewnością są bardzo wyraziści bohaterowie. Dodają słabej fabule (a raczej zlepkowi dziwnych wydarzeń, z którymi przyszło zmierzyć się Cielowi) smaczku i pozwalają cieszyć się oglądaniem, zamiast ciągłego zastanawiania się co się właściwie stało i czy to już koniec.
Grafika dobrze pasuje do serii, taka romantyczna egzaltacja. Wszystko piękne, ozdobne, a z drugiej strony troszkę mroczne.
Z czystym sumieniem daję 7/10, chociaż pewnie ocena innych czytelników będzie wyższa.
bieda..
Kompletnie nie mój styl, choć zapowiadało się ciekawie.
Raczej odradzam.
4/10