Komentarze
One Outs
- 8/10 : Windir : 3.07.2016 21:21:42
- Re: Moja dyskusja, która została usunięta z forum tanuki : Zegarmistrz : 1.12.2015 19:28:32
- Re: Odp. do moderatorki : IKa : 1.12.2015 19:07:24
- Odp. do moderatorki : Góral : 1.12.2015 18:11:06
- Moja dyskusja, która została usunięta z forum tanuki : Góral : 1.12.2015 06:53:46
- Świetne anime : Zdziwiona : 25.07.2015 18:13:58
- Strike, Batter Out! : darthdragon : 12.08.2010 18:50:33
- No.... : Ratlee : 25.07.2010 16:04:04
- Cóż... : Kisara : 5.06.2010 00:09:29
- Ech... : kitty : 1.06.2010 20:19:12
8/10
Świetne anime
Już pierwszy przekręt przypadł mi do gustu. kliknij: ukryte Kto powiedział, ze zakłady są w jenach? :P Gdy poznałam Tou od razu wiedziałam, że anime jednak będzie ciekawe. Uwielbiam postać, która niekoniecznie używa siły, a perswazji, logiki, umysłu. To właśnie spodobało mi się w blondynie. Dalej już tylko poszło niczym burza. Cały czas kibicowałam mu i cieszyłam się z jego przemyśleń, sztuczek również jakby nie patrzeć. Nie przeszkadzały mi komentarze narratora. Nawet niekiedy zatrzymywałam anime i wracałam do części, by lepiej zrozumieć działanie tej gry. Zaczęłam równiez o niej czytać, szukać informacji. Wierzę równiez, że większość logiki Tou miała racjonalne wytłumaczenie. kliknij: ukryte Gdy kogoś postawimy przed ciężką decyzją w tedy myślenie drastycznie spada i najprostsze rzeczy wydają się niewyobrażalnie trudne. Tou może nie miał dobrych technik, ale wywierał presję nad pałkarzami. A to często najbardziej szkodzi. Nieco zawiodłam się, gdy pokonał niezwykłego taktyka, gdyż ten taktyk… Wcale taki dobry nie był. Niemniej nie ma czego oczekiwać po anime, które posiada jedynie 25 odcinków. Musieli tu zawrzeć wiele rzeczy. kliknij: ukryte Najbardziej się również cieszyłam, gdy, jakby tu się wyrazić… Wpuszczał w maliny szefunia. Jego postać mnie irytowała, ale również bawiła.
Kolejna sprawa to przekręty. W recenzji czytam, że to wcale tak nie wygląda… Nie? Coś mi się jednak wydaje, że to było jednak najprawdziwsze w anime. Bądźmy szczerzy. Krętactwa są wszędzie. Podczas oglądania jesteśmy już nauczeni, że walki „dobrych” drużyn są pełne honorowej gry, każdy walczy do końca, jednak wszystko na honorze, dumie oraz prawdzie. A guzik. Gracze, niektórzy, moze i się tak starają, ale kulisy… Nie. Tam jest najmniej uczciwości. Wiele było spraw jak ta w tym anime, że prezesi ustawiali mecze, przekupywali… Cóż, to uważam za prawdę. kliknij: ukryte Po za tym sam Tou był hazardzistą. Czy zależało mu na wygranej? Zapewne gdyby nie obietnica/zakład to olewałby to po całości. Byleby zarobić w meczu jak najwięcej. Tou wcale nie jest najbardziej pozytywną osobą jaką można spotkać. Miły też nie jest. Został nieco przymuszony do tej gdy, więc czemu ma się starać ponad swoje siły? A co do rozgrzewek… W one outs nie stosował ich chyba. Chyba. Nie był przyzwyczajony. Po za tym jego piłki były słabe, nie rzucał ich mocno ( W końcu miały „tylko” 120 km/h. Przyzwyczajony do nich nie potrzebował rozgrzewki. Czy wy przed skoczeniem do basenu zawsze się rozgrzewacie? Albo, gdy wsiadacie na rower? Tou pewnie myślał w ten sposób. Przestanie, gdy któregoś razu złapie go skurcz :P).
Zakończenie również mnie ucieszyło, chociaż bardzo żałuję, że nie ma kolejnych części. Z przyjemnością bym je obejrzał.
Tak więc z recenzją się nie zgadzam < jak i moi poprzednicy komentowali >. Jest chyba ona jednostronna i krytyczna. Cieszę się, że nie przeczytałam jej przed obejrzeniem. Nie wiem czy bym się w tedy za to wzięła. A tak nie żałuję :) Było warto! I polecam innym. Nie wiem jaką wystawić ocenę. Aktualnie waham się między 9, a 10. Na razie dam 10. Za jakiś czas ponowię serię i zobaczę, czy dalej będę tak podekscytowana nią ;)
Strike, Batter Out!
Oczywiście rozumiem, że pewne serie mogę się komuś, po prostu, nie podobać. Nie będę nikogo tępić z tego powodu, bo sam mógłbym zostać nieźle zbluzgany za to, że mam dosyć niskie mniemanie o Bakemonogatari (nawet niedawno pisałem recenzję do swojej stonki internetowej).
Główne wady: wyniesienie Touy na piedestał, brak wątków pobocznych w postaci życia prywatnego lub miłosnego bohaterów, ciągłe wygrywanie (Nie do końca błąd, ale dotyczy on przeważającej ilość serii w dzisiejszych czasach. Pamiętajmy, że anime ma tylko 25 epizodów, jeszcze wiele mogłoby się wydarzyć.).
Ktoś porównywał to anime do Death Nota i Code Geassa, a potem wspominał coś o tym, że nudzi go ciągłe wygrywanie Touy. Chcę tylko wspomnieć, że końca DN i CG można się było domyślić w pierwszym epizodzie. kliknij: ukryte Chodzi mi o nakreślenie głównych postaci jako tych złych, a jak przecież wiadomo, zło zawsze przegrywa. Rzadko jakie serie przełamują te schematy, więc liczy się tylko efektowne dojście do schematycznego finału.
Powtórzę to po raz drugi, każdy ma inny gust, ale jako recenzent powinno się stać po środku. Nie zniechęcać do serii (bo tak się czułem ten rok temu gdy to czytałem), która może się podobać i dać wiele radości. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam.
PS: Techniczne słownictwo w anime okazało się dla mnie zjadliwe. Może język angielski jest większą barierą niż sama terminologia? Oczywiście mam na myśli kogoś, kto zna się na baseballu.
No....
Po pierwsze nie zgodzę się z opinią, że w prawdziwym baseballu nie ma aż takiej materialności, tzn. autor mówi to tak, jakby sam grał w baseball i wiedział, że panuje tam atmosfera przyjaźni, chęć walki do końca, każdy ma swój honor, którego broni za cenę życia bla, bla, bla… Otóż nie jestem tego taki pewnie. Jak dla mnie baseball jest grą jak każde inne, a dla zawodników to sposób do zarobku. Logiczne, że jeśli zawodnik ma wybór, to będzie starał się jak najlepiej wypaść i uzyskać jak najlepsze statystyki, aby otrzymać odpowiednio wysoką płacę, niż poświęcać się dla innych i drużyny. Tak to jest, że ludzie sa materialistami i każdy chce mieć jak najwięcej.
Zgodze się tylko z jedną rzeczą – mianowicie ciągłe zwycięstwa Tokuchiego mogą nas trochę nudzić, jednakże każde jest inne i zaplanowane w inny sposób. Także sposoby i pułapki sa inne. Zauważmy też, że Lycaons nie wygrywają caały czas. W odcinkach z drużyną Boogaboss przegrali wszak 1 mecz ^^.
Podsumowując jak dla mnie One Outs jest swietnym anime, klimatycznym i wciągającym. Uczy trochę myslenia i po trochu zachwyca. Jeszcze dodam, że opening mnie zachwycił. Fakt faktem terminologi fachowej jest sporo i mozna sie czasem pogubic, jednak w ostatecznym rozrachunku wiadomo o co chodzi i jest git ^^.
Cóż...
Grafika bardzo mi się podobała i moim zdaniem zasłużyła na wyższe noty. Owszem, czasami pojawiały się lekkie niedociągnięcia w rysunku postaci, szczególnie gdy pokazane były one z oddalenia, ale zbliżenia i dynamika ruchu były świetne. Co do tła… One Outs nie jest anime, którego celem jest zaszokowanie widza cudnymi widokami nieba o wschodzie słońca czy zdumiewająco szczegółowymi obrazami budowli. Najważniejsza jest sama gra, boisko i gracze. No i szczerze powiedziawszy nie zauważyłam by tła były rozmazane, nie rzuciło mi się to w oczy.
Muzyka ani ziębiła ani grzała. Niektóre kawałki bardzo mi się podobały, inne mniej, ale żadne nie wywoływały u mnie chęci do zazgrzytania zębami. W tej kwestii więc według mnie noty również powinny być wyższe.
Z bohaterów szczególnie polubiłam Ideguchiego, Kojimę i oczywiście samego Tokuchiego (którego podobieństwo do Hirumy z Eyeshielda 21 jest… dość spore :P). I myślę, że są to jedyni bohaterowie, których da się w miarę polubić, bo cała reszta to tylko 'gracze', na których bliższe przedstawienie nie starczyło czasu. Praktycznie, z kilkoma wyjątkami, nie odróżniałam który jest który. No i tu moje zdanie nachodzi na opinię recenzentki. Stanowczo zbyt mało widz dowiaduje się o większości bohaterów. Nie widać także ani sekundy z ich życia prywatnego. Zupełnie jakby całym ich życiem był Baseball i nic poza nim się nie liczyło… Dobra ok, ale bez przesady, mogliby chociaż pokazać jak świętują zwycięstwa! Co do charakterów postaci, mocniej zarysowane są tylko te 'ważniejsze'. Czyli Takuchi, Ideguchi, Kojima, menadżer Mihara i właściciel Saikawa (który doprowadzał mnie do białej gorączki i wbił się w trójkę najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci z anime xP). Nie najlepsze rozwiązanie, ale nie przeszkadza w odbiorze serii.
Ukazanie Baseballu bardziej jako zmagań psychologicznych niż fizycznych bardzo mi się podobało. Bo taka prawda, umysł ma władzę nad ciałem, i to właśnie udowadnia Takuchi. Fakt jego ciągłe zwycięstwa mogą stać się monotonne. W końcu staje się oczywiste, że koleś praktycznie planuję całą grę od samego początku, i nie trudno się domyślić, że jak coś idzie nie tak, to w rzeczywistości wszystko idzie z planem Tokuchiego. Moim zdaniem jednak jest to bardziej niesamowite niż nudne. Naprawdę podziwiam zdolność Toa do czytania ludzkich zachowań, albo wykorzystywania podchodów psychologicznych przeciwko przeciwnikom. A co najważniejsze jego rozumowanie było jak najbardziej logiczne, zazwyczaj proste, a nawet oczywiste.
Co do realności gry, nie znam się, ale też żadne kompletnie wyssane z palca taktyki nie rzuciły mi się w oczy. Dużo profesjonalnego słownictwa (czasem nawet za dużo) i niekiedy zbyt zawile wyjaśnione taktyki wprowadzały mnie w stan lekkiego oszołomienia, ale nie przeszkadzało to w cieszeniu się seansem.
Hiah… Trochę się rozpisałam… Ale moja ostateczna ocena to 9/10 z czystym sercem. Serio dobre anime sportowe seinen. Polecam! :)
Ech...
Ech, jak czytam takie recenzje to dochodzę do wniosku, że recenzje powinny być zdecydowanie bardziej obiektywne :|
Re: słabe
Major jako przykład realistycznej serii o baseballu? :D. Już w pierwszej serii było pełno głupot jak to, że kliknij: ukryte knypek (Japończyk, a do tego 12‑latek) potrafił rzucać z szybkością, która dorównywała zawodowcom albo to, że drewniana piłka spowodowała pęknięcie metalowego kasku zamiast wgniecenia. Im dalej tym było gorzej, pojawiało się coraz więcej super‑hiper rzutów, a Goro przekraczał kolejne granice ludzkich możliwości. Jeśli ktoś chce zobaczyć w anime świat japońskiego baseballa możliwie najbliższy rzeczywistości to powinien zerknąć na którąś z adaptacji mang Adachiego (Touch, H2 czy też aktualnie wychodzące Cross Game).
Co się tyczy zaś przyrównania do Death Note'a czy Code Geassa… Cóż, widać stronniczość z Twojej strony. Przede wszystkim w One Outs nie ma filozofii, tutaj wszystko opiera się na logice. Może jakieś przykłady błędów logicznych albo „wydumanej filozofii”? Określenie, że "Toua nie dorasta Lightowi czy L do pięt" jest śmieszne, mówisz niczym dziecko, które uparcie twierdzi, że Batman jest lepszy niż Spiderman :D. To są zupełnie różne postacie, które osadzone są w zupełnie innej rzeczywistości i postawione są przed nimi problemy zupełnie innego rodzaju. No i skoro już jestem przy DN, cała ta dedukcja, kliknij: ukryte namierzenie Light'a przez L opierając się tylko na godzinach, w których następowały śmierci było naciągane. Smieszne też było, że pomimo ogromnej przewagi Light cały czas remisował z L. Wszystko opierało się na czytaniu w myślach przeciwnikowi i nie widzę tu wyższości nad One Outs. Jeśli chodzi o Code Geass, tam to już w ogóle była bajka. Zagęszczenie szczęśliwych przypadków na jeden odcinek jest tam ogromne, a przepis na anime jest bardzo prosty: wrzuć zwrot akcji o 180 stopni w co piątym odcinku i ludzie się ucieszą. Pokazanie jaki to Lelouch jest mądry polegało na uwierzeniu na słowo kliknij: ukryte (wygrał błyskawicznie w szachy z jakimś arcymistrzem, wow, może jeszcze wynalazł teleporter?), bo jakoś w trakcie anime jego mądrości nie było widać. Najbardziej rozwalające było jednak to, że kliknij: ukryte nikt nie poznał jego głosu choć maska go nie zmieniała… Nie będę przytaczał tu więcej przykładów, bo to nie miejsce do tego, ale ze wspomnianych przez Ciebie anime Code Geass jest najprymitywniejszy.
One Outs powinno spodobać się każdemu kto lubi serie sportowe, zna serie sportowe i wie czego się po nich spodziewać. Będzie idealna zaś dla tych, którzy dodatkowo z wypiekami na twarzy oglądali Kaijiego czy Akagiego (czego nie można powiedzieć o Melmothii, widziała jedynie 4 odc. tej pierwszej serii).
słabe
Zgadzam z recenzją, nie jestem pewna tylko czy polecałabym ją tym, którzy chcą obejrzeć 'coś z baseballem' – bo serii z prawdziwym baseballem wiele nie łączy, wykrzywia tylko obraz. Hmm ale może dlatego napisano 'coś', bo co to miałoby być to nie wiem;)
Wniosek jest prosty – jak ktoś chce obejrzeć anime w której naprawdę widać starcia psychologiczne i jakaś głębię postaci to niech obejrzy Death Note, Code Geass czy nawet Monstera. A jak ktoś chce przeżyć trochę dobrych sportowych emocji to Majora. ;)
bardzo dobre
Dobre
Raz, dwa, raz, raz... czy mnie słychać? ;)
Jednak jako drobną uwagę należy dodać, że wspominany Akagi jak i Kaiji to oryginalnie mangi autorstwa Nobuyki`ego Fukumoto, natomiast One Outs Shinobu Kaitani. Stąd też wyniknąć mogą pewne różnice, między tymi tytułami (m.in. w kresce, bo to Fukumoto stosuje tą, dla mnie miłą dla oka, „kanciastość” postaci).
PS. Masz ciekawe podejście do sportu zawodowego, bardzo idealistyczne. Dziś, gdy najlepsi zawodnicy zarabiają krocie, a nawet szantażują swoich pracodawców, czysto rozrywkowe podejście do sportu jest mrzonką. ;)