Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 10/10
fabuła: 9/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 24 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,12

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 707
Średnia: 8,07
σ=1,38

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Higashi no Eden

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 11×22 min
Tytuły alternatywne:
  • Eden of the East
  • 東のエデン
Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Dwanaście osób i pewna niebezpieczna gra. Oryginalna i niezwykle udana seria, ale…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W styczniu 2011 roku Saki Morimi wraz ze znajomymi wybrała się do Nowego Jorku, aby w ten sposób uczcić zbliżający się koniec studiów. Dziewczyna odłącza się od grupy, aby zwiedzić Waszyngton, który jej zdaniem jest „centrum świata”. Podczas tej wizyty niespodziewanie pakuje się w kłopoty, z których wybawia ją nagi mężczyzna, mający przy sobie jedynie telefon komórkowy i pistolet. Przypuszczalnie nazywa się on Akira Takizawa, nie ma jednak pojęcia, kim jest i dlaczego znalazł się przed Białym Domem. Wkrótce okaże się, że mężczyzna jest uczestnikiem bardzo niebezpiecznej gry. Jakie sekrety kryje przeszłość Akiry? Co takiego niezwykłego jest w jego telefonie, opatrzonym tajemniczym godłem z nazwą Seleção? I czy wydarzenia z 22 listopada 2010 roku mają coś wspólnego z kolejnym atakiem rakietowym na Japonię, który wydarzył się w dniu spotkania Saki i Akiry?

Jeśli po takim wstępie spodziewacie się niezwykle emocjonującego seansu z masą pościgów i pojedynków, to będziecie srodze zawiedzeni. Pierwszy odcinek może być zdecydowanie mylący, radzę więc obejrzeć przynajmniej trzy przed zaszufladkowaniem tej serii. Anime to jest autorskim projektem Kenjiego Kamiyamy, reżysera m.in. Seirei no Moribito. Pomimo niewielkiej liczby odcinków akcja rozwija się dosyć leniwie, tajemnice piętrzą się już od samego początku, a wraz z odpowiedziami pojawiają się kolejne pytania. Nie znaczy to jednak, że anime jest nudne i brak w nim emocjonujących scen. Całość oparto na bardzo oryginalnym i udanym pomyśle, którego stopniowo ujawniane kulisy świadczą o pomysłowości reżysera. Poszczególne elementy zostały umiejętnie połączone, co zaowocowało nietuzinkowym i intrygującym scenariuszem. Historię osadzono w starannie zaprojektowanym i bogatym świecie bardzo bliskiej przyszłości. Tematyka, z jaką postanowił się zmierzyć Kenji Kamiyama, na pewno nie jest łatwa, ale za to bardzo aktualna. Seria w wielu miejscach odwołuje się do istotnych problemów współczesnego świata (skupiając się głównie na Japonii) praktycznie nieporuszanych w anime. Twórca prezentuje je widzowi na tyle subtelnie, iż nie ma się wrażenia oglądania dzieła propagandowego. Higashi no Eden zwraca szczególną uwagę na to, że społeczeństwo Japonii, mimo zaawansowania technicznego kraju, jest dalekie od ideału. Pomysł, co z tym zrobić, jest ryzykowny, ale ciekawy i przewrotny. To właśnie oryginalność jest największym atutem tego anime. Przedstawione w tej produkcji wydarzenia uniemożliwiają co prawda zakwalifikowanie jej do kategorii realistycznych, jednak złożoność zaprezentowanego systemu, mimo oczywistej umowności, wydaje się w miarę wiarygodna. Na prowadzenie fabuły również nie można narzekać, lecz łatwo wyłapać kilka szczegółów, które częściowo (w niewielkim stopniu, ale jednak) psują seans. Na pewno nie można mówić o zmarnowanym potencjale, gdyż o kontynuacji wiadomo już od dawna, ale niektóre elementy mogą zastanawiać. Pierwszym i najbardziej oczywistym zarzutem będzie brak odpowiedzi na większość pytań i urwanie historii tylko po to, aby więcej zarobić, tworząc dwie kolejne części. Być może już od samego początku planowano coś takiego, ale seria zdobyła całkiem spore grono fanów, z których większość będzie zapewne przeklinać reżysera po zakończeniu jedenastego odcinka. Co prawda anime zamknięto dość zgrabnie, nie zmienia to jednak faktu, że bardziej zadowolona byłabym z dłuższej i kompletnej serii. Zastanawia mnie natomiast to, iż pomimo niewielkiej objętości udało się wcisnąć kilka zbędnych wątków. Całkiem możliwe, że znajdą one swoje uzasadnienie w kontynuacji, jednakże na razie pozostają jedną wielką niewiadomą. Tu i ówdzie wpleciono również odwołania do rzeczywistych wydarzeń czy filmów. Nie każdy je wyłapie, jednak na swój sposób ozdabiają one serię. Warto wspomnieć, że Higashi no Eden prezentuje dość specyficzne poczucie humoru, które nie każdemu może się spodobać, jednak mimo dosadności daleko mu do typowych gagów z serii ecchi, a co najważniejsze, żarty te naprawdę potrafią rozśmieszyć.

Podobne zastrzeżenia mam do niektórych postaci oraz ich roli w całej historii, jednak ten akapit powinnam zacząć od przedstawienia głównego bohatera, którego poczynania stanowią oś wydarzeń. Warto zwrócić uwagę na to, że nie poznajemy tutaj całego jego życiorysu, a jedynie zbieramy luźne fakty rozrzucone po całej serii. Bardzo, ale to naprawdę bardzo rzadko udaje się stworzyć tak niezwykłą postać. Akira nie potrzebuje przeszłości, aby zaskarbić sobie sympatię nie tylko innych bohaterów, ale również widzów. Nie raz zadaję sobie pytanie, co też takiego wszyscy widzą w tym czy innym osobniku, który wcale nie przyciąga uwagi. Fenomenem jest dla mnie protagonista Higashi no Eden, którego charyzma wprost porywa widzów i służy za siłę napędową anime. Już pierwsze wrażenie jest piorunujące, a potem jest tylko coraz lepiej. W kolejnych sytuacjach ujawnia się bowiem nieco ekscentryczny i naiwny, ale szalenie sympatyczny charakter, którego nie da się nie lubić. Wiele z jego decyzji podyktowanych jest impulsem i zbyt idealistycznym podejściem do życia, jednak jako opozycja światopoglądowa w stosunku do niektórych bohaterów Akira sprawdza się doskonale. Nie jest to typ, który sprawia, że wszyscy dookoła nagle doznają olśnienia i zmieniają swoje podejście do świata. Jednak działa, stara się coś zrobić, nie jest bierny. Postępuje zgodnie ze swoimi przekonaniami, często bywa niezrozumiany i nie zawsze udaje mu się osiągnąć zamierzony efekt, ale próbuje. Nieważne, czy udaje mu się zrealizować wyznaczony cel, jednak, co najważniejsze, nigdy nie przestaje być autentyczny. Całkowitym przeciwieństwem Akiry jest towarzysząca mu Saki, która sama zmaga się z nie lada problemem natury osobistej. Z pozoru może wydać się on schematyczny, ale w rzeczywistości trudno poradzić sobie z taką sytuacją. Z powodu narzucenia jej przez scenariusz roli biernej obserwatorki, wypada ona o wiele bladziej niż Akira. Owszem, Saki ma spójny i ciekawy charakter, ale biorąc pod uwagę jej zaangażowanie w fabułę, trudno oczekiwać od niej cudów. Stanowi względnie stabilne oparcie dla głównego bohatera, ale niewiele wnosi do historii, poza okazjonalnym pełnieniem roli narratorki. Ostatni odcinek sugeruje, iż być może będzie miała więcej do powiedzenia w kontynuacji. Mam nadzieję, że tak się stanie, gdyż jest to bohaterka z potencjałem. Smakowite kąski stanowią również poszczególne postaci drugoplanowe, które mimo niewielkiej ilości czasu antenowego przedstawiono w interesujący sposób. Niektórzy z nich prezentowali całkiem ciekawe poglądy i trzymam kciuki, aby pojawili się w filmach. Niestety, do obsady dołączono też bohaterów, którym życzyłoby się długiej i bolesnej śmierci, nie tyle ze względu na charakter, co na powierzone im przez scenarzystów „misje” bądź ich brak.

Higashi no Eden jest również smakowitym kąskiem dla fanów studia Production I.G., gdyż poziomem graficznym dorównuje zarówno Sky Crawlers, jak i Seirei no Moribito. Jedynym odrobinę rażącym elementem mogą być komputerowo wygenerowani statyści w tle, których ruchy przy dokładnym przyjrzeniu się pozostawiają sporo do życzenia. Natomiast trójwymiarowa animacja wszelkich środków transportu cieszy oczy dopasowaniem do tła. Ze względu na umiejscowienie większości scen w miastach, widz ma do czynienia z niezbyt zróżnicowaną panoramą drapaczy chmur i różnych budynków. Wszystkie detale dopracowano jednak do perfekcji i widoki rozpościerające się przed bohaterami w trakcie nocnych spacerów wprost zapierają dech w piersiach. Poszczególne miejsca można porównać ze zdjęciami i łatwo zauważyć, jak wiernie zostały odwzorowane – za to również należą się słowa pochwały. Dobrze prezentują się zarówno wnętrza, jak i miejskie krajobrazy. Kolorystyka jest bardzo dobrze wyważona, niezbyt jaskrawa, ale i nie przesadnie przygaszona. Dwuwymiarowa animacja jest naprawdę staranna, co szczególnie widać w naturalnych ruchach bohaterów (nie zapomnę Saki biegnącej z telefonem przez pół miasta) oraz ich mimice. Same projekty postaci wydadzą się znajome fanom Honey and Clover. Nic dziwnego, gdyż odpowiedzialna jest za nie właśnie Chika Umino. Łatwo rozpoznawalna kreska, która znalazła swoje odbicie głównie w wyglądzie Saki i Akiry, wszystkim bez wyjątku nadaje bardzo indywidualny charakter i sprawia, że wyróżniają się na tle wielu podobnych do siebie bohaterów. W tym anime znalazłam również najsłodszą maskotkę, jaką kiedykolwiek zdarzyło mi się oglądać – mowa jest o piesku rasy shiba, tutaj z dodatkowo przyprawionymi skrzydełkami i niesamowicie uroczym pyszczkiem. Nie sposób nie wspomnieć o pomysłowym wykonaniu oprawy graficznej openingu i endingu. Ten pierwszy to nagromadzenie mistrzowsko połączonych tekstu oraz tekstur, zaś napisom końcowym towarzyszy równie interesująca papierowa animacja. Uważni obserwatorzy dostrzegą w nich sporo wskazówek dotyczących serii.

Niesamowicie rzadko zdarza się, żeby w anime wykorzystano utwór zagranicznego zespołu, całkowicie niezwiązanego z tym przemysłem. Jest to jeden z tych przypadków. W openingu usłyszymy pasujące do treści historii i niezwykle klimatyczne Falling Down w wykonaniu brytyjskiej grupy Oasis. Zespół School Food Punishment również zadebiutował w anime niesamowicie żywiołową piosenką Futuristic Imagination. Za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialny jest Kenji Kawai, który zachwycił mnie muzyką do Sky Crawlers. Niektóre utwory instrumentalne są podobne, głównie te, w których przewodzą skrzypce. Z tła można wyłowić kilka charakterystycznych, częściej pojawiających się motywów, ale bez szczególnej rewelacji. Wszystkie melodie dobrze spełniają swoje zadanie, podkreślając klimat, jednak w oderwaniu od obrazu niekoniecznie słuchałoby się ich równie przyjemnie. Pozytywnie wyróżnia się natomiast piosenka Reveal the World obecna w kilku kluczowych momentach i zdradzająca parę istotnych szczegółów. Nie sposób nie wspomnieć o seiyuu, którzy ożywili animowane postaci. Stawiająca pierwsze kroki w tym biznesie młodziutka Saori Hayami bardzo dobrze zagrała nieśmiałą Saki, zaś Ryouhei Kimura znakomicie oddał charakter żywiołowego Akiry. Próżno by tu szukać bardzo popularnych nazwisk, jednak zaangażowani aktorzy spisali się na medal. Ze wszystkich jednak największa pochwała należy się Sakiko Tamagawie, która jedynie za pomocą głosu potrafiła stworzyć niezapomnianą i pełną życia rolę tajemniczej Juiz. Jest to o tyle istotne, że postać tę można usłyszeć tylko w trakcie rozmów telefonicznych z innymi bohaterami. Zadbano również o z pozoru wydawałoby się mało istotne szczegóły. Role waszyngtońskich statystów powierzono bowiem rodowitym Amerykanom, mimo że wypowiadają oni zaledwie kilka kwestii. Zabieg ten zdecydowanie wypada na plus, gdyż, jak wiadomo, w anime bardzo rzadko można usłyszeć poprawny angielski.

Oryginalny scenariusz i nietuzinkowe postaci niewątpliwie przyczyniły się do popularności tego tytułu, który bez wątpienia mogę nazwać najlepszym tytułem wiosennego sezonu 2009 i jednym z ciekawszych anime, jakie miałam okazję oglądać. Z drugiej jednak strony wciągająca historia przerwana na półmetku zmusza do czekania na ciąg dalszy i jednocześnie skutecznie może zniechęcić. Kenji Kamiyama bezapelacyjnie potrafił stworzyć rzecz niezwykłą, niesamowicie klimatyczną i oryginalną. Higashi no Eden mogę polecić widzom poszukującym w anime czegoś więcej, niebojącym się eksperymentów fabularnych i nienawidzącym nadużywania wszelkich schematów. Bardzo trudno zaklasyfikować tę serię gatunkowo, co również poszerza widownię. Znajdziemy tu zarówno misterną intrygę, dramat obyczajowy, trochę komedii, jak i odrobinę sensacji w zaledwie jedenastu odcinkach. Jednocześnie pragnę również ostrzec: bardzo łatwo złapać haczyk i potem pozostaje mieć nadzieję na równie udane pomysły i czekać na ciąg dalszy zapowiedziany na… listopad 2009. Ryzyko się opłaciło, jednak czy naprawdę nie można było zrobić serii dłuższej o tych kilka odcinków i doprowadzić wszystkiego do końca?

Enevi, 23 czerwca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Kenji Kamiyama
Projekt: Chika Umino, Satoko Morikawa
Reżyser: Kenji Kamiyama
Scenariusz: Kenji Kamiyama
Muzyka: Kenji Kawai

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Higashi no Eden na forum Kotatsu Nieoficjalny pl