Tanuki-Anime

Czasy zamieszek przed epoką Meiji w Japonii. Chłopiec o imieniu Shinta jako jedyny ocalał z rzezi urządzonej na grupie niewolników, z którymi podróżował. Uratował go Seijuro Hiko, on też nadał mu imię „Kenshin” (Serce Miecza). Seijuro Hiko jest również mistrzem techniki Hiten Mitsurugi Ryuu. Wkrótce Kenshin rozpoczyna u niego naukę, pragnąc w przyszłości chronić niewinnych ludzi. Jednak przedwcześnie porzuca swojego mistrza, nie mogąc znieść myśli, że ludzie umierają nawet podczas jego treningu. Udaje się do Kioto, gdzie przyłącza się do grupy niejakiego Katsury, chcąc pomóc w organizowaniu nowego porządku świata. Późniejsze wydarzenia sprawiają, iż staje się bezwzględnym zabójcą, zwanym Hitokiri Battousai, o którym krążą przerażające legendy.

OAV nie ma w sobie nic z komediowego klimatu serii telewizyjnej. Jest bardzo poważna, czasem nawet przygnębiająca. Kreska jest inna niż w wersji TV, bardziej realistyczna, a kolory ciemniejsze. Dobrze dopasowana muzyka stapia się z anime – zazwyczaj spokojna, nabiera życia podczas scen walki. Nie wyróżnia się jednak niczym szczególnym i rzadko słychać ją w tle. Same sceny walki są świetnie pokazane, aż miło patrzeć na ruchy bohaterów i słuchać charakterystycznego dźwięku ścierających się ostrzy. Z pewnością jednak nie nadają się dla osób wrażliwych – w OAVce rozlewa się morze krwi. Nie wszystkim też musi się spodobać widok rozpłatanego na pół ciała.

Dla kogo? Na pewno dla fanów serii Rurouni Kenshin, pragnących dowiedzieć się co nieco o przeszłości swojego ulubionego bohatera. Miłośnicy japońskich sztuk walki też nie powinni być zawiedzeni. Znajdzie się również coś dla pań, bowiem mamy tu piękny romans – szkoda tylko że się kończy, jak się kończy. Na pewno nie polecam tego tytułu młodszym miłośnikom anime i osobom nieprzepadającym za widokiem krwi.