Komentarze
Sengoku Basara
- Nuda i droga przez mękę : Lenneth : 9.10.2014 20:57:12
- Odjazd : Nai : 25.01.2013 19:28:17
- Świetna jazda bez trzymanki! : Nanoko : 3.09.2012 13:17:21
- Re: Nie moje klimaty : Ace Rimmer : 27.04.2012 20:33:12
- Re: Nie moje klimaty : moshi_moshi : 27.04.2012 20:25:33
- Nie moje klimaty : Ace Rimmer : 27.04.2012 19:28:27
- zapomniałem : budyń : 13.04.2012 16:24:58
- Re: słabo : Qualu : 13.04.2012 14:07:13
- słabo : budyń : 13.04.2012 09:21:41
- komentarz : Subaru : 27.03.2012 16:38:07
Nuda i droga przez mękę
I nawet nie chodzi o to, że nie kupuję konwencji. Owszem, lepiej bym się czuła, gdyby np. Masamune nie walczył sześcioma długimi mieczami naraz, a jego koń nie miał dysz wydechowych po bokach i nie skakał na kilkadziesiąt metrów w górę, ale z drugiej strony – estetyka japońskich gier z ich widowiskowymi walkami, kolorowymi światełkami i ogólnym przekombinowaniem nie jest mi obca. Nie mam nic przeciwko starciom wypełnionym fajerwerkami – dosłownie i w przenośni.
Problem w tym, że w SB znalazło się zaskakująco mało starć. Jak na anime oparte na grze, której istotą jest ponoć radosna naparzanka wszystkich ze wszystkimi, bardzo niewiele tu naparzanki, a zdecydowanie za wiele gadania. Gadania, które z wciągającym serialem politycznym (o sojuszach, zdradach, strategii etc) nie ma praktycznie nic wspólnego – fabuła SB jest bowiem prostsza od konstrukcji cepa, praktycznie wyprana z napięcia i porywających zwrotów akcji, i spokojnie można byłoby ją zamknąć w połowie odcinków, jeśli nie w jednym filmie. Może gdybym była pasjonatką japońskiej historii (czy historii w ogóle), kręciłaby mnie sama dekonstrukcja okresu Sengoku, porównywanie prawdziwych wojen z ich kolorową wersją z Basary, ale tak tylko straszliwie się wynudziłam. Guzik mnie obchodziło, kto z kim walczy i po co.
Bohaterowie też nie porywali. Niby całkiem w porządku, sympatyczni, nie wkurzali, a ich przerysowanie i manieryzmy bywały rozbrajające (jak na przykład formalny, ugrzeczniony, ale przepełniony ogromnym entuzjazmem sposób wysławiania się Yukimury albo Nobunaga pijący sake z czaszki), ale przy tym tak papierowi, tak wyprani z jakiejkolwiek głębi, że nie od początku do końca pozostawali mi idealnie obojętni. Nie uratowało ich nawet to, że stanowili plejadę bishounenów i moich ulubionych seiyuu (m.in. Koyasu, Paku, Ishida).
Kreska ładna, muzyka w porządku, opening wpadający w ucho, ale SB to dla mnie taki cukiereczek w ładnym papierku – do possania na pięć minut, ale żeby żywić się tym dłużej… No nie da się, po prostu. Szczerze powiedziawszy, wolałabym już zagrać w grę. Nad konsolowym padem mniej bym się wynudziła.
Odjazd
Świetna jazda bez trzymanki!
Jedyne co mogę zarzucić to to, że szalonej akcji było ciągle trochę za mało;( Tępo wydarzeń zwalniało równie szybko jak się zaczynało. Twórcy zaostrzali Nasz apetyt na jakąś fajną walkę po czym szybko wylewali kubeł zimnej wody -.-''
Sengoku Basara to anime w którym postacie jedynym machnięciem miecza tworzą olbrzymie tornada, a konie przeskakują pałacowe mury. Grzechem będzie podchodzić do tej serii „poważnie”. 8/10
Nie moje klimaty
Jesli ktos ma do polecenia anime samurajskie (najlepiej nie komediowe) pozbawione elementow fantastycznych i nadnaturalnych (szukam realizmu) bylbym wdzieczny.
zapomniałem
słabo
Yeah! Czad, czad, czad.
Bardzo pozytywna seria historyczna, nie potraktowana jak historyczna, z ogromną dawką dobrej, ciekawej akcji i świetną fabułą i udźwiękowieniem.
Efekty nadnaturalne są ciekawym ozdobnikiem, pozwalają spojrzeć na wszystkie walki z przymrużeniem oka. Wypada to ciekawie i śmiesznie, postaci mają wyraźnie zarysowana charaktery, ciekawy design.
Opening w wykonaniu Takanoriego Nishikawy, czego chcieć więcej? I seiyuu Datego Masamune.. miodzio, tego trzeba posłuchać. Tak, Masamune jest cool.
Seria z werwą, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Graficznie też bez zarzutu.
Jedyne co bym zapisał na minus, to dużo nazwisk, bohaterów – na początku wygląda to chaotycznie, bo trzeba zapamiętać to wszystko. Ale już po kilku odcinkach historia wciąga z wielką siłą i naprawdę lubi się tych panów (i panie).
Oyakata‑sama! Polecam i zabieram się za drugi sezon.
EE tam
Bez rewelacji
Raj dla fanek bishonenów ;)
Niesamowicie podobał mi się również opening, designy postaci (prześliczne) oraz te powalające, absurdalne wstawki (koń z kierownicą, Honda Tadakatsu, czy choćby słowotok Yukimury ;).
Jednym słowem – polecam miłośnikom klimatów fantasy, wielbicielkom yaoi i fanom czystego, radosnego mordobicia ;).
na Canal + PL od Stycznia !!!
Jazda bez trzymanki!
:)
Nie przesadzajmy z zachwytami
Jeśli taki ma być humor przyszłości, to ja wole wrócić do staruśkiego „Latającego Cyrku Monty Pythona”.
Podsumowując – przeciętne.
najlepsze
Shit
Kreska… tak, warto zacząć od grafiki. No, jest ujmująca, dopieszczona, ale też nie zwala z nóg. Przyjemnie popatrzeć, ale bez stawiania ołtarzyka. Graficzny projekt postaci to zdecydowany plus serii. Nie wiem w jaki stopniu wierności odwzorowywano prawdziwy wygląd historycznych postaci, ale te wszystkie stroje (Kenshina xD) i zbroje to dość niesamowita sprawa. Twarze są rożne, bez powielania rysów, co się oczywiście chwali.
Charaktery postaci również są mocną stroną tego anime. Od pierwszych chwil wiadomo, że Yukimura to narwany ale wierny młodzieniaszek, że Takeda to mądry i rozważny wódz, a Pan_Zło_Jestem_Demoniczny od pierwszych chwil jest Panem_Zło_Jestem_Demoniczny. Innymi słowy charaktery są dobrze,prosto i wyraźnie narysowane. Plus.
Fabuła jest do ogarnięcia, wszak opiera się o wydarzenia historyczne (?). Niemniej wiadomo kto kogo bije i komu kibicować.
Muzyka znośna, nie szczególnie ambitna, ale powiedzmy, z tego lepszego gatunku muzyki do tła. No niech będzie… plus.
Jaaa, same plusy, to skąd 7 a nie 10? Chodzi o charakter serii. Niby to parodia, niby komedia przygodowa. Jasne, w momencie kiedy jest komedią, to jest tym gatunkiem kina, w którym nie trzeba puszczać nagrywanych śmiechów. Ale nie zawsze jest. B o są momenty dramatu, takie, że człowiek się waha, czy aby spojrzał dobrze na tytuł i oznaczenie gatunku. Bo dramat który pojawia się w momencie kliknij: ukryte zmasowanego ataku na generałów znika tak naprawdę pod koniec.
To właśnie sprawiło, że dałam 7, choć nie powiem, mile będę wspominać tę serie.
:D
Najśmieszniejsza seria anime, z jaką miałam do czynienia. Epickość wylewa się z ekranu, zalewając duszącego się ze śmiechu widza w każdym odcinku, rozgramiając konkurencyjne komedyjki niczym Date żołnierzy w centrum obozu nieprzyjaciela. Przeurocze postacie, tak obrzydliwie przerysowane, że nie sposób ich nie pokochać, przepiękna grafika – wnętrza faktycznie troszkę pustynne, jednakże lasy, łąki, ogrody, równiny, góry – niesamowite! Śliczne projekty postaci. Muzyka świetna, wojenne rytmy, opening „na luzie”, imperorialne melodyjki grane na tle grzmotów błyskawic, nic dodać, nic ująć! Fabuła kuleje na rzecz bohaterów, jednak gdyby to fabuła trzymała poziom, to juz nie byłoby to samo anime: Typowa Wredna ŻonaTM, konie biegnące po pionowej ścianie, średniowieczny gundam, profanacja Orochimaru z Naruto, najbardziej epicka walka Dobra ze Złem, ninja‑blondynki odziane w lateks, szybujący po niebie superbohaterowie ze świetlistymi katanami, mordobicie * Oyakata‑sama~! – Yukimura~! *, latający we wszystkie strony żołnierze, podrasowane konie ( spojler i kierownica na rumaku?! tylko tutaj! ), metroseksualni elficcy wodzowie walczący w imię Bishamontena, pomaptyczne wejścia „smoka” Ody i tysiace innych przezabawnych sytuacji sprawiają, że ta seria musi dostać 1o/1o.
Yeeeah! Biją się!!! xP
Fabuła? Może być. Dotąd walczące krainy zawierają sojusz przeciw super potężnemu Głównemu Złemu. Oklepane, ale poprowadzone tak, że przyjemnie się ogląda.
Co mnie raziło, to częste próby złagodzenia dramatyzmu przez kompletnie niepotrzebne wstawki komediowe. Czasami to działało i wywoływało mój uśmiech, a czasami nie.
Że za dużo efekciarstwa? Neeee… Ja tam lubię takie bajery. Może tylko przesadzili trochę z olbrzymim robotem z napędem rakietowym. Trochę nie te czasy.
Moja ocena: 9/10. Gorąco wszystkim polecam!
Bitwa = Imprezka
Dałem 10 na 10
Sengoku Basara jest bardzo dobrą produkcją ze znakomitą grafiką i animacją (za to właśnie 10/10) i dość zgrabnym scenariuszem. Niestety jest też filmem zupełnie nie w moim guście. Ogromne (nadmierne wręcz) efekciarstwo serii, bardzo duża umowność zarówno zdarzeń, jak i postaci oraz okropna hałaśliwość tych ostatnich sprawiają, że mam problemy ze strawieniem tej serii (i że w końcu rzuciłem ją w połowie). Cóż, chyba jestem za stary na anime, ale jednak wolę realistyczniejsze produkcje.
Takie sobie