x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Między mną a Sengoku Basarą od początku do końca nie było chemii.
I nawet nie chodzi o to, że nie kupuję konwencji. Owszem, lepiej bym się czuła, gdyby np. Masamune nie walczył sześcioma długimi mieczami naraz, a jego koń nie miał dysz wydechowych po bokach i nie skakał na kilkadziesiąt metrów w górę, ale z drugiej strony – estetyka japońskich gier z ich widowiskowymi walkami, kolorowymi światełkami i ogólnym przekombinowaniem nie jest mi obca. Nie mam nic przeciwko starciom wypełnionym fajerwerkami – dosłownie i w przenośni.
Problem w tym, że w SB znalazło się zaskakująco mało starć. Jak na anime oparte na grze, której istotą jest ponoć radosna naparzanka wszystkich ze wszystkimi, bardzo niewiele tu naparzanki, a zdecydowanie za wiele gadania. Gadania, które z wciągającym serialem politycznym (o sojuszach, zdradach, strategii etc) nie ma praktycznie nic wspólnego – fabuła SB jest bowiem prostsza od konstrukcji cepa, praktycznie wyprana z napięcia i porywających zwrotów akcji, i spokojnie można byłoby ją zamknąć w połowie odcinków, jeśli nie w jednym filmie. Może gdybym była pasjonatką japońskiej historii (czy historii w ogóle), kręciłaby mnie sama dekonstrukcja okresu Sengoku, porównywanie prawdziwych wojen z ich kolorową wersją z Basary, ale tak tylko straszliwie się wynudziłam. Guzik mnie obchodziło, kto z kim walczy i po co.
Bohaterowie też nie porywali. Niby całkiem w porządku, sympatyczni, nie wkurzali, a ich przerysowanie i manieryzmy bywały rozbrajające (jak na przykład formalny, ugrzeczniony, ale przepełniony ogromnym entuzjazmem sposób wysławiania się Yukimury albo Nobunaga pijący sake z czaszki), ale przy tym tak papierowi, tak wyprani z jakiejkolwiek głębi, że nie od początku do końca pozostawali mi idealnie obojętni. Nie uratowało ich nawet to, że stanowili plejadę bishounenów i moich ulubionych seiyuu (m.in. Koyasu, Paku, Ishida).
Kreska ładna, muzyka w porządku, opening wpadający w ucho, ale SB to dla mnie taki cukiereczek w ładnym papierku – do possania na pięć minut, ale żeby żywić się tym dłużej… No nie da się, po prostu. Szczerze powiedziawszy, wolałabym już zagrać w grę. Nad konsolowym padem mniej bym się wynudziła.
A
Nai
25.01.2013 19:28 Odjazd
Zastanawiam się jak mogłabym jednym słowem podsumować to anime i jedyne co mi przychodzi do głowy to „odjazdowe”. Bardzo lubię parodie, ta jest wyjątkowo udana. Jednak nie jest to sztuka dla sztuki, sama fabuła również prezentuje się nieźle, akcja płynie wartko, pojedynki są epickie (bardzo epickie), dialogi doskonale sztampowe, dramatyzm ujmująco płaski – pierwszorzędna robota! Ta seria została stworzona ku uciesze i tak ją należy traktować;)Polecam osobom szukającym dobrej zabawy, zmęczonym po wymagających seansach, znudzonym powtarzalnością.
A
Nanoko
3.09.2012 13:17 Świetna jazda bez trzymanki!
Szukałam poważniejszej serii o samurajach, a trafiłam na Sengoku Basarę która z powagą nie ma wspólnego zupełnie nic. Walki są, szalona akcja jest, bish też^^ I zmieniłam zdanie;] Jako, że wcześniej zawaliłam się masą romansów i byłam już tym porządnie zmęczona, czemu by nie obejrzeć czegoś lżejszego? Basara jest absurdalna, totalnie irracjonalna i nieprawdopodobna;] Zapewnia świetną zabawę bez potrzeby głębszego angażowania się w szczegóły, a fabuła jest prosta jak budowa cepa. Date zdobył moje serce od samego początku. Jego engrish to jedna z najlepszych wizytówek serii;] Animacja prezentuje się niesamowicie, a muzyka idelanie podkreśla każdą scenę;] Na brawa zasługuje opening. Jeden z lepszych jakie miałam okazje oglądać.
Jedyne co mogę zarzucić to to, że szalonej akcji było ciągle trochę za mało;( Tępo wydarzeń zwalniało równie szybko jak się zaczynało. Twórcy zaostrzali Nasz apetyt na jakąś fajną walkę po czym szybko wylewali kubeł zimnej wody -.-''
Sengoku Basara to anime w którym postacie jedynym machnięciem miecza tworzą olbrzymie tornada, a konie przeskakują pałacowe mury. Grzechem będzie podchodzić do tej serii „poważnie”. 8/10
Szukajac dobrego anime o samurajach trafilem na ta serie. Wiedzac, ze to komedia spodziewalem sie czegos naprawde smiesznego z ciekawa fabula, niestety nie przekonala mnie ta seria. Jak dla mnie zbyt duzo lubudu i za malo tresci. Oceny nie wystawiam, poprostu nie moje klimaty ale podobac sie napewno moze. Technicznie cacko. Jesli ktos ma do polecenia anime samurajskie (najlepiej nie komediowe) pozbawione elementow fantastycznych i nadnaturalnych (szukam realizmu) bylbym wdzieczny.
Podczas całego anime nie zaśmiałem się ani razu.Dziwne.Całość wywarła na mnie wrażenie fillerów w naruto.Po kolei.Fabuła jak z filmu naruto.Super silny złoczyńca próbuje opanować świat, a inni mu przeszkadzają.Komedia żadna. kliknij: ukryte Szczytem dla mnie było kiedy do walki staną mech jako nowa wersja samochodu hondy.Postaci nie da się opisać.Wszyscy mnie wnerwiali przez całą serię.Polubiłem dwie postacie, ale bez szału, a byli nimi Akechi Mitsuhide i Nouhime.Zwłaszcza ta druga.jednak kliknij: ukryte jej śmierć z rąk tej kluski ichi obniżyła końcową ocenę o oczko.Próbowałem polubić Date, ale jego wstawki po angielsku mi na to nie pozwalały.Pominę to iż ich myślenie było nie logiczne.Niektórzy mieli nawet zaburzenia osobowości.Raz nawala się ze względu na honor a potem nagle przestaje.Cała seria na tym wygląda.Muzycznie przeciętnie momentami słabo.Openingu i endingu nie da się słuchać.Kreska nawet ładna, nawet bardzo.Chociaż fajerwerki przy każdym ruchu postaci mocno wnerwiają.Gdzieś czytałem, że to miało być śmieszne.Tyle co skończyłem oglądać.Drugiej serii na pewno nie obejrzę.Ponieważ były plusy 2/10.Gdyby nie koniec byłoby 3.
Właściwie każdy element, który wymieniłeś jako wadę, zaliczam jako zaletę wyróżniającą te anime od masy innych shounenów. Widać, Sengoku Basara nie padła na żyzny grunt w tym przypadku. ;)
Yeah! Czad, czad, czad. Bardzo pozytywna seria historyczna, nie potraktowana jak historyczna, z ogromną dawką dobrej, ciekawej akcji i świetną fabułą i udźwiękowieniem. Efekty nadnaturalne są ciekawym ozdobnikiem, pozwalają spojrzeć na wszystkie walki z przymrużeniem oka. Wypada to ciekawie i śmiesznie, postaci mają wyraźnie zarysowana charaktery, ciekawy design.
Opening w wykonaniu Takanoriego Nishikawy, czego chcieć więcej? I seiyuu Datego Masamune.. miodzio, tego trzeba posłuchać. Tak, Masamune jest cool.
Seria z werwą, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Graficznie też bez zarzutu.
Jedyne co bym zapisał na minus, to dużo nazwisk, bohaterów – na początku wygląda to chaotycznie, bo trzeba zapamiętać to wszystko. Ale już po kilku odcinkach historia wciąga z wielką siłą i naprawdę lubi się tych panów (i panie).
Oyakata‑sama! Polecam i zabieram się za drugi sezon.
Dla mnie było słabe. Ludu to jeden wielki bałagan. Nie wiem dlaczego, ale ciągle miałam wrażenie, jakbym oglądała jakąś podróbę czegoś(nie wiem czemu). Jedyne co z tego mogłam zrozumieć, że jest jakaś wojna między narodami i tyle.
Miałem podobne odczucia: chaotyczne, irracjonalne, męczące. Specyficzny humor też mi nie podszedł. Walki niby efekciarskie, ale w sumie mało emocjonujące, bo trudno brać je na poważnie.
Miało być przygodowo i z satyrą, niestety było tylko przygodowo, bo satyra to jest marna. Walki włócznią i sześcioma mieczami tylko na początku zaskoczyły mnie i pomyślałem wtf?. Niestety po dwóch odcinkach, idzie się przyzwyczaić do tego wszystkiego i pozostaje tylko przygoda, do tego zmącona dziwnymi atakami rodem z one piece(porównanie Zorro i Date). Druga część, to nic innego jak odgrzany kotlet z inną fabułą. Jak ktoś ma wolny czas to można oglądnąć, tyko po co, jak są ciekawsze propozycje.
A
Ananda
1.06.2011 13:34 Raj dla fanek bishonenów ;)
Cóż, mi się Sengoku Basara podobała bardzo, może dlatego, że czegoś takiego własnie szukałam. To anime wyciągnęło mnie z potężnego doła i zapewniło fantastyczną rozrywkę i mnóstwo czystej radości & fanowskiej uciechy. Jako fanka yaoi i estetka nie mogłam się napatrzeć na tych wszystkich facetów i na te cudowne tła. Walki, które generalnie mnie nudzą, tutaj oglądałam z zainteresowaniem, ponieważ były całkiem ciekawe i co najważniejsze – krótkie. Niesamowicie podobał mi się również opening, designy postaci (prześliczne) oraz te powalające, absurdalne wstawki (koń z kierownicą, Honda Tadakatsu, czy choćby słowotok Yukimury ;). Jednym słowem – polecam miłośnikom klimatów fantasy, wielbicielkom yaoi i fanom czystego, radosnego mordobicia ;).
Świetna zabawa, piękna grafika, dynamiczna muzyka, pokręcona fabuła, jeszcze bardziej pokręceni bohaterowie,a wszystko to w samurajskim sosie z wybuchami atomowymi w tle. Czy można chcieć więcej?!
Kawał bardzo dobrej roboty. Multum scen walk,bardzo ciekawa fabuła która naprawdę potrafi wciągnąć, cudna oprawa graficzna,niebanalne postacie….Jedyne co boli to kliknij: ukryte zakończenie….nagły zwrot akcji, by całość nagle wylądowała na torach prowadzących ku banalnemu końcowi. Moim zdaniem zabrakło chociaż jednego odcinka by lepiej zakończyć tą serię Podsumowując z czystym sercem mogę dać 8 w porywach do 9 :p
Przesadzajmy z zachwytami bo jest po co , anime oglada sie swietnie – nie meczy nie trzeba ziewać hehehe. Postacie odrazu wpadają w najbardziej wybredny gust , fabuła choć czasami jest staje sie banalna poprawia ona tylko klimat temu anime :) warte i godne polecenia:) 9/10
A
slymsc
9.11.2010 14:44 Nie przesadzajmy z zachwytami
Nie rozumiem zachwytów, jakimi obdarza się to anime. Dla mnie to przeciętniak. Fabularnie dno i trzy metry mułu, serię zaś ratuje tylko świetna grafika. To anime to ciągła nawalanka, do tego dość bezsensowna, mordobicie, kosmiczne wyskoki, mega bronie, super moce i mechy, które pojawiają się nie wiadomo skąd. Takie bezmyślne „cuś”, które świetnie wpisuje się w ramówkę większości stacji telewizyjnych. Lekko, przyjemnie i z dużą ilością łubudu i łupu‑cupu. Jeśli taki ma być humor przyszłości, to ja wole wrócić do staruśkiego „Latającego Cyrku Monty Pythona”. Podsumowując – przeciętne.
slymsc
15.11.2010 14:20 Re: Nie przesadzajmy z zachwytami
Żadna prowokacja, po prostu takie mam subiektywne odczucia po obejrzeniu tej serii. Prawdopodobnie duże znaczenie ma tu fakt, że robiłem korektę do tego tytułu i było naprawdę ciężko, kiedy przychodziło powiązać z sensem historyczne tło, wymysły autorów i bzdurne teksty padające z ust bohaterów. Sporo anime mam za sobą, różnie bywało, ale przy tym po prostu nie bawiłem się zbyt dobrze. Prawdopodobnie gdyby nie obowiązki korektorskie, nigdy bym się za to nie zabrał (między sobą nazywamy ten projekt „Sengoku Masakra”). Tak jak wspominałem grafika, muzyka jest okej, ale fabuła… Ujmijmy to tak, nie przystaje do mojego gustu. I tyle.
Sumire
14.11.2010 20:07 Re: Nie przesadzajmy z zachwytami
Mechy, super moce, nawalanka itd. Ci nie pasują, ale skoro to anime na podstawie gry, w której to wszystko występowało, to dlaczego twórcy w anime mieli takie rzeczy pominąć?
Jak dla mnie anime pierwsza klasa, wzroku nie mogłam oderwać od postaci, a w momencie jak Date po ingrishu zaczął wołać, to miałam banan od ucha do ucha xD
płakałem ze śmiechu przy walkach xD combosy których nie powstydziłby się dragon ball,mega uderzenia,aura niczym sajan i oczywiscie kazdy boss ma swojego specjala,jak dla mnie epickie(to mi znowu przypominalo shaolin soccer jezeli chodzi o efekciarskie wykonanie) ;D ten czlowiek=mech mnie zniszczył a seiyu ichigo dalej glosi komunaly(orewa mamoru) no i Karasu z Noeina rulez xD ^^ duzo znajomych glosow,fabuła ujdzie ale to jest seria glownie rozrywkowa takze nie ma co sie rozwodzic,muzyka nawet fajna,grafika tez bardzo dobra.Tła pełne szczegółów.Ode mnie 9 za walki ktore sa najwieksza zaleta serii.Rozwaliło mnie 1 wejscie 6 wladcy piekieł czy jakos tak‑tak mHrocznego kolesia dawno nie widziałem,wcielone zUo ze tak powiem ;D no i pan Kenshin elficki wódz‑transwestyta xD widok stosunkow Yukimury z lordem shingenem‑bezcenne co mi przypominało absurdalne połączenie Gai‑a z Rock Lee w Naruto(tak widzialem ,mozecie sie smiac teraz) i blond panienka z przyzwoitym uzbrojeniem ,tak wiele jest sytuacji komicznych w tym anime ze niestarczylo by mi nocy zeby je wypisac.Co oczywiscie na plus.
... kwestia, która mnie ujęła i wzbudziła wahania, czy dać czy dać 8. Bo czy piękniej można skwitować sytuacje, w której nasz oddział jest bombardowany?
Kreska… tak, warto zacząć od grafiki. No, jest ujmująca, dopieszczona, ale też nie zwala z nóg. Przyjemnie popatrzeć, ale bez stawiania ołtarzyka. Graficzny projekt postaci to zdecydowany plus serii. Nie wiem w jaki stopniu wierności odwzorowywano prawdziwy wygląd historycznych postaci, ale te wszystkie stroje (Kenshina xD) i zbroje to dość niesamowita sprawa. Twarze są rożne, bez powielania rysów, co się oczywiście chwali.
Charaktery postaci również są mocną stroną tego anime. Od pierwszych chwil wiadomo, że Yukimura to narwany ale wierny młodzieniaszek, że Takeda to mądry i rozważny wódz, a Pan_Zło_Jestem_Demoniczny od pierwszych chwil jest Panem_Zło_Jestem_Demoniczny. Innymi słowy charaktery są dobrze,prosto i wyraźnie narysowane. Plus.
Fabuła jest do ogarnięcia, wszak opiera się o wydarzenia historyczne (?). Niemniej wiadomo kto kogo bije i komu kibicować.
Muzyka znośna, nie szczególnie ambitna, ale powiedzmy, z tego lepszego gatunku muzyki do tła. No niech będzie… plus.
Jaaa, same plusy, to skąd 7 a nie 10? Chodzi o charakter serii. Niby to parodia, niby komedia przygodowa. Jasne, w momencie kiedy jest komedią, to jest tym gatunkiem kina, w którym nie trzeba puszczać nagrywanych śmiechów. Ale nie zawsze jest. B o są momenty dramatu, takie, że człowiek się waha, czy aby spojrzał dobrze na tytuł i oznaczenie gatunku. Bo dramat który pojawia się w momencie kliknij: ukryte zmasowanego ataku na generałów znika tak naprawdę pod koniec.
To właśnie sprawiło, że dałam 7, choć nie powiem, mile będę wspominać tę serie.
Na samą myśl o Sengoku Basarze odruchowo łapie się za brzuch, zaś na mojej twarzy gości mega banan.
Najśmieszniejsza seria anime, z jaką miałam do czynienia. Epickość wylewa się z ekranu, zalewając duszącego się ze śmiechu widza w każdym odcinku, rozgramiając konkurencyjne komedyjki niczym Date żołnierzy w centrum obozu nieprzyjaciela. Przeurocze postacie, tak obrzydliwie przerysowane, że nie sposób ich nie pokochać, przepiękna grafika – wnętrza faktycznie troszkę pustynne, jednakże lasy, łąki, ogrody, równiny, góry – niesamowite! Śliczne projekty postaci. Muzyka świetna, wojenne rytmy, opening „na luzie”, imperorialne melodyjki grane na tle grzmotów błyskawic, nic dodać, nic ująć! Fabuła kuleje na rzecz bohaterów, jednak gdyby to fabuła trzymała poziom, to juz nie byłoby to samo anime: Typowa Wredna ŻonaTM, konie biegnące po pionowej ścianie, średniowieczny gundam, profanacja Orochimaru z Naruto, najbardziej epicka walka Dobra ze Złem, ninja‑blondynki odziane w lateks, szybujący po niebie superbohaterowie ze świetlistymi katanami, mordobicie * Oyakata‑sama~! – Yukimura~! *, latający we wszystkie strony żołnierze, podrasowane konie ( spojler i kierownica na rumaku?! tylko tutaj! ), metroseksualni elficcy wodzowie walczący w imię Bishamontena, pomaptyczne wejścia „smoka” Ody i tysiace innych przezabawnych sytuacji sprawiają, że ta seria musi dostać 1o/1o.
A
blue
28.05.2010 16:30
łał zawrotna akcja , niezła grafika i duuuuuuuuuuużo walki jak raz się zacznie to nie można przestać, realia tej epoki zostały potraktowane dość swobodnie przez twórców i dobrze bo to wszystko zaowocowało rozrywką w 100% :)
A
Kisara
14.05.2010 14:50 Yeeeah! Biją się!!! xP
Skoki na 100 m wzwyż, walki w powietrzu, wymachiwanie mieczem 200 razy na sekundę, super potężne ciosy na skalę wybuchu małej bomby… Jak ja to kocham! :D Niby taki absurd a jak potrafi ucieszyć! A tu jeszcze walki wykonane są w cudnej grafice i towarzyszy im świetna muzyka… Tym Sengoku BASARA z pewnością podbiło moje serce. Bohaterowie od razu przypadli mi do gustu ( w szczególności pan Jednooki Smok :D i pan walnięty białowłosy xD). Dlaczego? Bo są bardzo wyraziści, sympatyczni (w większości) i przede wszystkim potrafią się bić. Fabuła? Może być. Dotąd walczące krainy zawierają sojusz przeciw super potężnemu Głównemu Złemu. Oklepane, ale poprowadzone tak, że przyjemnie się ogląda. Co mnie raziło, to częste próby złagodzenia dramatyzmu przez kompletnie niepotrzebne wstawki komediowe. Czasami to działało i wywoływało mój uśmiech, a czasami nie. Że za dużo efekciarstwa? Neeee… Ja tam lubię takie bajery. Może tylko przesadzili trochę z olbrzymim robotem z napędem rakietowym. Trochę nie te czasy. Moja ocena: 9/10. Gorąco wszystkim polecam!
Od razu napiszę, że nie jestem zwolennikiem takiej mieszanki efekciarstwa i przesady na granicy absurdu, jaką podczas walk serwują twórcy tego anime – nawet jeśli z założenia należało to traktować z przymrużeniem oka. A mimo to obejrzałem serię do końca i całkiem nieźle się bawiłem. Udana fabuła, niezły humor, świetna grafika i postaci (z wyjątkiem totalnie beznadziejnej Ichi i bądź co bądź schematycznego Ody) skutecznie przytrzymały mnie przed ekranem. Sengoku Basara to również przykład na to, że można zrobić dobrą serię, kliknij: ukryte w której obok wojowników na koniach pojawia się mech, czy laska z minigunem, bez popadania w bezsens typu Afrosamuraj. Obawiałem się, że nie obejrzę do końca, bo to zupełnie nie mój styl. A tu proszę, cztery ostatnie odcinki zaliczyłem jednym ciągiem. Jestem pozytywnie zaskoczony, choć nie ukrywam, że spodziewałem się czegoś trochę innego.
Sengoku Basara jest bardzo dobrą produkcją ze znakomitą grafiką i animacją (za to właśnie 10/10) i dość zgrabnym scenariuszem. Niestety jest też filmem zupełnie nie w moim guście. Ogromne (nadmierne wręcz) efekciarstwo serii, bardzo duża umowność zarówno zdarzeń, jak i postaci oraz okropna hałaśliwość tych ostatnich sprawiają, że mam problemy ze strawieniem tej serii (i że w końcu rzuciłem ją w połowie). Cóż, chyba jestem za stary na anime, ale jednak wolę realistyczniejsze produkcje.
A
Luki Luciano
29.12.2009 01:59
Ja osobiście założenia tytułu znam z serii gier Samurai Warriors gdzie przedstawione postacie i (mniej więcej wydarzenia :) w anime miały miejsce w owych grach. Więc z ciekawością oglądałem serie, odkrywanie znanych mi bohaterów i ich zachowania oraz wydarzenia. Co do samej serii nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń postacie (może oprócz Oichi która mnie niemiłosiernie drażniła i Kasugi och ach) genialne. Design, zachowanie i styl, w jaki zostali przedstawieni rewelacja. Grafika na wysokim poziomie to samo tyczy się muzyki. Opening może i śmieszny, ale bardzo pasujący do całości serii to samo tyczy się endingu. W cale nie przeszkadzały mi tak zwane jednoosobowe armie, bo identycznie było w grach a nawet na ich plus przemawia, że każdy wojownik miał swój kolor podczas robienia ciosów/kombo ogólnie pomysł rewelacja. Jedynym i to według mnie najpoważniejszym minusem serii jest jej czas trwania i mnogość bohaterów. Twórcy wrzucili za dużo osób na raz i przez to jedni bohaterowie pojawiają się na końcu i o nich wcale nie ma słowa albo znikają za szybko i też brakuje rozwinięcia. Oglądając to wszystko ma się wrażenie, że wszystko za szybko idzie, brak jest jakiegoś przestoju na uporządkowanie wszystkiego. W zasadzie można powiedzieć, że seria liczy 10 odcinków, bo przerywnik (2 odcinki) niewiele wnosi do akcji aż się zastanawiałem (i nie tylko ja, bo w anime to samo pytanie było powiedziane:), po co to było. Można było ten czas znacznie lepiej wykorzystać. Ogólnie rzecz biorąc seria bardzo dobra stojąca na wysokim poziomie aż nie mogę doczekać się drugiego sezonu mam nadzieję, że twórcy go nie popsują jak to było już z wieloma innymi seriami.
A
Altruista
12.09.2009 20:11 Takie sobie
Obejrzeć obejrzałem, ale bez jakiś większych zachwytów. Muzyka muszę przyznać nawet mi się podobała, reszta jakoś tam kuleje. Ogólnie Sengoku Basara mi nie podeszło.
A
Raviol
30.08.2009 18:10
Oglądnełam już tą serię, więc treśc recenzji nie jest mi obca. Muszę jednak z całą szczerościa przyznać, że nawet gdybym jej wcześniej nie widziałam to teraz na pewno bym ja ogladneła. Humor z jakim została przedstawiona bardzo mi się podoba i sama lepiej nie napisałabym tej recenzji :]
A
MadX
29.07.2009 21:41
To jest coś na co czekałem od dawna historia w jednak poważna acz podana w łatwej formie, bohaterowie sympatyczni, openning wymiata ;), szkoda że nie ma jeszcze drugiego sezonu :( dla mnie 9/10
A
Jah
29.07.2009 10:43
Overrated , dla mnie poniżej średniej.
Fuli
29.07.2009 17:42 ....
Poniżej? To dno i metr mułu.
R
tknn
26.07.2009 11:03
zapomniałeś dodać że Sengoku Basara opiera się na grze video – dlatego parę elementów jest tak przegiętych ...
A
Krova
24.07.2009 17:02
A propo odjechanego designu postaci – ciekawy jest fakt, że historycznuy Date Masamune… naprawdę nosił hełm z wielkim półksiężycem :P Na angielskiej wikipedii można znaleźć wszystkie postacie występujące w Basarze, zaskakuje, ile dziwacznych elementów ubioru bohaterów anime nosili prawdziwi władcy : )
A
r4mios
23.07.2009 20:40 R U ready guyss??
Świetna seria. Produkuje niesamowite ilości „radochy” u widza, taaaaaakiej radochy. Czysta świetna, szybka, rozrywka bez żadnego udawania, że seria jest czymś więcej niż li tylko mordobiciem mającym wywołać ucieche u oglądającego. A i muzyka w tle jest fantastycznie dopasowana!
Tylko czekać na drugi sezon bo ciągle tego wszystkiego mało…
WRESZCIE mamy serię która nie powtarza w kółko pacyfistycznego bełkotu. Co prawda przesłanie jest jeszcze bardziej bezsensowne („wojna jest dobra, tak długo jak nie prowadzi do całkowitej eliminacji twoich przeciwników i może trwać w nieskończoność”), ale trudno je brać na poważnie gdy całe anime jest robione z przymróżeniem oka.
Naprawdę tego mi było trzeba – serii z taaakim mordobiciem i sympatycznymi postaciami, które byłbym w stanie polubić nawet pomimo skrajnego idiotyzmu (zwłaszcza obaj główni bohaterowie; ninja Sasuke i żona Nobunagi prezentują z kolei umysły ostre jak brzytwa i niesamowitą klasę). Sengoku Basara jest tak urocze, że wybacza jej się nawet wszędobylski yaoiowy fanserwis (YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! – Miaka i Tamahome wysiadają na najbliższym przystanku).
A
vries
21.07.2009 22:35 Fajne, ale ja bym tego tak wysoko nie ocenił
Zacznijmy, ze to jedna z lepszych produkcji opartych na grach komputerowych. Niestety fabularnie nie zachwyca, graficznie jest niezłe, lecz czasem chciałoby się więcej. Bohaterowie są bardzo sympatyczni. W sumie mocno powyżej średniej, ale nic wybitnego.
Świetnie zrobione przesiąknięte zwariowanymi walkami anime, Production I.G po raz kolejny dostarczyło dobry tytuł. Teraz tylko zewrzeć poślady i czekać na zapowiedziany sezon drugi.
Ci którzy oglądają tylko poważne anime dla poważnych ludzi takich jak oni sami (hurr durr) niech lepiej nawet tego nie odpalają.
Nuda i droga przez mękę
I nawet nie chodzi o to, że nie kupuję konwencji. Owszem, lepiej bym się czuła, gdyby np. Masamune nie walczył sześcioma długimi mieczami naraz, a jego koń nie miał dysz wydechowych po bokach i nie skakał na kilkadziesiąt metrów w górę, ale z drugiej strony – estetyka japońskich gier z ich widowiskowymi walkami, kolorowymi światełkami i ogólnym przekombinowaniem nie jest mi obca. Nie mam nic przeciwko starciom wypełnionym fajerwerkami – dosłownie i w przenośni.
Problem w tym, że w SB znalazło się zaskakująco mało starć. Jak na anime oparte na grze, której istotą jest ponoć radosna naparzanka wszystkich ze wszystkimi, bardzo niewiele tu naparzanki, a zdecydowanie za wiele gadania. Gadania, które z wciągającym serialem politycznym (o sojuszach, zdradach, strategii etc) nie ma praktycznie nic wspólnego – fabuła SB jest bowiem prostsza od konstrukcji cepa, praktycznie wyprana z napięcia i porywających zwrotów akcji, i spokojnie można byłoby ją zamknąć w połowie odcinków, jeśli nie w jednym filmie. Może gdybym była pasjonatką japońskiej historii (czy historii w ogóle), kręciłaby mnie sama dekonstrukcja okresu Sengoku, porównywanie prawdziwych wojen z ich kolorową wersją z Basary, ale tak tylko straszliwie się wynudziłam. Guzik mnie obchodziło, kto z kim walczy i po co.
Bohaterowie też nie porywali. Niby całkiem w porządku, sympatyczni, nie wkurzali, a ich przerysowanie i manieryzmy bywały rozbrajające (jak na przykład formalny, ugrzeczniony, ale przepełniony ogromnym entuzjazmem sposób wysławiania się Yukimury albo Nobunaga pijący sake z czaszki), ale przy tym tak papierowi, tak wyprani z jakiejkolwiek głębi, że nie od początku do końca pozostawali mi idealnie obojętni. Nie uratowało ich nawet to, że stanowili plejadę bishounenów i moich ulubionych seiyuu (m.in. Koyasu, Paku, Ishida).
Kreska ładna, muzyka w porządku, opening wpadający w ucho, ale SB to dla mnie taki cukiereczek w ładnym papierku – do possania na pięć minut, ale żeby żywić się tym dłużej… No nie da się, po prostu. Szczerze powiedziawszy, wolałabym już zagrać w grę. Nad konsolowym padem mniej bym się wynudziła.
Odjazd
Świetna jazda bez trzymanki!
Jedyne co mogę zarzucić to to, że szalonej akcji było ciągle trochę za mało;( Tępo wydarzeń zwalniało równie szybko jak się zaczynało. Twórcy zaostrzali Nasz apetyt na jakąś fajną walkę po czym szybko wylewali kubeł zimnej wody -.-''
Sengoku Basara to anime w którym postacie jedynym machnięciem miecza tworzą olbrzymie tornada, a konie przeskakują pałacowe mury. Grzechem będzie podchodzić do tej serii „poważnie”. 8/10
Nie moje klimaty
Jesli ktos ma do polecenia anime samurajskie (najlepiej nie komediowe) pozbawione elementow fantastycznych i nadnaturalnych (szukam realizmu) bylbym wdzieczny.
Re: Nie moje klimaty
Re: Nie moje klimaty
Dzieki wielkie :)
zapomniałem
słabo
Re: słabo
Yeah! Czad, czad, czad.
Bardzo pozytywna seria historyczna, nie potraktowana jak historyczna, z ogromną dawką dobrej, ciekawej akcji i świetną fabułą i udźwiękowieniem.
Efekty nadnaturalne są ciekawym ozdobnikiem, pozwalają spojrzeć na wszystkie walki z przymrużeniem oka. Wypada to ciekawie i śmiesznie, postaci mają wyraźnie zarysowana charaktery, ciekawy design.
Opening w wykonaniu Takanoriego Nishikawy, czego chcieć więcej? I seiyuu Datego Masamune.. miodzio, tego trzeba posłuchać. Tak, Masamune jest cool.
Seria z werwą, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Graficznie też bez zarzutu.
Jedyne co bym zapisał na minus, to dużo nazwisk, bohaterów – na początku wygląda to chaotycznie, bo trzeba zapamiętać to wszystko. Ale już po kilku odcinkach historia wciąga z wielką siłą i naprawdę lubi się tych panów (i panie).
Oyakata‑sama! Polecam i zabieram się za drugi sezon.
EE tam
Re: EE tam
Bez rewelacji
Raj dla fanek bishonenów ;)
Niesamowicie podobał mi się również opening, designy postaci (prześliczne) oraz te powalające, absurdalne wstawki (koń z kierownicą, Honda Tadakatsu, czy choćby słowotok Yukimury ;).
Jednym słowem – polecam miłośnikom klimatów fantasy, wielbicielkom yaoi i fanom czystego, radosnego mordobicia ;).
na Canal + PL od Stycznia !!!
Jazda bez trzymanki!
:)
Nie przesadzajmy z zachwytami
Jeśli taki ma być humor przyszłości, to ja wole wrócić do staruśkiego „Latającego Cyrku Monty Pythona”.
Podsumowując – przeciętne.
Re: Nie przesadzajmy z zachwytami
Sporo anime mam za sobą, różnie bywało, ale przy tym po prostu nie bawiłem się zbyt dobrze. Prawdopodobnie gdyby nie obowiązki korektorskie, nigdy bym się za to nie zabrał (między sobą nazywamy ten projekt „Sengoku Masakra”). Tak jak wspominałem grafika, muzyka jest okej, ale fabuła… Ujmijmy to tak, nie przystaje do mojego gustu. I tyle.
Re: Nie przesadzajmy z zachwytami
Jak dla mnie anime pierwsza klasa, wzroku nie mogłam oderwać od postaci, a w momencie jak Date po ingrishu zaczął wołać, to miałam banan od ucha do ucha xD
najlepsze
Shit
Kreska… tak, warto zacząć od grafiki. No, jest ujmująca, dopieszczona, ale też nie zwala z nóg. Przyjemnie popatrzeć, ale bez stawiania ołtarzyka. Graficzny projekt postaci to zdecydowany plus serii. Nie wiem w jaki stopniu wierności odwzorowywano prawdziwy wygląd historycznych postaci, ale te wszystkie stroje (Kenshina xD) i zbroje to dość niesamowita sprawa. Twarze są rożne, bez powielania rysów, co się oczywiście chwali.
Charaktery postaci również są mocną stroną tego anime. Od pierwszych chwil wiadomo, że Yukimura to narwany ale wierny młodzieniaszek, że Takeda to mądry i rozważny wódz, a Pan_Zło_Jestem_Demoniczny od pierwszych chwil jest Panem_Zło_Jestem_Demoniczny. Innymi słowy charaktery są dobrze,prosto i wyraźnie narysowane. Plus.
Fabuła jest do ogarnięcia, wszak opiera się o wydarzenia historyczne (?). Niemniej wiadomo kto kogo bije i komu kibicować.
Muzyka znośna, nie szczególnie ambitna, ale powiedzmy, z tego lepszego gatunku muzyki do tła. No niech będzie… plus.
Jaaa, same plusy, to skąd 7 a nie 10? Chodzi o charakter serii. Niby to parodia, niby komedia przygodowa. Jasne, w momencie kiedy jest komedią, to jest tym gatunkiem kina, w którym nie trzeba puszczać nagrywanych śmiechów. Ale nie zawsze jest. B o są momenty dramatu, takie, że człowiek się waha, czy aby spojrzał dobrze na tytuł i oznaczenie gatunku. Bo dramat który pojawia się w momencie kliknij: ukryte zmasowanego ataku na generałów znika tak naprawdę pod koniec.
To właśnie sprawiło, że dałam 7, choć nie powiem, mile będę wspominać tę serie.
:D
Najśmieszniejsza seria anime, z jaką miałam do czynienia. Epickość wylewa się z ekranu, zalewając duszącego się ze śmiechu widza w każdym odcinku, rozgramiając konkurencyjne komedyjki niczym Date żołnierzy w centrum obozu nieprzyjaciela. Przeurocze postacie, tak obrzydliwie przerysowane, że nie sposób ich nie pokochać, przepiękna grafika – wnętrza faktycznie troszkę pustynne, jednakże lasy, łąki, ogrody, równiny, góry – niesamowite! Śliczne projekty postaci. Muzyka świetna, wojenne rytmy, opening „na luzie”, imperorialne melodyjki grane na tle grzmotów błyskawic, nic dodać, nic ująć! Fabuła kuleje na rzecz bohaterów, jednak gdyby to fabuła trzymała poziom, to juz nie byłoby to samo anime: Typowa Wredna ŻonaTM, konie biegnące po pionowej ścianie, średniowieczny gundam, profanacja Orochimaru z Naruto, najbardziej epicka walka Dobra ze Złem, ninja‑blondynki odziane w lateks, szybujący po niebie superbohaterowie ze świetlistymi katanami, mordobicie * Oyakata‑sama~! – Yukimura~! *, latający we wszystkie strony żołnierze, podrasowane konie ( spojler i kierownica na rumaku?! tylko tutaj! ), metroseksualni elficcy wodzowie walczący w imię Bishamontena, pomaptyczne wejścia „smoka” Ody i tysiace innych przezabawnych sytuacji sprawiają, że ta seria musi dostać 1o/1o.
Yeeeah! Biją się!!! xP
Fabuła? Może być. Dotąd walczące krainy zawierają sojusz przeciw super potężnemu Głównemu Złemu. Oklepane, ale poprowadzone tak, że przyjemnie się ogląda.
Co mnie raziło, to częste próby złagodzenia dramatyzmu przez kompletnie niepotrzebne wstawki komediowe. Czasami to działało i wywoływało mój uśmiech, a czasami nie.
Że za dużo efekciarstwa? Neeee… Ja tam lubię takie bajery. Może tylko przesadzili trochę z olbrzymim robotem z napędem rakietowym. Trochę nie te czasy.
Moja ocena: 9/10. Gorąco wszystkim polecam!
Bitwa = Imprezka
Dałem 10 na 10
Sengoku Basara jest bardzo dobrą produkcją ze znakomitą grafiką i animacją (za to właśnie 10/10) i dość zgrabnym scenariuszem. Niestety jest też filmem zupełnie nie w moim guście. Ogromne (nadmierne wręcz) efekciarstwo serii, bardzo duża umowność zarówno zdarzeń, jak i postaci oraz okropna hałaśliwość tych ostatnich sprawiają, że mam problemy ze strawieniem tej serii (i że w końcu rzuciłem ją w połowie). Cóż, chyba jestem za stary na anime, ale jednak wolę realistyczniejsze produkcje.
Takie sobie
....
R U ready guyss??
Tylko czekać na drugi sezon bo ciągle tego wszystkiego mało…
Naprawdę tego mi było trzeba – serii z taaakim mordobiciem i sympatycznymi postaciami, które byłbym w stanie polubić nawet pomimo skrajnego idiotyzmu (zwłaszcza obaj główni bohaterowie; ninja Sasuke i żona Nobunagi prezentują z kolei umysły ostre jak brzytwa i niesamowitą klasę). Sengoku Basara jest tak urocze, że wybacza jej się nawet wszędobylski yaoiowy fanserwis (YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! YUKIMURA!<ŁUP> OYAKATA‑SAMA!<ŁUP! – Miaka i Tamahome wysiadają na najbliższym przystanku).
Fajne, ale ja bym tego tak wysoko nie ocenił
OYAKATA-SAMA! YUKIMURA!
Ci którzy oglądają tylko poważne anime dla poważnych ludzi takich jak oni sami (hurr durr) niech lepiej nawet tego nie odpalają.
8.5/10