Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

One Outs

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Windir 3.07.2016 21:21
    8/10
    Cudny miks sportówki i hazardu sprowadzony do pojedynku gracza z właścicielem drużyny! Na baseballu znam się słabo, ale wciągnęło mnie strasznie. Jak jakiś zasad/zagrań nie rozumiałem to google na chwilę i oglądam dalej. Sporo terminologii baseballowej jest tłumaczonej na ekranie – bariera wejścia dla widza raczej niska, ale wszystkiego od podstaw nie tłumaczą. Najważniejsze, że „rozwiązania” Tokuchiego nie zawsze są czysto sportowe, co powinno zainteresować tych którzy nie chcą oglądać kolejnej przewidywalnej sportówki w stylu „ode zera do bohatera”. Tak wiem, że wszystko wskazuje,  kliknij: ukryte  Wady ? Nie ma więcej. A szkoda, został niedosyt :(
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Zdziwiona 25.07.2015 18:13
    Świetne anime
    Zacznę do swoich odczuć co do anime. Zabierałam się sceptycznie, powiem szczerze. Nigdy nie oglądałam anime o basketballu i mało miałam na to ochoty, jednak znudzona osoba potrafi schwycić się wszystkiego. Więc biorę, oglądam opening i jaka jestem? Zdziwiona! Muzyka mnie zachwyciła. Nie słyszałam wcześniej tej piosenki, lecz bardzo mi się spodobała. Co tu dużo mówić, główny bochater również. Przewijał się w każdym możliwym momencie. Byłam bardzo ubawiona z sytuacji, gdzie nie miał koszulki, był rozebrany, w końcu w anime się to raczej nie zdarzało. Niemniej wcale nie jest tak, że nie spodobało mi się to. Bo czemu nie? ;) Ale głównie muzyka, może z deczka mająca mało wspólnego z anime, ale za to podobała mi się. Obejrzałam wszystkie openingi o dziwo<nigdy tak nie robię>. Kolejno oglądam, nieco już bardziej zaciekawiona. Patrzę, no Kojima. Niby kreska ładna, ale coś tak nie halo, no ale oglądam. Może będzie ciekawiej. Widać jednak było, że anime zrobione po mniejszych kosztach. Postacie nie ruszały się niepotrzebnie, nawet podczas prostych czynności były zaieszone w próżni. Jednak mimo to przyjemnie się oglądało.
    Już pierwszy przekręt przypadł mi do gustu. kliknij: ukryte  Dalej już tylko poszło niczym burza. Cały czas kibicowałam mu i cieszyłam się z jego przemyśleń, sztuczek również jakby nie patrzeć. Nie przeszkadzały mi komentarze narratora. Nawet niekiedy zatrzymywałam anime i wracałam do części, by lepiej zrozumieć działanie tej gry. Zaczęłam równiez o niej czytać, szukać informacji. Wierzę równiez, że większość logiki Tou miała racjonalne wytłumaczenie.  kliknij: ukryte  Niemniej nie ma czego oczekiwać po anime, które posiada jedynie 25 odcinków. Musieli tu zawrzeć wiele rzeczy. kliknij: ukryte 
    Kolejna sprawa to przekręty. W recenzji czytam, że to wcale tak nie wygląda… Nie? Coś mi się jednak wydaje, że to było jednak najprawdziwsze w anime. Bądźmy szczerzy. Krętactwa są wszędzie. Podczas oglądania jesteśmy już nauczeni, że walki „dobrych” drużyn są pełne honorowej gry, każdy walczy do końca, jednak wszystko na honorze, dumie oraz prawdzie. A guzik. Gracze, niektórzy, moze i się tak starają, ale kulisy… Nie. Tam jest najmniej uczciwości. Wiele było spraw jak ta w tym anime, że prezesi ustawiali mecze, przekupywali… Cóż, to uważam za prawdę.  kliknij: ukryte 
    Zakończenie również mnie ucieszyło, chociaż bardzo żałuję, że nie ma kolejnych części. Z przyjemnością bym je obejrzał.
    Tak więc z recenzją się nie zgadzam < jak i moi poprzednicy komentowali >. Jest chyba ona jednostronna i krytyczna. Cieszę się, że nie przeczytałam jej przed obejrzeniem. Nie wiem czy bym się w tedy za to wzięła. A tak nie żałuję :) Było warto! I polecam innym. Nie wiem jaką wystawić ocenę. Aktualnie waham się między 9, a 10. Na razie dam 10. Za jakiś czas ponowię serię i zobaczę, czy dalej będę tak podekscytowana nią ;)
    Odpowiedz
  • CRX 13.09.2010 00:04:27 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    darthdragon 12.08.2010 18:50
    Strike, Batter Out!
    Z recenzją się nie zgadzam, w pewnych częściach rzecz jasna. Anime oglądało mi się wspaniale, w zasadzie jestem teraz po drugim seansie. Czemu drugim? Pierwszy raz oglądałem One Outs z zerową wiedzą o baseballu. Teraz jestem już po seansie bodajże wszystkich anime o tej tematyce, więc moje pojęcie o tym sporcie znacznie wzrosło. Zamierzałem tylko sprawdzić ile w OO jest prawdy, a ile fałszu z całkowicie innego punktu widzenia. Jednym słowem, jestem pod wrażeniem. Dopatrzyłem się nowych smaczków i wszystko dalej trzyma się przysłowiowej „kupy”. Wiadomo, że kilka rzeczy jest naciąganych, ten fakt jednak nie powinien nikogo dziwić. Anime warte polecenia dla znawców baseballa i miłośników gamblerskich serii.
    Oczywiście rozumiem, że pewne serie mogę się komuś, po prostu, nie podobać. Nie będę nikogo tępić z tego powodu, bo sam mógłbym zostać nieźle zbluzgany za to, że mam dosyć niskie mniemanie o Bakemonogatari (nawet niedawno pisałem recenzję do swojej stonki internetowej).
    Główne wady: wyniesienie Touy na piedestał, brak wątków pobocznych w postaci życia prywatnego lub miłosnego bohaterów, ciągłe wygrywanie (Nie do końca błąd, ale dotyczy on przeważającej ilość serii w dzisiejszych czasach. Pamiętajmy, że anime ma tylko 25 epizodów, jeszcze wiele mogłoby się wydarzyć.).
    Ktoś porównywał to anime do Death Nota i Code Geassa, a potem wspominał coś o tym, że nudzi go ciągłe wygrywanie Touy. Chcę tylko wspomnieć, że końca DN i CG można się było domyślić w pierwszym epizodzie.  kliknij: ukryte  Rzadko jakie serie przełamują te schematy, więc liczy się tylko efektowne dojście do schematycznego finału.
    Powtórzę to po raz drugi, każdy ma inny gust, ale jako recenzent powinno się stać po środku. Nie zniechęcać do serii (bo tak się czułem ten rok temu gdy to czytałem), która może się podobać i dać wiele radości. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam.
    PS: Techniczne słownictwo w anime okazało się dla mnie zjadliwe. Może język angielski jest większą barierą niż sama terminologia? Oczywiście mam na myśli kogoś, kto zna się na baseballu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Ratlee 25.07.2010 16:04
    No....
    Jak dla mnie autor tej recenzji jest mocno subiektywny. Nie, żeby było to złe, ale jednak ja na jego miejscu postarałbym się o większy obiektywizm, z czystego powodu – każdy jest inny. Gdybym przeczytałem recenzję, przed oglądnięciem OO to, bądźmy szczerzy, od razy bym zaniechał nawet kliknięcia w „play” na odtwarzaczu. Jednak cieszę się, że tak się nie stało, gdyż jestem miło zaskoczony tą serią.

    Po pierwsze nie zgodzę się z opinią, że w prawdziwym baseballu nie ma aż takiej materialności, tzn. autor mówi to tak, jakby sam grał w baseball i wiedział, że panuje tam atmosfera przyjaźni, chęć walki do końca, każdy ma swój honor, którego broni za cenę życia bla, bla, bla… Otóż nie jestem tego taki pewnie. Jak dla mnie baseball jest grą jak każde inne, a dla zawodników to sposób do zarobku. Logiczne, że jeśli zawodnik ma wybór, to będzie starał się jak najlepiej wypaść i uzyskać jak najlepsze statystyki, aby otrzymać odpowiednio wysoką płacę, niż poświęcać się dla innych i drużyny. Tak to jest, że ludzie sa materialistami i każdy chce mieć jak najwięcej.

    Zgodze się tylko z jedną rzeczą – mianowicie ciągłe zwycięstwa Tokuchiego mogą nas trochę nudzić, jednakże każde jest inne i zaplanowane w inny sposób. Także sposoby i pułapki sa inne. Zauważmy też, że Lycaons nie wygrywają caały czas. W odcinkach z drużyną Boogaboss przegrali wszak 1 mecz ^^.

    Podsumowując jak dla mnie One Outs jest swietnym anime, klimatycznym i wciągającym. Uczy trochę myslenia i po trochu zachwyca. Jeszcze dodam, że opening mnie zachwycił. Fakt faktem terminologi fachowej jest sporo i mozna sie czasem pogubic, jednak w ostatecznym rozrachunku wiadomo o co chodzi i jest git ^^.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kisara 5.06.2010 00:09
    Cóż...
    A ja się mocno nie zgadzam z oceną recenzentki i popieram stwierdzenie, że potwornie wyolbrzymia drobne usterki, które własciwie trudno zauważyć.
    Grafika bardzo mi się podobała i moim zdaniem zasłużyła na wyższe noty. Owszem, czasami pojawiały się lekkie niedociągnięcia w rysunku postaci, szczególnie gdy pokazane były one z oddalenia, ale zbliżenia i dynamika ruchu były świetne. Co do tła… One Outs nie jest anime, którego celem jest zaszokowanie widza cudnymi widokami nieba o wschodzie słońca czy zdumiewająco szczegółowymi obrazami budowli. Najważniejsza jest sama gra, boisko i gracze. No i szczerze powiedziawszy nie zauważyłam by tła były rozmazane, nie rzuciło mi się to w oczy.
    Muzyka ani ziębiła ani grzała. Niektóre kawałki bardzo mi się podobały, inne mniej, ale żadne nie wywoływały u mnie chęci do zazgrzytania zębami. W tej kwestii więc według mnie noty również powinny być wyższe.
    Z bohaterów szczególnie polubiłam Ideguchiego, Kojimę i oczywiście samego Tokuchiego (którego podobieństwo do Hirumy z Eyeshielda 21 jest… dość spore :P). I myślę, że są to jedyni bohaterowie, których da się w miarę polubić, bo cała reszta to tylko 'gracze', na których bliższe przedstawienie nie starczyło czasu. Praktycznie, z kilkoma wyjątkami, nie odróżniałam który jest który. No i tu moje zdanie nachodzi na opinię recenzentki. Stanowczo zbyt mało widz dowiaduje się o większości bohaterów. Nie widać także ani sekundy z ich życia prywatnego. Zupełnie jakby całym ich życiem był Baseball i nic poza nim się nie liczyło… Dobra ok, ale bez przesady, mogliby chociaż pokazać jak świętują zwycięstwa! Co do charakterów postaci, mocniej zarysowane są tylko te 'ważniejsze'. Czyli Takuchi, Ideguchi, Kojima, menadżer Mihara i właściciel Saikawa (który doprowadzał mnie do białej gorączki i wbił się w trójkę najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci z anime xP). Nie najlepsze rozwiązanie, ale nie przeszkadza w odbiorze serii.
    Ukazanie Baseballu bardziej jako zmagań psychologicznych niż fizycznych bardzo mi się podobało. Bo taka prawda, umysł ma władzę nad ciałem, i to właśnie udowadnia Takuchi. Fakt jego ciągłe zwycięstwa mogą stać się monotonne. W końcu staje się oczywiste, że koleś praktycznie planuję całą grę od samego początku, i nie trudno się domyślić, że jak coś idzie nie tak, to w rzeczywistości wszystko idzie z planem Tokuchiego. Moim zdaniem jednak jest to bardziej niesamowite niż nudne. Naprawdę podziwiam zdolność Toa do czytania ludzkich zachowań, albo wykorzystywania podchodów psychologicznych przeciwko przeciwnikom. A co najważniejsze jego rozumowanie było jak najbardziej logiczne, zazwyczaj proste, a nawet oczywiste.
    Co do realności gry, nie znam się, ale też żadne kompletnie wyssane z palca taktyki nie rzuciły mi się w oczy. Dużo profesjonalnego słownictwa (czasem nawet za dużo) i niekiedy zbyt zawile wyjaśnione taktyki wprowadzały mnie w stan lekkiego oszołomienia, ale nie przeszkadzało to w cieszeniu się seansem.
    Hiah… Trochę się rozpisałam… Ale moja ostateczna ocena to 9/10 z czystym sercem. Serio dobre anime sportowe seinen. Polecam! :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kitty 1.06.2010 20:19
    Ech...
    A mnie się wydaje, że recenzentka potwornie wyolbrzymia. Ja osobiście nie widzę absolutnie nic nadzwyczajnego w dedukcji Tokuchiego. Przecież to jest logiczne rozumowanie, umiejętność postawienia się w sytuacji przeciwnika, a Tokuchi jako hazardzista powinien mieć to wszystko opanowane perfekt. Przy każdym trumfie Tokuchiego nie łapałam się za głowę i nie wrzeszczałam „o kurde, ale jak on na to wpadł?!”. Moją reakcją było raczej „o kurcze, no faktycznie, to przecież takie oczywiste…”. I zastanawia mnie też o co chodzi z tymi „rozmazanymi tłami”? Albo ja jestem ślepa, albo recenzentka ma na myśli widownię (no rzeczywiście, widownia ważna rzecz). Trudno się spodziewać mega­‑rozbudowanego tła, jeśli rzecz dzieje się cały czas w tym samym miejscu…

    Ech, jak czytam takie recenzje to dochodzę do wniosku, że recenzje powinny być zdecydowanie bardziej obiektywne :|
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ayanami 17.08.2009 13:43
    Niby i w Majorze i One Outs ważny był przede wszystkim baseball, ale nie sądzę, aby była potrzeba porównywania obu tych serii, zważywszy na to, że obie serie się od siebie diametralnie różnią. W Majorze postawiono na typowe zagranie: mały chłopiec od maleńkości posiadający wielkie marzenia i z każdym dniem rosnący w siłę i przekraczający wszelkie granice, szokując tym samym nawet tych 'najlepszych' graczy.W One Outs natomiast zamiast skupić się bardziej na przeszłości, powodach, marzeniach czy samym charakterze bohaterów, po prostu pokazują nam baseball w odniesieniu do hazardu. I obie serie są moimi ulubionymi. To, za co inni głównego bohatera mogą nie lubić, ja właśnie lubię. Lubię patrzeć jak niszczy on psychicznie swoich przecinków i jak wciąż zaskakuje otaczających go ludzi nowymi sztuczkami i zagraniami. To samo lubię w Majorze. Lubię kiedy Goro wciąż rośnie w siłę (choć jest to oczywiste naciąganie rzeczywistości) i jak wciąż pokonuje nowych przeciwników na boisku. Po za tym ja osobiście lubię baseball, choć specem w tej dziedzinie nie jestem, i w obu seriach jego przedstawienie mi się podobało (bo było całkiem inne). Teraz raczej rzadko zdarza się, aby jakieś anime sportowe było czysto realistyczne. Waro spojrzeć choćby na Majora (gdzie Goro rzuca piłki z niesamowitą prędkością mimo młodego wieku i mimo używania lewej ręki, bo prawą ma kontuzjowaną), czy też The Prince of tennis (gdzie Echizen, jego koledzy z drużyny jak i przeciwnicy dysponują coraz to lepszymi technikami, które według mnie ze sportem mają nie wiele wspólnego, a raczej bardziej podchodzą pod pojęcie fantastyki). Cóż, podsumowując, jak dla mnie One Outs to anime warte obejrzenia i tyle. A czy się spodoba, czy nie – zależy od gustu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 8
    Góral 7.08.2009 13:28
    Re: słabe
    Na wstępie zaznaczę, że z opinią recenzentki się nie zgadzam, a moje uwagi można znaleźć na forum tanuki.

    Major jako przykład realistycznej serii o baseballu? :D. Już w pierwszej serii było pełno głupot jak to, że  kliknij: ukryte . Im dalej tym było gorzej, pojawiało się coraz więcej super­‑hiper rzutów, a Goro przekraczał kolejne granice ludzkich możliwości. Jeśli ktoś chce zobaczyć w anime świat japońskiego baseballa możliwie najbliższy rzeczywistości to powinien zerknąć na którąś z adaptacji mang Adachiego (Touch, H2 czy też aktualnie wychodzące Cross Game).
    Co się tyczy zaś przyrównania do Death Note'a czy Code Geassa… Cóż, widać stronniczość z Twojej strony. Przede wszystkim w One Outs nie ma filozofii, tutaj wszystko opiera się na logice. Może jakieś przykłady błędów logicznych albo „wydumanej filozofii”? Określenie, że "Toua nie dorasta Lightowi czy L do pięt" jest śmieszne, mówisz niczym dziecko, które uparcie twierdzi, że Batman jest lepszy niż Spiderman :D. To są zupełnie różne postacie, które osadzone są w zupełnie innej rzeczywistości i postawione są przed nimi problemy zupełnie innego rodzaju. No i skoro już jestem przy DN, cała ta dedukcja,  kliknij: ukryte  Jeśli chodzi o Code Geass, tam to już w ogóle była bajka. Zagęszczenie szczęśliwych przypadków na jeden odcinek jest tam ogromne, a przepis na anime jest bardzo prosty: wrzuć zwrot akcji o 180 stopni w co piątym odcinku i ludzie się ucieszą. Pokazanie jaki to Lelouch jest mądry polegało na uwierzeniu na słowo  kliknij: ukryte , bo jakoś w trakcie anime jego mądrości nie było widać. Najbardziej rozwalające było jednak to, że  kliknij: ukryte  Nie będę przytaczał tu więcej przykładów, bo to nie miejsce do tego, ale ze wspomnianych przez Ciebie anime Code Geass jest najprymitywniejszy.

    One Outs powinno spodobać się każdemu kto lubi serie sportowe, zna serie sportowe i wie czego się po nich spodziewać. Będzie idealna zaś dla tych, którzy dodatkowo z wypiekami na twarzy oglądali Kaijiego czy Akagiego (czego nie można powiedzieć o Melmothii, widziała jedynie 4 odc. tej pierwszej serii).
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    anonim 6.08.2009 19:31
    słabe
    Po obejrzeniu anime byłam bardzo rozczarowana, miałam nadzieję, że coś z tego będzie, szczególnie, że nie ma tak znów wiele anime związanych ze sportem. Ale tu… porażka, niestety. Twórcy starali się połączyć sportówkę i psychologiczne anime jednak wyszedł z tego jeden wielki misz­‑masz. Jak dla mnie seria wykrzywia obraz baseballu – jeśli ktoś chce obejrzeć PRAWDZIWE anime o tym to polecam Majora, w porównaniu z tą serią można zobaczyć jak śmiesznie i patetycznie naprawdę wypada One Outs. I zastanowiłabym się czy polecać fanom DN coś takiego. Toua z tą swoją wydumaną filozofią nie dorasta do pięt Light'owi czy L. W DN bohaterzy są o wiele bardziej rozwinięci, nie tak płytcy i myślę, że polecenie One Outs czy tym którzy lubią DN czy CG to obraza dla fanów… którzy oczekują pewnie czegoś z wyższej półki.
    Zgadzam z recenzją, nie jestem pewna tylko czy polecałabym ją tym, którzy chcą obejrzeć 'coś z baseballem' – bo serii z prawdziwym baseballem wiele nie łączy, wykrzywia tylko obraz. Hmm ale może dlatego napisano 'coś', bo co to miałoby być to nie wiem;)
    Wniosek jest prosty – jak ktoś chce obejrzeć anime w której naprawdę widać starcia psychologiczne i jakaś głębię postaci to niech obejrzy Death Note, Code Geass czy nawet Monstera. A jak ktoś chce przeżyć trochę dobrych sportowych emocji to Majora. ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Drake 4.08.2009 19:01
    bardzo dobre
    Bardzo dobra seria, mimo, ze nie lubię sportowych anime, a już w szczególności baseball'u, to mnie pochłonęła…jak dla mnie za ostra recenzja. No ale to tylko moja opinia, ze seria jest fajna i podchodzi pod DN, z różnicą, że bohater jest jeszcze lepszy i mądrzejszy…anime tego nie polubią ludzie co uważają, że główny charakter powinien mieć „rywala”. Ja wręcz przeciwnie, wole jak główna postać jest niepokonana:) To się wtedy najfajniej ogląda:D. Serii daje…8+/10. Bardzo dobra, ale nie świetna:)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    ShiraaN 1.08.2009 22:29
    Na pewno najlepsza „psychologiczna” sportowa seria, twórcy Liar Game, jednak krótka, kończy się po kilku meczach nad wyraz bezsensownie jak na taki gatunek. Przeszkadza, że mimo bohater kładzie nacisk na walkę umysłową to ma niesamowite umiejętności baseballowe szczególnie jego rzucanie piłek z kosmosu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    indyk 1.08.2009 17:59
    Dobre
    Polecam wszystkim, którym podobały się takie anime jak Code Geass czy też Death Note. Bohaterowie mają podobne charaktery i są podobnie nadinteligentni, a jednak anime różni tyle, że nie mamy uczucia deja vu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    SixTonBudgie 1.08.2009 11:28
    Raz, dwa, raz, raz... czy mnie słychać? ;)
    Bardzo zainteresowałem się tym tytułem, gdyż faktycznie jego podobieństwo do Akagiego jest widoczne. Ciekaw jestem, jak wypadną te dwa tytuły w porównaniu.

    Jednak jako drobną uwagę należy dodać, że wspominany Akagi jak i Kaiji to oryginalnie mangi autorstwa Nobuyki`ego Fukumoto, natomiast One Outs Shinobu Kaitani. Stąd też wyniknąć mogą pewne różnice, między tymi tytułami (m.in. w kresce, bo to Fukumoto stosuje tą, dla mnie miłą dla oka, „kanciastość” postaci).

    PS. Masz ciekawe podejście do sportu zawodowego, bardzo idealistyczne. Dziś, gdy najlepsi zawodnicy zarabiają krocie, a nawet szantażują swoich pracodawców, czysto rozrywkowe podejście do sportu jest mrzonką. ;)
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime